Kiedyś już rozmawialiśmy na ten temat, ale skoro wrócił, to możemy pogawędzić jeszcze raz.
Nie wiem jak to jest u osób kompetentnych (pewnie niejedna z nich za szczytowe osiągnięcie Niemców uważa "Endoramę" ), ale jestem (nie)święcie przekonany, że - skoro już się posiłkujemy oceną innych - w świadomości przeciętnego fana Kreator (nie mówię tu o młodzieży wychowanej na "Hordes of Chaos"), pozostaje pięć pierwszych płyt tej kapeli i to spośród nich, zależnie od gustu, wyłaniana jest ta najlepsza; dla jednych będą to dzikie i nieokiełznane "Endless Pain" czy "Pleasure to Kill", dla innych wyrafinowany technicznie (jak na ten band oczywiście) i melodyjny "Coma of Souls". U mnie podobnie - choć "Reneval" był ciekawym eksperymentem i pamiętam, że polubiłem go z miejsca (chociaż brakowało mi wścieklizny wokalnej Petrozzy), to gdybym miał tworzyć top 5 Kreatora, byłoby to 5 pierwszych albumów (w konfiguracji zmiennej i zależnej od czynników różnych) i nie ma innej opcji. Taki ze mnie niekompetentny gbur.
Ostatnimi czasy zacząłem słuchać "Aggressive Measures" i na dzień dzisiejszy stwierdzam, że to co najmniej dobry album. Wylano na niego hektolitry pomyj, na które tak naprawdę nie zasłużył. Czasem warto dać drugą szansę.