Przegląd prasy

[dzik]

Wrzucanie wszystkiego i wszystkich do worka "salonu III RP" i czynienie zarzutu, że "salon wie najlepiej" odbieram jako świadectwo właśnie tego resentymentu, o którym jest wywiad. Resentyment ma różne oblicza: inaczej przejawia się wśród warstw biednych, inaczej u zepchniętych do kąta inteligentów, ale jego paliwem jest poczucie krzywdy, za którą przypisuje się winę komuś konkretnemu (danej osobie, grupie społecznej, innemu krajowi, partii rządzącej itp.) Problem polega jednak na tym, że ta wina jest albo kompletnie wyimaginowana albo w znacznym stopniu przesadzona. Na przykładzie Polski potransformacyjnej: zaraz przed i po upadku PRL i okrągłym stole sytuacja gospodarcza Polski była przecież tak zła, że choćby na głowie stanąć, to nie dało się w krótkim terminie wyjść z tego bez strat. Wiadomo było, że będą ludzie, którym nie będzie się powodzić, a którzy będą musieli zadowolić się absolutnym minimum, że będzie masa ludzi, którzy pomimo wysiłku odniosą spektakularne porażki. Taki niestety był czas i realia. Błędem było opowiadanie, że oto ta transformacja przyniesie w miarę szybkie owoce - trzeba było wprost powiedzieć: słuchajcie, będzie ciężko, niektórzy wchodzący dziś na rynek pracy, dopiero coś z tego będą mieli za 40 lat, ale i to nie jest pewne. Taki jest koszt życia w takich okolicznościach.

Nie jest ani nie było tak, że oto grupa u władzy trzyma kasę, a biedny lud nagle stałby się bogaty, gdyby tylko tamci zechcieli coś dać. Po prostu płacimy koszt za trwanie przez 50 lat w takim a nie innym ustroju i długo jeszcze będziemy za to płacić. Tymczasem ludzie nie chcą, ale też i zwyczajnie nie potrafią tego zrozumieć, są na tę sytuację wściekli, zwłaszcza gdy w telewizorze widzą warszawskie kawiarnie i ładne samochody na ulicach. Samo pojęcie "warszawki", która wypija krew z biednej prowincji, to pierwszy z brzegu przykład resentymentu. Jest wróg, mafia, kasta, koncerny - oni wszyscy dorabiają się na krzywdzie prostego człowieka. Jest w tym małe ziarno prawdy, bo zawsze znajdą się operatywni, którzy potrafią wykorzystać swoje pięć minut i jeszcze skorzystać przy tym z naiwności tych mniej operatywnych, ale to nie powód, by od razu winą za swoje marne położenie obciążać innych. Nie mówię też, że trzeba obciążać siebie - po prostu najbardziej godnie jest przyjąć wyrok od losu i ewentualnie próbować - o ile się da - coś zmienić (np. zmienić pracę czy wziąć kredyt - uwaga: żart ;)

Tymczasem jest taki Kaczyński, który dobrze te nastroje rozpoznał, bo i sam jest nimi napędzany (tylko na innym poziomie) i uderza bezpośrednio w taki ton, który karmi resentyment i urazę tych ludzi. Wasze oburzenie na użycie w wywiadzIe słowa faszyzm jest kompletnie dla mnie niezrozumiałe. Tak, metody PiS w poprzedniej kadencji i w obecnej książkowo wręcz przypominają to, czym karmiono ludzi we Włoszech za wiadomych czasów. Wtedy o faszyzmie mówiło się z dumą, dziś faszyzm poprzez późniejsze konotacje z nazizmem i Hitlerem, jest rozumiany inaczej, ale wystarczy otworzyć Wikipedię i poczytać o cechach charakterystycznych tego sposobu mamienia społeczeństwa, żeby zauważyć zbieżność. Postulaty socjalne, odwoływanie się do godności narodowej, wielkie projekty przemysłowe, wielkie przedsiębiorstwa, narodowe przedsięwzięcia kulturalne, opresyjność w stosunku do myślących inaczej albo niezależnie, zaciekły antybolszewizm i też antykapitalizm (generalne anty w stosunku do innych ogólnych prądów) - to mało zbieżności? Oczywiście faszyzm lat 20 nie był faszyzmem z roku 1938, tak samo kaczyzm z roku 2019 nie jest kaczyzmem z roku 2039, ale można sobie łatwo wyobrazić, jakby wyglądało państwo, gdyby ten absurd miał trwać nadal. Nie mówię, że tak samo, jak Włochy z lat 30, bo czasy są inne, ale pewne rysy ogólne są podobne, tendencje są też podobne, bo wynikają z kanalizowania w określony sposób pewnych cech ludzkiej natury.

