Never stop the madness

Tematy niekoniecznie związane z metalem i muzyką...

Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
ŚWIAT BEZ KOŃCA
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 12152
Rejestracja: 27-08-2018, 10:24

Re: Never stop the madness

27-06-2024, 17:29

Hatefire pisze:
27-06-2024, 16:48
No właśnie przyznam się tu do niewiedzy. Czy właściwości przeciwbólowe, przekładają się jeden do jednego, na te powiedzmy psychoaktywne? W sensie, czy jak coś x razy lepiej uśmierza ból, to daje x razy więcej doznań poszukiwanych przez użytkowników nazwijmy to umownie "rekreacyjnych"? Może Szanowny Kolega Sybir się wypowie, bo jednak kopanie po publikacjach w necie po angielsku, nie znając specjalistycznego słownictwa, ponadto w tak podatnym na interpretacje i manipulacje temacie, to istne pole minowe.
Nie no, zrobie tutaj troche educated guess a Sybir mnie pewnie poprawi, ale mi sie zdaje, ze to dwie rozne rzeczy, ktore czesto nakladaja sie na siebie. Bo np jak jest znieczulany u dentysty, to nie masz zwidow od tego, wylaczone sa tylko receptory bolu. Apap dziala z kolei ogolnie, ale tez nie ma po nic zadnej fazy. Anestetyki i psychodeliki to nie to samo, bo zeby zadzialac psychoaktywnie, potrzebny jest wplyw na mozg, ktory powoduje zaburzenie postrzegania rzeczywistosci, to sie dzieli ogolnie na stymulanty (kokaina, kofeina i wszystko to, co wyostrza percepcje) i depresanty (to, co prowadzi do uspokojenia ogolnosystemowego, np. alkohol, opioidy). Dlatego ludzie po amfie sa naspidowani, a po alkoholu zasypiaja. Rowniez dlatego pijakowi rzadko zdarza sie co powazniejszego, bo miesnie sa rozluznione i nawet jak sie glupie bydle spierdoli ze schodow, to jest tak luzny, ze wstaje i idzie dalej, a rano odkrywa, ze go boli.
If you do everything right, there will be no struggle.
If you struggle, you're not doing something right.
Awatar użytkownika
Hatefire
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 11191
Rejestracja: 21-12-2010, 12:19
Lokalizacja: Katowice - miasto wielkich wydarzeń ;)

Re: Never stop the madness

27-06-2024, 17:56

ŚWIAT BEZ KOŃCA pisze:
27-06-2024, 17:29
Nie no, zrobie tutaj troche educated guess a Sybir mnie pewnie poprawi, ale mi sie zdaje, ze to dwie rozne rzeczy, ktore czesto nakladaja sie na siebie. Bo np jak jest znieczulany u dentysty, to nie masz zwidow od tego, wylaczone sa tylko receptory bolu. Apap dziala z kolei ogolnie, ale tez nie ma po nic zadnej fazy. Anestetyki i psychodeliki to nie to samo, bo zeby zadzialac psychoaktywnie, potrzebny jest wplyw na mozg, ktory powoduje zaburzenie postrzegania rzeczywistosci, to sie dzieli ogolnie na stymulanty (kokaina, kofeina i wszystko to, co wyostrza percepcje) i depresanty (to, co prowadzi do uspokojenia ogolnosystemowego, np. alkohol, opioidy). Dlatego ludzie po amfie sa naspidowani, a po alkoholu zasypiaja. Rowniez dlatego pijakowi rzadko zdarza sie co powazniejszego, bo miesnie sa rozluznione i nawet jak sie glupie bydle spierdoli ze schodow, to jest tak luzny, ze wstaje i idzie dalej, a rano odkrywa, ze go boli.
Nie no tyle to ja wiem. Chodziło mi o bardziej szczegółową kwestię. Jak się mają relacje między przeciwbólowym działaniem opioidów , a działaniem pożądanym przez osoby uzależnione/używające w celach rekreacyjnych.
Od braci dla braci
Od dobrych dla dobrych
Kacapskiej kurwie
Zawsze chuj do mordy
Awatar użytkownika
Sybir
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 11206
Rejestracja: 16-11-2011, 22:15
Lokalizacja: Voivodowice

Re: Never stop the madness

27-06-2024, 18:04

W dużym skrócie: chodzi o działanie euforyzujące, nie przeciwbólowe opioidów. Tego szukają uzależnieni, euforii i uspokojenia, dopiero w dalszej kolejności znieczulenia, na którym z kolei personelowi medycznemu najczęściej najbardziej zależy u pacjentów.

nicram pisze:Antichrist niszczy UaFM w pięć sekund.
Triceratops pisze:szczepic sie mozna na rzadko mutujace i w miare stale genetycznie wirusy, jak gruzlica, krztusiec, blonica czy np koklusz
Awatar użytkownika
Hatefire
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 11191
Rejestracja: 21-12-2010, 12:19
Lokalizacja: Katowice - miasto wielkich wydarzeń ;)

Re: Never stop the madness

27-06-2024, 18:22

Dzięki. W sumie nazwa heroiny wzięła się od stanu, w który wprowadzała użytkownika. Trochę mnie ten temat ciekawi. Bo jeśli chodzi o substancje psychoaktywne, to mam doświadczenie z alkoholem (niestety za duże, w pewnym momencie życiowym) i marihuaną. Maria nie siadła mi zupełnie. Zawsze miałem wrażenie, że czyni ze mnie debila. No nie bawiło mnie to. Kwasów i opioidów znowu się bałem. Bo pewnie bym sobie wkręcił jakiś bad trip. Jeśli chodzi o opioidy, to jako dziecko lat '90 widziałem ćpunów na katowickiej Berzie i to naprawdę odstraszało.
Od braci dla braci
Od dobrych dla dobrych
Kacapskiej kurwie
Zawsze chuj do mordy
Awatar użytkownika
Lord Gorloj
w mackach Zła
Posty: 764
Rejestracja: 20-12-2018, 15:54

Re: Never stop the madness

27-06-2024, 18:28

Hatefire pisze:
27-06-2024, 17:56
ŚWIAT BEZ KOŃCA pisze:
27-06-2024, 17:29
Nie no, zrobie tutaj troche educated guess a Sybir mnie pewnie poprawi, ale mi sie zdaje, ze to dwie rozne rzeczy, ktore czesto nakladaja sie na siebie. Bo np jak jest znieczulany u dentysty, to nie masz zwidow od tego, wylaczone sa tylko receptory bolu. Apap dziala z kolei ogolnie, ale tez nie ma po nic zadnej fazy. Anestetyki i psychodeliki to nie to samo, bo zeby zadzialac psychoaktywnie, potrzebny jest wplyw na mozg, ktory powoduje zaburzenie postrzegania rzeczywistosci, to sie dzieli ogolnie na stymulanty (kokaina, kofeina i wszystko to, co wyostrza percepcje) i depresanty (to, co prowadzi do uspokojenia ogolnosystemowego, np. alkohol, opioidy). Dlatego ludzie po amfie sa naspidowani, a po alkoholu zasypiaja. Rowniez dlatego pijakowi rzadko zdarza sie co powazniejszego, bo miesnie sa rozluznione i nawet jak sie glupie bydle spierdoli ze schodow, to jest tak luzny, ze wstaje i idzie dalej, a rano odkrywa, ze go boli.
Nie no tyle to ja wiem. Chodziło mi o bardziej szczegółową kwestię. Jak się mają relacje między przeciwbólowym działaniem opioidów , a działaniem pożądanym przez osoby uzależnione/używające w celach rekreacyjnych.
Mają się tak, że działanie przeciwbólowe to jedno, a euforyzujące drugie. Związek jest, ale nie jest to proste przełożenie, że skoro fentanyl jest 100 razy mocniejszy od morfiny to i faza po nim jest 100 razy większa i fajniejsza. Z tego przelicznika mocy wynika tyle, że potrzebujesz sto razy więcej morfiny, żeby uzyskać ten sam efekt co po analogicznej dawce fentanylu. I mówimy tu przede wszystkim o działaniu przeciwbólowym, niekoniecznie zaś euforyzującym.

