Masterful Magazine

Kvelertak - Kvelertak, Indie Recordings,2010

Co za debiut! Banda ze Stavanger powstala ledwie kilka lat temu,najpierw jakies demo którego nie dane bylo mi slyszec,no i w tym roku debiut. Czego my tu nie mamy? Rockowy luz,blackmetalowe wokale,mnostwo nawiazan do klasyki i rockowych dinozaurów,punk rocka ,hard core, etc. Dawno nie obcowalem z tak zywiolowym materialem, z tego krazka bije totalna energia! Co tu wiecej pisac?Panowie przywalili z grubej rury,slychac ze maja swój pomysl na muzyke,praktycznie kazdy utwór wrecz kipi od ciekawych rozwiazan,interesujacych melodii, i jest zajebiscie. Na skraju norweskiego lasu,zmywam pospiesznie makijaz,ubieram koszule w palmy,otwieram zimnego browara,i lapie pierwszego busa na plaze ,posadze dupsko na lezaku,i podziwiajac skapo odziane lachony ,moze na moment,zapali mi sie taka zarówka,co tam na tej pólnocy sie wyrabia, i czy naprawde za to wszystko odpowiada jeden niezwykle tajemniczy listonosz.
:lol:

fajna plyta ,nie?

fajne to są tanie kurwy, to jest ZAJEBISTA płyta
w zasadzie można już zakładać, że debiut roku z palcem w dupie.
doskonały album i wcale nie tak jednowymiarowy (w sensnie wesoły rock'n'roll), jak się na początku wydaje.
masa klasa i może z tego być naprawdę DUŻY band.

orajt, meeen.

Bardzo fajna tylko nierówna niestety. Pierwszych 3 numerów można słuchać na okrągło, taki "Ulvetid" miota się między rockowymi patentami a riffami rodem z melodyjnego norsk black metalu, "Mjød" i "Fossegrim" najbardziej wrzynają się w łeb i mają największego kopa. W kolejnych numerach niestety trochę schodzi powietrze z albumu i dochodzi po drodze do dwóch fatalnych momentów w "Sultans of Satan" i "Ytrydd dei Svake" (żałosne i pasujące jak świni kamizelka zaśpiewki), ale wciąż jest na poziomie.

IMHO debiut roku, bardzo bogaty album bo i punk tu jest i hc i black metal i r'n'r, emo grzywki, jeansy, feeling i pomysły. Bardzo mocne 7,5/10 a prawdziwki dostaną palpitacji.

twoja_stara_trotzky pisze:doskonały album i wcale nie tak jednowymiarowy (w sensnie wesoły rock'n'roll), jak się na początku wydaje..

no wlasnie, na poczatku mialem podobne odczucia,typu poslucham ,poslucham, i w koncu wypierdole bo jakies to za wesole

zobaczymy jak bedzie dalej..

Fajne

jak dla mnie objawienie.fakt, jest kilka utworów na zasadzie zapchajdziury (wymienione w poście hcpig) ale ogólnie mega moc! Fossegrim rox, ziomy! aha i teledicho do "Mjod" zabija!

ano dobre to

kibicuję chłopakom od czasów demówki, po raz kolejny zajebisty materiał im wyszedł, choć faktycznie nieco nierówny. w ogólnym rozrachunku jednak jak najbardziej na plus i miejmy nadzieję, że kolejna płyta porozpierdala jeszcze bardziej.

Proszę Pana hcpig.Nierówno to masz pan pomiędzy "h" a "cpig".Płyta wybitna.

Póki co sprawiło mi problem wysłuchanie tego do końca.

ojojoj <boi się>

problem z wysłuchaniem? kolejny mięczak z groźnym avatarem?

Debiut Kvelertak miecie i chłosta. Konkret jazda.

Ja słuchałem z pięć razy pod rząd przy pierwszym kontakcie. Moc płytka.

Zenek pisze:problem z wysłuchaniem? kolejny mięczak z groźnym avatarem?

Debiut Kvelertak miecie i chłosta. Konkret jazda.

Tak, specjalnie ustawiłem sobie ten awatar żebyś się przestraszył.

hcpig pisze:Bardzo fajna tylko nierówna niestety. Pierwszych 3 numerów można słuchać na okrągło, taki "Ulvetid" miota się między rockowymi patentami a riffami rodem z melodyjnego norsk black metalu, "Mjød" i "Fossegrim" najbardziej wrzynają się w łeb i mają największego kopa. W kolejnych numerach niestety trochę schodzi powietrze z albumu i dochodzi po drodze do dwóch fatalnych momentów w "Sultans of Satan" i "Ytrydd dei Svake" (żałosne i pasujące jak świni kamizelka zaśpiewki), ale wciąż jest na poziomie.

Chciałem napisać coś od siebie, ale w zasadzie ze wszystkim sie zgadzam więc nie ma co powtarzać tego co zostało napisane. Bardzo fajna ino nierówna. 7.5/10 a czy debiut roku to sie zobaczy.

Ależ debiut roku już w zasadzie się ukazał w styczniu, a mianowicie Vasaeleth - Crypt Born & Tethered to Ruin, więc tutaj musiała zajść jakaś pomyłka z tym Kevterel..., czy coś tam.

Troche tych debiutów było, ale racja. VASAELETH zdecydowanie lepszy.

Świetna muzyka, która idealnie chyba sprawdza się na koncertach. Żadnych słabych momentów, mnóstwo interesujących i bardzo chwytliwych motywów. Poza tym zastanawiam się, jak ilustracje w (dość skromnej) książeczce mają się do tekstów inspirowanych głównie mitologią nordycką. Może ktoś wie coś więcej na temat artwork'u na płycie?

Nie wie ktoś gdzie to w PL można dostać?