Dzięki.
Tu bym się akurat kłócił. Jest szok, ale wolę tak niż na przykład oglądanie jak bliski się męczy w szpitalu, czy na przykład popada w demencję i przestaje być tą osobą jaką znasz. To moim zdaniem byłoby gorsze.
Moderatorzy: Heretyk, Nasum, Sybir, Gore_Obsessed, ultravox
Dzięki.
Niedawno gralem na ukulele i okarynie, to mi dobrze robilo, ale gralem w kolko to samo i jakos nie szedlem do przodu, w koncu mi sie znudzilo. Ksiazki czytam dosc duzo, ale prawda jest taka, ze czasem po pracy jestem po prostu zbyt zmeczony na taka wymagajaca rozrywke intelektualna i konczy sie tak, ze czytam tylko przez godzine dziennie czy cos takiego. Kupuje ostatnio wiecej niz czytam. Moze tez dlatego, ze czytam bardzo wnikliwie, zaznaczam miejsca na mapie, o ktorych mowa, sprawdzam, poglebiam etc. Z zinem sila rzeczy celem jest wydanie kolejnego numeru. Z pozostalymi rzeczami jest troche tak, jak z wychodzeniem na imprezy - wiadomo ze jak juz wyjdziesz, to pewnie bedzie fajnie, ale trzeba sie troche do tego zmusic, by zaczac. Jakos tak mam zbudowana psychike, ze musi byc jakis cel. Wiekszosc moich dziennych zadan ma jakis zwiazek ze zdrowiem albo samopoczuciem.Hatefire pisze: ↑20-03-2024, 15:27No, ale wszystko co robisz ma jakiś cel? W sensie nie robisz czegoś po prostu dla frajdy? Nie wiem jak wychodzę sobie porzucać do kosza, to nie myślę w kategoriach, że będę zdrowszy, sprawniejszy, itp., tylko po prostu to lubię. Czyści mi to głowę. Kozłując, rzucając po prostu nie myślę o niczym innym. No chyba, że mówimy o celowości na takim poziomie bardzo ogólnym, że poprawia, to mój dobrostan psychiczny na przykład.
Dzięki.
Chyba nie. Mój stary zasadniczo był Team Biedronka
To samo, i sam tez bym wolal, zeby mnie szlag trafil nagle niz mialbym byc przykuty do lozka. Zona mieszkala w mieszkaniu z babcia, ktora przez lata tylko lezala, okazjonalnie krzyczala ze nienawidzi rodziny i ze chce umrzec. Raz noca wypelzla z lozka i stukala do drzwi pokoju mojej obecnie zony. Pierdolony horror.
zn ja po prostu do Lidla mam bliżej podejrzewam że smakują tak samo
Kondolencje. Znam to z autopsji.Hatefire pisze: ↑19-03-2024, 15:29Tydzień temu mi ojciec zmarł. Różnie bywało, ale ostatnimi laty mieliśmy naprawdę dobry kontakt. Niemniej pogodziłem się. Zresztą umówmy sam się o to dopraszał. Czasem nie byłem w stanie uwierzyć ile człowiek jest w stanie zjeść plus nałogowe palenie od 13 roku życia (tak bo niby kiedyś młodzież była lepsza). O mamę się martwię, bo źle znosi plus tony spraw do załatwienia przytłacza. No chujowo na maxa.
Dzięki.Najprzewielebniejszy pisze: ↑20-03-2024, 17:18Kondolencje. Znam to z autopsji.
Mój stary zawinął się nagle pod koniec lutego tego roku. Tętniak. wiedział o nim od dawna, ale był nieoperacyjny.
W dniu śmierci nagle mu pękł i wylądował na stole operacyjnym, 3 godziny o niego walczyli.
Przez ostatnie lata nie mieliśmy w ogóle kontaktu, udowodniłem mu sporo negatywnych spraw, przez które teraz mam sporo pod górkę.
Niemniej żałuje, że z nim tego nie przegadałem. Na stypie wszyscy jego sąsiedzi i znajomi przyznali, że było mu wstyd, że tak ze mną postąpił, ale nie umiał przyznać się do błędu przede mną.
Konkluzja - nikt nie jest idealny, ale o rodzinę warto walczyć.
Trzymaj się chłopie.
w 2017 jak grali z Destruction bilety były po 70zługlak pisze: ↑28-03-2024, 11:51Wybitnie mnie wkurwia jak polscy organizatorzy koncertów ordynarnie robią nas w chuja od czasów COVIDu. Po Zachodniej Europie właśnie jeździ sobie trasa Decapitated (grający stare rzeczy), Incantation i Nervosa. Ceny? Akurat jedna mi mignęła na FB, więc sprawdziłem inne i wychodzi od 23,80 do 30 euro (czyli od 103 do 129 zł). Tymczasem w Polsce? Sam drugi support czyli Nervosa przyjedzie na koncert w czerwcu i bilety są aktualnie wyceniane na 95zł. Przykłady można mnożyć. Potem się człowiek dziwi, że na coraz mniej koncertów chodzi, bo jak patrzy na to kombinatorstwo to mu się odechciewa.