MY DYING BRIDE

Zasada tworzenia tematu - NAZWA ZESPOŁU + ewentualnie tytuł płyty lub inna treść jeżeli coś chcemy dodać.

Moderatorzy: Heretyk, Nasum, Sybir, Gore_Obsessed, ultravox

Regulamin forum
Tematy związane tylko z jednym zespołem lub jedną płytą. Wszelkie zbiorcze typu "América Latina Metal" lub "Najlepsza polska płyta thrash" itp. proszę zakładać w dziale "Dyskusje o muzyce metalowej"
ODPOWIEDZ
vulture

MY DYING BRIDE

12-08-2006, 19:45

" A Line of Deathless Kings " , taki tytuł będzie nosic nowa płyta brytoli z MY DYING BRIDE..Niestety na chwilę obecną nie jest jeszcze znana data premiery..jak anonsują włodarze Peaceville możemy spodziewać się klasycznego stuffu, bedącego naturalną kontynuacją stylu znanego z dwóch ostatnich albumów..osobiście, mam nadzieje ze będzie to cos lepszego niz ostatnie dzieło, którym poczułem sie nieco rozczarowany..

Dobra, w związku z tematem , kilka pytań do was:
1) MDB często jednym tchem wymienia się obok dwóch innych niegdysiejszych filarów muzyki doom mianowicie- PARADISE LOST i ANATHEMA. Każdy z tych zespołów przechodził na pewnym etapie swojej kariery róznego rodzaju zawirowania stylistyczne..jak sie zapatrujecie na te bardziej eksperymentalne krążki każdego z tych trzech bandów? który wydaje wam sie najciekawszy? a który totalnie do dupy?

2) Najlepsza i najgorsza płyta MDB waszym zdaniem?

3) Scena Doom obecnie -najciekawze zjawiska( zespoły) w waszej opinii
Kaligula
rozkręca się
Posty: 52
Rejestracja: 08-08-2006, 14:50
Lokalizacja: Cieszyn - Cork

12-08-2006, 19:54

My dying bride, ostatnie ich albumy mi nie siadają. Jak dla mnie najlepszym długograjem w ich dorobku jest "As the flowers...". Sentyment mam głównie do najstarszych wydawnictw. Co do ewolucji Anathemy i Paradise lost... To za tymi drugimi nigdy specjalnie nie przepadałem. Anathema też bardziej podoba mi się wstarszej wersji.
Z doomu to dla mnie najciekawsze są (nie są to żadne nowości):
THERGOTHON - Fhtagnnagh yog sothoth - chyba najcięższy doom jaki słyszałem
UNHOLY; SOLITUDE AETURNUS ; ESOTERIC; CATHEDRAL (ale chyba tylko pierwszą płytę można nazwać doomem);SATURNUS. W tej chwili nic więcej do głowy mi nie przychodzi.
vulture

12-08-2006, 19:59

a pamietasz może taki zespól DISEMBOWELMENT? Kurwa, czysty obłęd..
tutaj mała próbka, ku pamięci, hah ;)

http://www.myspace.com/disembowelment
Jasiu
rozkręca się
Posty: 44
Rejestracja: 08-02-2006, 18:02

12-08-2006, 20:20

1) Ja również nigdy nie pałałem ani do PL ani do A zbytnią miłością. Paradajsi zawsze mnie nudzili, a Anathema... cóż, obecnie jest to po prostu klon Pink Floyd.

2) Najgorsza - tu wybór jest prosty, Like Gods Of The Sun. Totalna klapa, mam wrażenie że ten album był próbą zdobycia szerszej grupy fanów.
Najlepsza natomiast - to będzie chyba Turn Loose The Swans.

3) W polsce oczywiście Nightly Gale, duże nadzieje wiążę też z Oktor. Fajne było demo i pierwsza płyta Cemetery Of Scream. Pozatym między innymi Esoteric, Mar De Grises, Skepticism, Candlemass, Saturnus...
vulture

12-08-2006, 20:24

Esoteric..yessss :)
Kaligula
rozkręca się
Posty: 52
Rejestracja: 08-08-2006, 14:50
Lokalizacja: Cieszyn - Cork

12-08-2006, 20:33

[quote][i]Wysłane przez vulture[/i]
a pamietasz może taki zespól DISEMBOWELMENT? Kurwa, czysty obłęd..
tutaj mała próbka, ku pamięci, hah ;)

http://www.myspace.com/disembowelment [/quote]