Z tego co pamiętam z lektur forume dla narkomanów - lektura takich rzeczy sprawiała swego czasu pewną radość, bo lubię się edukować na tematy, o których nic nie wiem - to fentanyl nie jest wbrew pozorom aż tak fajny jak heroina czy morfina, ale trzeba go mniej (profit), jest dostępny w jakości medycznej (profit - bo czarnorynkowa heroina to ma w sobie pewnie kilkanaście procent heroiny, a reszta to wypełniacze dla zwiększenia wagi i chyba lepiej nie wiedzieć co to jest), plus działa dłużej (znowu profit - dłużej działa, więc dłużej nie dostajesz objawów odstawiennych).

Znaczenie ma też sposób podania - najlepsze działanie euforyzujące opioidów jest po podaniu dożylnym, a po doustnym niekoniecznie (bo wolniej się przetwarza, plus słabiej wchłania/metabolizuje). Apteczny fentanyl najczęściej jest dostepny w plastrach, które się przykleja tak jak te nikotynowe dla palaczy - plaster uwalnia środek, który wchłania się powolutku przez skórę i działa przeciwbólowo. Do znieczulenia używa się go chyba wziewnie - to kolega Sybir niech potwierdza. Profesjonalne ćpaki natomiast kroją te plastry na kawałki i robią roztwór, który potem jebią igłą prosto do kanalizacji. Ostatnio złapali tego dilera z Żuromina i tam właśnie jest mowa o handlu plastrami. Podejrzewam, że gdyby taki plaster wrzucić do kanapki i go zjeść, to działanie przeciwbólowe może by i jakieś było, ale euforii to ni hu hu - zmarnowany towar.

A te książki i podcasty co koledzy wrzucili se obadam, ten Dreamland zwłaszcza wygląda ciekawie.
I fell into the pit of language
and couldn't put myself
out
Awatar użytkownika
wonsz
rasowy masterfulowicz
Posty: 3278
Rejestracja: 18-02-2018, 14:59

Re: Never stop the madness

27-06-2024, 19:56

Lord Gorloj pisze:
27-06-2024, 18:28
ten Dreamland zwłaszcza wygląda ciekawie.
jest bardzo spoko bo równolegle do kwestii popularyzacji opioidów w USA piszą o rozwoju handlu i przemytu heroiny z Meksyku, do której uzależnieni od przeciw bólowych docierali na późniejszym etapie.
rzułf
Awatar użytkownika
DST
rasowy masterfulowicz
Posty: 2557
Rejestracja: 23-12-2010, 23:02

Re: Never stop the madness

27-06-2024, 21:17

Lord Gorloj pisze:
27-06-2024, 18:28
Hatefire pisze:
27-06-2024, 17:56
ŚWIAT BEZ KOŃCA pisze:
27-06-2024, 17:29
Nie no, zrobie tutaj troche educated guess a Sybir mnie pewnie poprawi, ale mi sie zdaje, ze to dwie rozne rzeczy, ktore czesto nakladaja sie na siebie. Bo np jak jest znieczulany u dentysty, to nie masz zwidow od tego, wylaczone sa tylko receptory bolu. Apap dziala z kolei ogolnie, ale tez nie ma po nic zadnej fazy. Anestetyki i psychodeliki to nie to samo, bo zeby zadzialac psychoaktywnie, potrzebny jest wplyw na mozg, ktory powoduje zaburzenie postrzegania rzeczywistosci, to sie dzieli ogolnie na stymulanty (kokaina, kofeina i wszystko to, co wyostrza percepcje) i depresanty (to, co prowadzi do uspokojenia ogolnosystemowego, np. alkohol, opioidy). Dlatego ludzie po amfie sa naspidowani, a po alkoholu zasypiaja. Rowniez dlatego pijakowi rzadko zdarza sie co powazniejszego, bo miesnie sa rozluznione i nawet jak sie glupie bydle spierdoli ze schodow, to jest tak luzny, ze wstaje i idzie dalej, a rano odkrywa, ze go boli.
Nie no tyle to ja wiem. Chodziło mi o bardziej szczegółową kwestię. Jak się mają relacje między przeciwbólowym działaniem opioidów , a działaniem pożądanym przez osoby uzależnione/używające w celach rekreacyjnych.


Znaczenie ma też sposób podania - najlepsze działanie euforyzujące opioidów jest po podaniu dożylnym, a po doustnym niekoniecznie (bo wolniej się przetwarza, plus słabiej wchłania/metabolizuje). Apteczny fentanyl najczęściej jest dostepny w plastrach, które się przykleja tak jak te nikotynowe dla palaczy - plaster uwalnia środek, który wchłania się powolutku przez skórę i działa przeciwbólowo. Do znieczulenia używa się go chyba wziewnie - to kolega Sybir niech potwierdza. Profesjonalne ćpaki natomiast kroją te plastry na kawałki i robią roztwór, który potem jebią igłą prosto do kanalizacji. Ostatnio złapali tego dilera z Żuromina i tam właśnie jest mowa o handlu plastrami. Podejrzewam, że gdyby taki plaster wrzucić do kanapki i go zjeść, to działanie przeciwbólowe może by i jakieś było, ale euforii to ni hu hu - zmarnowany towar.
To powolne uwalnianie w formie tabletek było głównym argumentem Purdue Pharma (czyli tej całej rodziny Sacklerów) przemawiającym za tym, że lek rzekomo nie uzależnia, bo nie powoduje "odlotu", który daje bezpośrednie przyjęcie dużej dawki. Z czasem okazało się jednak, że mnóstwo pacjentów, w tym wielu pracowników fizycznych z biednych regionów, zaczęło zwiększać dawkę do momentu w którym nie było ich już stać na apteczną wersję i kupowali substytuty z ulicy. Przedstawicielstwo firmy odpowiedziało wtedy, że niektórzy nawet uzależniają się od Coca Coli, bo mają taki charakter i elo :D
Awatar użytkownika
Żułek
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 15850
Rejestracja: 10-07-2013, 15:43
Lokalizacja: from hell

Re: Never stop the madness

27-06-2024, 21:46

DST pisze:
27-06-2024, 21:17
Przedstawicielstwo firmy odpowiedziało wtedy, że niektórzy nawet uzależniają się od Coca Coli, bo mają taki charakter i elo :D
to chyba o mnie :sarcasm1: dentystka nie daje mi przez to żyć :jezyk:
Mocarne knury w butach biegają po lesie z połówkami melona na głowach wykrzykując pod adresem maciory jestem chomikiem z azbestu.

memberlist.php?mode=&sk=d&sd=d#memberlist
Awatar użytkownika
TheDude
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 7147
Rejestracja: 23-03-2011, 00:43

Re: Never stop the madness

28-06-2024, 02:38

The Wet House - dokument o ośrodku/schronisku dla alkoholików, w którym mogą pić ale nie muszą żyć na ulicy.

