Księża

Tematy niekoniecznie związane z metalem i muzyką...

Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed

Awatar użytkownika
Drone
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 9917
Rejestracja: 11-06-2012, 15:28

Re: Księża

02-10-2019, 11:20

Bloodcult pisze:
Drone pisze:Dziś jest internet i można sprawdzić, kto zacz, a dawniej już by kilku protestantów skwierczało na stosie :)
W postępowych Niemczech czy Anglii to ja - mniejszość katolicka - skierczałbym na stosie, więc proszę tu nie imputować że stosy to jakaś katolicka specjalność.
Wiedziałem, że ten argument padnie, bo jest to ulubiony chwyt katolików w takich dyskusjach. My tam kilku spaliliśmy, ale protestanci w Niemczech szaleli jeszcze bardziej. Były u nas jakieś sprawy z gwałceniem dzieci, ale bardziej gwałcą rabini i kierowcy, i podobno prostestanci, ale nie chcą się przyznać :) No i legendarni już murarze.

Niedługo KK będzie używał argumentu, że przecież najbardziej zasłużeni w pedofilii są nawet nie kierowcy, ale mężczyźni w ogóle. I oni statystycznie najczęściej gwałcą, a nie księża.
Przegrana jest na wyciągnięcie ręki.
Awatar użytkownika
Bloodcult
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 7637
Rejestracja: 09-12-2006, 00:01
Lokalizacja: Łódź

Re: Księża

02-10-2019, 12:50

To nie licytacja kto bardziej tylko uzmysławiam Ci że świat nie zawsze był tak różowy jak dzisiaj a Kościół tak krwiożerczy jak się Tobie wydaje.
Grzegorz Braun to ruski agent

http://allegro.pl/uzytkownik/bloodcult
Awatar użytkownika
Drone
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 9917
Rejestracja: 11-06-2012, 15:28

Re: Księża

02-10-2019, 12:57

Chodzi tylko o to, że nie ma żadnego powodu, by bronić chorych uzurpacji jednej czy drugiej instytucji, która ubzdurała sobie, że jej wytyczne są właściwe.
Przegrana jest na wyciągnięcie ręki.
Awatar użytkownika
Bloodcult
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 7637
Rejestracja: 09-12-2006, 00:01
Lokalizacja: Łódź

Re: Księża

02-10-2019, 13:27

Kol. też z dużą pewnością siebie głosi swoje wytyczne, wszak pełen liberalizm dotknie wszystkich...
Grzegorz Braun to ruski agent

http://allegro.pl/uzytkownik/bloodcult
Awatar użytkownika
Drone
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 9917
Rejestracja: 11-06-2012, 15:28

Re: Księża

02-10-2019, 13:42

O, nie, nie. Nie głoszę żadnych wytycznych. Sprzeciwiam się tylko zamordystycznym tendencjom w imię których pewien system wartości stawia się na piedestale i twierdzi, że jest absolutnie prawdziwy i powinien obowiązywać wszystkich. Jeszcze raz powtórzę: nikt nie zabrania katolikom realizować wytycznych KK, brać ślubów kościelnych i uczestniczyć w mszach. Jeżeli ktoś by - w imię innego systemu - chciał tego zakazać, będę pierwszy, który będzie bronił prawa do takiego stylu życia, nawet jeśli w moich oczach byłby całkowicie idiotyczny. Dopóki nie ciemięży i krzywdzi innych, droga wolna.
Przegrana jest na wyciągnięcie ręki.
pączek
postuje jak opętany!
Posty: 424
Rejestracja: 28-06-2017, 22:37

Re: Księża

02-10-2019, 16:12

Drone pisze:[youtube][/youtube]
.


Ja pierdole co to są za ludzie.
dcd
postuje jak opętany!
Posty: 315
Rejestracja: 25-02-2018, 21:00
Lokalizacja: eastern discomfort

Re: Księża

02-10-2019, 19:40

Rozmiłowani w Chrystusie prawdziwi katolicy.
Awatar użytkownika
Plagueis
rasowy masterfulowicz
Posty: 2905
Rejestracja: 19-02-2015, 16:22
Lokalizacja: South of Heaven

Re: Księża

03-10-2019, 08:26

Triceratops pisze: Mamy jakis konsensus ;) Zawsze mnie zastanawia, ze jak rozmowa o wierze to wiekszosc rozumie to jako rozmowe o religii, a to przeciez dwie diametralnie rozne sprawy ;)
Fakt faktem. :)
Triceratops pisze: Ameba.....na poczatek zacznijmy od zwyklej komorki ;) Wewnatrzkomorkowy system transportu bialek i innych substancji to jest majstersztyk logistyczny, wszystko precyzyjnie zestrojone w czasie i proporcjach. mitochondria, reticulum, aparat Golgiego, lizosomy....to wszystko jest jak supermaszyna. I samo tak z siebie w slepym i losowym procesie.... jest takie znakomite okreslenie "nieredukowalna zlozonosc", ktore bylo knockoutem dla roznych bzdurnych teorii. Wiec uczciwiej bedzie powiedziec "nie wiemy" niz "nasza aktualna teoria najlepiej oddaje to wsztystko wg aktualnego stanu wiedzy".
Oczywiście. Niemniej jednak czegoś nauczać muszą, więc opcja "nie wiemy" nie wchodzi w grę. ;)
Triceratops pisze: Oby, podobno google wynalazly kwantowy komputer, ktory robi w minute to co super komputry z nasa potrzebuja 10k lat.
Moze cos wykminia, choc osobiscie watpie ;) Bo jak logika szwankuje to superkomputry moga se liczyc ;)
Kwantowy komputer, strach się bać szczerze powiedziawszy...
Triceratops pisze: Lewitacja dotyczy obiektow materlalnych ;)
No przecież wiesz o co mi chodzi. ;)
Triceratops pisze: Ano bylo takie cos ;) Bywa i tak. Nic na to nie poradzisz, dopoki nikt nikomu nie wciska dziecka w brzuch jest ok. Ludzie przeceniaja znaczenie mozgu, inne organy tez maja rozbudowane sieci neuronalne.
Zgadza się, było tu już trochę o "drugim mózgu".
Triceratops pisze:Ale i tak nad tym wszystkim panuje swiadomosc zawawrta w jazni czy tez duszy jak kto woli.
Po czym wnosisz, że zawarta w jaźni czy też duszy? ;)
Triceratops pisze: Taki przyklad: stan prosto a druga noge wyprostuj i ustaw pod katem prostym w bok - mozesz ja polozyc na stole. Prosta sprawa dla niemal kazdego oprocz totalnych kalek. Potem zmien nogi, stan na tej drugiej a te na ktorej stales unies pod katem prostym i tez poloz na stole. Technicznie rzecz biorac zrobiles dwie polowki szpagatu, proscizna. Wiec teraz po prostu usiadz i zrob ten szpagat. Gdzie lezy problem? Czy pomiedzy udami jest jakas magiczna zylka, ktora na to nie pozwala? No nie ma, wiec co powstrzymuje ludzi przed robieniem szpagatow? Hamowanie neuronalne mozgu, ktory panuje nad tym tworzac odpowiedni odruch. Tak samo jest z podoszeniem samochodow czy spacerowaniem po rozzazonych weglach. Ale sa ludzie, ktorzy ignoruja te rzeczy i laza po tych weglach albo przypadki kiedy drobna kobieta podnosi samochod, ktory spadl na jej meza. Wtedy mozg nie ma nic do gadania. Mozna go jednak wylaczyc swiadomie.
Matrix! Ale zainteresowałeś mnie tym przykładem z nogami, faktycznie ciekawe. :)
Triceratops pisze: Na spokojnie, obys mnie nie zwodzil jak Lucjan ;)
Ech, no i widzisz, jak jest - cały czas coś. Ale będę się starał, bo i tak muszę się tego wszystkiego pozbyć. ;)
"Argument stoi pierwszy, wykręt na szarym końcu."
Awatar użytkownika
nicram
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 12633
Rejestracja: 13-04-2011, 18:53
Lokalizacja: Litzmannstadt

