SLAYER

Zasada tworzenia tematu - NAZWA ZESPOŁU + ewentualnie tytuł płyty lub inna treść jeżeli coś chcemy dodać.

Moderatorzy: Heretyk, Nasum, Sybir, Gore_Obsessed, ultravox

Regulamin forum
Tematy związane tylko z jednym zespołem lub jedną płytą. Wszelkie zbiorcze typu "América Latina Metal" lub "Najlepsza polska płyta thrash" itp. proszę zakładać w dziale "Dyskusje o muzyce metalowej"
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Anzhelmoo
weteran forumowych bitew
Posty: 1254
Rejestracja: 19-03-2017, 08:51

Re: SLAYER

14-03-2023, 10:21

Nadrobiłem kilka stron postów i... trochę się załamałem. Odniosłem wrażenie, że czytam rzeczy z przeszłości. Wydawało mi się, że po tylu latach jakość dyskografii Slayera nie budzi wątpliwości, a jednak. Bo tak po prawdzie niewiele jest dużych kapel, które przez te wszystkie lata nie zawiodły. Mają też bardzo zróżnicowaną dyskografię i pewnie to jest problemem - bo jeśli ktoś oczekuje nagrywania co dwa lata nowego RIB, to rzeczywiście Slayer może tych oczekiwań nie zaspokajać.

Rap z metalem - to już legendarny argument, pojawiał się nawet w kontekście Grand Declaration of War, jednej z najbardziej radykalnych płyt black metalowych płyt. Zazwyczaj, gdy pada wiadomo, że trzeba go traktować z przymrużeniem oka. Choć jak ktoś trafnie zauważył wyrzucane z prędkościa karabinu melodeklamowane chłodne wersy Arayi to jego znak firmowy od zawsze (pojawiały się nawet na RIB), więc sposoby ekspresji wcale nie są tak od siebie odległe. Dodam, że Rick Rubin sam w sobie jest przecież ze środowiska hip-hopowego, gdyby toś zapomniał.

Przechodząc do płyt - Diabolus in Musica jest świetne. Prawdopodobnie najlepsze ścieżki perkusyjne nagrane na płytę Slayera. Do tego masywne brzmienie i pomysłowe kompozycje (wszystkie spod ręki JH niemalże). Masa zabawy rytmem i przedstawienie tych samych riffów co zawsze w nieco inny sposób. Jak dla mnie bardzo udany skok w bok i pokazanie, że Slayer ma do zaoferowania coś więcej i nie musi zjadać swojego ogona. W ten konwencji oczywiste to nie jest. Zresztą przypomnijcie sobie gdzie był thrash na przełomie wieków. Metallica, Exodus, Anthrax, Megadeth, Sepultura, Kreator może i nagrywały ciekawe płyty (właściwie tylko niektóre z nich), ale jednak dalekie od thrashu, albo reprezentowania tego gatunku w godnej formie. Z dużych marek tak naprawdę tylko Slayer się bronił i Testament. Ale ja zdaję sobie sprawę, że DIM lubiane za bardzo nie było i dopiero po latach zyskuje szacunek. Jest to najbardziej odległy od reszty album Slayera, więc rozumiem arguemnty antyfanów, choć się z nimi nie zgadzam.

Natomiast hejt na GHUA jest dla mnie nieco mniej zrozumiały. Jest to album, który albo dla thrashu stanowił nowe otwarcie po chudych latach i godnie wprowadza w XXI wiek, albo... był albumem pożegnalnym i ostatnim wielkim z tego nurtu, który coś nowego wnosił (zależnie od punktu widzenia). Najbrutalniejszy album Slayera, najbardziej radykalny, najbardziej "nienawistny", najcięższy. Obcowanie z nim rzeczywiście nie należy do najłatwiejszych i trzeba czuć ten vibe. Jak dla mnie jeden z najmocniejszych punktów dyskografii.

To co działo po nim to lekkie zagubienie i zwolnienie obrotów. Powrót Lombardo... jak dla mnie trochę zbędny, bo Bostaph sprawdzał się rewelacyjnie. Christ Illusion - po latach całkiem dobry wydaje się być. Z jednej strony powrót do klasycznych rozwiązań z SITA, z drugiej czuć mimo wszystko pozostałości poprzednich eksperymentów. Jest trochę niskich gitar, walców, całkiem sprawnie to poskładali wszystko. Kiedyś ten album uważałem za rozczarowanie.

