Wiem, teraz w modzie jest Iga Świątek, kiedyś był Małysz, czy Justyna Kowalczyk. Można kibicować siatkarzom i przez pewien czas można było piłkarzom ręcznym. Najlepiej
Bez względu na pierdolenie tych, którzy po każdym przegranym meczu wieszają na reprezentacji psy i zwalniają trenera - wynik 5:1 z pewnością nie oddaje obrazu gry na boisku. Przypomnę upokarzające 7:1 Niemców z Brazylią. W sześć minut strzelili wtedy Niemcy 4 bramki. Takie momenty się po prostu zdarzają, że czasami bramki padają szybciej niż w hokeju. Trzeba umieć wyciągać wnioski, pracować nad psychiką i umiejętnością skupienia się na wykonywaniu prostych zaplanowanych i wytrenowanych działań z jednoczesnym neutralizowaniem szoku wywołanego sytuacją typu "wszystko nam/mi się posypało" sprzed paru minut. To nie jest łatwe i osobiście oglądam sport głównie dla takich właśnie momentów obserwując jak sportowcy potrafią radzić sobie (lub nie) z takim obciążeniem. Uważam to za fascynujące. Łatwiej obserwuje się to w sportach indywidualnych. W sportach zespołowych wymaga wyczucia mentalności całej drużyny. I tutaj było widać, że Portugalia po przerwie wyszła z zupełnie innym mindsetem. Ronaldo, co by o nim nie mówić. że "żelik" itp to jednak potrafi podobno świetnie motywować całą drużynę w przerwie, gdy im nie idzie tak jak powinno. Mam wrażenie (nie wiem czy do końca odpowiadające prawdzie), że to umiejętność, której brakuje właśnie Lewemu, który indywidualnie jest piłkarzem wybitnym, ale jako kapitan drużyny nie potrafi grać na jej emocjach. Być najlepszym, a być liderem to dwie zupełnie różne rzeczy.
Życie światów jest ryczącą rzeką, ale Ziemia jest sadzawką i stawem.
Znak zagłady jest wypisany na waszych czołach – jak długo będziecie się opierać ukłuciom szpilek?
Czyżby do trzech razy sztuka i nadszedł czas na kolejnego Portugalczyka na stanowisku selekcjonera?
Od zimy Gonçalo Feio może być wolny, a dobrze mu idzie w pucharach.
Trzeba umieć wyciągać wnioski, pracować nad psychiką i umiejętnością skupienia się na wykonywaniu prostych zaplanowanych i wytrenowanych działań z jednoczesnym neutralizowaniem szoku wywołanego sytuacją typu "wszystko nam/mi się posypało" sprzed paru minut.
jakbym słuchał naszych komentatorów i ekspertów z tv
od 2018 te wnioski wyciągaja i jakoś nic z tego nie wynika
jakoś po meczu widziałem mema i było to mniej wiecej tak:
- dlaczego nasi dobrze grają w klubach a kiepsko w kadrze ?
- bo w klubach grają prywatnie a w kadrze na NFZ
Mocarne knury w butach biegają po lesie z połówkami melona na głowach wykrzykując pod adresem maciory jestem chomikiem z azbestu.
Trzeba umieć wyciągać wnioski, pracować nad psychiką i umiejętnością skupienia się na wykonywaniu prostych zaplanowanych i wytrenowanych działań z jednoczesnym neutralizowaniem szoku wywołanego sytuacją typu "wszystko nam/mi się posypało" sprzed paru minut.
jakbym słuchał naszych komentatorów i ekspertów z tv
od 2018 te wnioski wyciągaja i jakoś nic z tego nie wynika
jakoś po meczu widziałem mema i było to mniej wiecej tak:
- dlaczego nasi dobrze grają w klubach a kiepsko w kadrze ?
