SLAYER
Moderatorzy: Heretyk, Nasum, Sybir, Gore_Obsessed, ultravox
Regulamin forum
Tematy związane tylko z jednym zespołem lub jedną płytą. Wszelkie zbiorcze typu "América Latina Metal" lub "Najlepsza polska płyta thrash" itp. proszę zakładać w dziale "Dyskusje o muzyce metalowej"
Tematy związane tylko z jednym zespołem lub jedną płytą. Wszelkie zbiorcze typu "América Latina Metal" lub "Najlepsza polska płyta thrash" itp. proszę zakładać w dziale "Dyskusje o muzyce metalowej"
- ŚWIAT BEZ KOŃCA
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10620
- Rejestracja: 27-08-2018, 10:24
- Triceratops
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 15996
- Rejestracja: 25-05-2006, 20:33
- Lokalizacja: Impossible Debility
Re: SLAYER
No cusz, nie wiem dlaczego pamietam artykuly sprzed prawie 35 lat ale zbytnio sie nie pomylilem w cytowaniu. Moge wrzucic calosc jak kogos to interesi. I chodzi o kontekst,jest na swiezo, wiadomo z czego wtedy korzystali polscy dziennikarze, jak pisal Beksinski, zagraniczne gazety, prwnie jakis Kerrang , Rolling Stone itp. Przez lata naroslo mnostwo wersji ale o tym tez gadala Vanessa w Headbanger's Ballzawlekacz pisze: ↑26-02-2024, 18:43Dysponujesz skanem albo zdjeciem tego wywiadu/artykulu?Triceratops pisze: ↑25-02-2024, 15:06
Co do "toksycznosci" Lombardo to odsylam do starego dobrego magazynu Rock'N Roll (nastepca Non Stopa) z roku 1990 gdzie to bylo w miare swiezo opisane, bez tych 35 lat podczas ktorych naroslo wiele legend, wersji i alternatywych wersji kazdego z czlonkow udzielanych w wywiadach na trzezwo albo i nie. Od poczatku lecieli z nim w chuja w zasadzie.
woodpecker from space
- Hatefire
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10216
- Rejestracja: 21-12-2010, 12:19
- Lokalizacja: Katowice - miasto wielkich wydarzeń ;)
Re: SLAYER
Ale, że Araya śniady? Te stare ziny i pisma, to jednak otwierają człowiekowi oczy.
Od braci dla braci
Od dobrych dla dobrych
Kacapskiej kurwie
Zawsze chuj do mordy
Od dobrych dla dobrych
Kacapskiej kurwie
Zawsze chuj do mordy
- ŚWIAT BEZ KOŃCA
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10620
- Rejestracja: 27-08-2018, 10:24
- Hatefire
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10216
- Rejestracja: 21-12-2010, 12:19
- Lokalizacja: Katowice - miasto wielkich wydarzeń ;)
Re: SLAYER
Zauważyłem. Niemniej uważam Cię na za tyle inteligentnego człowieka, że chyba rozumiesz co mnie rozśmieszyło.
Od braci dla braci
Od dobrych dla dobrych
Kacapskiej kurwie
Zawsze chuj do mordy
Od dobrych dla dobrych
Kacapskiej kurwie
Zawsze chuj do mordy
- ŚWIAT BEZ KOŃCA
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10620
- Rejestracja: 27-08-2018, 10:24
Re: SLAYER
A nie, nie moglem zrozumieć bo przeczytalem tylko czesc o Lombardo hehe, sorry
I am Jerusalem.
- Tatuś
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1598
- Rejestracja: 07-07-2017, 12:40
- Lokalizacja: Wrocław
- Kontakt:
Re: SLAYER
Wieśći na poziomie Bravo jako źródło niepodważalnej wiedzy o Slayerze.ŚWIAT BEZ KOŃCA pisze: ↑27-02-2024, 11:15Moglbys juz nic nie mowic jak masz tak generycznie pierdzielic
Napiszę tylko, że przed South of Heaven Slayer pogrywał sobie z Nickiem Menzą a Lombardo przyjeżdżał pod dom Toma i podsłuchiwał ich z samochodu. Chyba go trochę sumienie ruszyło bo wrócił i nagrał to South of Heaven a Menza załapał się w Megadeth.