Co do zarzutu o pogardę w stosunku do prostego człowieka - bo taki argument też padł jako krytyka tego wywiadu. Po pierwsze, nie widzę tego w nadmiarze, a po drugie, to mam dosyć stawiania tego abstrakcyjnego prostego człowieka jako jakiegoś dobra narodowego, którego nie można dotknąć, obrazić ani skrytykować, bo zaraz podnosi się krzyk. Może trzeba mu wskazać, że po prostu wielu rzeczy zwyczajnie nie rozumie i dlatego daje się łapać na lep prostej propagandy, wg której ważniejsze jest dopierdolić komuś z "Warszawki" albo bogatszemu sąsiadowi, niż pracować nad sobą, choć nie ma żadnej gwarancji, że się coś z tego będzie miało? Do tego dochodzi jeszcze ten nieszczęsny Kościół, który dokłada do pieca z drugiej strony. Wszystko to razem tworzy klimat zaścianka z pretensjami, a jak przychodzi ktoś, kto nazywa rzeczy w miarę po imieniu, i nazywa zaścianek zaściankiem, to podnosi się krzyk protestu.

Oj bardzo dobrze napisane. Zgadzam się chyba ze wszystkim co tu wyłożył Profesore.

[SODOMOUSE]

[SODOMOUSE]

[Wasyl]

Ciekawy wyrok w sprawie kredytów frankowych.
https://www.rp.pl/Banki/312129938-Poraz ... _BYL_DZIEN" onclick="window.open(this.href);return false;


Sąd Okręgowy w Warszawie w całości oddalił powództwo Barbary Husiew, wiceprzewodniczącej stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu, która pozwała jeden z banków.
Wyrok ogłoszono w środę, 11 grudnia. Sędzia Sądu Okręgowego Agnieszka Derejczyk w całości oddaliła powództwo Barbary Husiew, która pozwała Santandera, sąd obciążył ją kosztami postępowania. Sprawa dotyczyła umowy kredytu denominowanego do waluty. Sąd uznał, że klauzula przeliczająca wartość kredytu nie była abuzywna.

W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia podkreśliła, że umowa podpisana przez klientkę miała tytuł „umowa walutowa”, nie można więc podnosić argumentu, że była to umowa w złotych, była negocjowana w dwóch aspektach – marży i spłaty od razu w walucie obcej – nie można więc podnosić, że umowy nie można było negocjować w bankiem.

Sąd stwierdził, że klientka nie była zmuszona do wyboru oferty banku i nie miała możliwości szukania innej oferty innego banku (wniosek kredytowy był w październiku, a ostateczne podpisanie umowy nastąpiło w styczniu – miała zatem sporo czasu). Sędzina nie podzieliła też argumentacji klientki, że odmówiono jej wyniesienia umowy z banku i konsultacji z prawnikiem. W umowie był jednak zapis, że można od niej odstąpić w ciągu 10 dni, a p. Husiew ją podpisała, czyli de facto była świadoma tej możliwości – miała możliwość konsultacji. Poza tym musiała być świadoma ryzyka kursowego, bo podpisując umowę złożyła oświadczenie, że ma świadomość, że kurs może się wahać.

Klientka argumentowała, że umowa była sprzeczna z zasadami współżycia społecznego. Sędzia podkreśliła, że nikt z kredytobiorców nie podnosił argumentu o sprzeczności z zasadami współżycia społecznego w momencie zaciągania kredytu i tym samym podpisywania umowy, bo wtedy kurs CHF był niski. Dodała, że prawa ekonomii dyktują, że banki jako instytucje, zarabiają na swoich usługach, nie są zaś instytucjami charytatywnymi. Bank ustalał kurs na podstawie określonego w umowie mechanizmu, uwzględniającego warunki rynkowe. Sędzina stwierdziła, że wysokości kursu nie bank czy jego zarząd nie "wymyślał". Zwróciła uwagę, że osoba udająca się do banku po kredyt powinna mieć świadomość, że biorąc kredyt na tak długi okres zmienność kursu jest naturalna. Świadomość tę klient powinien mieć niezależnie od wykształcenia czy rodzaju wykonywanego zawodu.

[Kilgore]

Pozostaje Sędzinie przyklasnąć.