Więcej info: https://pennywoolcock.com/thewethouse

Awatar użytkownika
uglak
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 10083
Rejestracja: 15-06-2012, 12:03
Lokalizacja: ארץ ישראל

Re: Never stop the madness

28-06-2024, 17:02

TheDude pisze:
28-06-2024, 02:38
ośrodku/schronisku dla alkoholików, w którym mogą pić ale nie muszą żyć na ulicy.
Brzmi jak definicja hotelu robotniczego.
Guilty of being right
Awatar użytkownika
Lord Gorloj
w mackach Zła
Posty: 764
Rejestracja: 20-12-2018, 15:54

Re: Never stop the madness

06-07-2024, 17:40

www.warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,544 ... kocha.html

Bardzo ciekawy wywiad z typem pomagającym warszawskim opiowrakom. Polecam do lektury, zwłaszcza komuś wyżej kto twierdził, że uzależnienie od opiatów to do niedawna była jakaś rzadkość.

Ponieważ studiowanie ćpuńskich forów było kiedyś moim hobby, to myślę, że 90% (100?) informacji w tym wywiadzie pokrywa się z rzeczywistością. Włos się na głowie z deka jeży, tak mówiąc szczerze.
I fell into the pit of language
and couldn't put myself
out
Awatar użytkownika
uglak
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 10083
Rejestracja: 15-06-2012, 12:03
Lokalizacja: ארץ ישראל

Re: Never stop the madness

06-07-2024, 18:52

Jakbyś jeszcze był łaskaw wyciągnąć zza paywala, Bóg zapłać ;-)

Ale widzę, że temat obecnie faktycznie bardzo medialny, bo trafił nawet na weszlo.com

Euro w mieście zombie
https://weszlo.com/2024/07/04/frankfurt ... -reportaz/
Guilty of being right
Awatar użytkownika
Lord Gorloj
w mackach Zła
Posty: 764
Rejestracja: 20-12-2018, 15:54

Re: Never stop the madness

06-07-2024, 21:43

uglak pisze:
06-07-2024, 18:52
Jakbyś jeszcze był łaskaw wyciągnąć zza paywala, Bóg zapłać ;-)
Here it is:
Rozmowa z Piotrem Tubelewiczem z Fundacji Prekursor

Jakub Gessler Nowak*: Kiedy słyszę słowo heroina, myślę o dworcach z przełomu lat 80. i 90. na czele z Warszawą Centralną. Teraz użytkowników heroiny** raczej się tam nie spotyka. Czy oznacza to, że problem udało się rozwiązać?
Piotr Tubelewicz, streetworker i członek zarządu Fundacji Prekursor: Heroina to tylko kawałek problemu. Oprócz konsumentów heroiny jest duża grupa osób, które wstrzykują sobie różne nowe substancje psychoaktywne tzw. dopalacze. Nie wiem, czy mefedron nie jest teraz popularniejszy do wstrzykiwania od heroiny. Tylko że tego „prawdziwego" mefedronu tak naprawdę nie ma – to są różne uliczne kryształy. Myślę, że większość mogła najwyżej leżeć w pobliżu prawdziwego mefedronu w drodze z Chin albo nawet i nie.

Czy opiaty przestały więc być w Warszawie popularne?
Nie, heroina cały czas jest bardzo popularnym środkiem. Pojawił się po prostu kolejny problem, a użytkownicy iniekcyjni często zażywają obie substancje. O iniekcyjnym używaniu opiatów się po prostu nie mówi, bo w latach 2000. przestaliśmy widzieć użytkowników na ulicach. Pojawiły się telefony komórkowe, dlatego już nie trzeba czatować na dilera w jakimś konkretnym miejscu, tylko można się z nim umówić. To zabezpieczało handlarzy przed policją i sprawiło, że problem przestał być widoczny. A tak naprawdę z roku na rok jest coraz gorzej.

Gorzej? Na Centralnym nie widać właściwie użytkowników iniekcyjnych. Może nie jest tak źle?
Kiedy zaczynałem pracę w tym środowisku, jesienią 2018 roku, było mnóstwo użytkowników iniekcyjnych w okolicach Kijowskiej i Brzeskiej, ale raczej nie spotykało się wielu bardzo agresywnych zachowań. Im dłużej pracowałem, tym było ich więcej. Potem przyszła pandemia, wraz z nią porozrywały się linie zaopatrzeniowe heroiny i innych narkotyków i zaczęła się walka o zasoby. Wróciły takie gangi jak w latach 90. Media mówiły, że to policja pozbyła się użytkowników iniekcyjnych z Centralnego, ale to tylko częściowo prawda. W "oczyszczaniu" Dworca Centralnego miała swój udział policja, szczególnie w okresie około Euro 2012. Wypędzono wtedy użytkowników iniekcyjnych do innych części miasta. Ale wcześniej w ten proces główny wkład miał gang nazywany „Firmą". Jego członkowie chodzili po dworcu, bili użytkowników, zabierali im towar i ponownie go sprzedawali. Napadali też na mieszkania, w których produkowano kompot w okolicach Domów Towarowych Centrum i ulicy Chmielnej. Jeśli nie robili tego członkowie gangu, to przychodziła policja i robiła to samo. W pewnym momencie użytkownicy po prostu zniknęli ze Śródmieścia, bo zrobiło się za ostro. Trafili na Pragę, wtedy kompot już tracił na popularności, zastąpiła go heroina, którą handlowano właśnie na Pradze.

Pandemia się skończyła i jest coraz lepiej?
Pandemia przeszła, ale agresja została. Wybuchła wojna w Ukrainie, przyjechało wiele osób ze Wschodu, również tych uzależnionych. W pewnym momencie oni też „otworzyli" takie swoje firmy. Teraz bodajże na Dworcu Wschodnim królują Gruzini, gdzieś tam są jacyś Rosjanie. Potem jeszcze był konflikt na Patykach…

Jakich Patykach?
To skłot w pawilonach handlowych, na skrzyżowaniu ul. Mackiewicza i Targowej. Tam często bywali użytkownicy i osoby w kryzysie bezdomności. Władze miasta wyburzyły je w 2023 r. Kręcił się tam doświadczony diler i nielegalnie sprzedawał leki, przede wszystkim metadon (lek stosowany przy odstawianiu heroiny, który jednocześnie sam jest mocnym opioidem – przyp. JGN), ale również benzodiazepiny i inne opiaty, w końcu jednak aresztowała go policja. No i przyszedł nowy młody wariacik. Rozszerzył „menu" Patyków: zaczął sprzedawać również heroinę i mefedron. No to jak „biznesmeni" z Brzeskiej o tym usłyszeli, to się wkurzyli i zaczęli wysyłać dresów. Jak zaczęły przychodzić dresy i bić użytkowników, to zaczęła częściej przyjeżdżać policja. W efekcie dresy się wycofały, bo nie będą przecież chodzić tam, dokąd regularnie przyjeżdża policja. Zaczęli więc organizować dzieci.