Tak, pamiętam, już wiem co zapomniałem napisać. Pochodzili chyba z Australii, mam gdzieś to jeszcze na kasecie.
Awatar użytkownika
twoja_stara_trotzky
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 9857
Rejestracja: 14-03-2006, 20:37
Lokalizacja: 3city

12-08-2006, 22:15

1. MDB najciekawszy
2. najlepsze: pierwsze dwie + "procenty" / najgorsza... a bo ja wiem? albo przed ostatnia albo przed przed ostatnia.
3. Sunn O))), Khanate, a z innej beczki nowsze krążki Neurosis albo nawet High On Fire ;)

edit: no i oczywiście ostatnie Cathedral ROZPIERDLA... no i Monotheist - wiadomo ;)
vulture

12-08-2006, 22:43

Vanir , wg ciebie ostatni long PL jest" z dupy"? przecież to zajebisty METALOWY album.IMO
Awatar użytkownika
Duban
weteran forumowych bitew
Posty: 1080
Rejestracja: 14-03-2006, 13:32
Lokalizacja: Wrocław

12-08-2006, 22:43

1. MDB w cuglach wyprzedza zarówno PL, jak i A - ciągle są w formie i nagrywają krążki w gatunku, któremu są wierni. To ich główna przewaga.

2. Ciul wie... Bardzo lubię Dreadful Hours. Pierwsze dwa numery niszczą.

3. Skepticism, Torture Wheel, Cathedral, maltański Forsaken, Count Raven, Candlemass, ujarany Electric Wizzard czy grający na obczyźnie Obiat. Do tego wynalazki pokroju Mar De Grises czy w ogóle pół katalogu Firebox :) Mythological Cold Towers mnie rozjebało ostatnio, choć to odrobinę inne granie.

Cieszy mnie, że ktoś wspomniał o Cemetery Of Scream, choć oni ciut odstają od doom metalu.
If you believe the western sun
is falling down on everyone.
You're breaking free and the morning's come.
If you would know your time has come.
vulture

12-08-2006, 23:56

No, piękny i wyczerpujący post prosze pana..sposród wielu Twoich przemyśleń i refleksji odnośnie muzyki tych trzech brytyjskich bandów jedna rzecz cieszy mnie osobiście najbardziej.mianowicie - kolejna osoba docenia osobliwy urok, piękno "procentowego"albumu..wspaniała sprawa. spodziewałem się zgoła odmiennych reakcji..a to stad , że gdy kten album ujrzał światło dzienne faktycznie został przyjęty dość chłodno,co mogło dziwić..gdyż jest to KLASYCZNY MDB! Owszem, muzyczna formuła uległa niewielkim zmianom( bardziej radykalne posunięcia jedynie w Heroin Chic)lecz to co było zawsze wyróżnikiem tego zespołu to ATMOSFERA. ..niestety nie wszyscy to zrozumieli. może jak mówił Aaron ludzie faktycznie sie przestraszyli okładki tej płyty;)))))))))przypominam jeszcze o rewelacyjnym tracku który nie wszedł w program płyty - Follower - GENIUSZ! kto słyszał wie o czym mówię :)
Awatar użytkownika
longinus696
zahartowany metalizator
Posty: 3644
Rejestracja: 20-02-2005, 01:19
Lokalizacja: Łódź

13-08-2006, 17:23

Kurwa!
"34.788%...Complete" rządzi do dziś. Dla mnie to najlepszy krążek MDB obok "As The Flower Withers".
Niestety chłopaki zrazili się nieprzychylnymi opiniami tępogłowych matalowców i postanowili nie drążyć dalej tematu, przez co stracili okrutnie w moich oczach. Zapomnieli, że to twórca (poprzez to co robi) powinien zmieniać świadomość odbiorców, a nie odwrotnie, czym skazali się na wieczne zjadanie własnego ogona. Następny album - "The Light At The End Of The Worls", to zwykłe marketingowe posunięcie. Jest tam kilka fajnych momentów (jak np. "She Is The Dark", początek "Edenbeast" - jakoś dziwnie "biblijny", czy rozpierdalający swą mocą "The Fever Sea"), ale generalnie to bieda i zapowiedź końca. Potem już był zjazd po równi pochyłej. Może ostatni album trochę ich ratuje od totalnej klęski, ale to już nie to samo, co kiedyś.
Oczywiście uwielbiam też albumy sprzed "procentów". Jak już mówiłem "As The Flower..." najbardziej, ale delikatny "The Angel..." oraz jego następcę "Like Gods..." również cenię.

