SARATH
: 25-06-2010, 21:41
Kilka lat temu zakładałem na tym forum temat o norweskim SARATH. Zakończył się na trzech postach, z czego dwa były moje, a jeden nie na temat. Później przepadł gdzieś w master fulowej otchłani. Jako, że w tym roku wyszedł długo (przeze mnie) oczekiwany debiut, postanowiłem przypomnieć o tej zacnej, jednoosobowej hordzie.
Po smakowitych kawałkach z demówek miałem co do tej płyty ogromne oczekiwania. Ostudził je nieco utwór zamieszczony na składance Tormenting Legends II – nie dlatego, że był zły, ale nie był genialny – a takiej muzyki spodziewałem się po SARATH.
Dużo większe wrażenie zrobiła na mnie EP, ale że ostatnio dostęp do adaptera mam mocno ograniczony, to niestety nie zdążyłem się w niej dostatecznie rozsmakować.
Wreszcie wyszła płyta – najpierw LP – przez chwilę nawet zastanawiałem się czy od razu nie zakupić na tym nośniku, ale że rezerwuję sobie go tylko na albumy uznane przez mnie za wybitne, zdecydowałem się poczekać na CD. Nie wytrzymałem i przesłuchałem jakąś próbkę z myspace, która mnie cholernie rozczarowała i sprawiła, że oczekiwania wobec „Siste indre” zdecydowanie zmalały.
Wreszcie trafiła do mnie płyta – włączyłem od razu na porządnym sprzęcie, głośno, na trzeźwo. I kurwa rozwaliło mnie na łopatki! Wreszcie mam pierwszą genialną płytę roku 2010 – nie „dobrą”, „przyzwoitą”, „bardzo dobrą, ale…”, tylko taką, walącą prosto w serce i szarpiącą za trzewia. Taką, której można słuchać godzinami, wciąż na nowo, na nowo, z każdym przesłuchaniem – jeśli nie odkrywając coś nowego w samej muzyce, to odkrywając coś nowego w sobie.
SARATH gra dość klimatycznie, dominują średnie tempa, sporo melodii – ale nic skocznego i wesołego, co mogłoby zachęcać do zabawy (vide ostatni Watain). Ta muzyka nie płynie, ona sączy się jak jad – obłędnie mroczna i przejmująca, obsesyjnie dołująca, pełna bólu i rozpaczy, ale jednocześnie emanująca aroganckim poczuciem mocy i siły, apokaliptyczna i niszcząca. Przy użyciu prostych środków wyrazu, bez ucieczek w inne gatunki muzyczne, bez filmowych sampli i efekciarskich zabiegów – SARATH stworzył bodaj najlepszy black metalowy krążek ANNO KAKAO 2010. Piszę „bodaj”, bo jest jeszcze płyta Dødsengel. Ale to już na inną opowieść…..

Po smakowitych kawałkach z demówek miałem co do tej płyty ogromne oczekiwania. Ostudził je nieco utwór zamieszczony na składance Tormenting Legends II – nie dlatego, że był zły, ale nie był genialny – a takiej muzyki spodziewałem się po SARATH.
Dużo większe wrażenie zrobiła na mnie EP, ale że ostatnio dostęp do adaptera mam mocno ograniczony, to niestety nie zdążyłem się w niej dostatecznie rozsmakować.
Wreszcie wyszła płyta – najpierw LP – przez chwilę nawet zastanawiałem się czy od razu nie zakupić na tym nośniku, ale że rezerwuję sobie go tylko na albumy uznane przez mnie za wybitne, zdecydowałem się poczekać na CD. Nie wytrzymałem i przesłuchałem jakąś próbkę z myspace, która mnie cholernie rozczarowała i sprawiła, że oczekiwania wobec „Siste indre” zdecydowanie zmalały.
Wreszcie trafiła do mnie płyta – włączyłem od razu na porządnym sprzęcie, głośno, na trzeźwo. I kurwa rozwaliło mnie na łopatki! Wreszcie mam pierwszą genialną płytę roku 2010 – nie „dobrą”, „przyzwoitą”, „bardzo dobrą, ale…”, tylko taką, walącą prosto w serce i szarpiącą za trzewia. Taką, której można słuchać godzinami, wciąż na nowo, na nowo, z każdym przesłuchaniem – jeśli nie odkrywając coś nowego w samej muzyce, to odkrywając coś nowego w sobie.
SARATH gra dość klimatycznie, dominują średnie tempa, sporo melodii – ale nic skocznego i wesołego, co mogłoby zachęcać do zabawy (vide ostatni Watain). Ta muzyka nie płynie, ona sączy się jak jad – obłędnie mroczna i przejmująca, obsesyjnie dołująca, pełna bólu i rozpaczy, ale jednocześnie emanująca aroganckim poczuciem mocy i siły, apokaliptyczna i niszcząca. Przy użyciu prostych środków wyrazu, bez ucieczek w inne gatunki muzyczne, bez filmowych sampli i efekciarskich zabiegów – SARATH stworzył bodaj najlepszy black metalowy krążek ANNO KAKAO 2010. Piszę „bodaj”, bo jest jeszcze płyta Dødsengel. Ale to już na inną opowieść…..