Jak to dzieci?
No takie mniej więcej do lat 12, potem zaczęły się pojawiać też trochę starsze nastolatki. Uzbrajali je w pałki teleskopowe i wysyłali, żeby biły i rzucały kamieniami w użytkowników na Patykach. Gangi tych dzieci wałęsały się po tamtych okolicach, polując na uzależnionych. Próbowałem rozmawiać z taką bandą. Powiedziałem, że jeżeli zobaczę, że będą tam kogoś bić pałami, rzucać kamieniami, to będę interweniował. Na co jedno z dzieci wyciągnęło nóż sprężynowy i zaczęło machać mi przed nosem, bardzo mi to zapadło w pamięć. Oni potrafili doprowadzić do poważnych uszkodzeń ciała np. jednemu z użytkowników połamali nogę tak, że kość przebiła skórę. To był jeden z powodów, przez które zrezygnowałem.

Zrezygnowałeś?
Jestem w zarządzie Fundacji Prekursor, ale swoją pracę jako streetworker na Pradze skończyłem we wrześniu zeszłego roku. Pracowałem tam równo pięć lat, od września 2018 do września 2023 roku. Wypaliłem się zawodowo. To jest bardzo trudna i wykańczające psychicznie praca. Widzi się ogrom ludzkiego nieszczęścia, któremu nie da się skutecznie zapobiec, a z drugiej strony jest się świadkiem coraz większej przemocy, coraz gorszych sytuacji.

Jak wyglądał narkotykowy krajobraz Pragi w momencie, gdy zrezygnowałeś z pracy na ulicy?
W zeszłym roku w zasadzie w każdej bramie siedział diler i kręciła się sprzedaż uliczna. Dwa czy trzy lata w jednym z podwórek przy Brzeskiej stał sobie namiocik.

Namiot? Taki jak na biwaku?
Normalnie namiot, w którym siedział diler. Wchodziłeś do środka i on tam wszystko dzielił i ważył. Złożenie namiotu zajęło policji trzy lata, a sukces odtrąbili w mediach. W końcu policja wzięła się za to na poważnie i rozwaliła tę Brzeską. Przy czym na początku wyglądało to w taki sposób, że przychodziła policja i co jakiś czas aresztowała kilku dilerów. Tylko że co z tego? Takich młodych, którzy chcą sobie zarobić i mieć uliczny szacunek jako "gangstera", dalej jest sporo. Jak tylko złapali jednego, „góra" wysłała po prostu kolejnego chłopaka i zabawa trwała w najlepsze. Jak zaczęła tam regularnie wjeżdżać policja – zresztą teraz tam już nieustannie stoi policja – no to przestało się to opłacać. Teraz trzeba by być już naprawdę bardzo głupim, żeby tam handlować, bo non stop kogoś zatrzymują.

W takim razie problem jest chyba rozwiązany?
Problemów społecznych nie da się zatłuc pałami. Dilerka jak była, tak jest. Tylko że teraz stoją nie na samej Brzeskiej, a rozjechali się na bramy dookoła, nie robią tego już tak jawnie. Prawdopodobnie jak policja zniknie z Brzeskiej, to wszystko wróci do „normalności", a jeśli nie – przeniesie się na stałe na inną ulicę. Teraz bardzo ciężko jest ocenić, co się dzieje na Pradze. Jedne miejsca są załatwiane przez policję, a na ich miejsce powstają nowe. Tu liczy się naprawdę wiele czynników. Przykładowo niemal każda publikacja prasowa na ten temat wpływa na aktywność policji w tym rejonie. Tylko że takie metody w niczym nie pomogą. W efekcie ciężej będzie dotrzeć do ludzi, którzy potrzebują pomocy.

Jak wygląda życie takiego przeciętnego użytkownika iniekcyjnego w Warszawie? Czy oni tworzą jakąś społeczność, swoją mikrokulturę?
Oni się wszyscy znają, chociażby z widzenia, trochę jak plemię. Zmieniło się to o tyle, że teraz masz kolejne „plemiona" – Rosjan, Gruzinów i Ukraińców, oni stanowią już osobne środowiska. Robiłem wywiady wśród osób, które przychodzą na świetlicę Fundacji Prekursor – one właściwie zawsze mają za sobą bardzo podobne doświadczenia: rozbitą rodzinę, dorastanie w skrajnej biedzie czy zaburzenia psychiczne. Jest bardzo wiele osób, które mają w swoim życiorysie komplet wszystkich trzech, ale bardzo rzadko się zdarza, żeby ktoś nie miał co najmniej dwóch z nich. Część ma jeszcze jakieś mieszkania i stara się funkcjonować. Czasem pracując lub korzystając z rent i zasiłków albo zarabiając na jakichś dziwnych sprawach. Często też poznaje się takich, którzy rzeczywiście mieszkają na ulicy.

Jak zarabiają?
Złom, kradzieże, czasami prostytucja. Będąc w takim uzależnieniu musisz zarobić kilkaset złotych dziennie. To jest jak survival – idziesz, starasz się zarobić na towar, zażywasz i tak każdego dnia.

Ile kosztuje heroina w Warszawie? Ile przeciętnie przyjmuje taki użytkownik iniekcyjny?
To zależy od stopnia uzależnienia, od tolerancji. Z tego, co ostatnio usłyszałem od użytkowników, to ćwiara – czyli 250 mg – kosztowała 75 złotych a gram kryształu między 50 a 100 złotych. Tyle że dostępna dziś w Warszawie heroina to mniej więcej 7 procent heroiny w heroinie. Przy takiej czystości oni często biorą dwie ćwiartki naraz, nawet trzy razy dziennie. Ci od mefedronu potrafią sobie robić zastrzyki nawet 20 razy w ciągu jednego dnia. Są ludzie, którzy gdy wchodzą na metadon, muszą wypić nawet 300 ml naraz, żeby nie czuć głodu. A gdyby ktoś z nas wypił 50 ml, to najpewniej by umarł. Łatwo policzyć, jak gigantyczne są koszta takiego życia. Bardzo ładnie obrazuje to badanie z 1914 roku ze Stanów Zjednoczonych. Heroina była tam jeszcze legalna i bardzo tania. Ludzie uzależniali się od niej średnio na jakieś dwa, trzy lata. Potem, po przejściu przez pewien kryzys życiowy, trzy czwarte użytkowników podejmowało próby zmiany swojego życia i dalej starało się funkcjonować na trzeźwo. Dlaczego to się zmieniło? Bo zdelegalizowano heroinę i natychmiast stała się bardzo droga. Gdy starasz się zarobić na tę nielegalną heroinę – i to na różne, niekoniecznie legalne i etyczne sposoby – to zazwyczaj tracisz wszystkich przyjaciół, całą rodzinę. Budzisz się po dwóch albo trzech latach i nagle okazuje się, że nie masz nikogo i jeszcze zakaziłeś się HIV. I gdzie wtedy znaleźć motywację, żeby z tego wychodzić? Jeśli po dwóch, trzech latach ma dziury w nogach, grozi mu amputacja, a często ma też np. HIV i zniszczone wszystkie bliskie relacje? Nie ma się w ogóle nadziei. Dlatego w Fundacji Prekursor staramy się, by stan takiej osoby nie pogorszył się aż do momentu, w będzie miała jakąkolwiek motywację. Nasz system jest totalnie nieprzystosowany do redukcji szkód i poza nami bardzo mało instytucji pomaga takim ludziom.