- bo w klubach grają prywatnie a w kadrze na NFZ
no właśnie, a przecież wszystkie kadry są takie na nfz, tylko w innych potrafią się zmobilizować, widziałem gdzieś info, że Chorwaci oddają całą zarobioną w kadrze kasę na cele charytatywne, ale nie wiem, czy to prawda
Pamiętam jak jakiś czas temu, chyba ze dwa sezony temu, rozmawialismy na ten temat i właśnie okazuje się, że bańka pęka, co przyjmuje z nieukrywaną radością.
163 trójki w ciągu dwóch meczów, brak obrony, flop za flopem, rozwodniona atmosfera, dramat ojciec-syn, kompletne podporządkowanie narracji gwiazdeczkom, load management... Jest tego tyle, że nawet oglądanie skrótów stało sie męką, nie wspominając o całych meczach.
Mam nadzieję, że NBA w obecnej formule, gwiazdkami i obecnym komisarzem szczeźnie szybko.
Mam nadzieję, że NBA w obecnej formule, gwiazdkami i obecnym komisarzem szczeźnie szybko.
No, ale serio, to już wolę sobie na Polsacie puścić PLK. Umiejętności jakie są takie są, ale przynajmniej jest obrona i gwiżdżą kroki. No nie da się tej radosnej podwórkowej koszykówki oglądać. Ok, ktoś może powiedzieć, że siedzę sentymentem w latach '90. No, też uważam, że wtedy była przesada. Za mało koszykówki, za dużo przepychanki łokciami. No, ale teraz to poszło w jakąś dziwną stronę.
Od braci dla braci
Od dobrych dla dobrych
Kacapskiej kurwie
Zawsze chuj do mordy
Lata 90 nie były przecież pod względem balansu obrona-atak takie jednowymiarowe. Apogeum przyszło w 2004 wraz ze zwycięstwem Pistons nad Lakers. Ten okres to było statystycznie najwolniejsze tempo, najmniej rzucanych punktów i najtwardsza obrona.
Clou w tym, że były wtedy jakies emocje, były wyraziste postacie, była identyfikacja graczy z organizacjami. Teraz jest jak piszesz: run and gun i bogaci chłopcy, ktorym nie za bardzo się chce grać, ale chce sie byc fajnym. Wszyscy to kumple wszystkich, letnia atmosfera i trzytakt.
Dół z wapnem. Nawet nie chce mi się śledzić wyników. Wolę posłuchać komentarzy wokół ligi, sa N razy bardziej ciekawsze.
no to skoro wyszło NBA to mam złą wiadomość dla tych co patrzą w Canal+
NBA przez ostatnie lata transmitowana była na kanałach Canal +. Okazuje się jednak, że tylko do przyszłego sezonu! Oficjalna strona NBA potwierdza, że, prawa do jej transmitowania pozyskała grupa Warner Bros. Discovery. I to aż na 11 lat! Wiemy, co może to oznaczać dla polskich kibiców.
Oficjalna strona donosi, że prawa do NBA pozyskała grupa Warner Bros. Discovery, czyli właściciel Eurosportu i platformy Max, gdzie w ostatnich miesiącach polscy kibice mogli oglądać igrzyska olimpijskie czy żużlowe Grand Prix. Teraz okazuje się, że Amerykanie chcą jeszcze mocniej postawić na sport, transmitując NBA.
Sam kontrakt jest bardzo długi, bo aż 11-letni i wejdzie w życie już od sezonu 2025/26. Wszystko wskazuje na to, że w przyszłych latach Polacy będą mogli oglądać NBA właśnie na platformie Max, a może nawet — najważniejsze mecze m.in. z Jeremym Sochanem — na kanałach Eurosportu. Można więc liczyć nawet na to, że polscy kibice będą mogli oglądać wszystkie mecze najważniejszej ligi koszykarskiej świata w internecie.