[Ascetic]

Ciekawy wyrok w sprawie kredytów frankowych.
https://www.rp.pl/Banki/312129938-Poraz ... _BYL_DZIEN" onclick="window.open(this.href);return false;


Sąd Okręgowy w Warszawie w całości oddalił powództwo Barbary Husiew, wiceprzewodniczącej stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu, która pozwała jeden z banków.
Wyrok ogłoszono w środę, 11 grudnia. Sędzia Sądu Okręgowego Agnieszka Derejczyk w całości oddaliła powództwo Barbary Husiew, która pozwała Santandera, sąd obciążył ją kosztami postępowania. Sprawa dotyczyła umowy kredytu denominowanego do waluty. Sąd uznał, że klauzula przeliczająca wartość kredytu nie była abuzywna.

W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia podkreśliła, że umowa podpisana przez klientkę miała tytuł „umowa walutowa”, nie można więc podnosić argumentu, że była to umowa w złotych, była negocjowana w dwóch aspektach – marży i spłaty od razu w walucie obcej – nie można więc podnosić, że umowy nie można było negocjować w bankiem.

Sąd stwierdził, że klientka nie była zmuszona do wyboru oferty banku i nie miała możliwości szukania innej oferty innego banku (wniosek kredytowy był w październiku, a ostateczne podpisanie umowy nastąpiło w styczniu – miała zatem sporo czasu). Sędzina nie podzieliła też argumentacji klientki, że odmówiono jej wyniesienia umowy z banku i konsultacji z prawnikiem. W umowie był jednak zapis, że można od niej odstąpić w ciągu 10 dni, a p. Husiew ją podpisała, czyli de facto była świadoma tej możliwości – miała możliwość konsultacji. Poza tym musiała być świadoma ryzyka kursowego, bo podpisując umowę złożyła oświadczenie, że ma świadomość, że kurs może się wahać.

Klientka argumentowała, że umowa była sprzeczna z zasadami współżycia społecznego. Sędzia podkreśliła, że nikt z kredytobiorców nie podnosił argumentu o sprzeczności z zasadami współżycia społecznego w momencie zaciągania kredytu i tym samym podpisywania umowy, bo wtedy kurs CHF był niski. Dodała, że prawa ekonomii dyktują, że banki jako instytucje, zarabiają na swoich usługach, nie są zaś instytucjami charytatywnymi. Bank ustalał kurs na podstawie określonego w umowie mechanizmu, uwzględniającego warunki rynkowe. Sędzina stwierdziła, że wysokości kursu nie bank czy jego zarząd nie "wymyślał". Zwróciła uwagę, że osoba udająca się do banku po kredyt powinna mieć świadomość, że biorąc kredyt na tak długi okres zmienność kursu jest naturalna. Świadomość tę klient powinien mieć niezależnie od wykształcenia czy rodzaju wykonywanego zawodu.

w końcu jakiś sensowny post w zalewie jakichś ścinków nie wiadomo jakiej proweniencji. <jak się wkurwię to zacznę robić skany wszystkiego co mam/ jest tego ze 2 k kilogramów. od 1992 roku. w kolorze i nie tylko. od niemieckiej po brytyjską prasę muzyczną. o interesujących mnie rzeczach, w tym branżowych badziewiach w w ścinkach nic nie wspominając. a zapewne też nie interesujące nikogo innego jak te ścinki powyżej>

z pierwszej szafy przykładowe:



no, ale tyle straszanek na ten moment.

@ Wasyl. jak oceniasz ten wyrok? wyrok, jak wyrok. jeden taki, większość mimo wszystko innych. a mnie ten konkretnie interesuje. porażka wymiaru sprawiedliwości, zwycięstwo banksterów, czy zwyczajne kurestwo?

[Wasyl]

Pozostaje Sędzinie przyklasnąć.

Banki to chuje, nie przeczę, ale
Zwróciła uwagę, że osoba udająca się do banku po kredyt powinna mieć świadomość, że biorąc kredyt na tak długi okres zmienność kursu jest naturalna. Świadomość tę klient powinien mieć niezależnie od wykształcenia czy rodzaju wykonywanego zawodu.

[Ascetic]

Pozostaje Sędzinie przyklasnąć.

[Nerwowy]

Pozostaje Sędzinie przyklasnąć.

Banki to chuje, nie przeczę, ale
Zwróciła uwagę, że osoba udająca się do banku po kredyt powinna mieć świadomość, że biorąc kredyt na tak długi okres zmienność kursu jest naturalna. Świadomość tę klient powinien mieć niezależnie od wykształcenia czy rodzaju wykonywanego zawodu.

Hahaha - zaorane, zasiane, zebrane i na wolnym rynku sprzedane!

Not.

Takie uzasadnienie byłoby w porządku w normalnym państwie ale nie w obecnym systemie opartym na propagandzie, dezinformacji i celowym ogłupianiu obywateli mającym na celu zrobienie z nich rzeszy bezwolnych, posłusznych debili, którzy pójdą za każdym kto obieca im ochronę przed wszelkim złem tego świata i bezpieczeńswo ekonomiczne.