Jakie dokładnie działania podejmujecie w Fundacji Prekursor?
Staramy się zadbać o użytkowników, którzy wstrzykują sobie substancje psychoaktywne, głównie heroinę, metadon czy morfinę, ale obecnie też w dużej mierze mefedron i inne stymulanty, takie jak metkat, amfetamina, hexen. Mamy Drop-in przy Warszawie Centralnej. Dzielnica Praga-Północ ignoruje problem, więc nie jesteśmy w stanie mieć tam stałej siedziby, ale działamy na ulicach, rozdajemy darmowy sprzęt do iniekcji i tak dalej.

Co to jest „Drop-in"?
To taka świetlica dla użytkowników. Dyżurują tam nasi pracownicy. Mamy osoby, które robią tak zwany case management. Możemy wspierać odbiorcę w procesie zmiany od początku do końca. Możemy wziąć taką osobę za rękę i asystować podczas załatwiania spraw w różnych instytucjach np. w sądach, OPS-ie, w ZUS-e, UP, Urzędzie ds. Cudzoziemców, wydziale lokalowym, podczas pierwszej wizyty u lekarza. Poza tym rozwiązujemy problemy długów, załatwiamy miejsce do spania, piszemy wnioski o mieszkania socjalne, o orzeczenie stopnia niepełnosprawności czy upadłość konsumencką. Mamy w Drop-inie prawniczkę. Trzy razy w tygodniu jest też pielęgniarka, która opatruje rany oraz zajmuje się edukacją na temat chorób zakaźnych, postępowania w razie przedawkowań, udzielania pierwszej pomocy. Prowadzimy interwencję kryzysową i dialog motywujący dla klientów. Dla pacjentów substytucyjnych prowadzimy działania resocjalizacyjne od wyjazdów dla tych, którym lepiej idzie, poprzez wyjścia do kin, na wystawy, mecze i do teatrów. Jeżeli już ktoś próbuje coś zrobić ze swoim używaniem, to dobrze, kiedy ma możliwość np. pójścia na kręgle, żeby znów poczuł się częścią społeczeństwa. Jest też sala, w której osoby uzależnione mogą posiedzieć od godziny 11 do 17 i napić się herbaty, zjeść coś, odpocząć.

Dobra, a mówisz, że ten problem iniekcyjnego korzystania z heroiny i stymulantów się na Pradze rozrasta, rośnie skala przemocy, pojawiają się nowe grupy imigranckie, do których ciężko dotrzeć. Czy miasto jakkolwiek na to zareagowało?
To jest bardzo demotywujące, bo właściwie wszyscy wiemy, jak powinno się rozwiązać ten kryzys na Pradze, a nikt tego nie robi. Krajowe Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom i miasto Warszawa doskonale wiedzą, na co należałoby postawić, ale odbijają się od ściany. Z drugiej strony jest mi głupio przesadnie krytykować Warszawę, bo są ludzie, którzy chcieliby to rozwiązać. Kilka lat temu powstał projekt centrum Restart. W skrzydle B Szpitala Praskiego wszystko miało być w jednym miejscu: drop-in, hostel, program substytucyjny, punkt testowania, całość tych serwisów pomocowych, zlokalizowanych tak, by działy w epicentrum kryzysu. Trzy lata temu projekt storpedowali deweloperzy we współpracy z dzielnicą Praga. Deweloperzy się bali, że grunty i mieszkania potanieją. Obawiali się, że Koneser i inne tego typu miejsca będą tracić przez to klientów. Takie centrum pomocowe mogłoby im utrudnić gentryfikację Pragi. Wynajęli w związku z tym agencję reklamową, która przygotowała kampanię w stylu „Ćpuny won z Pragi". Udawali mieszkańców i organizowali akcje protestacyjne. Była pikieta przed warszawskim ratuszem przeciwko temu projektowi. Kiedy dziennikarze podchodzili do tych „zatroskanych" mieszkańców, okazywało się, że nikt nie mówi po polsku. Agencja wynajęła samych Ukraińców, żeby przyszli na protest i dała im banery po polsku. Ten artykuł wisi gdzieś jeszcze w Internecie. Rozkręcili to i teraz wydaje się, że rzeczywiście jest trochę mieszkańców, którzy są przeciwni pomaganiu uzależnionym. Opór stawiają także władze dzielnicy. Chodziłem na spotkania radnych z Pragi, na których omawiano ten problem. Chyba do końca życia nie zapomnę praskiej pani radnej, która twierdziła, że ćpunów trzeba wyrzucić na Wilanów. Widzę po twojej minie, że rozumiesz, jak to absurdalnie brzmi. Tylko, że ta pani jest w stu procentach przekonana, że placówki pomocowe przyciągają dilerów i że jak je przeniesiemy na Wilanów, to dilerzy pójdą za nimi. Ja się pytam: jak w tej dzielnicy ma się coś poprawić, jeśli zarządzają nią ludzie z tak kompletnie odrealnionymi poglądami?

Z drugiej strony czy lęk mieszkańców nie jest po części uzasadniony?
No to jest zrozumiałe. Nie oszukujmy się, ci nasi uzależnieni to są osoby wykluczone, zaburzone, pozostawione na pastwę losu. W większości to są dobrzy ludzie, których spotkało wiele zła, ale istnieje wśród nich grupa, która może stwarzać problemy. Mieszkańcy ich widzą i wyrabiają sobie nieprzychylną opinię o ogóle uzależnionych, bo się po prostu boją. Tyle tylko, że właściwie wszyscy uzależnieni z grupy „robiącej problemy" to ludzie, których na pewnym etapie państwo strasznie zawiodło. Był na przykład taki użytkownik o pseudonimie Gibon. Był agresywny, bił, zamykał ludzi na ogródkach działkowych i podawał im narkotyki. Zrobił się taki, bo najpierw został pozbawiony rodziców, a potem wrzucano go do domów poprawczych, w których był wykorzystywany seksualnie. Nauczył się, że przez agresję i uprawianie kulturystyki może zdobywać respekt i rozwiązywać swoje problemy. Jeżeli użytkownicy w dużej mierze zachowują się tak, a nie inaczej ze względu na bezradność państwa, to odpowiedzialność za tych ludzi jest wspólna, jest nasza. Przynajmniej ja mam takie zdanie, że jeżeli państwo i rodzina zawodzą, to odpowiedzialność bierze społeczeństwo, żeby przynajmniej spróbować ogarnąć taką jednostkę. Jeżeli się nie da, to należy zapewnić jej takie warunki, żeby jak najmniej krzywdziła siebie i otoczenie. Hasło „Ćpuny wypierdalać z Pragi" nie sprawi, że użytkownicy rzeczywiście wypierdolą z Pragi – będzie tylko coraz więcej agresji, coraz więcej pretensji, a w efekcie rozwałki i niezrozumienia.
Ja zaś tymczasem przypomniałem sobie historyjkę z ćpuńskiego forume. Otóż była tam pewna użytkowniczka z Warszawy, aktywna w temacie heroiny itp., która dużo pisała itp., no i po prostu sobie była. Potem nieoczekiwanie pojawiła się na youtube, dawała wywiady jakiemuś kanapowemu dziennikarzowi i się spowiadała jakie to straszne być narkomanką w Warszawie... oglądałem ze dwa odcinki, no ciężkie to było, ale laska - zawsze w okularach, czapkach itp. - wyglądała raczej jak bananowe dziecko niż jak stereotypowy grzejnik (slangowe okreslenie kogoś kto wali opiaty, tzn. grzeje heroiną na łyżeczce). Te wywiady budziły mieszane odczucia, bo ludziom się temat po prostu nie kleił - panienka opowiada, jak to jebie w kanał, chce sie leczyć ble ble ble, a wygląda jakby zarabiała dziesięć kafli miesięcznie i jeździła na wakacje do Dubaju... No to jak to tak, że ona taka degeneratka, co to musi przecież na tę heroinę wydać kilka stów dziennie?