Dalej.
Co ludzie widzieli w Paradise Lost, do dziś nie kumam. Nawet nie chce mi się zapoznawać dogłębnie z ich dyskografią. Przewałkowałem "Icon", ale chyba było już za późno i za dużo innych rzeczy znałem, bo nie ruszyło mnie zbytnio. Słyszałem też "One Second" - sprawił mi trochę przyjemności i poszedł w niebyt. Tyle o nich.

Anathema to coś zupełnie innego. EP "Crestfallen" (z genialnym "...And I Lust" - polecam w góry) oraz "Serenades" do dziś z przyjemnością chłonę co jakiś czas. Podobnie za zajebisty uznaję "Pentecost III" (choć trochę za krótki). Był to dobry wstęp do "The Silent Enigma", która to płyta wzbudza we mnie niesamowite emocje do dziś. Chyba chodzi o jej klimat, bo przecież widzę wiele mankamentów: chamskie zrzynki wokalne z "Into The Pandemonium", dłużyzny instrumentalne i wiele innych. Mimo to jest w tym albumie coś niesamowitego, co nie pozwala mi go olać. "Restless Oblivion", "A Dying Wish" - może o te kawałki chodzi. Kurwa, nie wiem. Cała jest super. Dalej też mi się podobało. "Eternity" - same "hity". "Alternative 4" - to samo, tylko że bardziej subtelne i znów o stopień lepsze wokalnie. "Judgement" - niesamowity sentyment mam do tej płyty (miłość - wicie rozumicie), ale muzycznie to już miałem wątpliwości. W końcu gdzie jej do "Serenades"?
"A Fine Day To Exit" - jak to powiedział mój kumpel: "a fine tape to exit from my house". A potem to już kaszana.

Dzisiejsza scena? ESOTERIC (!!!) Ostatnio też zadziwił mnie Bunkur ze swoim "Bludgeon". Zawsze podobał mi się też MORGION (ale oni już nie istnieją chyba). "Solinari" to dobry album. "Cloaked By Ages, Crowned In Earth" już mu nie dorównał (mimo świetnego "The Mourner's Oak" oraz "Trillium Rune"). Ze starych ślimaków to Winter, Disembowelment, Candlemass...

edit: zapomniałbym o Count Raven - zajebista rzecz.
The imagination is a muscle. It has to be exercised. Luis Bunuel

http://musicamok.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
vulture

22-08-2006, 19:32

okładke mającego sie wkrótce ukazac albumu można oglądac tutaj

http://www.mydyingbride.org/showImage.p ... /alodk.jpg
Awatar użytkownika
Ulfr
zaczyna szaleć
Posty: 153
Rejestracja: 16-03-2006, 00:23
Lokalizacja: Wawa

22-08-2006, 20:04

No to tak: za MDB nigdy specjalnie nie szalalem - wolalem zawsze niz Paradise Lost i Anatheme (ktorych nigdy nie lubilem i niezbyt lubie po dzis dzien). Doom metal lubie bardzo ale akurat MDB jakos niespecjalnie.
Ich najlepsza plyta? Najbardziej mi weszla "The Dreadful Hours" chyba, o najgorszej sie nie chce wypowiadac, bo nie znam na tyle dobrze ich tworczosci. Bardzo mi sie nie spodobala "The Angel and the Dark River" kiedy wyszla, w tym sensie, ze uwazam ja za o wiele slabsza niz dwie poprzednie. (Ale gdybym sobie zaczal to dzisiaj wszystko przypominac, werdykt moglby byc inny :) ).
Jesli chodzi o scene doom to (nie robiac scholastycznych rozroznien miedzy funeral doomem a stoner doomem i traktujac je lacznie) oczywiscie wielokrotnie wspominany Esoteric, Unholy, Thergothon (tak wiem, zaraz trocki powie, ze to gowno :D), ale takze Reverend Bizarre (ktorego, nie wiedziec czemu, nikt nie wymienil, a przeciez takie "Doom Over the World" czy "Cromwell" to jedne z najlepszych stoner doomowych kawalkow w ogole), Candlemass, Cathedral (kto nie slyszal ich ostatniej plyty ten gej), Electric Wizard czy niewymienione Spiritual Beggars czy YOB). Kiedys mi sie Deinonychus podobal, ale ja kiedys sluchalem roznych dziwnych rzeczy, wiec musialbym sobie to przypomniec. Na naszym podworku fajne jest Nightly Gale, a kiedys Mordor (ale ten ostatni to w sumie kolejny zespol jednej plyty)- co do Cemetery of Scream, kiedys mi sie podobalo i moze jak na tamte czasy bylo niezle, ale dzis jak slysze to przepelnione melancholia i Weltschmerzem intro z "Deszczem jesiennym" Staffa tudziez zenskie chorki z masakrujaca angielska wymowa to mie pusty smiech ogarnia. :D
VIVA MEGALOMANIA
Awatar użytkownika
Ihasan
rasowy masterfulowicz
Posty: 2388
Rejestracja: 15-03-2006, 23:53
Lokalizacja: East Prussia
Kontakt:

23-08-2006, 21:27

[quote][i]Wysłane przez Maria Konopnicka[/i]
"Każdy dżwięk to kamień kamienny świat
Każde słowo to cios,
tylko nieliczni podnoszą dumnie głowy
Wieczność jest samotnością
i jedyną ludzką rzeczą w komnatach nieśmiertelności
Suche i skręcone płatki mają w sobie tyle ciepła
Potem pozostaje perspektywa wielu światów i smutek zawodzących skrzypiec (..)"

Ktoś to pamięta ?
Pierwsza płyta "As The Flower Withers" była właśnie jak wyciosna z kamienia, zimna dostojna i ponura - przynajmniej tak ją odebrałem na początku lat 90-tych, kiedy najpierw jako przegrywka, a później wydanie z MMP trafiła w moje łapy. Cholernie oryginalna muzyka jak na tamte czasy. Bardzo mi się spodobała. [/quote]

Ba! a "Symphonaire Infernus Et Spera Empyrium" ktoś pamięta? Zaczynałem pamiętam słuchanie od tej Ep`ki, która kiedyś wyszła na kasecie wraz z AUTOPSY (to chyba było kultowe MG Records?!). Już wtedy Anglicy mnie zniszczyli. "As the Flower..." początkowo dorwałem w strasznie słabej jakości, oczywiście na kasecie magnetofonowej, długo trwało zanim udało mi się zdobyć oryginał, nie mniej pamiętam, że strasznie, ale to strasznie ten album wbił mnie w ziemię. Wiele wyszło ciekawych albumów, wiele człowiek zakupił, ale takie płytki jak "As the Flower ... " pamięta się bardzo długo. Szczerze powiedziawszy w chwili obecnej słucham jej bardzo sporadycznie, nie mniej mam ogromny do niej sentyment i jest to jedna z tych płyt do której zawsze wracam z przyjemnością.

"Turn Lose the Swans", była tym albumem który mnie ogromnie zszokował w pozytywnym tego słowa znaczeniu, zwłaszcza pierwszy klawiszowy numer, który po dziś dzień uważam ża bardzo dobry. Nie wiem czy bardziej z sentymentu, czy poprostu ten kawałek jest naprawdę tak dobry?! Z pewnościa jednego i drugie po trochu ...
Bez wątpienia czołówka jeśli chodzi o wydawnictwa My Dying Bride.

[quote][i]Wysłane przez Ulfr[/i]
Bardzo mi sie nie spodobala "The Angel and the Dark River" kiedy wyszla, w tym sensie, ze uwazam ja za o wiele slabsza niz dwie poprzednie. (Ale gdybym sobie zaczal to dzisiaj wszystko przypominac, werdykt moglby byc inny :) ).[/quote]

a ja wręcz przeciwnie. Kawałek pierwszy na płycie "Cry of Mankind" to dla mnie wręcz arcydzieło. Bezapelacyjnie najlepszy numer na płycie ... pamiętam tę płytkę miałem od razu na CD, katowałem ją bardzo długo, w szczególności pierwszy kawałek, który potrafiłem słuchać 10 razy z rzędu.

