
I takie miłe wspomnienie dzieciństwa

Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
Wkręcają Ciebie. Pewnie nie po raz pierwszy. Zasada jest prosta i właściwie jedyna. Dziecko na pewny etapie, samo sobie wybiera co chce, aby zaniosło do szkoły. Dziwnym trafem, na przestrzeni lat, tego wymienionego, czegoś, bo przecież nie słodycza nie było dawanego. Nigdy, ani razu. Bo co ciekawe, zawsze jest to tematem, co jest przynoszone (pamiętam, że raz było łał, jak Thomas, przyniósł, jakieś australijskie cukierki, bo stary jakiś od kangurów był. Choć pewnie cukierki, jak cukierki, tyle, że z Australiiiiii!). Medrad, uwierz. Czasem Twoje historie są jakbyś był przykuty do łóżka i świat widział oczami internetu. Jak to było z tą Katatonią i Lvcifyre, gdzie to wyczytałeś ?Medard pisze: ↑26-09-2021, 09:31To nie są żadne wyczytane komenty, wiem to do znajomych i sąsiadów, że mają jakiś niewielki zakres słodyczy, które mogą przynosić i zawsze zostawiają paragony wychowawczyniom z zakupów. Kwaśne galaretki w cukrze przecież to produkt firmy Wawel, prawie narodowy, są też na wagę:Ascetic pisze: ↑26-09-2021, 09:21Rodzice różne krzywdy dzieciom, ze względu na swoje chore wymysły robią, ale akurat o takiej patologii nie słyszałem, żeby dawać w poczęstunku jakieś niesłodkie biedasyfy. No chyba, że chcą, aby ich dziecko było bardziej nielubiane niż jest. Masz jeszcze jakieś opowieści z wyczytań w komentarzach w onecie?
![]()
Jeszcze mamy szkloki. I nie są ze szkła:)
Jestem Maciek, szukam klanu.Adrian696 pisze:nie, BURZUM jest emo
Zbadam temat, jak wróci z sesji mój spec od kulinariów. Albo jutro, jak pogadam z ..... przy czym jednak wydaje mi się, że jest to anyż.
o ile dobrze pamiętam to kopalnioki są barwione węglem drzewnym.
Akurat jestem pewien tego, co piszę, po sąsiedzku ze dwie przedszkolanki mieszkają. Może u nich większe restrykcje, a może już mieli kłopoty z alergiami. W szkole dzieciaki są starsze to jest inaczej, czemu by nie, każden dzieciak już wie co może.Ascetic pisze: ↑26-09-2021, 09:44Wkręcają Ciebie. Pewnie nie po raz pierwszy. Zasada jest prosta i właściwie jedyna. Dziecko na pewny etapie, samo sobie wybiera co chce, aby zaniosło do szkoły. Dziwnym trafem, na przestrzeni lat, tego wymienionego, czegoś, bo przecież nie słodycza nie było dawanego. Nigdy, ani razu. Bo co ciekawe, zawsze jest to tematem, co jest przynoszone (pamiętam, że raz było łał, jak Thomas, przyniósł, jakieś australijskie cukierki, bo stary jakiś od kangurów był. Choć pewnie cukierki, jak cukierki, tyle, że z Australiiiiii!). Medrad, uwierz. Czasem Twoje historie są jakbyś był przykuty do łóżka i świat widział oczami internetu. Jak to było z tą Katatonią i Lvcifyre, gdzie to wyczytałeś ?Medard pisze: ↑26-09-2021, 09:31To nie są żadne wyczytane komenty, wiem to do znajomych i sąsiadów, że mają jakiś niewielki zakres słodyczy, które mogą przynosić i zawsze zostawiają paragony wychowawczyniom z zakupów. Kwaśne galaretki w cukrze przecież to produkt firmy Wawel, prawie narodowy, są też na wagę:Ascetic pisze: ↑26-09-2021, 09:21
Rodzice różne krzywdy dzieciom, ze względu na swoje chore wymysły robią, ale akurat o takiej patologii nie słyszałem, żeby dawać w poczęstunku jakieś niesłodkie biedasyfy. No chyba, że chcą, aby ich dziecko było bardziej nielubiane niż jest. Masz jeszcze jakieś opowieści z wyczytań w komentarzach w onecie?
![]()
Kilka sztuk na drogę w kieszeń i podczas przerwy rowerowej whitepower jezd
Są dwie lukrecje słona mi nie smakuje, ale słodka to petarda. Lukrecja to zdecydowanie nie jest polski smak, Lidl próbował z lukrecjami w Polsce i się poddał.Darekthrone pisze: ↑26-09-2021, 09:34Ktoś lubił ( i nadal lubi ) te lukrecjowe dętki od roweru? Ja ich za dzieciaka szczerze nienawidziłem, a niestety czasem znajdowałem w paczce od rodzinki z za granicy.
![]()
Jestem Maciek, szukam klanu.Adrian696 pisze:nie, BURZUM jest emo