Doom doomowi nierówny, a i łatwo się w pozornej prostocie tego gatunku zagubić i klepać bez sensu w sabbathowych klimatach licząc na poklask wielbicieli kolejnych inkarnacji Szabatów. Oto zespół, który wychodząc z doomowej koncepcji zapuścił się w nieco odległe rewiry i wyszło mu to tylko na plus. Na początku był debiut. Na początku zwykle są debiuty. Ludzie i debiuty...Na debiucie Hiszpanie nie wyszli poza standardowe wolne łupanie pokroju Electric Wizard czy też Sleep, ale bez tej magii, zjarania czy też odniesień do strasznych filmów. Poprawnie i tyle.
Dopiero na drugim albumie o tytule którego spisanie nierzadko stanowi dla mnie problem (zaryzykujmy - Amanecer Es Puerta Oscura) pokazali, że oni nie w ciemię bici i poza rżnięciem z wyżej wymienionych mają SWÓJ pomysł na muzykę. Pomysł jest wprosty - wpierdzielmy do doomu jazzu. Dobry jazz nie jest zły, a dobry doom jest dobry, więcej efekt jest oczywiście pozytywny
Do tego interesujący koncept ideologiczny - ortodoksyjne podejście do pewnych kwestii i mało oryginalny (mnisi

) image, oraz jak zwykle świetna okładka Seldona Hunta dają piorunującą, opętaną mieszankę tonącą w psychodelicznym szlamie.
http://www.myspace.com/orthodoxband
Towar posiada znak jakości SOUTHERN LORD