"WBD uzyskało prawa do transmisji na żywo meczów NBA w krajach nordyckich (Dania, Finlandia, Norwegia i Szwecja), a także w Polsce i Ameryce Łacińskiej (z wyłączeniem Brazylii i Meksyku) na najbliższe 11 lat. W związku z pakietem transmisji telewizyjnych na żywo, WBD zapewni szeroki zasięg, komentarz w lokalnym języku i możliwości promocyjne dla partnerów marketingowych NBA" — donosi oficjalna strona NBA.
co prawda dużo nie oglądam NBA ale jednak szkoda
Mocarne knury w butach biegają po lesie z połówkami melona na głowach wykrzykując pod adresem maciory jestem chomikiem z azbestu.
"Moi ludzie " (Doak I Robertson) załatwili orłom zjazd do dywizji B
W sumie to mecz całkiem przyjemnie sie oglądało, walka i zaangażowanie po obu stronach. Bez lewusa fhooj lepiej to wygląda;)
We wrześniu San Marino wygrało drugi mecz w historii (i pierwszy o punkty), pokonując 1:0 Liechtenstein. Na ten moment San Marino czekało 20 lat i 140 meczów - bo wcześniej pokonali właśnie Liechtenstein w meczu towarzyskim. Bilans 210. kadry rankingu FIFA sprzed poniedziałkowego meczu to dwa zwycięstwa, 10 remisów i 198 porażek.
I teraz zanotowało trzecie zwycięstwo! Ale pod kilkoma względami jest najbardziej imponujące. Pierwszy raz wygrało mecz wyjazdowy, po raz pierwszy wygrało po strzeleniu więcej niż jednego gola i w dodatku zdołało odwrócić jego losy, bo przegrywało już 0:1! Wszystko odmieniły gole Lorenzo Lazzarego (46. minuta), Nicoli Nanniego (66. minuta, rzut karny) i Alessandro Golinuccego (77. minuta).
A te trzy punkty dały San Marino historyczny awans do dywizji C Ligi Narodów! Wystarczyło do tego 7 pkt (o jeden więcej od Gibraltaru i aż o pięć więcej od Liechtensteinu). Dla kraju liczącego nieco ponad 30 tys. mieszkańców już wcześniejsze wyniki (cztery punkty w trzech meczach) były przełomem. Przed startem tej edycji w poprzednich 14 meczach dywizji D Ligi Narodów nie strzeliło ani jednego gola, zdobywając ledwie dwa punkty.
W dodatku San Marino zwiększyło swoje szanse w... el. MŚ 2026. Na pewno będzie losowane z ostatniego koszyka, ale czterech najlepszych zwycięzców grup Ligi Narodów (którzy nie awansują do barażów z grupy eliminacyjnej) zagra w barażach o wyjazd do USA, Meksyku i Kanady.
Tu San Marino będzie potrzebowało nieco szczęścia, ale jest to możliwe. We wszystkich dywizjach Ligi Narodów jest 14 grup, a więc i 14 zwycięzców. Wśród nich San Marino zajmuje 14. miejsce, więc musi liczyć na to, że do barażów wejdzie co najmniej 10 zwycięzców grup. A istnieje na to całkiem spora szansa.
- Jestem szczęśliwy, bo stajemy się zespołem trudnym do pokonania. Nawet pomimo trudności odwróciliśmy losy spotkania i zdołaliśmy zremisować, może nawet bardziej zasłużyliśmy na zwycięstwo - powiedział selekcjoner Roberto Cevoli po starciu z Gibraltarem (1:1), w którym San Marino urwało punkt w doliczonym czasie gry. A teraz przebiło samo siebie.
Od teraz bilans San Marino to trzy zwycięstwa (wszystkie z Liechtensteinem), 10 remisów i 198 porażek. Bilans bramkowy to 38:834.
to się nazywa sukces
Mocarne knury w butach biegają po lesie z połówkami melona na głowach wykrzykując pod adresem maciory jestem chomikiem z azbestu.
Rozbawil mnie ten fragment na przegladsportowy.pl: 59. minuta, Kamil Piątkowski efektownie strzela wyrównującego gola, a dający się ponieść euforii spiker informuje, że Polska prowadzi 1:1