Palę się do roboty jak ruska jednostka mobilizacyjna.
- Anzhelmoo
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1273
- Rejestracja: 19-03-2017, 08:51
Re: SLAYER
Trudno mówić o oszukiwaniu na hajs w sytuacji, gdy wynagrodzenie było wypłacane zgodnie z ustalonymi przez obie strony warunkami. Dave na późniejszym etapie miał problem, że jego udział w zyskach, które generuje Slayer jest zbyt mały - zapomniał jednak o tym, że jego obecność-nieobecność praktycznie w ogóle realnie nie wpływała na wartość marki, zupełnie inna byłaby sytuacja, gdy on swoją obecnością generował dodatkowe przychody. Oczywiście tutaj na forum możemy sobie podebatować w stylu "Dave jest wartościowy, bo jest z oryginalnego składu", ale na sprzedawalność biletów wpływu to nie miało. Może wtedy, gdy przed CI wrócił po latach, ale na pewno nie w 2013. Z całym szacunkiem, ale zwyczajnie nieuczciwe byłoby, jakby dostawał taką samą pensję co King, czy Tom.
Dalej - przed koncertami w Australii podczas prób Dave uznał, że to dobry moment na buntowanie się, ton jego wypowiedzi sugerował, że nie jest zainteresowany dalszą współpracą. Zszokowana reszta załogi wielokrotnie upewniała się, czy zagra z nimi te koncerty w Australii - pomimo tych próśb nie odpowiedział, zostawiając zespół na lodzie. A przecież to ogromna firma z zobowiązaniami, a nie lokalny zespolik. Potem opublikował zakłamane oświadczenie zaczynajace się od słów: "Zostałem poinformowany, że nie będę siedział za perkusją w czasie australijskiego tournée. Jestem smutny i, mówiąc szczerze, zszokowany tą informacją". Plus liczne zarzuty w czasie, gdy zespół był w 14 godzinnym locie i nie mógł się ustosunkować. Albo jakieś gadki, że o wyrzuceniu ze Slayera dowiedział się z internetu, kiedy to przecież sam dobrowolnie się wypisał z kapeli. On chyba wtedy liczył, że Australię przeczeka, a potem zdesperowany zespół się ugnie i da zaszantażowac i przyjmie go z otwartymi ramionami oferując wszystko co chce. Ale to nie z Kingiem takie rzeczy, ten po prostu zadzwonił po Bstapha i temat zamknięty
"Slayer nie zgadza się z wersją wydarzeń pana Lombardo, oprócz tego, że pan Lombardo niecały tydzień przed zaplanowanym wyjazdem do Australii zaprezentował całkowicie nowy zestaw warunków swojego zatrudnienia, który jest sprzeczny z tym, który był wcześniej uzgodniony. Zespół nie był w stanie dojść do porozumienia w sprawie nowych wymagań w krótkim czasie jaki pozostał do wyjazdu do Australii."
Do tego Lombardo kilkukrotnie zostawiał zespół na lodzie, aby stanęło na jego (w przzeciwieństwie do zawsze lojalnego Bostapha). Do tego też prawie z każdym zespołem Lombardo się skłócał. Dobry muzyk, ale do współpracy chyba najgorsza możliwa osoba.
Dalej - przed koncertami w Australii podczas prób Dave uznał, że to dobry moment na buntowanie się, ton jego wypowiedzi sugerował, że nie jest zainteresowany dalszą współpracą. Zszokowana reszta załogi wielokrotnie upewniała się, czy zagra z nimi te koncerty w Australii - pomimo tych próśb nie odpowiedział, zostawiając zespół na lodzie. A przecież to ogromna firma z zobowiązaniami, a nie lokalny zespolik. Potem opublikował zakłamane oświadczenie zaczynajace się od słów: "Zostałem poinformowany, że nie będę siedział za perkusją w czasie australijskiego tournée. Jestem smutny i, mówiąc szczerze, zszokowany tą informacją". Plus liczne zarzuty w czasie, gdy zespół był w 14 godzinnym locie i nie mógł się ustosunkować. Albo jakieś gadki, że o wyrzuceniu ze Slayera dowiedział się z internetu, kiedy to przecież sam dobrowolnie się wypisał z kapeli. On chyba wtedy liczył, że Australię przeczeka, a potem zdesperowany zespół się ugnie i da zaszantażowac i przyjmie go z otwartymi ramionami oferując wszystko co chce. Ale to nie z Kingiem takie rzeczy, ten po prostu zadzwonił po Bstapha i temat zamknięty
"Slayer nie zgadza się z wersją wydarzeń pana Lombardo, oprócz tego, że pan Lombardo niecały tydzień przed zaplanowanym wyjazdem do Australii zaprezentował całkowicie nowy zestaw warunków swojego zatrudnienia, który jest sprzeczny z tym, który był wcześniej uzgodniony. Zespół nie był w stanie dojść do porozumienia w sprawie nowych wymagań w krótkim czasie jaki pozostał do wyjazdu do Australii."