No i się w końcu wydało, bo jakiś domorosły narkus co to lubił sobie przyjebać po nosie i dwie doby zapierdalać na ręcznym przed kompem zlokalizował ją... na Pornhubie, gdzie kręcony smartfonem filmik z wyżej opisaną heroiną wrzucił zapewne jeden z zadowolonych klientów. Trzeba przyznać, że panienka ciągnęła aż siorbało, widać że w świecie dzikiego kapitalizmu odznaczała się znaczącą przedsiębiorczością i zaradnością, której Janusz Korwin-Mikke zapewne by jej pogratulował i jeszcze dał za darmo książke z autografem, że tak wolny rynek promuje :pepe:

No i takie to są patologie wynikające z nielegalności dragów. I pytanie otwarte: czy gdyby łapę na tych rzeczach trzymało państwo i próbowało jakoś to kontrolować, to naprawdę byłoby gorzej niż jest teraz? Już nawet chuj z legalizacją, ale nawet ten drop in w połączeniu z programem substytucyjnym o którym mowa w tym wywiadzie to jest bdb pomysł. Aczkolwiek to co typ mówi o wyjebanej w kosmos przez brak legalu cenie opiatów jest też bardzo słuszne, trafne i kurewsko smutne.
I fell into the pit of language
and couldn't put myself
out
Awatar użytkownika
Lukass
zahartowany metalizator
Posty: 4857
Rejestracja: 13-08-2015, 23:28
Lokalizacja: Trójmiasto

Re: Never stop the madness

06-07-2024, 23:07

"W większości to są dobrzy ludzie, których spotkało wiele zła, ale istnieje wśród nich grupa, która może stwarzać problemy."

A gówno tam. Jak można pracować w takim środowisku i jednocześnie tak romantyzować zjawisko, z którym się walczy? Ludzie biorący tak silnie uzależniające środki nie są dobrzy. Nie stać ich na ten luksus. Podobnie, jak dobrzy nie bywają skrajnie uzależnieni alkoholicy. Liczy się zdobycie działki/butelki. Każda droga jest dobra.

Ja mam bezduszne podejście do tego problemu. Pewnie wynika to z osobistych doświadczeń. Przy czym sam chleję stanowczo za dużo, ale jakoś od lat jestem w stanie trzymać się po tej stronie, gdzie rano wstaję, idę do pracy i nawet nie pomyślę o alkoholu. A zatem - nie należy pomagać osobom uzależnionym. To nigdzie nie prowadzi. To ma współczynnik sukcesu gdzieś na poziomie 5%. To jest bez sensu, im się nie da pomóc.

Lord Gorloj pisze o państwie. Nie wiem, czy zadaniem państwa jest dostarczanie działki ćpunom. Rozumiem to, gdzieś przez pryzmat ograniczania przestępczości, itp. Ale jednocześnie tego nie widzę. Bo jaki miałby być cel? Jeśli potencjalny ćpun będzie wiedział, że w razie wojny dostanie jakieś opiaty, to w sumie tylko ćpać. Kto ma się zaćpać, niech się zaćpa, albo zejdzie z tego łez padołu próbując. Przecież osoby utrzymywane na substytutach już i tak nie osiągną w życiu niczego poza zdobywaniem tych substytutów. Dlatego mówię, że mam bezduszne podejście. Zysk żaden, koszt istotny, nie opłaca się.
Where did we go wrong?
How did we go wrong?
Awatar użytkownika
uglak
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 10083
Rejestracja: 15-06-2012, 12:03
Lokalizacja: ארץ ישראל

Re: Never stop the madness

07-07-2024, 00:09

Masz oczywiście rację, ale pomijasz jedną, bardzo istotną kwestie - Fundacja Prekursor sama o sobie pisze, że wspiera narkomanów w używaniu narkotyków, a nie w zrywaniu z nałogiem:
http://prekursor.org/o-nas/ pisze:Działania z zakresu redukcji szkód prowadzimy od 1999 roku, oferując kompleksową pomoc i wsparcie osobom używającym narkotyków. Nasze projekty realizujemy w Warszawie i Gdańsku.

Prowadzimy działalność badawczą i edukacyjną. Współpracujemy z organizacjami zagranicznymi, działającymi w obszarze polityk narkotykowych i redukcji szkód. Bierzemy udział w inicjatywach dedykowanych osobom używającym narkotyków. Wspieramy ich środowisko w zakresie samoorganizacji i walki o swoje prawa.
Dla takich organizacji należałoby chyba otworzyć osobną szufladkę, OSP - Organizacja Szkody Publicznej.
Guilty of being right
Awatar użytkownika
Lukass
zahartowany metalizator
Posty: 4857
Rejestracja: 13-08-2015, 23:28
Lokalizacja: Trójmiasto

Re: Never stop the madness

07-07-2024, 00:36

uglak pisze:
07-07-2024, 00:09
Masz oczywiście rację, ale pomijasz jedną, bardzo istotną kwestie - Fundacja Prekursor sama o sobie pisze, że wspiera narkomanów w używaniu narkotyków, a nie w zrywaniu z nałogiem:
http://prekursor.org/o-nas/ pisze:Działania z zakresu redukcji szkód prowadzimy od 1999 roku, oferując kompleksową pomoc i wsparcie osobom używającym narkotyków. Nasze projekty realizujemy w Warszawie i Gdańsku.

Prowadzimy działalność badawczą i edukacyjną. Współpracujemy z organizacjami zagranicznymi, działającymi w obszarze polityk narkotykowych i redukcji szkód. Bierzemy udział w inicjatywach dedykowanych osobom używającym narkotyków. Wspieramy ich środowisko w zakresie samoorganizacji i walki o swoje prawa.
Dla takich organizacji należałoby chyba otworzyć osobną szufladkę, OSP - Organizacja Szkody Publicznej.
Zgoda.
Where did we go wrong?
How did we go wrong?
Awatar użytkownika
Lord Gorloj
w mackach Zła
Posty: 764
Rejestracja: 20-12-2018, 15:54

Re: Never stop the madness

07-07-2024, 09:32

Plz, najpierw przeczytajcie wszystko do końca, ok? Bo mi się ulało kurde znowu.
Lukass pisze:
06-07-2024, 23:07
Lord Gorloj pisze o państwie. Nie wiem, czy zadaniem państwa jest dostarczanie działki ćpunom. Rozumiem to, gdzieś przez pryzmat ograniczania przestępczości, itp. Ale jednocześnie tego nie widzę. Bo jaki miałby być cel?
Cel? Zminimalizowanie patologii. U nas to nie jest jeszcze wyolbrzymione, ale to co uglak wrzucał na temat Frankfurtu to jest jakiś absolutny horror. I co, z tym też nie ma sensu nic robić? Niech sobie ćpuny leżą na ulicy, śmierdzą, kradną itp.?

