24-08-2012, 19:21
Paręnaście lat temu, w czasach kiedy jeszcze płyty były dobrem luksusowym, a kasety przegrywało się częściej niż kupowało je na oryginalnych nośnikach, jakiś dobry człowiek mi przegrał "Ether..." TRANSGRESSOR. Pamiętam niewiele. Znaczy tyle, żeby stwierdzić jedno - byłem ze wszech miar ukontentowany zawartością nośnika o marnej jakości. Niestety, chciałem się podzielić moją ekstazą z kimś innym i użyczając taśmy sam sobie strzeliłem w stopę, bo nigdy jej już nie dostałem z powrotem. Jebał pies, kimkolwiek ten delikwent był. Parę lat później Piotr Huzar (pamięta go ktoś? :-) ) wyzbywał się kompilacji "Recollected Limbs". No i szczęście w nieszczęściu - kiedy miało dojść do wymiany środków pieniężnych na towar okazało się, że zawiera sporawo rys, więc odda mi ją za friko. Rysy okazały się nie na tyle groźne, żeby to miało przeszkadzać w słuchaniu. Jednak zawarte tam 2 numery z debiutu Japońców to takie średnie zadośćuczynienie za taśmę, która przepadła, a demówki - co tu dużo nie mówić - nie należały do tak udanych materiałów jak "Ether for Scapegoat". Musiało minąć te parę lat, aż w końcu dzięki uprzejmości jednego z użytkowników Masterfula (któremu jeszcze raz podziękuję) udało mi się za sympatyczną cenę dorwać upragnionego rara. TO JEST TO. Nie wiem co można więcej powiedzieć, bo jakiekolwiek próby porównywania są takie trochę z dupy biorąc pod uwagę rok wydania tego i tamtejsze realia. Na tej płycie właśnie jest zawarta definicja death metalu, który lubię - chwilami powoli, chwilami szybciej, ale bez próby doganiania promieni słonecznych. Te przepiękne zwolnienia w tle z syntezatorami (tak, kiedyś można było nagrać płytę death metalową z symbolicznym użyciem Casio i nikt nikogo o pedalstwo nie posądził) wręcz przywodzą mi na myśl Mystifier z "Goetia", a nad tym wszystkim unosi się duch Incantation. Niesłusznie zapomniana kapela, która naprawdę broni się po tylu latach. W dobie wydawania reedycji powinni się wziąć przede wszystkim za przypominanie młodzieży o takich korzeniach (a nie mocno średnim Depravity, na ten przykład). Gdyby istniał elementarz death metalu to TRANSGRESSOR zająłby tam na pewno zaszczytne miejsce w roli autorytetu, który znać należy.
Only pierwsze bicia are real!
manieczki pisze:Proszę tutaj pana lykantropa nie denerwować dzisiaj już, bo wypił 5(pięć) piwek, d.o.k.u.r.w.i.l wor metalem i cisnienie jego wynosi tera 150/95