Do tego Lombardo kilkukrotnie zostawiał zespół na lodzie, aby stanęło na jego (w przzeciwieństwie do zawsze lojalnego Bostapha). Do tego też prawie z każdym zespołem Lombardo się skłócał. Dobry muzyk, ale do współpracy chyba najgorsza możliwa osoba.
Często jest tak...że nie, a potem coraz częściej jest tak...że nie, a potem zwykle jest tak...że nie. I potem zostaje już samo nie.
- Triceratops
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 15996
- Rejestracja: 25-05-2006, 20:33
- Lokalizacja: Impossible Debility
Re: SLAYER
Ja wspomnialem tylko o pierwszym okresie dzialalnosci, w latach 90, juz wtedy lecieli w chuja, bo tez podobno poszlo o hajs.
Co do tego czy jego obecnosc wplywala czy nie na wartosc marki to nie oszukujmy sie - tak jak to napisal wyzej sz.u. DST - to bebnienie Lombardo zrobilo z tego zespolu w sporej czesci wlasnie te legende w latach 90, do dzisiaj wielu wymienia jego partie na South Of Heaven (czy nawet na Seasons) jako majstersztyk owych czasow. Z Bostaphem tego nie widze jakos, choc lubie go sluchac, ale to tylko wyrobnik przy Lombardo
Z Lombardo jest odwrotnie niz z innym Dave'em -Grohl np uchodzi za fajnego faceta choc podobno to kawal chuja reszta dziad, przynajmniej tak wynika z tego co powiedzial Geordie czy Jaz Coleman (nie pamietam dokladnie ktory)
woodpecker from space
- 10,5
- zaczyna szaleć
- Posty: 246
- Rejestracja: 09-12-2014, 08:28
- 10,5
- zaczyna szaleć
- Posty: 246
- Rejestracja: 09-12-2014, 08:28
Re: SLAYER
Skąd takie informacje?Tatuś pisze: ↑27-02-2024, 19:47Wieśći na poziomie Bravo jako źródło niepodważalnej wiedzy o Slayerze.ŚWIAT BEZ KOŃCA pisze: ↑27-02-2024, 11:15Moglbys juz nic nie mowic jak masz tak generycznie pierdzielic
Napiszę tylko, że przed South of Heaven Slayer pogrywał sobie z Nickiem Menzą a Lombardo przyjeżdżał pod dom Toma i podsłuchiwał ich z samochodu. Chyba go trochę sumienie ruszyło bo wrócił i nagrał to South of Heaven a Menza załapał się w Megadeth.
Nono.
- Tatuś
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1598
- Rejestracja: 07-07-2017, 12:40
- Lokalizacja: Wrocław
- Kontakt:
Re: SLAYER
10,5 pisze: ↑28-02-2024, 10:15Skąd takie informacje?Tatuś pisze: ↑27-02-2024, 19:47Wieśći na poziomie Bravo jako źródło niepodważalnej wiedzy o Slayerze.ŚWIAT BEZ KOŃCA pisze: ↑27-02-2024, 11:15Moglbys juz nic nie mowic jak masz tak generycznie pierdzielic
Napiszę tylko, że przed South of Heaven Slayer pogrywał sobie z Nickiem Menzą a Lombardo przyjeżdżał pod dom Toma i podsłuchiwał ich z samochodu. Chyba go trochę sumienie ruszyło bo wrócił i nagrał to South of Heaven a Menza załapał się w Megadeth.
Z tym podsłuchiwywaniem z samochodu też gdzieś czytałem na tzw. portalach społecznościowych ale linku nie pamiętam.
