MURDER SQUAD
: 27-11-2006, 15:38
Wątpię, żeby wielu forumowiczom umknęła ta nazwa, ale pytanie brzmi ilu ostatecznie zapoznało się z twórczością tego wesołego szwedzkiego kwartetu.
Pamiętam dość niemrawą, przynajmniej w polskich mediach, promocję ich debiutanckiego albumu. Dziwiło mnie to ponieważ potencjał marketingowy wcale nie był mały zważywszy na skład zespołu. Posłuchałem wtedy nieco ich muzyki skuszony perspektywą usłyszenia Death Metalu w klimatach AUTOPSY, ale nie zachwyciła mnie, delikatnie rzecz ujmując. Fakt, że podszedłem do tego lekko uprzedzony ponieważ, za macierzystymi grupami twórców "Unsane..." jakoś nigdy nie przepadałem. Na szczęście dałem temu materiałowi kolejną szansę i już trzeci dzień katuję świeżo zakupiony egzemplarz. Brzmi to naprawdę wybornie. Produkcja wspaniała, a wibracje jak na pierwszych deathmetalowych produkcjach z przełomu wiadomych dekad. Faktycznie słychać tu bardzo dużo AUTOPSY, w paru miejscach mamy wręcz dosłowne cytaty z Ich twórczości, ale chyba największą zaletą jest to, że wszystko przyprawiono feelingiem charakterystycznym dla muzyki naszych północnych sąsiadów co ostatecznie tworzy materiał, który nie jest WYŁĄCZNIE powrotem do chlubnej przeszłości najbardziej zajebistego gatunku muzyki. Powrót do starej, zamkniętej od lat krypty, ale wraz z jej otwarciem wlatuje tam odrobina świeżego powietrza.
Drugiego albumu nie znam, ale jak dożyję to poznam.
Reasumując: myślę, że zdecydowana większość fanów starej szwedzkiej szkoły i wymienionych wyżej z nazwy amerykańskich klasyków może po to sięgnąć w ciemno.
Pamiętam dość niemrawą, przynajmniej w polskich mediach, promocję ich debiutanckiego albumu. Dziwiło mnie to ponieważ potencjał marketingowy wcale nie był mały zważywszy na skład zespołu. Posłuchałem wtedy nieco ich muzyki skuszony perspektywą usłyszenia Death Metalu w klimatach AUTOPSY, ale nie zachwyciła mnie, delikatnie rzecz ujmując. Fakt, że podszedłem do tego lekko uprzedzony ponieważ, za macierzystymi grupami twórców "Unsane..." jakoś nigdy nie przepadałem. Na szczęście dałem temu materiałowi kolejną szansę i już trzeci dzień katuję świeżo zakupiony egzemplarz. Brzmi to naprawdę wybornie. Produkcja wspaniała, a wibracje jak na pierwszych deathmetalowych produkcjach z przełomu wiadomych dekad. Faktycznie słychać tu bardzo dużo AUTOPSY, w paru miejscach mamy wręcz dosłowne cytaty z Ich twórczości, ale chyba największą zaletą jest to, że wszystko przyprawiono feelingiem charakterystycznym dla muzyki naszych północnych sąsiadów co ostatecznie tworzy materiał, który nie jest WYŁĄCZNIE powrotem do chlubnej przeszłości najbardziej zajebistego gatunku muzyki. Powrót do starej, zamkniętej od lat krypty, ale wraz z jej otwarciem wlatuje tam odrobina świeżego powietrza.
Drugiego albumu nie znam, ale jak dożyję to poznam.
Reasumując: myślę, że zdecydowana większość fanów starej szwedzkiej szkoły i wymienionych wyżej z nazwy amerykańskich klasyków może po to sięgnąć w ciemno.