Re: Księża

03-10-2019, 08:41

Kwestia Funduszu Kościelnego w pigułce: http://next.gazeta.pl/next/7,151003,240 ... BoxMMtImg2" onclick="window.open(this.href);return false;
all the monsters will break your heart
535

Re: Księża

03-10-2019, 08:47

pączek pisze:
Drone pisze:[youtube][/youtube]
.


Ja pierdole co to są za ludzie.
Coś ci się nie podoba? My Małopolanie mamy swój honor oraz godność i nie pozwolimy obrażać naszych pasterzy. Każda próba skończy się wpierdolem.
Awatar użytkownika
Hatefire
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 11096
Rejestracja: 21-12-2010, 12:19
Lokalizacja: Katowice - miasto wielkich wydarzeń ;)

Re: Księża

03-10-2019, 08:56

535 pisze:
pączek pisze:
Drone pisze:[youtube][/youtube]
.


Ja pierdole co to są za ludzie.
Coś ci się nie podoba? My Małopolanie mamy swój honor oraz godność i nie pozwolimy obrażać naszych pasterzy. Każda próba skończy się wpierdolem.
Chyba się zmobilizuję i wyciągnę kolegom za paywalla te artykuły na ten temat z Dużego Formatu kolegom. Bo po prostu w tej sprawie jak na dłoni widać tam modus operandi tej zorganizowanej instytucji przestępczej.
Od braci dla braci
Od dobrych dla dobrych
Kacapskiej kurwie
Zawsze chuj do mordy
535

Re: Księża

03-10-2019, 09:02

Zostaw, bo nasz ambitny przyjaciel nigdy nie wbije pierwszej łopaty, a tu jeszcze kobity trzeba szukać, dzieci płodzić, niedziele zajęte. Bądź człowiekiem.
Awatar użytkownika
nicram
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 12633
Rejestracja: 13-04-2011, 18:53
Lokalizacja: Litzmannstadt

Re: Księża

03-10-2019, 09:04

@ Hatefire Myślisz, że dotrze to do jakiegoś odpornego na argumenty troglodyty? Przecież Ci wyjedzie zaraz, że msza trydencka ma 500 lat, a przy niej dowody na przestępczy charakter tej organizacji się nie liczą.
all the monsters will break your heart
Awatar użytkownika
Drone
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 9917
Rejestracja: 11-06-2012, 15:28

Re: Księża

03-10-2019, 09:07

Kol. Hatefire, zróbcie to w imię rewolucji kulturalnej! A i forumowi katolicy może czegoś się nauczą ;)
Przegrana jest na wyciągnięcie ręki.
Awatar użytkownika
Hatefire
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 11096
Rejestracja: 21-12-2010, 12:19
Lokalizacja: Katowice - miasto wielkich wydarzeń ;)

Re: Księża

03-10-2019, 09:49

Duży Format
Pedofilia w Kościele. Ksiądz gwałcił 13-latkę. Nadal odprawia msze
Justyna Kopińska
6 stycznia 2017

Ksiądz Roman podstępnie wywiózł od rodziców 13-letnią Kasię, więził ją i przez kilkanaście miesięcy gwałcił. Pedofil odprawia dziś msze w Puszczykowie. I koresponduje z dziećmi na Facebooku.

Minęło dziesięć lat, a ja nadal nie mogę zasnąć przy zgaszonym świetle. Koszmary wracają. Pamiętam, jak wysłał mi kartkę: „Gorące pozdrowienia dla mojej Kasi, za którą często się modlę!”. Miałam 12 lat. Kilka miesięcy później wywiózł mnie daleko od rodziców i zgwałcił po raz pierwszy.

Z domu rodzinnego zapamiętała przerażający chłód. Rodzice nigdy jej nie przytulili, nie mówili, że kochają. Nie miała koleżanek. Bała się je zaprosić do domu. Jej ówczesny kolega z klasy napisał potem na forum internetowym: „Kasia była taka ładna i potulna. Słuchała się nauczycieli”.

Kasia opowiada mi o sobie.

– Tata bił mamę tak, że krew tryskała po ścianach. Mama często leżała na podłodze, zakrwawiona, w podartych ubraniach. Starałam się ich pilnować. Gdy mama chciała się powiesić, śledziłam każdy jej ruch. Czasem rodzice tak się upijali, że zapominali otworzyć mi drzwi. Musiałam spać na zewnątrz. Nie robili mi tego specjalnie. Po alkoholu nie panowali nad swoim zachowaniem. Za każdym razem jak wracałam autobusem do domu, z nerwów bolał mnie brzuch. Liczyłam drzewa wzdłuż drogi – sto jeden, sto dwa, sto trzy – by choć przez chwilę przestać myśleć.

