













A poważnie - Maria, co tak horyzonty poszerzasz

Do tematu - Evanescence, Plan B i Stealth uwielbiam. Za tymi "gitarowymi" specjalnie nie przepadam.
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
Bój się boga, Morph !!!!Morph pisze:Za tymi "gitarowymi" specjalnie nie przepadam.
Morph pisze:
A poważnie - Maria, co tak horyzonty poszerzasz?
Do tematu - Evanescence, Plan B i Stealth uwielbiam. Za tymi "gitarowymi" specjalnie nie przepadam.
Ależ ja generalnie jestem ignorantemlonginus696 pisze:Bój się boga, Morph !!!!Morph pisze:Za tymi "gitarowymi" specjalnie nie przepadam.
"Vae Solis" to nie tylko jeden z najlepszych Scornów, ale też jedna z najlepszych płyt rocka industrialnego. Dla mnie to poziom "Streetcleaner".
Ja myślę, że jest to jeden z najbardziej wszechstronnych muzyków XX / XXI wieku. Rozpiętość estetyczna gatunków, w których się poruszał lub nadal porusza jest tak rozległa, że można by nią obdarować kilku innych muzyków. Przy tym wszystkim, czego się nie tknął to zrazu wytyczał w tym nowy kierunek. Nie lubię się powtarzać albo nadużywać pewnych porównań, ale tym razem sobie pofolguję - jak Reifert to Midas death metalu, tak Mick Human Tornado Harris jest Midasem (i zarazem kameleonem) muzyki w ogóle. Kocham tego gościa, każda jego płyta to gwarancja permanentnej jazdy - nieważne czy z pogranicza ciszy i słyszalnego dźwięku czy totalnego łomotu i chaosu. GENIUSZ.twoja_stara_trotzky pisze: więc krótko - HARRIS GENIUSZEM JEST.
Daj spokój, chcesz go zabić ?twoja_stara_trotzky pisze:mria, a zapoznałeś się już z God, Ice i Techno Animal?
Wolę tego "subwooferowego" Scorna bo ich pierwszą płytą, którą poznałem był "Plan B" i mnie te zejścia na próg słyszalności po prostu urzekły. Dlatego _DLA_MNIE_ Plan B, Logghi Barogghi, Stealth >>>> Vae Solis.twoja_stara_trotzky pisze:przyznaj się Morph, nie przepadasz za gitarowym Scornem, bo nie ma tam treści pedofilskich - ha! rozgryzłem cię!
Drone pisze:Wszystkie są jak najbardziej godne polecenia. Najlepiej poznawać chronologicznie.Skaut_Kwatermaster pisze:"Vae Solis"
Pytanie do znawców, bo jakoś nigdy za bardzo nie interesowałem się PainKiller i Lull. Od czego warto zacząć i czy wszystkie albumy są godne obadania?
Jeśli chodzi o PAINKILLER, to polecam zdobyć piękne 4-płytowe wydanie z TZADIK, gdzie oprócz albumów jest zapis koncertów.
ja bym odwrotny kierunek jednak polecał. dla mnie Naked City jest cięższe gatunkowo, że tak się wyrażęBonny pisze:ja bym zaczął słuchanie Painkiller od Naked City, żeby się trochę zmiękczyć i otworzyć![]()
później wchodzi jak w masło
Dokładnie, Execution Ground ponad wszystko. Drone bardzo dobrze radzi, tylko małe ale - nie koncertów, lecz koncertu, wydanego wcześniej Live In Osaka 1994. Jeżeli chodzi o oficjalne wydania Painkiller w boksie nie ma więc tylko trzech koncertówek (lepszych niż Osaka): Rituals: Live in Japan, Talisman: Live in Nagoya oraz rocznicowej 50th Birthday Celebration Vol. 12 - Painkiller. W boksie czy oddzielnie - przesłuchać wartotwoja_stara_trotzky pisze:taaak, tylko zaznaczyć trzeba, że w wypadku Painkiller na każdym krążku należy spodziewać się czegoś innego. ja na przykład najbardziej lubię iście grobowe, bagienne Execution Ground.Drone pisze: Jeśli chodzi o PAINKILLER, to polecam zdobyć piękne 4-płytowe wydanie z TZADIK, gdzie oprócz albumów jest zapis koncertów.