W Lublinie co druga nowa konstrukcja jest wielka, szara i klocowata. Architektura to taka dziwna dziedzina, z pogranicza sztuki i rzemieślniczej wytwórczości, więc domyśłam się że do ogarniania pewnych rzeczy potrzebny jest kontekst. Ja go nie posiadam i nie potrafię zrozumieć dlaczego np to jest rzekomo fajne:

a to to już w ogóle podobno nazdobywało jakichś nagród, a wygląda w otoczeniu okolicznych bloków jak bunkier przeciwatomowy:

Właściwie wszyscy znajomi mi ludzie w każdym wieku którzy mieszkają obok tego cegoś twierdzą, że brzydkie to jak sam skurwysyn, tymczasem na jakichś stronach dla architektów i fanów architektury dominuje masowy spust nad tym klocem.
btw na tym zdjęciu w ogólle nie widać, że naprzeciwko tego budynku jest Biedronka, osiedle bloków z wielkiej płyty pomalowanych we wszystkie kolory tęczy i do tego jeszcze blaszane kloce Media Markt i Komfort. Do zakresu tego tematu trzeba by dołaczyć jeszcze urbanistykę, bo z faktu, że budynek jest fajny nie wynika, że się fajjnie wkomponowuje w otoczenie.
Nie mam zielonego pojęcia o tym temacie, więc jakby mi ktoś wyjasnił to bbyłbym wdzięczny, bo tak na moje chłopskie poczucie estetyki jest to zwyczajnie paskudne. Nie same bryły, tylko ten goły beton, na którym robią się jakieś obleśne zacieki. Wiem, że do rozumienia sztuki potrzeba czasem wiedzy i obeznania, ale architektura to nie tylko sztuka - i powstaje pytanie jak znaleźć złoty środek między artyzmem a funkcjonalnością i tym, żeby ludziom się w otoczeniu nie wiadomo jak wyszukanych konstrukcji po prostu dobrze żyło.