Któregoś dnia, byłam wtedy w szóstej klasie podstawówki, ksiądz uczący nas religii zauważył, że płakałam. Kazał mi zostać po lekcji. Nie chciałam mówić mu o problemach. Miałam zasadę: nie zwierzam się nauczycielom. Później jeszcze kilka razy zatrzymywał mnie na korytarzu i nalegał na rozmowę. Odmawiałam. Chciałam, by przestał mnie wypytywać. Po paru tygodniach podszedł i łagodnym głosem powiedział: „Zaufaj mi, chcę ci pomóc, jestem księdzem, nie skrzywdzę cię”. Wcześniej nikt tak do mnie nie mówił. Po paru miesiącach przyjechał do moich rodziców. Tłumaczył, że chce ich wesprzeć. Mówił, że lepiej będzie mi w szkole z internatem w innym województwie. Wyjaśnił, że tam będę miała najlepsze warunki do edukacji. Rodzice zgodzili się bez wahania. W tym czasie byli na mnie źli, że chowam im butelki z wódką.

– To nie była szkoła z internatem, tylko puste mieszkanie jego matki, która jest za granicą. Zapisał mnie do gimnazjum salezjańskiego przy ulicy Witkiewicza w Szczecinie. Mówił, że pedagog z tej szkoły to najlepsza przyjaciółka jego mamy.

To była szkoła dla zamożnych dzieci z dobrych rodzin. Trzeba było mieć wysoką średnią, nawet 5,0, i pieniądze na czesne. A ja miałam raczej słabe oceny. Ale ksiądz dyrektor po rozmowie z ks. Romanem przyjął mnie poza rekrutacją w środku roku szkolnego.

Ks. Roman kazał mi w szkole z nikim nie rozmawiać i od razu po lekcjach wracać do tego mieszkania. I tak nikt tam ze mną nie chciał rozmawiać. We wszystkim różniłam się od dzieci z bogatych rodzin w Szczecinie. Na lekcjach niewiele rozumiałam, bo poziom był dla mnie za wysoki. Czułam się gorsza.

Raz wróciłam trochę później po szkole. Ksiądz szarpnął mnie tak mocno, że skręcił mi rękę. Musieli założyć mi szynę. Kazał powiedzieć w szpitalu, że spadłam ze schodów. Stał i pilnował, co mówię lekarzowi.

Któregoś dnia powiedział: „Nawet nie wiesz, jak o tym marzyłem”.

„O czym, proszę księdza?” – zapytałam.

„Zaraz zobaczysz, moje słoneczko”.

Zasunął zasłony, mocno chwycił mnie za ręce. „Nie krzycz, bo wtedy będzie bolało bardziej” – powtarzał. Zaczął zdzierać ze mnie ubranie. To był taki strach, że nie możesz oddychać. Był silny, ważył sto kilogramów. Krzyczałam, błagałam, by przestał. Gdy skończył, owinęłam się w koc, położyłam przy ścianie i płakałam. „Jadę. Mam mszę wieczorną w Stargardzie” – rzucił. Kazał mi wziąć jakieś dziwne tabletki. Otworzył usta i sprawdził, czy na pewno je połknęłam. Krew spływała mi po nogach. Weszłam do wanny. Zaczęłam ją spłukiwać, ale było jej więcej i więcej. Miałam rozciętą wargę, na udach siniaki. Zaczęłam powtarzać: „Mamusiu, gdzie jesteś? Pomóż mi”. W tej chwili oddałabym wszystko, aby była przy mnie. Kilka godzin siedziałam w wodzie.

W kolejnych dniach zaczął mnie bić, poniżać, groził, że mnie zabije. Powtarzał, że jak wygadam się nauczycielom, to się dowie, bo u salezjanów zna wszystkich. I zapłaci moim koleżankom, by powiedziały, że sama tego chciałam.

Przychodził, kiedy chciał. Zaczął zmuszać mnie do brania leków. Nie mówił ich nazwy. Ale działały jak psychotropy. Byłam otępiała, senna. Miałam zaburzenia równowagi. Pamiętam, że zaczął powtarzać: „Mama i tata już cię nie chcą. Oni cię nienawidzą. Nie masz w życiu nikogo oprócz mnie”.

W sylwestra przyjechał z wódką. Pozasłaniał okna. Pił i powtarzał, że to będzie mój najlepszy sylwester w życiu. Gwałcił mnie przez całą noc.

Wtedy zaczęłam się ciąć. Cały czas nasłuchiwałam, czy on nie wchodzi. Krzywdził mnie nawet kilka razy jednej nocy. Miał taki obrzydliwy zapach potu. Powtarzałam, że nie chcę, ale on robił to jeszcze mocniej. Czasem w trakcie krzyczał: „I Bóg cię przestał kochać”. Gdy bardzo się wyrywałam, głodził mnie przez kilka dni.

– Często zabierał mnie na plebanię w Stargardzie. Jedliśmy obiad ze wszystkimi księżmi, a potem brał mnie do swojego pokoju. Nie rozumiem, dlaczego nikt nie reagował. Ja byłam bardzo drobną dziewczynką, wszyscy widzieli, jaka jest między nami różnica wieku, a księża się nie dziwili, że śpię u niego. Jak chciałam skoczyć z okna z ósmego piętra, to powiedział, że opętał mnie szatan. Zabrał mnie do znajomego egzorcysty w Szczecinie i nawet tam poprosił o wspólny pokój na noc.

