
HALO - BODY OF LIGHT
Teraz coś dla prawdziwych "die-hard noise-boys", tzn. rzecz, która dosłownie miele kości.
Dwóch skurwysynów z Melbourne (aktualnie osiadłych w UK): Skye Klein (bas, voc.) & Robert Allen (drums) i ich piąty album pt. "Body Of Light". Poprzednich produkcji nie słyszałem, ale chętnie nadrobię zaległości, mamy tu bowiem PORAŻAJĄCY ciężarem noise-rock z doomowo-drone'owym szlifem. Monolityczna ściana dźwiękowego brudu pełnego sprzęgów stanowi podstawowy budulec topornych kompozycji, nawiązujących do klasyków gatunku. Jakich klasyków ? To chyba oczywiste: przede wszystkim HALO jebie na kilometr starym SWANS. Ta sama bezsilna złość, ta sama mieszanka nienawiści i rezygnacji, ten sam fabryczny łomot. Przejawia się to również w warstwie lirycznej: "You know, you've got to make money to spend money!". Tymczasem gitara basowa lasuje nam mózgi i już jesteśmy na kolanach. Cały ten album, to jeden wielki jazgot, warkot, sprzęg i nieziemski dóóóóół..... Nie sposób uniknąć w tym przypadku porównań do GODFLESH... Zresztą w paru recenzjach pojawiło się określenie: "Streetcleaner of the new millennium", co wydaje się całkiem trafne, zwłaszcza, że Broadrick rozmienia na drobne swój talent kolejnymi płytami Jesu, a godnych następców nie widać.
Parę linków dla leniuchów:
http://myspace.com/fearhatelies