
tyle, że zamiast tych nowych CHUJOWYCH wynalazków lepiej zając się porządną muzyką. doskonały szwedzki (chociaż nie do końca) band. wypłynęli (chociaż to zbyt dużo powiedziane) na fali popularności Entombed, bazując na LG Petrovie growlującym na ich debiucie... ależ jaki to był debiut. jedna z lepszych płyt ze szwedzkim death metalem - strasznie energetyczna, bardziej motoryczna niż większość klonów Entombed / Dismember, brzmieniowo też neico odmienna (aczkolwiek to akurat chyba nie był plus - brzmienie, szczególnie garów, było zbyt syntetyczne). później dwójka - i zmiana za mikrofonem - kolejny wielki ówczesnej sceny - Van Drunen... niestety muzyka straciła nieco ze swojej mocy, chociaż nadal prezentowała się chyba powyżej "średniej krajowej". trzeci album i trzecia zmiana gardłowego - znów wielkie nazwisko - Marc Grewe. i znów inna muzyka, tym razem dziwna, zakręcona, eksperymentalna.
Megatrends In Brutality - 9,5 / 10
Converging Conspiracies - 7 / 10
Fable Frolic - 7,5 / 10
znacie? kochacie?
czy jesteście raczej dyletantami nastawionymi na przeszukiwanie my space?