WPB - chyba mój najmniej ulubiony z dyskografii. Taki bardzo "jasny" i lekki. Brakowało mi trochę tego przymulonego brzmienia i średnich temp. W ogóle brzmienie jest tam bardzo dziwne i sporo odbiera albumowi. Bardzo wyeksponowana perkusja, a zwłaszcza webel, a gitary jak zza ściany i z małym przesterem. Bardzo dziwne roziwązanie, które totalnie się nie sprawdza w przypadku tego zespołu. Same kompozycje nie są złe, ale łatwo ich nie docenić przez formę podania.

Zresztą zachęcam do porównania Atocity Vendor w wersji z WPB, a tą z Repentless - na tym samym utworze najlepiej słychać o czym mowa.

Repentless - tutaj nie mam uwag, dla mnie godne pożegnanie ze Slayerem (wiem, że jestem w mniejszości). Partie perkusji takie jakie lubię, brzmienie na najwyższym poziomie, ale nie żadne sterylne plastikowe, powrót do średnich temp. Take Control, Pride in Prejudice, You Against You, tytułowy - mega. Jasne, jest kilka kawałków, które mogłyby być lepiej dopracowanych (Piano Wire, Cast The First Stone), ale nie ma generalnie dramatu.

Jak dla mnie Bostaph bohaterem tego zespołu. Zawsze w cieniu, ale doskonale czuł ten vibe. Osobiście wolę jego bębnienie od Lombardo jeśli chodzi o dzieje najnowsze. Na WPB trochę odniosłem wrażenie, że zespół sobie, a on sobie (być może przez wspomniany miks odnosze takie wrażenie), PB zaś zawsze wyciągał z tego co dostał maksimum, ale kosztem pozostania w cieniu. W swojej grze ukrywał wiele smaczków, ale zupełnie innych niż Dave, czyli jakieś ultra szybkie przejścia.

Czemu w ogóle Lombardo został usunięty z kapeli przed Repentless? Za dużo chciał kasy, czy za bardzo wkurzał resztę? Coś takiego mi świta, ale nie pamiętam.
Ostatnio zmieniony 14-03-2023, 10:30 przez Anzhelmoo, łącznie zmieniany 1 raz.
Często jest tak...że nie, a potem coraz częściej jest tak...że nie, a potem zwykle jest tak...że nie. I potem zostaje już samo nie.
Pacjent
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 17700
Rejestracja: 12-12-2006, 09:30

Re: SLAYER

14-03-2023, 10:29

Anzhelmoo pisze:
14-03-2023, 10:21
Nadrobiłem kilka stron postów i... trochę się załamałem. Odniosłem wrażenie, że czytam rzeczy z przeszłości. Wydawało mi się, że po tylu latach jakość dyskografii Slayera nie budzi wątpliwości, a jednak. Bo tak po prawdzie niewiele jest dużych kapel, które przez te wszystkie lata nie zawiodły. Mają też bardzo zróżnicowaną dyskografię i pewnie to jest problemem - bo jeśli ktoś oczekuje nagrywania co dwa lata nowego RIB, to rzeczywiście Slayer może tych oczekiwań nie zaspokajać.

Rap z metalem - to już legendarny argument, pojawiał się nawet w kontekście Grand Declaration of War, jednej z najbardziej radykalnych płyt black metalowych płyt. Zazwyczaj, gdy pada wiadomo, że trzeba go traktować z przymrużeniem oka. Choć jak ktoś trafnie zauważył wyrzucane z prędkościa karabinu melodeklamowane chłodne wersy Arayi to jego znak firmowy od zawsze (pojawiały się nawet na RIB), więc sposoby ekspresji wcale nie są tak od siebie odległe. Dodam, że Rick Rubin sam w sobie jest przecież ze środowiska hip-hopowego, gdyby toś zapomniał.

