GÓRY

[ImP]

That's all folks:

Daniele Nardi, Alex Txikon i Muhammad Ali dotarli dzisiaj w nocy na wysokość 7650 m, a nie na 8000 jak wydawało się wcześniej. Obecnie są w C4. Jeszcze kilka godzin temu planowany był kolejny atak szczytowy, jednak kilka minut temu otrzymaliśmy informacje o zakończeniu wyprawy i powrocie ekipy do BC. Nanga Parbat wygrała więc po raz kolejny i pozostanie niezdobyta zimą przynajmniej przez najbliższy rok.

„Po spędzeniu dzisiejszego popołudnia na dyskusji, wspinacze zgodzili się, że najbardziej odpowiedzialną decyzją jaką można podjąć to zakończenie wyprawy i powrót do BC jutro rano. Komunikacja przez radio była bardzo trudna, jutro będziemy wiedzieć więcej o powodach tej decyzji.” – takie informacje dotarły przed chwilą z BC.

Jeżeli informacje się potwierdzą, to tej zimy nie będzie już kolejnego ataku szczytowego, a Nanga Parbat ponownie pozostanie niezdobyta. Jednocześnie rekord wysokości na jaką dotarli tej zimy wspinacze należeć będzie do Tomka Mackiewicza i Elisabeth Revol.

[evildead]

no, oficjele z PZA będą musieli trochę zmienić ton w stosunku do Czapkinsa, bo trzeci rok z rzędu łoi najwyżej ze wszystkich, a konkurencja spora

[chaos]

a wrzucę małą relację z dzisiaj, padało, zimno, zamiast telewizorni wybrałem:

dojazd w deszczu asfaltem na przegibek



piękne widoki na panoramę miasta



chwila przerwy na siku i podziwianie piękna przyrody



butowanie, cały czas pada śnieg



wspaniałe widoki i tłumy ludzi na szczycie



chwila przerwy w chatce



uzupełnienie płynów i przebranie mokrych ciuchów



o zmierzchu jazda w dół, już nie było kiedy robić robić zdjęć ;)

[evildead]

kuuurde, kiedy ja ostatnio takiej zimy doświadczyłem... chyba w Gorcach 2 lata temu

[evildead]

No, kalendarzowa zima pożegnana godnie :) chociaż mogło być różnie - wymarsz z Ronda Kuźnickiego o północy, gadka szmatka przy fajeczce pod Murowańcem o 2 w nocy z kolegą zmierzającym na Świnicę pt. "eee, kuuupa czasu, zdążymy" (BTW srogo się zdziwiłem, jak w drodze do Muro zobaczyłem światło podchodzące z Jaworzynki, powszechnie znanej jako terytorium pewnego niedźwiedzia, no ale on o tym na własne szczęście dowiedział się potem - bo w dolinie coś mu mruczało ;) ), a potem... walkę z przepadającym śniegiem w Dolince Koziej to chyba do końca życia zapamiętam, przerwy miałem co 10 kroków, a tu cholera czas goni. Na szczęście na ramieniu Zadniego Granatu śnieg się zabetonował, a ja w akompaniamencie czkawki (na wyciąganie termosu nie było czasu, a izotonik zamienił się w butelkę zielonego śniegu) wtaszczyłem się na szczyt może z 15 minut przed wschodem. Jak dotąd żadne zimowe wejście mnie tak nie wykończyło.







a że dzień młody, to po zejściu zrobiłem jeszcze Kościelec, ale tu bez większych przygód


ogólem 14 godzin na nogach, 2 km w pionie, udało się jeszcze dojść do auta, wrócić do Kraka, rozpakować, zamówić pizzę, a potem nie pamiętam ;) ale rano pudełko po pizzy puste, więc podejrzewam że coś zjadłem (albo żona podebrała ;) )

[ImP]

Jak zwykle miazga. Masz chłopie zdrowie.

Btw. przed chwilą oglądnąłem wywiad z Wielickim i Cichym gdzie padła nieznana mi informacja o Urubko - ponoć pracuje i pomieszkuje w Polsce, co w trochę inny świetle stawia jego obywatelstwo.

I przy okazji - czy drugi tom książki Wielickiego nie miał mieć premiery na Kolosach?

[evildead]

pracuje w Polsce, jest zdaje się instruktorem PZA - ale jak dla mnie to niczego nie zmienia
pierwszy tom Wielickiego miał półroczną obsuwę, więc nie spodziewałbym się drugiego jakoś super szybko - a szkoda, bo na bank będzie ciekawszy od jedynki (jakby nie patrzeć, obejmuje ten mniej poznany okres polskiego himalaizmu)

[ImP]

Mi bardziej o to pomieszkuje chodzi, bo że pracuje w zawodzie to chyba oczywiste. Tu wypowiedź o której mowa: " onclick="window.open(this.href);return false;

W kwestii książki Wielickiego mam to samo. Historie z I tomu w większości były mi znane. Z drugiego to coś słyszałem tylko o wejściu na Nangę. Na jego stronie premiera określona jest na wiosnę...

[evildead]

to też niczego nie zmienia ;) chociaż, jeśli je dostał zgodnie z procedurami, bez sztucznego przyspieszania (a pewnie tak było) to w sumie nie ma się czego czepiać...
tak na marginesie, Michał z Sektora Gości jakiś czas temu wybrał się z Ryszardem Gajewskim na Gerlach zimą i zrobił całkiem fajną relację:
http://sport.wp.pl/kat,137876,title,Zim ... aid=1148bb" onclick="window.open(this.href);return false;
(off the record można się było dowiedzieć że Ergaj to buc straszliwy, no ale to nie nowina ;) nigdy z gościem nie miałem do czynienia ale nie raz słyszałem że jest... dość specyficzny)

[ImP]

to też niczego nie zmienia ;) chociaż, jeśli je dostał zgodnie z procedurami, bez sztucznego przyspieszania (a pewnie tak było) to w sumie nie ma się czego czepiać...