Ludzie, którzy się wpierdalają w dragi albo ostre chlanie są absolutnie okropni i się z tym w pełni zgadzam, bo miałem z nimi stycznośc - może nie z heroinistami, ale z osiedlowymi feciarzami i kryształowcami tak, i to jest takie towarzystwo, że serio tylko wyjebać w ryj i dół z wapnem. Tylko takie rozwiązanie niczego nie rozwiązuje, bo nie spowoduje że oni znikną. Pies bity nie zrobi się nagle miły i sympatyczny, tylko dokładnie odwrotnie, będzie jeszcze bardziej agresywny i niebezpieczny. Mnie ci ludzie brzydzą bezbrzeżnie, ale sam byłem na tej samej drodze przez wudę i gdyby mi ktoś nie podał ręki pomimo obrzydzenia, to pewnie bym skończył w kartonie na ulicy.

Siłowe usuwanie tych ludzi (pakowanie do więzień, zostawianie samym sobie, ostracyzm społeczny) to jak sprzątanie pokoju metodą zamiatania kociego gówna pod dywan. Nie chodzi o dostarczanie działki ćpunom, tylko o zmniejszanie patologii społecznej. Patologie związane z hardkorową, "iniekcyjną" (lol) narkomanią wynikają w dużej mierze z błędnej polityki państw, które te patologie nakręcają. Ten wywiad to dobrze pokazuje niestety.
Lukass pisze:
06-07-2024, 23:07
Przecież osoby utrzymywane na substytutach już i tak nie osiągną w życiu niczego poza zdobywaniem tych substytutów. Dlatego mówię, że mam bezduszne podejście. Zysk żaden, koszt istotny, nie opłaca się.
Rozumiem skąd przychodzisz, ale przy tak uogólnionym podejściu do świata zawsze warto sobie zadać pytanie: jak ci się dziecko wjebie w opiaty i zacznie dawać dupy na pornhubie czy onlyfans, żeby mieć na strzała z "mefedronu" od seby, to czy uruchomisz arkusz w excelu, podliczysz bilans zysków i strat, po czym wyjebiesz dzieciaka na ulicę z tekstem "wypierdalaj, nie opłacasz mi się, nic już z ciebie nie będzie"? Hiperbolizuję ofc, ale jeśli możesz w głębi ducha uczciwie odpowiedzieć na to pytanie "'tak", to coś jest z tobą nie w porządku i to bardzo. Nie jesteś człowiekiem po prostu i mówię to bardzo serio. Człowieczeństwo nie jest wrodzone, to coś co można bardzo łatwo stracić, a jedną z jego cech jest zdolność do współczucia.

Jeśli gówno leży na ulicy i śmierdzi, to zasadniczo trzeba zrobić dwie rzeczy:

1. Posprzątać gówno,
2. Zrobić coś, żeby ludzie na ulicy nie srali.

W sytuacji ćpuńskiej wygląda to tak, że punktem drugim może zając się tylko państwo, bo to państwo odpowiada za fakt, że twarde narkotyki są brudne, zanieczyszczone i absurdalnie drogie. Nikt inny. Mafie narkotykowe działają tylko i wyłącznie dlatego, że rządy kategorycznie penalizują używanie nawet najbardziej hardkorowych środków. Z kolei ćpuny degenerują się w tak obrzydliwy sposób, bo zmusza ich do tego sytuacja - wysokie ceny dragów. Człowiek naprawdę uzależniony po prostu wpadł do szamba, a przy opiatach można sobie w dupę wsadzić jakieś bzdury o wolnej woli, tu się nie ma żadnej kontroli. Wbrew temu co można pomyśleć, większość z tych ludzi doskonale wie, że są w szambie i żrą gówno, tyle tylko, że nie mają już na to wpływu. A jeśli wszyscy ich kopią w dupę, to jaki mają powód, żeby chcieć z niego wyjść?

Żeby coś z tym zrobić, trzeba by przede wszystkim zmniejszyć koszty nałogu: usunąć czarnorynkowe dragi z rynku. To można robić tylko w jeden sposób: zalegalizować to gówno, po prostu. W dalszej kolejności jest polityka harm reduction i dyskusja nad warunkami dystrybucji poszczególnych środków, ale to temat na zupełnie inną rozmowę. Do zera się tego nie wykorzeni, ale zmniejszanie problemu jest zawsze lepsze od jego nakręcania. Od ręki się tego nie zrobi, o ile w ogóle da się to zrobić w jakimś sensownym czasie. Pewnie nie, bo zawsze będa ludzie, którzy będa chcieli, żeby inni wpadali do szamba.

Skoro tak to wygląda, to pozostaje sprzątanie gówna z ulicy, dostarczanie srającym papieru toaletowego i zachęcanie ich do takiego ogarnięcia życia, żeby mogli sobie zorganizować własne kible - niekoniecznie nawet po to, żeby im zrobić dobrze, tylko żeby inni ludzie nie mieli z nimi problemu. IMO istnienie jakichś fundacji non-profit co się tym zajmują jest jak najbardziej ok. Wszystko, co zmniejsza poziom syfu w przestrzeni publicznej jest ok.

Alternatywą jest zostawienie gówna, żeby leżało i śmierdziało, a jak go będzie za dużo, to zwalić komuś innemu do ogródka, kto potem będzie je przerzucał jeszcze dalej. To jest głupie po prostu i bazuje na prymitywnych emocjach: strachu, obrzydzeniu, pogardzie. Emocje są spoko, ale czasem trzeba je wyłączyć, a racjonalne podejście często jest właśnie emocjonalnie trudne do przyjęcia. Łatwiej prychnąć z wyższością i powiedzieć człowiekowi budzącemu obrzydzenie, żeby wypierdalał, bez zastanawiania się skąd on się wziął i co właściwie można zrobić, żeby takich ludzi było mniej.
uglak pisze:
07-07-2024, 00:09
Fundacja Prekursor sama o sobie pisze, że wspiera narkomanów w używaniu narkotyków, a nie w zrywaniu z nałogiem:
http://prekursor.org/o-nas/ pisze:Działania z zakresu redukcji szkód prowadzimy od 1999 roku, oferując kompleksową pomoc i wsparcie osobom używającym narkotyków. Nasze projekty realizujemy w Warszawie i Gdańsku.

Prowadzimy działalność badawczą i edukacyjną. Współpracujemy z organizacjami zagranicznymi, działającymi w obszarze polityk narkotykowych i redukcji szkód. Bierzemy udział w inicjatywach dedykowanych osobom używającym narkotyków. Wspieramy ich środowisko w zakresie samoorganizacji i walki o swoje prawa.
Dla takich organizacji należałoby chyba otworzyć osobną szufladkę, OSP - Organizacja Szkody Publicznej.
Absolutnie nie.

Goście działają na zasadzie: jesteś ćpunem i masz przejebane, ale mimo wszystko możemy ci pomóc w takim zakresie, w jakim sam tego zechcesz. Możemy dać ci czyste igły, żebyś nie dostał HIVa. Możemy ci pomóc w ogarnięciu papierologii, żeby mieć życiowe profity z państwowego socjalu. Możemy załatwić ci program substytucyjny, żebyś mógł z tego gówna zejść. Możemy ci załatwić miejscówkę do zgonowania, żebyś nie leżał na ulicy i nie straszył dzieci. I tak dalej. Wszystko za prywatne, niepaństwowe pieniądze. Samo w sobie to nie jest ani złe ani szkodliwe, dopóki jest finansowane prywatnie z portfeli ludzi o dobrych serduszkach.