Palę się do roboty jak ruska jednostka mobilizacyjna.
- KKK
- postuje jak opętany!
- Posty: 464
- Rejestracja: 29-07-2010, 19:01
Re: SLAYER
W punkt.Triceratops pisze: ↑28-02-2024, 09:17Ja wspomnialem tylko o pierwszym okresie dzialalnosci, w latach 90, juz wtedy lecieli w chuja, bo tez podobno poszlo o hajs.
Co do tego czy jego obecnosc wplywala czy nie na wartosc marki to nie oszukujmy sie - tak jak to napisal wyzej sz.u. DST - to bebnienie Lombardo zrobilo z tego zespolu w sporej czesci wlasnie te legende w latach 90, do dzisiaj wielu wymienia jego partie na South Of Heaven (czy nawet na Seasons) jako majstersztyk owych czasow. Z Bostaphem tego nie widze jakos, choc lubie go sluchac, ale to tylko wyrobnik przy Lombardo
Lombardo wyznaczał kierunki, byl i jest punktem odniesienia, ikona gatunku.
Bostaph jest po prostu bardzo solidnym metalowym garkotlukiem.
-
- w mackach Zła
- Posty: 988
- Rejestracja: 06-09-2010, 23:25
Re: SLAYER
Ej dobra poszukałem, bo mi w chuj w tej historii coś nie grało i oczywiście pierdolenie niezle w tym temacie. Lombardo odszedł bo mu się raz - pieniążki nie zgadzały (ciekawa historia, bo ciągle mu ich brakowało), a dwa - chwilę wcześniej poznał swoją przyszłą żonę. Było sporo chujni między lombardo i cała reszta ludzi na trasie (nie tylko slayerem), prawie się napierdalali (albo nawet doszło do rękoczynów) kiedy lombardo odchodził. Chwilę później, to żona go błagała o żeby wrócił do zespołu, bo kasy im brakowało na ślub itd. do tego doszły sprawki typu- chłopaki chcieli chlac browary, ruchać dupy i być gwiazdami, a Dave był według różnych wywiadów - zbyt dojrzały...
Cała historia trasy reign in blood z 86/87 opisana w kwietniowym decibel z 2008r. Nie dziękujcie.
Cała historia trasy reign in blood z 86/87 opisana w kwietniowym decibel z 2008r. Nie dziękujcie.
Seein' me is def not repeated or done twice
I laugh as I cast the first stones at Christ
I laugh as I cast the first stones at Christ
- Anzhelmoo
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1273
- Rejestracja: 19-03-2017, 08:51
Re: SLAYER
Dave po prostu był inny i od początku nie pasował charakterologicznie. Kultowe ścieżki swoją drogą, ale personalnie chemii między nimi nie było. Po odejściu Bostapha on miał być tylko na chwilę jako zastępca, finalnie został na stałe. Jeszcze będąc w składzie w wywiadach nieraz podkreślał swoje zdystansowanie względem reszty. Ale, że pracę wykonywał poprawnie, a machina jechała, toteż nie bardzo mieli powód, by go wyrzucić. Brak chemii nie był problemem, bo dyplomatycznie mówiąc reszta składu też się ze sobą nie przyjaźniła. Problem pojawił się wraz ze śmiercią Jeffa, bo pojawiła się masa komentarzy, że to już nie jest prawdziwy Slayer i w ogóle. Dave uznał, że taki obrót sprawy zwiększa jego pozycję negocjacyjną - bo o ile Slayer bez Jeffa z Holtem i 3/4 składu był do obronienia, o tyle jakieś spektakularne wyrzucenie Dave'a w aurze skandalu i zmiana Slayera w duet Tom-Kerry była potencjalnie trudna do obronienia i coś, co mogło przekreślić zespół w oczach fanów. Dave poszedł więc na całość i zrobił tą swoją prowokację i wyszło jak wyszło, a - jak się okazało - zespół radził sobie fenomenalnie nawet bez niego.
Ironia losu jest taka, że chłopaki już dawno chcieli go wyrzucić, ale... sprzeciwiał się temu Kerry, twierdząc, że fani im tego nie wybaczą w kontekście śmierci Jeffa. Ten sam Kerry, który przecież nigdy do Dave'a nie pałał sympatią. Ale Kerry to taki gość, dla którego dobro i reputacja zespołu były najważniejsze, więc nawet ktoś z łatką buca potrafił schować swoje ego do kieszeni. I co by o nim nie mówić, dla niego naprawdę Slayer był wszystkim i bardzo mu na nim zależało.