Zmienia. Byłem przekonany, że tylko zgarnął paszport i od czasu do czasu przyjedzie na jakąś prelekcję, ewentualnie coś połazić po Tatrach z Bieleckim. Jeżeli ma faktyczny związek z Polską, do tego jak wspomniałeś obyło się bez przyspieszania procedur to dla mnie ok. Szkoda tylko jego kombinacji z zimą (chociaż jego argumentację rozumiem).

nigdy z gościem nie miałem do czynienia ale nie raz słyszałem że jest... dość specyficzny)

Ale to chyba nie jedyny taki przypadek z tego środowiska ;)

[evildead]

Ale najbardziej jaskrawy ;) gościu ma tak niewyparzony język że to się czasami aż o groteskę ociera - np. w osławionym wywiadzie "Katastrofa moralna w cieniu tragedii" wypominał Hajzerowi że PHZ to program bez osiągnięć bo G1 i BP to lajtowe szczyty, a do tego na BP to była sielanka a nie himalajska zima (jakby zapomniał że tej sielanki nie przeżył jego przyjaciel), a te wyprawy przygotowawcze to zwykła turystyka a nie himalaizm sportowy, bo wydeptane drogi, lato i w ogóle. Sęk w tym że w 2009 kierował jubileuszową wyprawą TOPR`u na Dhaulagiri która latem i po wydeptanej drodze... nie dała rady (a wejścia w tym czasie były). Zresztą opisy jego gburowatości pojawiają się i w licznych opowieściach jego klientów (poznałem kiedyś gościa, który ze swoim ojcem wynajął Ergaja na Mont Blanc - mówił że większego buca ze świecą szukać; kolejna laurka jest tu: http://pauladuda.pl/blog/read/wpis/maly ... mnichu-118" onclick="window.open(this.href);return false;) i kolegów z branży (Czerwińska bardzo ciekawie odmalowała jego obraz z wspomnianego Dhaulagiri 2009 w jednym z tomów Górfanki).
Znamienny jest pewien fragment dokumentu o TOPR "Na każde wezwanie naczelnika", stoją sobie Gajewski i Pawlikowski i wspominają Dhaulagiri 2009:
- Pawlikowski: nie weszliśmy na Dhaulagiri bo byliśmy słabi... za słabi
- Gajewski: <nerwowy uśmiech i minutowy monolog o kiepskiej pogodzie, wypadku Morawskiego, szukanie usprawiedliwień wszędzie gdzie się da>
- Pawlikowski <uśmiech>: no... kolega długo nakreślił to co ja powiedziałem krótko
:DDD


wracając jeszcze na chwilę do wczorajszej wycieczki, jednorożca w Tatrach spotkałem ;)

[chaos]

to ja tez skromnie zapodam kawałek dzisiejszej przejażdżki

[evildead]

Najs... muszę kiedyś spróbować tego jeżdżenia po nocy po pagórach, tylko lepsze światło obowiązkowo :)

Robisz te zdjęcia jakimś kompaktem? Zajebiście sobie radzi w nocy.

[chaos]

światło ma dobre nie bój ;)
robię bezlusterkowcem szajsunga, bo mały i lekki

[ImP]

Inauguracja wiosny uczczona pięknymi widokami z Mogielicy:


Ogólnie błoto, głęboki śnieg, mróz, topniejący śnieg i mgła. Ludzi prawie brak (oprócz naszej wesołej ekipy odnotowano całe 2 sztuki).

Dziś zdecydowanie lepiej. Na Turbaczu ludzi sporo.

[evildead]

w podobnych klimatach inaugurowałem zimę po sąsiedzku na Ćwilinie ;)

[evildead]

Bieszczady sobie pooglądałem, pierwszy raz w życiu, no i z daleka (Solina/Polańczyk/Lesko) - oj, niechybnie trzeba tam pojechać na dłużej...

[ImP]

Bieszczady sobie pooglądałem, pierwszy raz w życiu, no i z daleka (Solina/Polańczyk/Lesko) - oj, niechybnie trzeba tam pojechać na dłużej...

Solina, Polańczyk, Lesko to jeszcze nie to. Ba, temat nawet nie 'liźnięty' ;) Ale jeżeli jest chęć mocniejszego zwiedzania to bdb i wielce sympatycznie! Na leniwe zwiedzenie co ciekawszych szlaków wystarczy kilka dni, ale i tak chce się tam wracać. Tylko lepiej się wybrać przed weekendem majowym lub po wakacjach. Właściwie to dopiero na jesieni jest ta pełnia widoków (kolorów więcej niż mężczyźnie wypada znać ;) ).

Cholera, aż trzeba się będzie niedługo wybrać (chociaż aktualnie plany wyjazdowe wskazują zachód). No nic, jakiś przerywnik się pewnie w maju zrobi.

EDIT: Materiał dowodowy (zdjęcie nie moje, ale autor się chyba nie obrazi):

[evildead]

byłem jako szofer i nie planowałem żadnych wycieczek, tylko widziałem na horyzoncie jakieś zaśnieżone szczyty - i z rozkoszą stwierdziłem że wreszcie widzę góry których nazw nie znam ;)
a wybrać się planuję w okolicach października raczej

[[V]]

Ja za miesiąc uderzam w Gory Bardzkie I Sowie. Tym razem zaprezentuje się królikom I wiewiórkom w koszulkach Led Zeppelin. Do zobaczenia na szlaku:)