Któregoś dnia rzucił: „Mała, przytyłaś ostatnio i wymiotujesz”. Zrobił mi test ciążowy. Krzyczał: „Nie chcę mieć bachora”. Potem zabrał do znajomej ginekolog. Zabili moje dziecko. Długo później krwawiłam, bardzo mnie bolało. Po kilku miesiącach przestałam chodzić do szkoły, miałam lęki, myśli samobójcze. Chyba ktoś zwrócił uwagę na moją nieobecność, bo ksiądz zaczął zmuszać mnie, bym chodziła. Załatwił lekcje matematyki z jego znajomą pedagog. Ona wyglądała na bardzo dobrą osobę. Zaczęła dopytywać, dlaczego jestem smutna. Powiedziałam jej o wszystkim. Od razu zobaczyłam, że nie jest pewna, czy mówię prawdę. Pytała: „Czy to nie był sen?”. A później powiedziała księdzu o naszej rozmowie. Przyszedł do domu i zaczął krzyczeć, że szargam jego opinię. „Ty sobie nie wyobrażasz, ile ludzi ludzi w tym mieście mnie ceni, podziwia! – krzyczał. – Jak ludzie cię szanują, to nigdy nie uwierzą w takie wymysły dzieciaka. Ale jeszcze raz to zrobisz, to pożałujesz”.

Kazał mi jechać z nim do Częstochowy. On często tam bywał, bo prowadził grupy pielgrzymkowe. Tam, w kościele, kazał mi iść do konfesjonału. „Chodź, powiesz całą prawdę i zobaczymy, jak Bóg zareaguje” – krzyknął. Opowiedziałam księdzu w konfesjonale wszystko. A on zwyzwał mnie od kurew. Powiedział, że nigdy nie dostanę rozgrzeszenia i mam się wynosić z kościoła. Pamiętam, że był taki zbulwersowany, czerwony. Wybiegłam z płaczem. Ksiądz Roman za mną. Uśmiechał się przez całą drogę powrotną.

Po roku i paru miesiącach zawiózł mnie do rodziców. Nie pamiętam, jaki był powód, może gdzieś wyjeżdżał. Rodzice bardzo dziękowali mu za dotychczasową pomoc i liczyli na więcej. Powtórzył mi jeszcze, że jak cokolwiek ujawnię, to zrobi ze mnie kurwę.

Postanowiłam sobie, że i tak powiem, ale tym razem byłam ostrożniejsza. Wiedziałam, że rodzice mogą mi nie uwierzyć, bo bardzo go cenili. Powiedziałam pani pedagog w świetlicy środowiskowej. Bałam się, że jak powiem, kim on jest, to ona mi nie uwierzy. Więc powiedziałam, że zgwałcił mnie chłopak. A gdy odpowiedziała, że rzeczywiście mam objawy wykorzystania seksualnego, to dodałam, że tak naprawdę to był mój nauczyciel religii, ksiądz. Od razu zgłosiła sprawę na policję. Powiedziała, że moi rodzice muszą wiedzieć, bo będę potrzebowała bardzo dużo wsparcia psychicznego podczas śledztwa prokuratora i procesu. Zawiadomiła PCPR i stamtąd przyszła pani, która miała wyjaśnić wszystko rodzicom. Mama uderzyła mnie wtedy w twarz. Krzyczała, że to nieprawda. Później ta pani długo z nimi rozmawiała. Po tej rozmowie zabrano mnie z domu i umieszczono w sierocińcu.

Z księdzem spotkałam się w czasie procesu. Przypomniałam sobie, jak wcześniej mówił: „Jeśli mnie kiedyś za to wsadzą, to po wyjściu na wolność nie będę miał nic do stracenia. Znajdę cię i zabiję”.

Gdy prokuratura wszczęła śledztwo przeciwko księdzu, w ogłoszeniach duszpasterskich parafii św. Józefa w Stargardzie Szczecińskim zapowiedziano: „Decyzją władz Towarzystwa Chrystusowego ks. Romana przeniesiono do pracy w Anglii. Pożegnanie odbędzie się w czwartek o 19.15. Pragniemy podziękować Bogu za wspólny czas”.

Ksiądz został aresztowany, zanim wyjechał do Anglii, w czerwcu 2008 roku. Miał wtedy 32 lata. W jego laptopie znaleziono treści pedofilskie i korespondencję z innymi dziećmi.

Podczas rozprawy ksiądz Roman B. przyznał się do zarzucanych mu czynów.

Wyjaśniał sędziemu: – Nie wiem, jak do tego doszło, że dziecko trzymałem u siebie na plebanii i też jeździłem z nią do Lichenia czy Łagiewnik. Po prostu nikogo to nie interesowało.

Ojciec Kasi w sądzie: – Jak dzwoniłem do córki, to miałem wrażenie, że ona jest na jakichś lekach, jakaś zamroczona. Ksiądz Roman był tajemniczy. Nie chciał dużo rozmawiać, gdy pytałem o córkę. Później zablokował jej telefon. Nigdy nie zdawałem sobie sprawy, że on ją krzywdzi. Zwiodło mnie, że to ksiądz.

Sędzia, ówczesny prezes Sądu Rejonowego w Stargardzie Mariusz Jasion w lutym 2009 roku skazał księdza Romana na osiem lat bezwzględnego więzienia. Podczas ogłaszania wyroku mówił: – Ksiądz Roman traktował dziewczynkę jak niewolnicę, jak rzecz. Zaplanował swoje działania. Stopniowo izolował dziecko od rodziny oraz przyjaciół. Założył jej w telefonie GPS, aby sprawdzać, gdzie się znajduje. Kontrolował jej billingi w telefonie komórkowym. Cynicznie wykorzystał jej sytuację psychiczną oraz finansową. Prawdopodobnie skutki Kasia będzie odczuwała przez całe życie. O wysokiej demoralizacji ks. Romana może także świadczyć treść rozmów na Gadu-Gadu. Wynika z nich, że z innymi dziewczętami także utrzymywał kontakty zbyt zażyłe jak na kapłana katolickiego i opiekuna młodzieży. Używał też wulgaryzmów, opisując przełożonych, na przykład o proboszczu swojej parafii pisał „ten fiut”.

Ks. Roman miał przebywać w więzieniu do 2016 roku. Następnie mógłby zostać poddany tzw. ustawie o bestiach, stworzonej dla osób, które zagrażają życiu lub wolności seksualnej innych. Jeśli według psychiatrów nadal zagrażałby dzieciom, umieszczono by go w zamkniętym ośrodku w Gostyninie.

