BESTIAL WARLUST - Bestialskie Pragnienie Wojny
: 09-06-2006, 00:27
Ostatnio wpadł mi w ręce materiał australijskiej grupy baletowo-operowej BESTIAL WARLUST.
Kapela znana, ale jakoś tak mi się o niej zapomniało, dopóki z odrętwienia umysłowego nie wyrwał mnie "Vengeance War Till Death". Przy czym nie było to przyjacielskie potrząśnięcie za ramię, a raczej bezceremonialne pierdolnięcie kafarem w ciemię.
Nie wiem, czy jest sens zakładania tego tematu. Ostatnio świat muzyki metalowej stanowi ciepłą i cichą (???) przystań dla ambitnej młodzieży lubującej się w barokowym graniu oraz dla chrześcijan pragnących racjonalnego przesłania opartego na aktualnych bolączkach świata. Istnieje zatem szansa, że nikt nie zechce wypowiedzieć się na temat tej satanistycznej trupy, grającej opętańczą i momentami chaotyczną wersję black metalu.
Tak czy siak, po prostu poczułem potrzebę podzielenia się z Wami moim zachwytem nad twórczością artystyczną Australijczyków.
Nie wiem jaki buc wymyślił, że goście nie umieją grać, ale mnie tam wszystko pasuje. A może i nawet racja, nie umieją, ale zaczynam się zastanawiać, czy do grania metalu nie jest potrzebny inny czynnik niż zdolność łamania palców na gryfie. Nazwijcie to sobie w zależności od waszego sposobu bycia i poziomu inteligencji: jajami, mrokiem w sercu, szczerością itp, itd.
Takie kawałki jak "Dweller Of The Bottomless Pit", "Heathens", czy "At The Graveyard Of God" to dla mnie esencja stylu reprezentowanego przez kilka grup, których nazw nie wymienię, bo wstęp i tak już za długi. Wasza kolej.
Kapela znana, ale jakoś tak mi się o niej zapomniało, dopóki z odrętwienia umysłowego nie wyrwał mnie "Vengeance War Till Death". Przy czym nie było to przyjacielskie potrząśnięcie za ramię, a raczej bezceremonialne pierdolnięcie kafarem w ciemię.
Nie wiem, czy jest sens zakładania tego tematu. Ostatnio świat muzyki metalowej stanowi ciepłą i cichą (???) przystań dla ambitnej młodzieży lubującej się w barokowym graniu oraz dla chrześcijan pragnących racjonalnego przesłania opartego na aktualnych bolączkach świata. Istnieje zatem szansa, że nikt nie zechce wypowiedzieć się na temat tej satanistycznej trupy, grającej opętańczą i momentami chaotyczną wersję black metalu.
Tak czy siak, po prostu poczułem potrzebę podzielenia się z Wami moim zachwytem nad twórczością artystyczną Australijczyków.
Nie wiem jaki buc wymyślił, że goście nie umieją grać, ale mnie tam wszystko pasuje. A może i nawet racja, nie umieją, ale zaczynam się zastanawiać, czy do grania metalu nie jest potrzebny inny czynnik niż zdolność łamania palców na gryfie. Nazwijcie to sobie w zależności od waszego sposobu bycia i poziomu inteligencji: jajami, mrokiem w sercu, szczerością itp, itd.
Takie kawałki jak "Dweller Of The Bottomless Pit", "Heathens", czy "At The Graveyard Of God" to dla mnie esencja stylu reprezentowanego przez kilka grup, których nazw nie wymienię, bo wstęp i tak już za długi. Wasza kolej.