Niewykluczone, Drone, że The Real Thing też by się oberwało, bo mimo wszystko to nie jest jeszcze Faith No More w swoim bezbłędnym (niemalże

) geniuszu. Po drugie stawianie na jednej szali FNM, a na drugiej Naked Sun to spore nadużycie. Zauważ, że nie odmówiłem Naked Sun kompozycji, rzemiosła, pomysłu. Moim zdaniem płyta jest spóźniona o dobre 6 lat, w czasie których ta estetyka została już wyczerpana.
Wracając do Aarni - nie zauważyłeś pewnie, że teksty nie rozbijają się o granicę myśli F. Nietzschego, W. Blake'a, A. Crowleya, A. O. Spare'a co dotychczas było szczytem osiągnięć. Robert Anton Wilson, Phil Hine, Hakim Bey, Terry Pratchett to jest myśl ludzi żyjących (R.A.W - 2007 - R.I.P.), do której wcześniej raczej nikt tak mocno i bezpośrednio nie nawiązywał. Po drugie - jest to o tyle nowatorskie, że do momentu upowszechnienia się internetu, a więc patrząc wstecz jakieś 12-15 lat, była to na terytorium Polski myśl dla ogółu praktycznie nieznana i nieobecna! Co do Junga i Pauliego jeszcze - synchroniczność i jej doświadczanie! O tym między innymi właśnie jest ten album. To po prostu przeskok czasowy, dzięki któremu granicą tematyki albumu metalowego nie jest jakaś mitologia, średniowieczne smoki i rycerze, [tunel czasowy], nie jest okres 1910-1930 (Crowley, Spare, Jung, Reich, Heisenberg, Schrodinger, Bohr, Pauli itd. ), to nie jest też II Wojna Światowa, ale żywa ciągle myśl lat '70-'90. Widzisz już dlaczego uważam ten album za wyjątkowy i przełomowy? Pamiętasz co zarzucałem DHG - SOutcast? It is here, it is now.
Muzyka na razie do mnie jeszcze nie dotarła.