Znalazłem wreszcie czas, żeby odsłuchać z CD w bardziej komfortowych warunkach i jak obiecałem, to się podzielę kilkoma spostrzeżeniami.
Co się rzuca na pierwszy rzut ucha, to radykalniejsza zmiana brzmienia w stosunku do poprzedniczki. Tamta brzmiała "jaśniej", jakby bardziej przestrzennie, klarowniej. Tymczasem nowa to "samo gęste", ciężkie jak diabli i niesamowicie "tłuste" - bardziej mi się to podoba od konwencji poprzedniczki. Chyba nawet nagrana jest głośniej, bo na połowie mocy mojego zestawu już jest wojna domowa za ścianą u sąsiadów
Co do jakości kompozycji - będę ostrożny w rankingu. Pewnie to kwestia osłuchania, ale rzeczywiście, na VU więcej kawałków wybijało się jako potencjalne "hity", tutaj jest je trudniej wyłuskać. Oprócz kawałków wybranych na promocję płyty, na pewno wyróżnia się Pestilential Rictus - w tej chwil mój faworyt. Jest tu kapitalna wymiana riffów, taka gonitwa, mam wrażenie, jakby Rutan z Barretem robili swoiste przeplatanki, ale to tylko takie wrażenie, bo nie mam pewności, że nie grał ich tylko jeden gitarzysta...I zajebiste przełamanie w środku, gdzie wchodzi ten szatkujący riff. Zamykacz też in plus, na pewno najbardziej urozmaicony i wyróżniający się kawałek, od wolnych , wręcz sludge'owych "ślimaków", po kapitalne przyspieszenia i najlepsze partie wokalne Cookie Monstera.
Wady? Chyba jednak Ciasteczkowy. George jakoś wokalnie nie do końca się postarał - trochę za mało tu zabawy growlem, a wiadomo, że jak chce, to potrafi, co udowadnia ostatni utwór.
Tytułowy? Eeee tam, przesadzacie, że chujowy, taki deathowy motorhead, przynajmniej jest szybki, krótki i konkretny, mi się akurat podoba. Solówki na całej płycie też fajne, ale na poprzedniej były jednak bardziej pomysłowe.
To tak po dwóch odsłuchach, na pewno jeszcze wrócę, radzę posłuchać uważnie i bez uprzedzeń - jest dobrze. Rokuje na bardzo dobrze.