Przechodząc do płyt - Diabolus in Musica jest świetne. Prawdopodobnie najlepsze ścieżki perkusyjne nagrane na płytę Slayera. Do tego masywne brzmienie i pomysłowe kompozycje (wszystkie spod ręki JH niemalże). Masa zabawy rytmem i przedstawienie tych samych riffów co zawsze w nieco inny sposób. Jak dla mnie bardzo udany skok w bok i pokazanie, że Slayer ma do zaoferowania coś więcej i nie musi zjadać swojego ogona. W ten konwencji oczywiste to nie jest. Zresztą przypomnijcie sobie gdzie był thrash na przełomie wieków. Metallica, Exodus, Anthrax, Megadeth, Sepultura, Kreator może i nagrywały ciekawe płyty (właściwie tylko niektóre z nich), ale jednak dalekie od thrashu, albo reprezentowania tego gatunku w godnej formie. Z dużych marek tak naprawdę tylko Slayer się bronił i Testament. Ale ja zdaję sobie sprawę, że DIM lubiane za bardzo nie było i dopiero po latach zyskuje szacunek. Jest to najbardziej odległy od reszty album Slayera, więc rozumiem arguemnty antyfanów, choć się z nimi nie zgadzam.

Natomiast hejt na GHUA jest dla mnie nieco mniej zrozumiały. Jest to album, który albo dla thrashu stanowił nowe otwarcie po chudych latach i godnie wprowadza w XXI wiek, albo... był albumem pożegnalnym i ostatnim wielkim z tego nurtu, który coś nowego wnosił (zależnie od punktu widzenia). Najbrutalniejszy album Slayera, najbardziej radykalny, najbardziej "nienawistny", najcięższy. Obcowanie z nim rzeczywiście nie należy do najłatwiejszych i trzeba czuć ten vibe. Jak dla mnie jeden z najmocniejszych punktów dyskografii.

To co działo po nim to lekkie zagubienie i zwolnienie obrotów. Powrót Lombardo... jak dla mnie trochę zbędny, bo Bostaph sprawdzał się rewelacyjnie. Christ Illusion - po latach całkiem dobry wydaje się być. Z jednej strony powrót do klasycznych rozwiązań z SITA, z drugiej czuć mimo wszystko pozostałości poprzednich eksperymentów. Jest trochę niskich gitar, walców, całkiem sprawnie to poskładali wszystko. Kiedyś ten album uważałem za rozczarowanie.

WPB - chyba mój najmniej ulubiony z dyskografii. Taki bardzo "jasny" i lekki. Brakowało mi trochę tego przymulonego brzmienia i średnich temp. W ogóle brzmienie jest tam bardzo dziwne i sporo odbiera albumowi. Bardzo wyeksponowana perkusja, a zwłaszcza webel, a gitary jak zza ściany i z małym przesterem. Bardzo dziwne roziwązanie, które totalnie się nie sprawdza w przypadku tego zespołu. Same kompozycje nie są złe, ale łatwo ich nie docenić przez formę podania.

Zresztą zachęcam do porównania Atocity Vendor w wersji z WPB, a tą z Repentless - na tym samym utworze najlepiej słychać o czym mowa.

Repentless - tutaj nie mam uwag, dla mnie godne pożegnanie ze Slayerem (wiem, że jestem w mniejszości). Partie perkusji takie jakie lubię, brzmienie na najwyższym poziomie, ale nie żadne sterylne plastikowe, powrót do średnich temp. Take Control, Pride in Prejudice, You Against You, tytułowy - mega. Jasne, jest kilka kawałków, które mogłyby być lepiej dopracowanych (Piano Wire, Cast The First Stone), ale nie ma generalnie dramatu.

Jak dla mnie Bostaph bohaterem tego zespołu. Zawsze w cieniu, ale doskonale czuł ten vibe. Osobiście wolę jego bębnienie od Lombardo jeśli chodzi o dzieje najnowsze.
Szanuję Twój bardzo merytoryczny wpis, ale się z nim nie zgadzam. Np. w kwestii WPB. Dla mnie to świetny album. Klasyczny, a jednocześnie świeży Slayer. Dopiero na nielubianym przeze mnie Repentless coś skisło i się rozsypało.
Jeśli prawdę można wypowiedzieć tylko szeptem, oznacza to, że kraj został opanowany przez wrogów.
Pan_Kimono
rasowy masterfulowicz
Posty: 2179
Rejestracja: 24-06-2005, 10:12
Lokalizacja: tu i tam

Re: SLAYER

14-03-2023, 10:48

Anzhelmoo pisze:
14-03-2023, 10:21
Nadrobiłem kilka stron postów i... trochę się załamałem. Odniosłem wrażenie, że czytam rzeczy z przeszłości. Wydawało mi się, że po tylu latach jakość dyskografii Slayera nie budzi wątpliwości, a jednak. Bo tak po prawdzie niewiele jest dużych kapel, które przez te wszystkie lata nie zawiodły. Mają też bardzo zróżnicowaną dyskografię i pewnie to jest problemem - bo jeśli ktoś oczekuje nagrywania co dwa lata nowego RIB, to rzeczywiście Slayer może tych oczekiwań nie zaspokajać.