Na forum stargard.naszemiasto.pl znajduję list parafianki ze Stargardu: „Tyle teraz się słyszy o pedofilii, że pomyślałam o sprawie księdza Romana. Na początku dostał zakaz wykonywania zawodu i został usunięty z kapłaństwa. Potem osiem lat więzienia. A teraz jest księdzem w Puszczykowie. Szaleństwo! Dlaczego najpierw coś ustalają, a potem zamykają ludziom usta? Ksiądz Roman działa też w internecie, prowadzi profil na Facebooku jako Roman Bee (czyli ang. pszczółka). Uczył moją córkę, moją siostrzenicę i wiem od nich, że ma kontakt z młodzieżą. Dlaczego nie siedzi w więzieniu? Przecież nie poszedł tam za skradziony cukierek w sklepie!”.

Sprawdzam: Roman B. rzeczywiście jest księdzem w Puszczykowie koło Poznania.

Pytam w sądzie w Stargardzie, dlaczego ksiądz tak wcześnie wyszedł z więzienia. Dowiaduję się, że od wyroku sędziego Jasiona apelację złożyli jego adwokaci. Jeden był opłacany przez rodzinę, drugi przez zakon Towarzystwa Chrystusowego.

Ks. Roman był zakonowi wdzięczny za wsparcie. Przed sądem mówił: „Moje zgromadzenie zakonne mnie wspiera. Nie myślą o wyrzuceniu mnie z zakonu. Regularnie odwiedza mnie w więzieniu przełożony”.

Czy biskup musi informować prokuraturę o pedofilii podwładnych? Spór w Watykanie

Decyzją sądu okręgowego sprawa trafiła do ponownego rozpatrzenia w Sądzie Rejonowym w Stargardzie. Sąd okręgowy podkreślał, że Roman B. przyznał się do kilkudziesięciu przestępstw seksualnych na Kasi, ale zaprzeczał biciu ofiary i zaplanowaniu działań z góry. Zalecał więc: „Przy kolejnym rozpoznaniu niezbędne będzie ponowne niezwykle wnikliwe przesłuchanie Kasi”.

Kolejną sprawę poprowadziła sędzia Halina Waluś.

Ale nawet nie zobaczyła pokrzywdzonej. Bo Kasia przebywała w czasie powtórnego procesu w szpitalu psychiatrycznym.

W sierocińcu stan zdrowia dziewczynki gwałtownie się pogorszył. W dokumentacji domu dziecka zapisano: „Gdy tylko zaśnie, zaczyna się rzucać. Powtarza przez sen: to boli. Nieustannie płacze”.

Wpływ na stan Kasi mogło mieć także zachowanie jednej z opiekunek. Dyrektor placówki Zdzisław Wudarczyk mówił w sądzie: – Jedna z naszych wychowawczyń w dziwny sposób interesuje się sprawą Kasi. Ciągle chce rozmawiać na temat molestowania i wykorzystuje tę wiedzę, by dręczyć dziewczynkę. Namawia Kasię, aby wróciła do księdza, bo ksiądz ją kocha. Sugeruje jej wycofanie zarzutów. Padło nawet stwierdzenie, że „ksiądz może kogoś na nią nasłać”.

Dyrektor Wudarczyk zawiadomił nawet Prokuraturę Rejonową w Pyrzycach o możliwości popełnienia przestępstwa. Dziś mówi mi: – Prokurator wszczął śledztwo, ale umorzył je z braku dowodów. Pani Aneta jest teraz wychowawcą w Domu Dziecka w Pyrzycach.

– Bo w polskim wymiarze sprawiedliwości dziecko to nie jest „dobry” świadek – komentuje biegła sądowa, która prosi o anonimowość. – Najlepszy świadek to wykształcony mężczyzna po czterdziestce. Dziecku z założenia nikt nie wierzy. Nie wystarczy, że Kasia nie miała tendencji do konfabulacji, musiałaby chyba nagrać rozmowę z panią Anetą dyktafonem, żeby uznano to za dowód. Na szczęście w sprawie księdza znaleziono treści pedofilskie w jego telefonie i laptopie. Gdyby zdążył się ich pozbyć, możliwe, że nigdy nie trafiłby do więzienia. On miał rację, gdy mówił, że dziecku nikt nie uwierzy.

W lutym 2009 roku Kasia podjęła próbę samobójczą. Na pół roku trafia do szpitala psychiatrycznego. Docieram do dokumentacji szpitalnej. Lekarze tak opisują jej stan: uczestnictwo w rozprawie oraz spotkanie sprawcy nasiliły tendencje samobójcze, liczne samookaleczenia wymagające interwencji chirurgicznych, koszmary nocne, natrętne wspomnienia. Pacjentka wymaga hospitalizacji psychiatrycznej. W szpitalu wykazuje silny lęk, niepokój. Dziewczynka czuje, że nie zasługuje na życie. Boi się spotkań z duchownymi. Czuje strach przed uczestnictwem w mszach świętych.

W opinii dla prokuratora biegły psycholog potwierdził wiarygodność zeznań dziewczynki i brak skłonności do konfabulacji. Jednak inny biegły sądowy stwierdził, że ksiądz Roman miał ograniczoną zdolność panowania nad swoim zachowaniem ze względu na „osobowość nieprawidłową z tendencjami pedofilnymi”. Z nieznanych powodów przy ponownym rozpoznaniu sędzia Halina Waluś drastycznie obniża karę. Ks. Roman ma spędzić cztery i pół roku poddany leczeniu psychiatrycznemu na oddziale szpitalnym w zakładzie karnym. Sędzia przyznaje w uzasadnieniu, że nigdy nie widziała pokrzywdzonej.

Ale adwokaci księdza odwołują się także od zmniejszonego wyroku.

W 2010 roku sędzia Andrzej Wiśniewski z Sądu Apelacyjnego w Szczecinie kolejny raz łagodzi wyrok. Z wyroku usuwa zapis, że ksiądz dokonał przestępstwa „przez nadużycie zaufania wynikającego z pełnionej funkcji kapłana katolickiego”. Kara zostaje zmniejszona o pół roku.

Rzecznik Sądu Okręgowego w Szczecinie Michał Tomala podkreśla, że wszyscy sędziowie w pełni uwierzyli w relację dziecka. – Po prostu inaczej ocenili szkodliwość popełnionego czynu – mówi.

Ksiądz wyszedł na wolność w czerwcu 2012 roku.