Myślę, że wymowna jest też ocena chłopaków tego zdarzenia po latach. Dave jakby trochę się kaja, jest otwarty na rozmowy, niczego nie wyklucza, że w sumie to by zagrał. Zmiana frontu. A Kerry przeciwnie - konsekwentnie głosi, że po tym zdarzeniu drzwi Dave'a do Slayera są zamknięte. Myślę, że to rozwiewa wątpliwości
Ironia losu jest taka, że chłopaki już dawno chcieli go wyrzucić, ale... sprzeciwiał się temu Kerry, twierdząc, że fani im tego nie wybaczą w kontekście śmierci Jeffa. Ten sam Kerry, który przecież nigdy do Dave'a nie pałał sympatią. Ale Kerry to taki gość, dla którego dobro i reputacja zespołu były najważniejsze, więc nawet ktoś z łatką buca potrafił schować swoje ego do kieszeni. I co by o nim nie mówić, dla niego naprawdę Slayer był wszystkim i bardzo mu na nim zależało.
Myślę, że wymowna jest też ocena chłopaków tego zdarzenia po latach. Dave jakby trochę się kaja, jest otwarty na rozmowy, niczego nie wyklucza, że w sumie to by zagrał. Zmiana frontu. A Kerry przeciwnie - konsekwentnie głosi, że po tym zdarzeniu drzwi Dave'a do Slayera są zamknięte. Myślę, że to rozwiewa wątpliwości
Często jest tak...że nie, a potem coraz częściej jest tak...że nie, a potem zwykle jest tak...że nie. I potem zostaje już samo nie.
- Sgt. Barnes
- zahartowany metalizator
- Posty: 5344
- Rejestracja: 13-07-2012, 07:37
Re: SLAYER
Czyżby na waciki nie starczyło?
Prawdziwy mężczyzna powinien być...ogolony i ciut, ciut pijany.
Bolesław Wieniawa-Długoszowski.
Bolesław Wieniawa-Długoszowski.
- tomekw48
- postuje jak opętany!
- Posty: 466
- Rejestracja: 30-10-2018, 23:45
Re: SLAYER
A może chłopa jest za dużo w domu, jak już jest na emeryturze? I zgredzi...
Jak był cały czas w robocie to było lepiej...
Jak był cały czas w robocie to było lepiej...
- empir
- zahartowany metalizator
- Posty: 4678
- Rejestracja: 31-08-2008, 23:17
- Lokalizacja: silesia
Re: SLAYER
Nie wiem jak się rozliczali chłopaki. Nie mój biznes. Ale imho, przynajmniej na początku, kasa (oczywiście po odliczeniu kosztów) powinna iść po równo na czterech.
- Hatefire
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10216
- Rejestracja: 21-12-2010, 12:19
- Lokalizacja: Katowice - miasto wielkich wydarzeń ;)
Re: SLAYER
Nie wiem jak tam było. Natomiast lata czytania wywiadów z muzykami utrwaliło we mnie przekonanie, że 99% z nich to debile ze słabym kontaktem z rzeczywistością i wielkim ego.
Podziwiałem takiego Ian'a Paice. Pewnie sobie myślał, chłopaki o co wam chodzi. Robimy to co lubimy i płacą nam za to dobry hajs, po co to psuć. Możemy grać nawet jak się nie lubimy.
Podziwiałem takiego Ian'a Paice. Pewnie sobie myślał, chłopaki o co wam chodzi. Robimy to co lubimy i płacą nam za to dobry hajs, po co to psuć. Możemy grać nawet jak się nie lubimy.