Rap z metalem - to już legendarny argument, pojawiał się nawet w kontekście Grand Declaration of War, jednej z najbardziej radykalnych płyt black metalowych płyt. Zazwyczaj, gdy pada wiadomo, że trzeba go traktować z przymrużeniem oka. Choć jak ktoś trafnie zauważył wyrzucane z prędkościa karabinu melodeklamowane chłodne wersy Arayi to jego znak firmowy od zawsze (pojawiały się nawet na RIB), więc sposoby ekspresji wcale nie są tak od siebie odległe. Dodam, że Rick Rubin sam w sobie jest przecież ze środowiska hip-hopowego, gdyby toś zapomniał.

Przechodząc do płyt - Diabolus in Musica jest świetne. Prawdopodobnie najlepsze ścieżki perkusyjne nagrane na płytę Slayera. Do tego masywne brzmienie i pomysłowe kompozycje (wszystkie spod ręki JH niemalże). Masa zabawy rytmem i przedstawienie tych samych riffów co zawsze w nieco inny sposób. Jak dla mnie bardzo udany skok w bok i pokazanie, że Slayer ma do zaoferowania coś więcej i nie musi zjadać swojego ogona. W ten konwencji oczywiste to nie jest. Zresztą przypomnijcie sobie gdzie był thrash na przełomie wieków. Metallica, Exodus, Anthrax, Megadeth, Sepultura, Kreator może i nagrywały ciekawe płyty (właściwie tylko niektóre z nich), ale jednak dalekie od thrashu, albo reprezentowania tego gatunku w godnej formie. Z dużych marek tak naprawdę tylko Slayer się bronił i Testament. Ale ja zdaję sobie sprawę, że DIM lubiane za bardzo nie było i dopiero po latach zyskuje szacunek. Jest to najbardziej odległy od reszty album Slayera, więc rozumiem arguemnty antyfanów, choć się z nimi nie zgadzam.

Natomiast hejt na GHUA jest dla mnie nieco mniej zrozumiały. Jest to album, który albo dla thrashu stanowił nowe otwarcie po chudych latach i godnie wprowadza w XXI wiek, albo... był albumem pożegnalnym i ostatnim wielkim z tego nurtu, który coś nowego wnosił (zależnie od punktu widzenia). Najbrutalniejszy album Slayera, najbardziej radykalny, najbardziej "nienawistny", najcięższy. Obcowanie z nim rzeczywiście nie należy do najłatwiejszych i trzeba czuć ten vibe. Jak dla mnie jeden z najmocniejszych punktów dyskografii.

To co działo po nim to lekkie zagubienie i zwolnienie obrotów. Powrót Lombardo... jak dla mnie trochę zbędny, bo Bostaph sprawdzał się rewelacyjnie. Christ Illusion - po latach całkiem dobry wydaje się być. Z jednej strony powrót do klasycznych rozwiązań z SITA, z drugiej czuć mimo wszystko pozostałości poprzednich eksperymentów. Jest trochę niskich gitar, walców, całkiem sprawnie to poskładali wszystko. Kiedyś ten album uważałem za rozczarowanie.

WPB - chyba mój najmniej ulubiony z dyskografii. Taki bardzo "jasny" i lekki. Brakowało mi trochę tego przymulonego brzmienia i średnich temp. W ogóle brzmienie jest tam bardzo dziwne i sporo odbiera albumowi. Bardzo wyeksponowana perkusja, a zwłaszcza webel, a gitary jak zza ściany i z małym przesterem. Bardzo dziwne roziwązanie, które totalnie się nie sprawdza w przypadku tego zespołu. Same kompozycje nie są złe, ale łatwo ich nie docenić przez formę podania.