Chciałam zapytać sędzię Halinę Waluś, czy gdyby sądziła gwałciciela swojej córki, to za kilkadziesiąt przestępstw seksualnych popełnionych na niej otrzymałby taki sam wyrok.

– Pani chyba nie myśli, że będę się teraz tłumaczyć – oburza się sędzia Waluś i kończy rozmowę.

Pytam rzecznika, dlaczego ksiądz miał dwóch znakomitych adwokatów, a poszkodowana żadnego pełnomocnika. Czemu nikt nie reprezentował jej w sądzie?

– Nie wiem, czy adwokaci oskarżonego byli „znakomici” – odpowiada rzecznik. – Rodzice pokrzywdzonej nie wnosili o ustanowienie pełnomocnika z urzędu dla swojej córki. Bo sprawa nie była dowodowo trudna, skoro oskarżony przyznał się do popełnienia przestępstwa.

Tłumaczę: – Powiedziałam „znakomici”, bo chyba tylko wybitni prawnicy potrafią spowodować, że sędzia usuwa z wyroku słowa o „nadużyciu zaufania”, skoro ksiądz był nauczycielem religii tej dziewczynki i wysyłał jej kartki o treści: „Modlę się za ciebie, moja Kasiu”.

Rzecznik: – Żaden z sędziów nie kwestionował zarzutów. Wszyscy uwierzyli dziewczynce. Mieli po prostu inne spojrzenie na szkodliwość przestępstwa.

Pytam sędziego Andrzeja Wiśniewskiego z Sądu Apelacyjnego w Szczecinie, dlaczego uznał, że Roman B. nie nadużył zaufania do stanowiska księdza, i wykreślił te słowa z sentencji wyroku. Sędzia Wiśniewski odmawia komentarza.

Prokurator z innego województwa mówi mi anonimowo: – Nie rozumiem opinii biegłych. W jaki sposób miał ograniczoną zdolność panowania nad swoimi czynami przez zaburzenia pedofilne? Czy wszyscy pedofile i gwałciciele będą traktowani łagodniej, bo mają zaburzenia seksualne? Absurd!
Niepotrzebnie robi pani zamieszanie

– Skoro po wyjściu na wolność Roman B. został w zakonie, to znaczy, że zgodził się na to sąd kościelny – tłumaczy mi znajomy ksiądz. – Spytaj władze zakonu, czy możesz przeczytać ten kościelny wyrok.

Pytam rektora Towarzystwa Chrystusowego ks. Andrzeja Łysego, jaka była decyzja sądu kościelnego wobec księdza Romana B.

– To są jakieś insynuacje – mówi.

– Ale co jest insynuacją?

– Niepotrzebnie robi pani zamieszanie.

– Chcę tylko zrozumieć, dlaczego ksiądz skazany za przestępstwa seksualne nadal jest w zakonie. Odprawia msze. Pełni funkcję zaufania publicznego. Przecież adwokat po takich czynach już nigdy nie mógłby wrócić do zawodu.

– Tego nie wiem. Nasz rzecznik pani wyjaśni.

Rzecznik prasowy Towarzystwa Chrystusowego ks. Jan Hadalski odmawia mi komentarza i rozłącza się. Pytam więc w Metropolitalnym Sądzie Duchownym w Poznaniu, jaki był wyrok kościelny w sprawie księdza Romana.

– A jaki jest cel tego artykułu? – pyta ksiądz z sądu.

– Sprawdzenie, w jaki sposób Roman B. w tak krótkim czasie zdołał odzyskać swoją pozycję społeczną i czy nie będzie próbował jej wykorzystać, by krzywdzić kolejne dzieci.

– My tu nie jesteśmy od pomagania dziennikarzom.

– A czy mogę prosić o nazwisko księdza?

– Ja nie prowadziłem tej sprawy.

– A kto ją prowadził?

– W sądzie duchownym, w przeciwieństwie do karnego, nie musimy informować o naszych ustaleniach.

– W sprawach karnych wzywa się na świadka poszkodowaną. A na czym polega sąd kościelny? Czy tylko oprawca przedstawia swą wersję wydarzeń? Czy tylko on wybiera świadków?

Abp Stanisław Gądecki z archidiecezji poznańskiej zastanawia się, czy zgodzić się na rozmowę ze mną. Jego sekretarz ks. dr Jan Frąckowiak nie bardzo rozumie, dlaczego chcę rozmawiać o tej sprawie z arcybiskupem. – Bo on ma realny wpływ na sytuację – wyjaśniam. – Gdy pisałam o molestowaniu żołnierzy w polskiej armii, to reportaż komentował minister obrony narodowej – dodaję.

Ten argument chyba działa, bo sekretarz mówi, że wspólnie z arcybiskupem Gądeckim przemyślą sprawę. Po kilku dniach oddzwania, że arcybiskup nie ma nic przeciwko rozmowie, ale nie chce rozmawiać na tematy pedofilii.

Znajomy ksiądz radzi: „Jedź do byłej parafii księdza Romana. Tam zwykli księża na pewno cię przyjmą. Bo nie czują się lepsi od ciebie”.

Przyjeżdżam do parafii św. Józefa w Stargardzie. Wyjaśniam księżom, że chciałabym dowiedzieć się czegoś o ich współbracie, ks. Romanie. Rzeczywiście przyjmują mnie bardzo życzliwie. Wołają księdza Józefa, który jest w tej parafii od kilkunastu lat i znał księdza Romana.

– Dla nas to nie jest chwała, że on został w zakonie – mówi ze smutkiem ksiądz.

– Jaki on był?

– Inteligentny, ale też taki normalny, ludzki. Nie wywyższał się. Tu nikt niczego niepokojącego nie zauważył. Teraz na jego temat się nie rozmawia. Czasem bywam w naszym domu zakonnym w Puszczykowie. Tam jest około 30 księży. Na niego się nie natknąłem. Ale nawet tam nikt o nim nie chce mówić.

– A w jaki sposób on tłumaczył swoje zachowanie współbraciom?

– Z tego, co wiem, mówił, że chciał pomóc biednej dziewczynce. Załatwił jej mieszkanie. A potem ona poskarżyła się nauczycielce, że ją przytula. I chyba on rzeczywiście ją przytulał czy dotykał, bo został skazany. A akta sądowe to już są tajne.

