W zimnym, upstrzonym fiordami Trondheim napierdala sobie od 2000 roku, taki fajny projekt jak Celestial Bloodshed. Przyznaje
się bez bicia, że o istnieniu zespołu dowiedziałem sie dopiero 2 dni temu, kiedy kupiłem ostatni 7 gates

ważne

KSM. Jak dotąd wydali demo, EP i długograja Cursed, Scarred and Forever Possessed, który mną bezgranicznie zawładnął.
Ogólnie jak ktoś nie ma dośc norweskiego lasu, to jak najbardziej polecam

Aha, trzeba jeszcze dodac, że w tym roku ktoś im zastrzelił wokalistę i panowie grają aktualnie jako duet.No i do tego mają zajebistą okładkę longa, która przywodzi na myśl jedną z najsłynniejszych (martwych) person black metalu wogóle


i pejs: http://www.myspace.com/celestialbloodshed