
Justin Broadrick (Jesu, Final, Godflesh) , Dave Cochrane (Head Of David, God, Ice), Diarmuid Dalton (Jesu, Godflesh) and Aaron Turner (Isis).
Wreszcie TAKI projekt

Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
wczoraj puściłem ten krążek znajomemu ... po czym stwierdził, że strasznie mu jedzie Broadrick`iemtwoja_stara_trotzky pisze:. oczywiście nie jest to na maksa odtwórcze, bo wcześniej Broadrick się chyba w tak brudne, garażowe i drone'ujące (LOL!) brzmienie nigdy nie bawił. no właśnie, strasznie to garażowe. może nawet za bardzo. chyba bym nawet wolał, aby się zebrał w sobie i reaktywował Godflesh,
Całkowicie uprawnione odczucie. Broadrick nie raz mówił, że zdaje sobie sprawę z tego, że jego muza jest męcząca, zbyt wolna i monotonna. Taka w jego przekonaniu miała być. Zresztą widać, jak bardzo wciągało go robienie długaśnych utworów na koniec płyty, ocierających się o ambient i noise (zwróćcie uwagę, jak kończą się chociażby "Pure", albo "Selfless"). Tu po prostu głównie chodzi o fakturę brzmienia.Scaarph pisze: dźwięki te mnie nużą i nudzą, drażnią i męczą.
tak, chodziło mnie o powrót w rejony garażowego, brudnego, wręcz niedbałego brzmienia. Same kawalki mają wolniejszą, walcowatą strukturę ,ale nawet okładka i klimat Disconnected mnie się tak jakoś kojarzy z FoB.longinus696 pisze:No i jestem po 4 uważnych przesłuchaniach. Płyta bardzo dobra. Raczej nie powiedziałbym, że jest to powrót do FALL OF BECAUSE, bo kawałki nie mają ani takiej werwy, ani tak tradycyjnie rockowej struktury (w ogóle FoB miał silne wpływy crustowe - tam bardziej wychodziło na jaw pochodzenie Broadricka niż na jakiejkolwiek płycie GODFLESH), no chyba, że chodzi o brzmienie, to rzeczywiście powrót do garażowych początków.
no z ceną "trochę" przegięli ... bo zakupił bym sobie z chęcią.