– A czy księża się nie obawiają, że on dalej będzie zagrażał dzieciom?

– Myślę, że przełożeni sobie wzięli dużo pracy na głowę. Muszą go teraz pilnować. Ale może lepiej, że ktoś go pilnuje. W zakonie na pewno jest bezpieczniej, niż gdyby był sam na parafii.

– Ale założył konto na Facebooku i dodaje do znajomych dzieci.

– Myślę, że to nie jest prawda. Bo reakcja przełożonych byłaby zdecydowana. I przecież on jest po wyroku, więc prokuratura śledziłaby takie wiadomości. Jego na pewno dużo osób kontroluje: przełożeni w zakonie, wymiar sprawiedliwości. Pamiętam, że mówiono o jego zachowaniu: „To taka głupia młodość”. Więc przełożeni może myślą, że on nie ma takich skłonności w genach.

Gdyby ks. Józef czytał opinię psychologiczną Romana B. sporządzoną dla sądu, dowiedziałby się, że „wykorzystuje fakt, że jest ceniony i lubiany przez ludzi i ma tendencje do manipulowania otoczeniem”. Nie wiadomo, czy księża, którzy wydawali wyrok w sądzie kościelnym, mieli obowiązek przeczytać zeznania Kasi. Czy czytali uzasadnienie sądu i opinię, że dziecko sprowadzone zostało przez księdza do roli niewolnika? Czy zdają sobie sprawę, że pedofil po wyjściu na wolność nie jest w żaden sposób kontrolowany przez wymiar sprawiedliwości?

Pytam przypadkowych księży, co myślą o sprawie ks. Romana. Jeden z nich mówi: – Nikt nie wierzył, że był tak głupi, aby gwałcić tę dziewczynkę. Przecież mógł mieć każdą dziewczynę. Po co miałby się za dziecko brać. Ludzie mówili: „Jakby już był tym pedofilem, to poszedłby do burdelu w Berlinie, tam można znaleźć nieletnie prostytutki. Nie ryzykowałby uwiedzenia uczennicy. Wiedział, czym to grozi”.

Przypomina mi się, co pisał Sándor Márai, że ludźmi rządzi ambicja, próżność, chęć władzy, nieustannie tańczą na głupiej uczcie zmysłów. Mam wrażenie, że całe otoczenie, które mogło zauważyć, co dzieje się z tą dziewczynką, jest w takim ogłupiającym tańcu. Skoro osoby świeckie, jak nauczycielka, której zwierzyła się dziewczynka, albo pani ginekolog, do której przyszedł ksiądz, także nie zareagowały na niepokojące oznaki.

Jadę do Puszczykowa. Starsza pani w pociągu zagaduje mnie o cel wizyty. Pytam, czy wie coś o księdzu Romanie. – Tutaj nikt o tym nie pisał. Ale to niemożliwe, aby w Puszczykowie pedofila ukryli. Proszę pani, to miasto jest jak wasz podwarszawski Konstancin. Nie mieszkają tu zacofani ludzie, tylko najbogatsi poznaniacy. Nie pozwolą, żeby księża pedofile nam tu msze odprawiali.

O 12.30 idę na mszę świętą do parafii pw. Matki Boskiej Wniebowziętej. Po mszy pytam księdza celebransa o zakon Towarzystwa Chrystusowego. – Mieszkają tu obok, przy ulicy Posadzego – pokazuje mi ksiądz. – Młodsi odprawiają msze także u nas. A codziennie o 7.30 rano mają msze dla mieszkańców w swojej kaplicy.

Następnego dnia, chwilę po siódmej, wchodzę do niezwykle pięknej kaplicy zakonu Towarzystwa Chrystusowego. Siadam w ławce. Obok mnie w szarym swetrze klęczy ksiądz Roman B. Cały czas ziewa, przeciera oczy. W kaplicy znajduje się kilkudziesięciu mężczyzn. Jestem jedyną kobietą. O 7.30 ksiądz Roman zakłada albę, staje za ołtarzem i z dwoma księżmi zaczyna odprawiać mszę. Śpiewa najdonośniej w całej kaplicy. Po jego prawej stronie wisi obraz Matki Boskiej Częstochowskiej, po lewej obraz Jezusa Miłosiernego.

Po mszy proszę go o chwilę rozmowy. Jest zdziwiony. Wskazuje mi miejsce przy oknie, tak by nikt nas nie słyszał. Przedstawiam się i pytam, czym zajmuje się w Puszczykowie.

– Odprawiam msze i pomagam współbraciom.

– Jak to się stało, że ksiądz nadal jest księdzem? W Stargardzie ludzie mówili, że księdza usunięto z zakonu.

– To były nieprawdziwe informacje. Po takich sprawach jest sąd kościelny i to on podejmuje decyzję, czy mogę zostać.

– A od czego uzależniona jest taka decyzja?

– Od wagi przestępstwa.

– Czyli zadecydowano, że przestępstwo seksualne ma małą wagę?

– Nie chciałbym rozmawiać o wewnętrznych ustaleniach Kościoła, bo to nie jest pani sprawa. Czy są inne pytania?

– Czy ksiądz będzie uczył w szkole?

– To akurat mogę pani obiecać – już nie będę uczył. Zdaję sobie sprawę, że jestem chodzącą bombą zegarową.

– Czy ma ksiądz kontakt z dziećmi?

– Nie. Otrzymałem dużo wsparcia od zakonu. Miałem pomoc psychologiczną.

– Czy ma ksiądz wyrzuty sumienia?

– A kto by nie miał po czymś takim?

– Skoro tak, to może Kasia powinna dostać zadośćuczynienie finansowe od księdza i zakonu, który chronił księdza w sądzie?

– To jest nasza wewnętrzna sprawa. Ja mam prośbę, by nie rozmawiała pani z mieszkańcami Puszczykowa. Wolałbym nie robić afery.

Po wyjściu z kaplicy byłam chyba wyjątkowo zamyślona, bo przewróciłam się przy przejściu przez ulicę. Podbiegło trzech mężczyzn. Pomogli mi usiąść na ławce. Opowiedziałam im, z kim przed chwilą rozmawiałam. – Niemożliwe! Chce pani powiedzieć, że pedofil wkłada nam komunię do ust!? – nie mogli uwierzyć.