Zresztą zachęcam do porównania Atocity Vendor w wersji z WPB, a tą z Repentless - na tym samym utworze najlepiej słychać o czym mowa.

Repentless - tutaj nie mam uwag, dla mnie godne pożegnanie ze Slayerem (wiem, że jestem w mniejszości). Partie perkusji takie jakie lubię, brzmienie na najwyższym poziomie, ale nie żadne sterylne plastikowe, powrót do średnich temp. Take Control, Pride in Prejudice, You Against You, tytułowy - mega. Jasne, jest kilka kawałków, które mogłyby być lepiej dopracowanych (Piano Wire, Cast The First Stone), ale nie ma generalnie dramatu.

Jak dla mnie Bostaph bohaterem tego zespołu. Zawsze w cieniu, ale doskonale czuł ten vibe. Osobiście wolę jego bębnienie od Lombardo jeśli chodzi o dzieje najnowsze. Na WPB trochę odniosłem wrażenie, że zespół sobie, a on sobie (być może przez wspomniany miks odnosze takie wrażenie), PB zaś zawsze wyciągał z tego co dostał maksimum, ale kosztem pozostania w cieniu. W swojej grze ukrywał wiele smaczków, ale zupełnie innych niż Dave, czyli jakieś ultra szybkie przejścia.

Czemu w ogóle Lombardo został usunięty z kapeli przed Repentless? Za dużo chciał kasy, czy za bardzo wkurzał resztę? Coś takiego mi świta, ale nie pamiętam.
+1
KVLT lizania CZASZKI
Awatar użytkownika
DST
weteran forumowych bitew
Posty: 1895
Rejestracja: 23-12-2010, 23:02

Re: SLAYER

14-03-2023, 10:50

Anzhelmoo pisze:
14-03-2023, 10:21


Przechodząc do płyt - Diabolus in Musica jest świetne. Prawdopodobnie najlepsze ścieżki perkusyjne nagrane na płytę Slayera. Do tego masywne brzmienie i pomysłowe kompozycje (wszystkie spod ręki JH niemalże). Masa zabawy rytmem i przedstawienie tych samych riffów co zawsze w nieco inny sposób. Jak dla mnie bardzo udany skok w bok i pokazanie, że Slayer ma do zaoferowania coś więcej i nie musi zjadać swojego ogona. W ten konwencji oczywiste to nie jest. Zresztą przypomnijcie sobie gdzie był thrash na przełomie wieków. Metallica, Exodus, Anthrax, Megadeth, Sepultura, Kreator może i nagrywały ciekawe płyty (właściwie tylko niektóre z nich), ale jednak dalekie od thrashu, albo reprezentowania tego gatunku w godnej formie. Z dużych marek tak naprawdę tylko Slayer się bronił i Testament. Ale ja zdaję sobie sprawę, że DIM lubiane za bardzo nie było i dopiero po latach zyskuje szacunek. Jest to najbardziej odległy od reszty album Slayera, więc rozumiem arguemnty antyfanów, choć się z nimi nie zgadzam.
Podświadomie chyba zainspirowany tą dyskusją odpaliłem ostatnio to z kumplem po paru głębszych i brzmienie, szczególnie garów, jest znakomite. Głębokie, ciężkie i mięsiste. Kawałki też są spoko, choć bliżej mi do tych klasycznie Slayerowych ("Point" np). Najlepsze partie perkusji zdecydowanie nie, choć są bdb. Lombardo ma takie charakterystyczne, dzikie przejścia, które brzmią jak tornado i ZAPIERDALA na stopach a Bostaph wyraźnie się męczy w tych tempach.
Awatar użytkownika
Anzhelmoo
weteran forumowych bitew
Posty: 1254
Rejestracja: 19-03-2017, 08:51

