Strona 1 z 1

JUDAS ISCARIOT

: 06-02-2008, 08:56
autor: INSULTER OF JESUS CHRIST
jak w temacie , osobiscie nie jestem wielkim fanem amerykanskiej sceny bm , owszem jak wszedzie sa kultusy ,l jednakze do mnie najbardziej przemawia ta zaloga z nowego ladu a wszczegolnosci -heaven in flames
jakie sa wasze opinie na ich temat?

: 06-02-2008, 09:49
autor: 4m
Kiedyś przesłuchałem kilka razy, kiepsko grali, poza nazwą nic ciekawego.

: 06-02-2008, 10:04
autor: DCI Hunt
Do JI mam stosunek ambiwalentny. Z jednej strony ma na swoim koncie wydawnictwa, które bardzo mi sie podobają (vide w/w "Heaven In Flames" czy "Dethroned, Conquered..."), z drugiej "kult" wokól tego zespołu zawsze przypominał mi wioskę pt. Nargaroth. Akhenaten miał czasem niezłe pomysły, ale czasami stawiał chyba bardziej na ilość niż jakość.

Re: JUDAS ISCARIOT

: 06-02-2008, 10:13
autor: boroowa
bieda. nawet jak na juesej

: 06-02-2008, 10:44
autor: Block69
Distant In Solitary Night i From Hateful Visions od czasu do czasu se odpale i nie słucha sie tego zle. Reszty nie znam i pewnie prędko nie poznam bo i po co. Black z USA tylko w minimalnych ilościach.

Re: JUDAS ISCARIOT

: 06-02-2008, 11:29
autor: Morph
boroowa pisze:bieda. nawet jak na juesej
I'll second that

: 06-02-2008, 14:10
autor: Czesław
A trybut słyszał ktoś? he he

: 06-02-2008, 14:19
autor: antigod
Można posłuchać.

: 06-02-2008, 14:53
autor: Mental
Moze i stawial w pewnym momencie na ilosc, a nie na jakosc, ale to pewnie dlatego, ze z jakoscia mial wieksze problemy. Z tego co gdzies wyczytalem, to podobno zawiesil dzialalnosc, bo uznal ze JI stal sie zbyt "popularny". Pierwsza plyta to gowno przeokrutne, pozniej jest troszeczke lepiej; kumulacja dobrych pomyslow nastepuje dopiero na "Heaven in Flames" i "Dethroned..", ostatnia to jakies 4/10.

Re: JUDAS ISCARIOT

: 06-02-2008, 16:40
autor: Pelson
Morph pisze:
boroowa pisze:bieda. nawet jak na juesej
I'll second that
Indeed.

: 08-02-2008, 13:08
autor: Mehmet Ali Agca
Akhenaten (czy jakoś tak) chyba przeniósł się do Niemiec. Swego czasu strasznie właził mnie (DCC) w dupsko (przenośnia!). Na jednej z płyt wystąpił w mojej koszulce VELES. Muzycznie z całego dorobku 3-4 utwory to max co po nim zostało...

: 08-02-2008, 21:49
autor: jesterSS
Mój kontakt z tym czymś jest nader skromny - nieźle wykonany cover Burzum "War" na odpowiednim trybucie dla \m/ Varga \m/ i liźnięte parę lat temu, kakaowe "Heaven in Flames". Ogólnie zespół niepoważny, łapiący się na doły ligi numer III.

: 09-02-2008, 01:50
autor: TORTURER
Heaven in flames idealnie oddaje klimat polskiej sceny nazi pagan black czy jak tam zwał,czyli Veles,Infernum,Graveland-gówno niby, ale swoiste:)...od czasu do czasu lubie takie granie,z sentymentów bardziej niz z ideologicznego zaciecia oczywiście:)

: 09-02-2008, 02:01
autor: Cthulhu
Co jak co, ale Veles, na tle kapel, które wymieniłeś, to bardzo dobry zespół.

: 09-02-2008, 02:10
autor: TORTURER
No fakt,demo plus pierwsza płyta przerasta taki np chujowy Infernum,ale jak dla mnie Thousand Swords jest najlepsza płyta tamtej zapyziałej,ciemniackiej sceny hehe.

: 13-02-2008, 09:25
autor: MinT
No prawda, Andy mocno spuszczał się na polską scenę. Jak miałem okazję się przekonać, nie było to czcze gadanie, bo i polską wódę umiał pić.
Miły gość, chociaż ten "kult" jest zabawny. Muzycznie to kupa. Nie słyszałem Dethroned, ale Distant... i To Embrace... jeszcze ujdą.
O wiele lepiej wyszło mu z Flagellator, ale chyba już nie grają.
Weltmacht też był zajebisty.

: 13-02-2008, 09:56
autor: DCI Hunt
MinT pisze:No prawda, Andy mocno spuszczał się na polską scenę. Jak miałem okazję się przekonać, nie było to czcze gadanie, bo i polską wódę umiał pić.
Miły gość, chociaż ten "kult" jest zabawny. Muzycznie to kupa. Nie słyszałem Dethroned, ale Distant... i To Embrace... jeszcze ujdą.
O wiele lepiej wyszło mu z Flagellator, ale chyba już nie grają.
Weltmacht też był zajebisty.
Weltmacht, przynajmniej na demówce, brzmiał jak żżyna ze starego Graveland, ale było to całkiem znośne. Flagellator niezły, choć w tej stylistyce jest masa lepszych rzeczy. Generalnie z Judas Iscariot jest podobnie jak z Horna - projekt ten srał wydawnictwami zamiast nagrać raz na jakiś czas jedną naprawdę zacną płytę, bo gość pomysły miał czasem niezłe tyle, że ginęły one w morzu bezpłciowego pitolenia.