Triceratops pisze: ↑29-05-2022, 20:55
Picie na wsi to tez jest temat, miastuchy czasami wydaja sie dziwni, bo wydaje sie, ze oni maja aksamitne podniebienia, pewnego razu miastuch z wszawski chcial zrobic wieczorek zapoznawczy z sasiadami, czyli ze mna i z Grubym Kazikiem co mieszka z drugiej strony. Kazik kladzie dachy, wazy ze 150 kilo i napierdala taka gwara, ze musze miastuchom (czyli jemu i jego zonie) tlumaczyc co Kazik godo.
Poszlismy wieczorem na skraj lasu, tam gdzie jezdze traktorem przez rowek, polozylem dwa betony, bo mi sie drewno sprochnialo i tam palilismy ognisko. Baba miaastucha odjebala sie jak na dyskoteke, jakies latex gacie, katanka, na lbie zrobila takie czupiradlo jak Tina Turner , obwiesila blyszczacymi lancuszkami i bransoletkami jak choinka (miastuch caly czas gadal, ze to bardzo droga bizuteria i kosztowalo fortune, co pewnie nam wiesniakom mialo zaimponowac) i jak juz pisalem - zalozyla takie ze 20cm szpile, bo caly czas w takich lazila po podworku. Ogolnie odjebala sie jak jakas przydrozna kurwa i Kazik tylko gwizdnal widzac ja, potem mi powiedzial "do roboto to une czupiradlo to nie nodoje si". Oczywiscie tymi antykomarowymi szprycami to sie doslownie wysmarowali.
Rozpalilismy ognisko, zaczelismy piec kielbase, baba zaczala palic jakies drogie papierosy, takie dlugie. MIastowy zapytal czy cos bedziemy pili. My, ze tak, to on wyciagnal z duzej torby butelki i dal nam mowiac, ze to bdb piwo. Okazalo sie, ze to Corona. Kazik po dwoch lykach splunal z obrzydzeniem i powiedzial, ze on tokiego gowna do plukania ust nie bydzie pil, i poszedl po nasz atomowy towar do drewutni, do lasu mamy raptem 100 metrow. Jak wroocil, to miastuch z miastowawypili juz po 2 Corony i wydawali sie lekko zrobieni, co dla nie bylo smieszne, bo to przeciez kurwa sikacz nie piwo, taki drogi radler. Od Kazika tak swoja droga tez niezle jebalo bimbrem, ale od niego w zasadzie zawsze jebie, ale tym razem mocniej.
Kazik przyniosl 5 litrowy antal z biedry, czyli banke po wodzie i szklanice. No i sie zaczelo......Kazik nalal szklanice mi, gdzies tak 3/4, no jebnolem duszkiem, jak paru stad wie, tego boskiego towaru nawet popijac nie potrza. Kazik nalal miastuchowi ale ten mowi, ze na razie mija, no to my lejemy sobie, oni zlopia te szczochy coronowe. My coraz weselsi, z pol antala juz nie ma i nagle miastuch mowi, ze on tez chce jednak sprobowac tego smakolyku. Kazik nalal tak mniej niz polowa, bo mowil ze na poczatek lepiej nie przesadzac, ale przeciez Cypek dla swojej baby jest przeciez "hero", wiec mowi, dawaj kurwa do pelna. Kazik bez namyslu nalal a miastuch jednym haustem pierdolnal to do dna....
Potem to wygladalo z grubsza tak: oczy wyszly mu na wierzch, policzki napecznialy, zaliczyl taki bezdech i z rozpedu poszla cofka czyli wszystko od razu wyplul przed siebie rozpylajac mgle taka jak sie podlewa kwiatki, tylko, ze tovarem 60+ volt. A ze to bylo nad ogniskiem, to nietrudno sobie wyobrazic, ze efekt byl taki jak na okladce pierwszego Immortal. No i na nieszczescie naprzeciwko siedziala jego piekna odjebana na glanc zonka.
No i jej kurwa czupryna Tiny Turner i ogolnie wszystko zaczelo sie kurwa kopcic jak krzyz na zlocie Ku Klux Klanu. Baba wpadla w panike, zaczela wrzeszczec, biegac i ogolnie sie jeszcze bardziej palic. Wlosy zaczely sie jarac jak wiechec slomy, a my kurwa na poczatku z Kazikiem brechnelismy ze smiechu ale za chwile kurwa trza bylo babe ratowac. Obalilismy ja na ziemie, jej maz dopiero lapal oddech, po zakrztuszeniu sie, malo sie nie udusil. Koca zadnego, wody zadnej tylko bimber i piwo Corona...
No ale przeciez obok plynal rowek ten co traktorem przez niego jezdze, wiec szybko myslac, zlapalismy i jebnelismy palaca sie wrzeszczaca babe do rowka z woda. No ogien zagasl od razu.............. ale baba wygladal jak emerytowana wodna nimfa, wyciagnelismy ja z tego rowa, byla upierdolona wszystkim, blotem, zabim skrzekiem i resztkami z kuchni, bo ja tam czesto wywalam jedzenie dla zwierzakow co zostaje niezjedzone.
No i tak sie zakonczyla integracyjna wiejska impreza. Co prawda na drugi dzien byl jeszcze ciag dalszy tych perypetii ale miastuchy zrozumialy, ze zycie na wsi to nie przelewki i pic to trza umic. Oczywiscie mydmy z Kazikiem reszre banki dopili i kielbasy zjedli, bo jakas droga sucha kielbase kupili