Re: SLAYER

14-03-2023, 11:41

Tak, gra Lombardo jest bardziej spontaniczna i dzika. Rozwiązania trochę na jazzową modłę i nawet w oderwaniu od muzyki same partie robią wrażenie. Sprawiają, że muzyka bardziej płynie - jest takim smarem dla trybików, bo same riffy jednak często są dosyć kwadratowe. Bostaph z kolei gra bardziej subtelnie i często pozostaje w cieniu (bardziej takie analityczne spojrzenie na muzykę, mniej spontanciczne). U niego mało zabaw z przejściami, za to dużo z rytmem - czy to na talerzach, czy to na samych stopach (im wolniejsze tempa, tym siła rzeczy więcej przestrzeni na takie rzeczy). To wszystko są rzeczy, których nie słychać tak na co dzień, ale gdyby ich zabrakło, to pustka byłaby odczuwalna. Zupełnie inna filozofia gry, niż Lombardo i doceniam jak ktoś w muzyce buduje klimat takimi małymi i nieoczywistymi smaczkami. No i też kwestia brzmienia - Bostaph bardzo ciemne, Dave przeciwnie. Obaj oczywiście najwyższa półka, ale jednak w ostatnich latach jakoś stylistyka PB bardziej mi lezała.

Repentless jest pod tym kątem dziwnym albumem. Bo Bostaph często próbuje tam grać na modłe Lombardo. Brzmi dobrze, ale jednak trochę mniej tam smaczków.
Często jest tak...że nie, a potem coraz częściej jest tak...że nie, a potem zwykle jest tak...że nie. I potem zostaje już samo nie.
Awatar użytkownika
ozob
zahartowany metalizator
Posty: 6538
Rejestracja: 19-02-2017, 22:50

Re: SLAYER

14-03-2023, 11:45

Bostaph zawsze był dla mnie bębniarzem bazującym na sile, pierdolnięciu i w sumie czytelnej grze. No znakomity jest w takim graniu. Niewątpliwie jasny punkt na DI, DiM i GHUA.
"Bawi mnie, gdy widzę jak ludzie, których tam wtedy nie było, albo nie są Norwegami, rozwodzą się nad dawanymi czasami, jakby wszyscy jednoczyli się wówczas przeciwko wspólnemu celowi" - Dolk.
Awatar użytkownika
Żułek
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 14140
Rejestracja: 10-07-2013, 15:43
Lokalizacja: from hell

Re: SLAYER

14-03-2023, 12:35

Anzhelmoo pisze:
14-03-2023, 10:21
Przechodząc do płyt - Diabolus in Musica jest świetne. Prawdopodobnie najlepsze ścieżki perkusyjne nagrane na płytę Slayera. Do tego masywne brzmienie i pomysłowe kompozycje (wszystkie spod ręki JH niemalże). Masa zabawy rytmem i przedstawienie tych samych riffów co zawsze w nieco inny sposób. Jak dla mnie bardzo udany skok w bok i pokazanie, że Slayer ma do zaoferowania coś więcej i nie musi zjadać swojego ogona. Ale ja zdaję sobie sprawę, że DIM lubiane za bardzo nie było i dopiero po latach zyskuje szacunek. Jest to najbardziej odległy od reszty album Slayera, więc rozumiem arguemnty antyfanów, choć się z nimi nie zgadzam.
ObrazekObrazekObrazek

ja właśnie dlatego od zawsze wole Jeffa od Kinga, wiecej klimatu, ciekawsze rzeczy a nie jechanie na pałe (łysą w dodatku) ;)
Mocarne knury w butach biegają po lesie z połówkami melona na głowach wykrzykując pod adresem maciory jestem chomikiem z azbestu.

memberlist.php?mode=&sk=d&sd=d#memberlist
Awatar użytkownika
Sgt. Barnes
zahartowany metalizator
Posty: 5242
Rejestracja: 13-07-2012, 07:37

Re: SLAYER

14-03-2023, 16:02

Wreszcie dyskusja wraca na normalne tory...😄
Prawdziwy mężczyzna powinien być...ogolony i ciut, ciut pijany.
Bolesław Wieniawa-Długoszowski.
Awatar użytkownika
hcpig
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 9323
Rejestracja: 06-07-2008, 13:23

Re: SLAYER

14-03-2023, 17:44

Anzhelmoo pisze:
14-03-2023, 10:21
Najbrutalniejszy album Slayera, najbardziej radykalny, najbardziej "nienawistny", najcięższy.
Też tak sądzę i dodałbym również 'najlepiej wyprodukowany', nawet w okresie gdyby nie lubiłem tej płyty (plułem na nią z perspektywy bunkra death/black czyli dokładnie tak jak teraz większość forumowiczów) to i tak uważałem, że akurat jej sound rozpierdala.
Yare Yare Daze
Awatar użytkownika
Rejwan
w mackach Zła
Posty: 939
Rejestracja: 17-08-2013, 22:06
Lokalizacja: WWA

