KETTLE CADAVER

Zasada tworzenia tematu - NAZWA ZESPOŁU + ewentualnie tytuł płyty lub inna treść jeżeli coś chcemy dodać.

Moderatorzy: Heretyk, Nasum, Sybir, Gore_Obsessed, ultravox

Regulamin forum
Tematy związane tylko z jednym zespołem lub jedną płytą. Wszelkie zbiorcze typu "América Latina Metal" lub "Najlepsza polska płyta thrash" itp. proszę zakładać w dziale "Dyskusje o muzyce metalowej"
ODPOWIEDZ
sanctusdiavolos
postuje jak opętany!
Posty: 409
Rejestracja: 21-05-2023, 14:02

KETTLE CADAVER

01-02-2024, 19:58

Jedna z bardziej odjechanych i kontrowersyjnych formacji jakie kojarzę, wydaje mi się, że pomimo zajebistej muzyki, dość niedoceniona. Co by nie ubierać w inne słowa, tego co już tu i ówdzie pisałem, zacytuję z film.org.pl:

"Powstała w okolicy 1993 kapela okryła się specyficzną dość (nie)sławą, głównie z powodu zachowania ich frontmana na scenie, o którym to po całej niewielkiej społeczności Temeculi zaczęły krążyć niezwykłe, szokujące legendy – łącznie z tą mówiącą o tym, że Edwin kiedyś zabije się na scenie. I faktycznie wielokrotnie niewiele brakowało. Krążące wokół opowieści często nijak miały się do rzeczywistości – to, jak pełne przemocy, krwi i autodestrukcji były koncerty Kettle Cadaver, trudno sobie wyobrazić.

Nie były to żarty, a Edwin traktował swoje posłannictwo (auto)zniszczenia bardzo poważnie. Na scenie przebijał sobie usta zszywaczem, ciął i szarpał całe ciało, wbijał strzykawki w ramiona, przybijał genitalia do drewnianych desek, podwieszał, obcinał kawałki skóry, spuszczał z siebie krew – i w takim stanie prowadził koncerty Kettle Cadaver (z których najkrótszy trwał dosłownie 26 sekund, wtedy wkroczyła policja), wszczynając często krwawe bójki z publicznością. Przeraża również fakt, iż wszystkie te rzeczy robił sobie Borsheim całkowicie na trzeźwo (w otchłań alkoholowo-narkotykowego uzależnienia został wciągnięty dużo później).

Nagle jednak, kiedy Kettle Cadaver zaczął osiągać coraz większe sukcesy komercyjno-muzyczne i stawał się coraz bardziej rozpoznawalny, coś się popsuło i kapela zaczęła powoli odchodzić w niebyt. Jak określili to zresztą sami muzycy: „staliśmy się chyba za bardzo profesjonalni”. Edwin natomiast zaczął izolować się od świata, coraz więcej czasu spędzając w swoim przedziwnym Czarnym Domu, który to zresztą wybudował własnymi rękami na pustyni."


Zespół niestety nic już nie nagra, gdyż Edwin Borsheim odebrał sobie życie w wieku 40 lat.
Oprócz zapoznania się z muzyką tego zespołu, polecam film "Dead Hands Dig Deep" opowiadający o traumatycznym dzieciństwie i pogłębiającym się obłędzie frontmana. Nie pozostawia obojętnym.

Jedno z moich ciekawszych odkryć muzycznych ostatnich lat.

Muza do obczajki:

ODPOWIEDZ