Zaraz ktoś przyjdzie i powie hurr durr, a ćpuny z tego korzystają i się cieszą, że mogą komfortowo ćpać. Byście się zdziwili. Sam fakt korzystania z takiej pomocy jest psychologicznie stygmatyzujący - "skoro korzystam z takiej pomocy, to musi być ze mną naprawdę źle". W uzależnieniu działają mechanizmy wyparcia: ćpun czy alkoholik musi dbać o własny wizerunek i nawet zdychający janusz pod monopolem będzie się uważał za lepszego i ogarniającego, bo może sra pod siebie, ale przynajmniej nie chodzi po prośbie "jak jakiś pijus".

Można by dyskutować o tym, że konieczne jest dodanie warunku pt. "chcesz pomocy, musisz przestać ćpać", ale mam wątpliwości, czy to ma sens, bo w ćpuńskim rachunku zysków i strat ćpanie będzie jednak ponad pomocą. Do tych ludzi trzeba podchodzić stopniowo, jak do nieufnych psów - proponować pomoc za nic, choćby przez te czyste igły, jak chwyci, to wciągać ich mocniej i wyciągać ich za uszy na ile się da. Jeśli da się wyciągnąć jednego z dziesięciu, to zawsze lepiej niż jak się nie wyciągnie nikogo.

W ramach podpierania słów czynami właśnie wpłaciłem na tego Prekursora dwadzieścia złotych, bo tyle akurat mogę wyskrobać. Niech mają, Bóg zapłać.
I fell into the pit of language
and couldn't put myself
out
Awatar użytkownika
DST
rasowy masterfulowicz
Posty: 2557
Rejestracja: 23-12-2010, 23:02

Re: Never stop the madness

07-07-2024, 10:02

@ Lord Gorloj

Materiał uzupełniający o tym co pisałeś



Ja w sumie nie wiem co na ten temat sądzę.
Awatar użytkownika
Lukass
zahartowany metalizator
Posty: 4857
Rejestracja: 13-08-2015, 23:28
Lokalizacja: Trójmiasto

Re: Never stop the madness

07-07-2024, 11:00

@ Lord Gorloj

Trochę obawiałem się, że pójdzie to właśnie w tę dyskusję, która nie ma najmniejszego sensu, bo obaj zostaniemy na swoich stanowiskach. To, co mi się nie podoba w tym wywiadzie, a na co zwróciłem uwagę już wcześniej, to próby usprawiedliwiania. Biedne ćpuny, bo mieli ciężko w życiu, bo bieda, bo rozbita rodzina, bo zaburzenia psychiczne. To trzecie ok, trudno polemizować. Cała reszta? Wymówka, sorry. Każda okoliczność i każda osoba wkoło jest winna, ale nie ten, który sięga po narkotyki. Nie zgadzam się z tym tak fundamentalnie, że tu naprawdę nie widzę sensu dyskusji.

Argument "jak ci się dziecko wjebie w opiaty i zacznie dawać dupy na pornhubie czy onlyfans" uważam za bardzo nietrafiony. Raz, że do mnie nie przemawia, bo nie mam dzieci :D Dwa, że pomoc za wszelką cenę swoim bliskim jest w pewnej mierze uwarunkowana biologicznie - tu zaś rozmawiamy o ludziach, którzy mogliby dla mnie nie istnieć. Trzy, że to dziecko nadal będzie potrzebować kasy, bo przecież do roboty nie pójdzie. Więc będzie dawać dupy na pornhubie albo na dworcu nie za narkotyki, ale za pieniądze na życie. Żadna różnica. No chyba, że idziemy w model "państwo da". Nie wiem tylko, dlaczego ma dawać ćpunom. O to mi chodzi z opłacalnością - z punktu widzenia państwa taka osoba już nigdy nie będzie w żaden sposób przydatna.
Lord Gorloj pisze:
07-07-2024, 09:32
Hiperbolizuję ofc, ale jeśli możesz w głębi ducha uczciwie odpowiedzieć na to pytanie "'tak", to coś jest z tobą nie w porządku i to bardzo. Nie jesteś człowiekiem po prostu i mówię to bardzo serio. Człowieczeństwo nie jest wrodzone, to coś co można bardzo łatwo stracić, a jedną z jego cech jest zdolność do współczucia.
Ten fragment musiałem zacytować w całości, bo jest przepięknym przykładem samooszukiwania się - tak uważam. Jak już wspomniałem, oczywiście pomagałbym temu hipotetycznemu dziecku, ale to naturalna chęć pomagania swoim bliskim. Ponownie, mówimy tu jednak o ludziach, z którymi nic mnie nie łączy. W skali kraju tysiące (dziesiątki? setki? więcej?), w skali świata miliony ćpunów i alkoholików, z których większość zjebała sobie życie na własne życzenie, a nie bo złe państwo i złe okoliczności. Wszystkim im mam współczuć? Ty wszystkim współczujesz? Wątpię. Łatwo im współczuć, siedząc przed ekranem. Prawdziwe współczucie skończyłoby się tak, że musiałbyś poświęcić całe swoje życie, by pomagać im. Podziwiam ludzi, którzy to robią, naprawdę. Jednocześnie jednak uważam, że marnują swoje życie na coś, czego nie warto robić. Ich prawo, nic mi do tego. Ale dajmy spokój ze współczuciem. Wpłaciłeś te dwie dychy, żeby poczuć się lepiej.

Co do reszty - rozumiem argumenty, naprawdę. Tyle tylko, że obawiam się, że oba podejścia są równie złe, tylko generują różne problemy. Penalizacja kończy się syfiastym drogim towarem, gangami, itp. zjawiskami. Polityka bardziej pomocowa kończy się tym, że narkomanów na ulicach... jest więcej. Brutalnie rzecz ujmując, przeżywają dłużej. Żeby się przekonać, jak to wygląda, wystarczy pojechać do Norwegii. Niby narkotyki też są tam penalizowane, ale władze i policja raczej przymykają oko i nie skupiają się na użytkownikach. Efektem są tłumy naćpanych ludzi w samych centrach miast. Jest ich o wiele więcej, niż u nas. Piszesz o Frankfurcie. I co? Jak twarde narkotyki będą legalne, to ćpuni nie będą leżeć, śmierdzieć i kraść? Będą. Sytuacja w tym mieście wzięła się nie z faktu penalizacji, tylko z tego, że mocno lewicujące władze miasta nie próbują już nawet egzekwować istniejącego prawa. Nie sądzę, by legalizacja substancji, które całkowicie degenerują osobę je przyjmującą, była jakimkolwiek rozwiązaniem problemu. Ćpun nie będzie pracował i nadal będzie potrzebował pieniędzy. A te zdobędzie, kradnąc, dając dupy lub żebrząc. Żadna to zmiana i żadne rozwiązanie.
Where did we go wrong?
How did we go wrong?
Sturm
postuje jak opętany!
Posty: 593
Rejestracja: 04-01-2010, 18:10

Re: Never stop the madness

07-07-2024, 12:48

Kwestię, za co ma żyć ćpun bez tworzenia Ćpunowego plus, co byłoby oczywiście ciężkim absurdem, jakoś rozwiązywałby dochód gwarantowany, gdyby ktoś go kiedyś na skalę masową wprowadził. Dostawaliby wszyscy, wtedy oni też. Czy to wyeliminowałoby dawanie dupy na PornHubie czy Onlyfans — pewnie nie, choćby na jakieś modne gadżety.
ODPOWIEDZ