Re: SLAYER

14-03-2023, 18:19

że GHUA niby bardziej brutalne niż RiB? chyba dla zioomków w szerokich portkach
To make a mistake is human but to really fuck things up you need a computer.
Awatar użytkownika
Believer
weteran forumowych bitew
Posty: 1742
Rejestracja: 08-06-2013, 11:27
Lokalizacja: cipsko twojego starego

Re: SLAYER

14-03-2023, 18:42

Rejwan pisze:
14-03-2023, 18:19
że GHUA niby bardziej brutalne niż RiB? chyba dla zioomków w szerokich portkach
Obrazek o takich
Awatar użytkownika
Anzhelmoo
weteran forumowych bitew
Posty: 1254
Rejestracja: 19-03-2017, 08:51

Re: SLAYER

14-03-2023, 19:04

RiB wcale nie jest jakimś bardzo brutalnym albumem jak na dzisiejsze standardy (co innego w momencie premiery). To oczywiście nie jest nic złego, bo brutalność sama w sobie nie musi mieć wartości, ot ciekawostka jak już tak rozmawiamy.

Ale tak, obiektywnie jednak GHUA jest bardziej jadowite. Poza samą muzyką i warstwą tekstową warto zwrócić uwagę na wokale - te są zdecydowanie odmienne w stosunku do tego, co Araya prezentował na co dzień. Teraz już nie mogę znaleźć konkretnego cytatu, ale dałbym sobie rękę uciąć, że po latach trochę dziwił się, że takie agresywne nagrał (tak krzyczane i intensywne). No ale taką buntowniczą fazę wtedy mieli.

Z tymi spodniami to trochę bez sensu porównanie. Bo o ile w przypadku rozmów o Diabolus In Musica jakiś tam sens mogą mieć, o tyle GHUA to jazda bez trzymanki i większość przeciwników tego albumu czuje się przytłoczona właśnie agresją, aniżeli przystępnością.

Często jest tak...że nie, a potem coraz częściej jest tak...że nie, a potem zwykle jest tak...że nie. I potem zostaje już samo nie.
Awatar użytkownika
ŚWIAT BEZ KOŃCA
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 10437
Rejestracja: 27-08-2018, 10:24

Re: SLAYER

14-03-2023, 19:10

Dokladnie, w skali wpierdolu GHUA zdecydowanie pierwsze miejsce
I am Jerusalem.
Awatar użytkownika
Believer
weteran forumowych bitew
Posty: 1742
Rejestracja: 08-06-2013, 11:27
Lokalizacja: cipsko twojego starego

Re: SLAYER

14-03-2023, 19:16

Anzhelmoo pisze:
14-03-2023, 19:04
RiB wcale nie jest jakimś bardzo brutalnym albumem jak na dzisiejsze standardy (co innego w momencie premiery). To oczywiście nie jest nic złego, bo brutalność sama w sobie nie musi mieć wartości, ot ciekawostka jak już tak rozmawiamy.

Ale tak, obiektywnie jednak GHUA jest bardziej jadowite. Poza samą muzyką i warstwą tekstową warto zwrócić uwagę na wokale - te są zdecydowanie odmienne w stosunku do tego, co Araya prezentował na co dzień. Teraz już nie mogę znaleźć konkretnego cytatu, ale dałbym sobie rękę uciąć, że po latach trochę dziwił się, że takie agresywne nagrał (tak krzyczane i intensywne). No ale taką buntowniczą fazę wtedy mieli.

Z tymi spodniami to trochę bez sensu porównanie. Bo o ile w przypadku rozmów o Diabolus In Musica jakiś tam sens mogą mieć, o tyle GHUA to jazda bez trzymanki i większość przeciwników tego albumu czuje się przytłoczona właśnie agresją, aniżeli przystępnością.