[quote][i]wysłane przez Maria Konopnicka[/i]
Like Gods Of The Sun - jest jakaś taka żywsza, wręcz miejscami heavy metalowa - pamiętam, że jakoś mnie rozczarowała i nawet nie kupowałem sobie kasety. Oczywiście z czasem nabyłem płytę, ale już nie jara mnie tak jak poprzednie.[/quote]

... najdziwniejszy album w historii MDB. Niby fajny, niby grają swoje ale jest jakiś taki dziwny. Nie określił bym go mianem słabego albumu, gdyż takowym nie jest. Jest bez wątpienia inny. Ma naprawdę parę bardzo ciekawych numerów z genialnym kończącym płytkę numerem "For My Fallen Angel". Płytka ciekawa, ale jedna z tych, która nie przykuwa większej uwagi po pierwszym przesłuchaniu ...

[quote][i]wysłane przez longinu696[/i]
Kurwa!
"34.788%...Complete" rządzi do dziś. Dla mnie to najlepszy krążek MDB obok "As The Flower Withers".[/quote]

po jakiejś półrocznej przerwie zapuściłem sobie ten album i tak go katowałem przez jakieś 3-4 dni i za każdym razem potwierdza Twoje słowa ... płytka rządzi z "The Whore, The Cook and the Mother" na czele! Numer rozjebuje mnie ...

Te płytki uważam za ściasłą czołówkę MDB
Awatar użytkownika
bloodwritten
rozkręca się
Posty: 78
Rejestracja: 12-05-2004, 12:31
Lokalizacja: Warszawa/Piaseczno
Kontakt:

25-08-2006, 12:23

1) MDB zawsze najbardziej lubiłem z tej trójki. Kiedyś uważałem, że Gothic PL jest genialny. Ostatnio miałem okazję posłuchać i...wynudziłem się koszmarnie. Co do Anathemy, to Crestfallen, Serenades i Pentecost III najbardziej lubiłem. Silent Enigma była ciekawa, ale jak dla mnie nie do końca tego oczekiwałem. Eternity już przesłodzona i dalej nie sięgałem.

2) Najlepsza płyta MDB to oczywiście Turn Loose...jak pierwszy raz usłyszałem ją z kasety, prawie padłem na kolana. Crown of Sympathy to chyba najlepszy numer na tej płycie. Najmniej podobała mi się Like gods o the Sun, przez którą obraziłem się na Anglików i nie posłuchałem 34.788%...Complete, a widzę że to był chyba błąd. Potem powróciłem do MDB na The Light... i znów mnie kupili. Z tym że ostatnia płyta jest dla mnie troszkę jakby powielaniem pomysłów...z jednej strony to fajnie, ale czy nie lepiej posłuchać znowu Turn Loose... albo the Angel... ?

3) scena doom obecnie - hmm, ciekawe jest Madder Mortem, ze starszych oczywiście genialne Unholy :)
Awatar użytkownika
Ulfr
zaczyna szaleć
Posty: 153
Rejestracja: 16-03-2006, 00:23
Lokalizacja: Wawa

14-09-2006, 00:55

I co, slyszal juz ktos najnowsza plyte? Jak dla mnie nawet daje rade, ale bez rewelacji. Zrobilem sobie zreszta ostatnio troche retrospekcji i chyba udalo mi sie zdefiniowac problem jaki mam z muzyka MDB - oni, jak na kapele doomowa, graja dla mnie nieco zbyt "grzecznie" i melodyjnie. Zamiast transu, depresji i psychodelii dostaje wygladzenie.
VIVA MEGALOMANIA
Awatar użytkownika
zekke
weteran forumowych bitew
Posty: 1873
Rejestracja: 03-08-2006, 16:01

14-09-2006, 01:11

Wlasnie mialem o tym pisac - dla mnie rozczarowanie, kotlet, wszysko podobne, kazdy track jedno kopyto. Zero agresji ktora przejawiala sie miejscami na poprzednim krazku. Zero jakiegos polotu, wszystko gładko, grzecznie, nudno. Thy raven wings brzmi jak odpad z jakiejs poprzedniej plyty, zreszta jak wiekszosc tych trackow. Nie wiem, jakos nie przemawia do mnie ten lp. W ogole mam uczucie ze bije od niej wkurwiajaca infantylnosc, niby wczesniej mdb tez nie bylo tego pozbawione - ale jakos przeszkadzalo mi mniej niz teraz.
ODPOWIEDZ