Od braci dla braci
Od dobrych dla dobrych
Kacapskiej kurwie
Zawsze chuj do mordy
Od dobrych dla dobrych
Kacapskiej kurwie
Zawsze chuj do mordy
- Triceratops
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 15996
- Rejestracja: 25-05-2006, 20:33
- Lokalizacja: Impossible Debility
Re: SLAYER
Tak jest w istocie, ci normalni to raczej wyjatki. Np panowie z Anthrax sie pogodzili z Belladonna i na tym wygrali, dzis reszta istniejacej big4 jest daleko w tyle
Czy wtedy 21latek byl kims duzo powazniejszym? Smiem watpic. Po prostu jedna cwansza gowniazerka ruchala drugiego gowniarza (tego niesmialego) na kase i sie jeden gowniarz obrazil. Przypominam, ze o powrot poprosil miedzy innymi sam Rick Rubin, bo on jedyny mial chyba wtedy swiadomosc kogo naprawde oni maja w skladzie, reszta najwyrazniej tego jeszcze nie kumala, bo King i Hanneman byli starsi zaledwie o rok.
A kontekst czasow, jest taki, ze dzis na ten temat wyjebania Lombardo w '86 wypowiedzial sie prawdopodobnie nawet facet sprzatajacy wtedy scene i baba sprzedajaca hotdogi w dniu koncertu oraz losowy pzrechodzien, ktory wtedy przechodzil zupelnie przypadkowo z tragarzami i niechcecy podsluchal wszystko. Bo jak media pytaja to kazdy chce sie poczuc waznym elementem, dlatego dzis mozna te opowiadania po 20-30 latach jak to wtedy bylo miedzy bajki wlozyc. Dzis co chwile sobie jakas baba przypomina, ze 35 lat temu to ja Tom Hanks zgwalcil na palnie fimowym jak grala psa detektywa ale wtedy jakos o tym zapomniala prezz te traume. Tak samo wersje np Mustaina i reszty Metalliki zmieniaja sie co pare lat jak panowie dziadki nagle sie zbudza z poobiedniej drzemki i przypomna sobie nagle pewne nieznane "fakty". Ja sie trzymam wersji, ze wtedy na swiezo wszystko bylo najblizsze prawdy a kwac siedzial w tym calkiem niezle
No najwyrazniej nie szla, chcialbym przypomniec znowu to slowo "kontekst czasow", bo gdy Lombardo wyjebali z zespolu to mial 21 lat ( w tym wieku zagral te fenomenalne partie parkusyjne na Reign In Blood), byl najmlodszy z calek paki, od Toma az o 4 lata, wiec opowiadania jaki to on byl najdojrzalszy z wszystkich, no mozna tylko conajwyzej skwitowac smiechem. Jak ktos nie kojarzy jak wyglada dzis przecietny 21-latek to mozna sie przejsc pod dowolna Zabke, koczuja tam stadami, pija energetyki i pierdola na ogol glupoty i nie zawraca sobie glowy "rachunkami i oplatami" za zus, media i ubezpieczenie auta.
Czy wtedy 21latek byl kims duzo powazniejszym? Smiem watpic. Po prostu jedna cwansza gowniazerka ruchala drugiego gowniarza (tego niesmialego) na kase i sie jeden gowniarz obrazil. Przypominam, ze o powrot poprosil miedzy innymi sam Rick Rubin, bo on jedyny mial chyba wtedy swiadomosc kogo naprawde oni maja w skladzie, reszta najwyrazniej tego jeszcze nie kumala, bo King i Hanneman byli starsi zaledwie o rok.
A kontekst czasow, jest taki, ze dzis na ten temat wyjebania Lombardo w '86 wypowiedzial sie prawdopodobnie nawet facet sprzatajacy wtedy scene i baba sprzedajaca hotdogi w dniu koncertu oraz losowy pzrechodzien, ktory wtedy przechodzil zupelnie przypadkowo z tragarzami i niechcecy podsluchal wszystko. Bo jak media pytaja to kazdy chce sie poczuc waznym elementem, dlatego dzis mozna te opowiadania po 20-30 latach jak to wtedy bylo miedzy bajki wlozyc. Dzis co chwile sobie jakas baba przypomina, ze 35 lat temu to ja Tom Hanks zgwalcil na palnie fimowym jak grala psa detektywa ale wtedy jakos o tym zapomniala prezz te traume. Tak samo wersje np Mustaina i reszty Metalliki zmieniaja sie co pare lat jak panowie dziadki nagle sie zbudza z poobiedniej drzemki i przypomna sobie nagle pewne nieznane "fakty". Ja sie trzymam wersji, ze wtedy na swiezo wszystko bylo najblizsze prawdy a kwac siedzial w tym calkiem niezle
woodpecker from space