Jeśli rwane riffy i darcie mordy w wysokich rejestrach jest wyznacznikiem brutalności, to niech będzie. Payback to akurat najlepszy numer na tej płycie. Dla mnie DIM dużo lepsza niż GHUA i kompozycyjnie i brzmeniowo. Ktoś tu wcześniej napisał, że GHUA mu się zlewa i ja mam podobnie, robiłem tyle podejść do tej płyty i zawsze gdzieś w połowie się wyłączam z nudów. Mam wrażenie, że ci co ją tak chwalą poznali ją jak zaczynali przygodę z tym zespołem i dlatego tak im się wryła w beret. Ja mimo, że dinozaurem też nie jestem to poznawałem Slayera chronologicznie i z całej dyskografii GHUA po prostu nie łykam.
Ostatnio zmieniony 14-03-2023, 19:19 przez Believer, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
ozob
zahartowany metalizator
Posty: 6538
Rejestracja: 19-02-2017, 22:50

Re: SLAYER

14-03-2023, 19:19

To wideo wyżej to jest dokonały przykład, że to rap z metalem. Co do brutalności, to zdecydowanie bardziej chłoszcze DI. Natomiast jeżeli ktoś owa brutalność utożsamia z nisko strojna gitara i brzmieniem pod Korn, to oczywiście może. (:
"Bawi mnie, gdy widzę jak ludzie, których tam wtedy nie było, albo nie są Norwegami, rozwodzą się nad dawanymi czasami, jakby wszyscy jednoczyli się wówczas przeciwko wspólnemu celowi" - Dolk.
Awatar użytkownika
Żułek
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 14140
Rejestracja: 10-07-2013, 15:43
Lokalizacja: from hell

Re: SLAYER

14-03-2023, 19:24

GHUA trzeba po prostu słuchać cicho i mieć odpowiedni nastrój, inaczej się nie da ;)
Mocarne knury w butach biegają po lesie z połówkami melona na głowach wykrzykując pod adresem maciory jestem chomikiem z azbestu.

memberlist.php?mode=&sk=d&sd=d#memberlist
Awatar użytkownika
Rejwan
w mackach Zła
Posty: 939
Rejestracja: 17-08-2013, 22:06
Lokalizacja: WWA

Re: SLAYER

14-03-2023, 19:48

jak ktoś lubi GHUA to powinien również lubić Hatebreed, Machine Head, Lamb of God, Chimarira, Killswitch Engage, Heaven Shall Burn itp
To make a mistake is human but to really fuck things up you need a computer.
Awatar użytkownika
ŚWIAT BEZ KOŃCA
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 10437
Rejestracja: 27-08-2018, 10:24

Re: SLAYER

14-03-2023, 19:55

Rejwan pisze:
14-03-2023, 19:48
jak ktoś lubi GHUA to powinien również lubić Hatebreed, Machine Head, Lamb of God, Chimarira, Killswitch Engage, Heaven Shall Burn itp
Jak ktos lubi Nanowar of Steel to powinien lubic muzyke cyrkowa, taka to gadka
I am Jerusalem.
Awatar użytkownika
hcpig
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 9323
Rejestracja: 06-07-2008, 13:23

Re: SLAYER

14-03-2023, 20:15

Rejwan pisze:
14-03-2023, 19:48
jak ktoś lubi GHUA to powinien również lubić Hatebreed, Machine Head, Lamb of God, Chimarira, Killswitch Engage, Heaven Shall Burn itp
Poprzednio kolega Pacjent zestawiał Merdauder z Dynamind, teraz zajebisty Hatebreed obok boysbandu Killswitch Engage :facepalm:
Yare Yare Daze
Awatar użytkownika
Żułek
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 14140
Rejestracja: 10-07-2013, 15:43
Lokalizacja: from hell

Re: SLAYER

14-03-2023, 20:17

hcpig pisze:
14-03-2023, 20:15
Rejwan pisze:
14-03-2023, 19:48
jak ktoś lubi GHUA to powinien również lubić Hatebreed, Machine Head, Lamb of God, Chimarira, Killswitch Engage, Heaven Shall Burn itp
Poprzednio kolega Pacjent zestawiał Merdauder z Dynamind, teraz zajebisty Hatebreed obok boysbandu Killswitch Engage :facepalm:
wszystko się zgadza, wrzucamy wszystko do wora rap z metalem i spuszczamy w kiblu ;)
Mocarne knury w butach biegają po lesie z połówkami melona na głowach wykrzykując pod adresem maciory jestem chomikiem z azbestu.

memberlist.php?mode=&sk=d&sd=d#memberlist
ODPOWIEDZ