– Cztery razy trafiałam do psychiatryków. Za każdym razem po próbie samobójczej – mówi mi Kasia. Lekarze zdiagnozowali u niej zespół stresu pourazowego oraz zespół depresyjny z objawami psychotycznymi. – W domu dziecka skończyłam tylko gimnazjum. Bo w pierwszej klasie technikum znów podcięłam sobie żyły. Dyrektor powiedziała, że nie powinnam w takim stanie chodzić do szkoły. Gdy wyszłam z psychiatryka, zdecydowałam, że muszę wyprowadzić się od rodziców. Wynajęłam pokój w innym mieście. Dostałam pracę na kasie. Po pracy siedzę u siebie. Nie wychodzę z domu. Bo ja się już na nic światu nie przydam. Wszystko mi przypomina o przeszłości. Drżę, gdy widzę księdza na ulicy. Brzydzę się mężczyznami. Gdy któryś się do mnie uśmiechnie, odwracam wzrok. Nigdy nie byłam z nikim w relacji seksualnej. Seks kojarzy mi się z ogromnym bólem. Wolałabym być chora fizycznie, wiedziałabym, z czym mam walczyć. A tak stale się boję. Zdarza się, że na ulicy poczuję taki sam zapach perfum jak on miał i paraliżuje mnie. Rozglądam się. Myślę: „On może gdzieś tu być”. Zaczynam biec. Nadal każdej nocy słucham, czy ktoś nie przekręca klucza w drzwiach. Od kiedy wyszedł na wolność, czuję, że on jest wszędzie.

Zakładam konto na Facebooku jako trzynastoletnia Zosia. Konto prowadzi i koresponduje z księdzem mój znajomy, który specjalizuje się w sprawach pedofilii. Najpierw ksiądz Roman pisze o swoich podróżach. Niedawno był w USA. Towarzystwo Chrystusowe ma tam domy parafialne. Ksiądz opisuje Zosi, jak jeździ jeepem i chodzi po górach w Denver. Mówi, że jej wiadomości są dla niego bardzo ważne i chętnie wziąłby kiedyś Zosię do Stanów w walizce. Przyznaje, że jeszcze nie wie, czy wróci do pracy w szkole, bo to zależy od przełożonych. Pisze:

„Zosieńko, chcę Cię zapewnić, że Cię bardzo lubię i jeśli czasem chcesz się wygadać, to zawsze możesz na mnie liczyć – obojętnie, czy przez internet, czy osobiście. Wiem, że jest Ci ciężko, dlatego się o Ciebie martwię.

Pozdrawiam Cię serdecznie, Zosiu, modlę się za Ciebie i życzę dobrej nocy”.
Potem wkleję drugi jak to świętojebliwe towarzystwo kryło proceder i udawało, że nic nie widzi.
Od braci dla braci
Od dobrych dla dobrych
Kacapskiej kurwie
Zawsze chuj do mordy
Awatar użytkownika
Drone
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 9917
Rejestracja: 11-06-2012, 15:28

Re: Księża

03-10-2019, 10:04

Patologia instytucjonalna.
Żadne próby mówienia, że rabini na Antarktydzie albo taksówkarze na Borneo gwałcą bardziej, tego nie zmienią
Przegrana jest na wyciągnięcie ręki.
Awatar użytkownika
nicram
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 12633
Rejestracja: 13-04-2011, 18:53
Lokalizacja: Litzmannstadt

Re: Księża

03-10-2019, 10:16

Spokojnie. Świętobliwy kolega na pewno znajdzie coś na usprawiedliwienie. Jakiś kolejny argument gwałcący logikę, rozum i przyzwoitość.
all the monsters will break your heart
Awatar użytkownika
Hatefire
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 11096
Rejestracja: 21-12-2010, 12:19
Lokalizacja: Katowice - miasto wielkich wydarzeń ;)

Re: Księża

03-10-2019, 11:09

No niestety, taki jest obraz polskiego katolicyzmu. Zarówno kler i jak laikat identyfikujący się z instytucją przeżarci są do cna butą, pogardą i zepsuciem, a pozycja kościoła tylko w tym ich utwierdza. Dam sobie rękę uciąć, że ta pani ginekolog z reportażu, na co dzień to powołuje się na klauzulę sumienia i nie przepisze tabletki "dzień po". To o polskim kościele Jezus mówił:
Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo podobni jesteście do grobów pobielanych, które z zewnątrz wyglądają pięknie, lecz wewnątrz pełne są kości trupich i wszelkiego plugastwa. Tak i wy z zewnątrz wydajecie się ludziom sprawiedliwi, lecz wewnątrz pełni jesteście obłudy i nieprawości.

Mt 23, 27-28
Od braci dla braci
Od dobrych dla dobrych
Kacapskiej kurwie
Zawsze chuj do mordy
Awatar użytkownika
Bloodcult
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 7637
Rejestracja: 09-12-2006, 00:01
Lokalizacja: Łódź

Re: Księża

03-10-2019, 11:42

Nigdy nie usprawiedliwiałem sprawców, a nawet postulowałem karę w znacznie wyższym wymiarze niż przewiduje polskie prawo.

Więc jak nicram szukasz zaczepki to próżne twoje próby :) Jak masz problem z agresja i musisz sobie szukać wrogów po internecie to może idź na jakąś terapię albo do psychiatry po prostu. Żaden wstyd.

Pozostałym kolegom powiem tylko tyle że żadnego wpływu na takie patologie nie mam, bo nie jestem biskupem. Raz w tygodniu chodzę na Mszę i moge tyle i aż tyle.
Grzegorz Braun to ruski agent

http://allegro.pl/uzytkownik/bloodcult
Awatar użytkownika
Nerwowy
zahartowany metalizator
Posty: 6588
Rejestracja: 20-06-2009, 14:07

Re: Księża

03-10-2019, 11:45

Bloodcult pisze:Nigdy nie usprawiedliwiałem sprawców, a nawet postulowałem karę w znacznie wyższym wymiarze niż przewiduje polskie prawo.
Nie tylko sprawcy powinni ponieść karę, ale również instytucja, która w ich zbrodniczej aktywności wspierała.
De Mysteriis Dom Niggeriis
Slayer to kał i ogólnie rzecz biorąc beznadziejna kapela.
ODPOWIEDZ