[Triceratops]

W nowym NIE jest dosc ciekawy artykul Wolk-Laniewskiej pt "Boga nie ma, boga nie ma, boga nie ma" nt ateizmu i jest dosc ciekawy,
Oczywiscie jako, ze nie mam smartfona i nie nosze ze soba aparatu nie wkleje zdjecia artykulu. Dobrze, ze nie zalozylem tego tematu, bo by wyszlo, ze szewc bez butow chodzi.

[Agony]

^
Szkoda, że nie możesz wrzucić artykułu Agnieszki Wołk-Łaniewskiej, bo chętnie poczytałbym, co na temat istnienia/nieistnienia Boga mają do powiedzenia ludzie nieoświeceni.

"NIE" już od bardzo dawna nie kupuję. Majaczą mi się jednak wspomnienia związane z pewnym artykułem z tej gazety jeszcze z lat 90. Tekst dotyczył Nowego Porządku Świata. Przedstawiono to zagadnienie nie jako hipotezę lub teorię spiskową, ale jako prawdziwą rzeczywistość, do której dąży elita finansowa, polityczna i przemysłowa w USA. Wymieniono nawet wszystkie podstawowe założenia NWO, z których zapamiętałem dwa:

a) władza ma prawo być rozrzutna, za to ty masz oszczędzać na wszystkim
b) nie pytaj co władza może zrobić dla ciebie, pytaj co ty możesz zrobić dla władzy

Więcej grzechów nie pamiętam i sobie nie przypomnę, bo gazeta trafiła do pieca. Punkt b) to w zasadzie żadna tajemnica, ogłosił go publicznie prezydent Kennedy w przemówieniu, które do dziś jest powszechnie cytowane. Te słowa prezydenta Kennedy'ego nie wywołały zaniepokojenia, bowiem odbiorcy nie powiązali treści z kontekstem.

To chyba jedyny znany mi artykuł nt. NWO, który nie był zamieszczony w prasie oszołomsko-prawicowej, ale wprost przeciwnie, w prasie związanej z postkomunistyczną lewicą. Ale czy taki artykuł w gazecie należącej do postkomucha powinien dziwić? Mam Encyklopedię Powszechną z czasów Polski Ludowej (z drugiej poł. lat 70.) i tam dosyć odważnie i prawdziwie piszą o pewnych zagadnieniach z zakresu polityki wewnętrznej i zagranicznej St. Zjednoczonych, o których dziś bezpieczniej jest nawet nie myśleć. No ale jednak tematykę NWO przemilczano. Nie posuwano się aż tak daleko, być może dlatego, by przypadkiem nie zasugerować, że z projektem nowego światowego ładu był powiązany także ZSRR.

Prawda czy fałsz - tego nie chce mi się rozstrzygać, ale faktem jest, że u Urbana o tym kiedyś pisano.

[Ascetic]

^
Szkoda, że nie możesz wrzucić artykułu Agnieszki Wołk-Łaniewskiej, bo chętnie poczytałbym, co na temat istnienia/nieistnienia Boga mają do powiedzenia ludzie nieoświeceni.

"NIE" już od bardzo dawna nie kupuję. Majaczą mi się jednak wspomnienia związane z pewnym artykułem z tej gazety jeszcze z lat 90. Tekst dotyczył Nowego Porządku Świata. Przedstawiono to zagadnienie nie jako hipotezę lub teorię spiskową, ale jako prawdziwą rzeczywistość, do której dąży elita finansowa, polityczna i przemysłowa w USA. Wymieniono nawet wszystkie podstawowe założenia NWO, z których zapamiętałem dwa:

a) władza ma prawo być rozrzutna, za to ty masz oszczędzać na wszystkim
b) nie pytaj co władza może zrobić dla ciebie, pytaj co ty możesz zrobić dla władzy

Więcej grzechów nie pamiętam i sobie nie przypomnę, bo gazeta trafiła do pieca. Punkt b) to w zasadzie żadna tajemnica, ogłosił go publicznie prezydent Kennedy w przemówieniu, które do dziś jest powszechnie cytowane. Te słowa prezydenta Kennedy'ego nie wywołały zaniepokojenia, bowiem odbiorcy nie powiązali treści z kontekstem.

To chyba jedyny znany mi artykuł nt. NWO, który nie był zamieszczony w prasie oszołomsko-prawicowej, ale wprost przeciwnie, w prasie związanej z postkomunistyczną lewicą. Ale czy taki artykuł w gazecie należącej do postkomucha powinien dziwić? Mam Encyklopedię Powszechną z czasów Polski Ludowej (z drugiej poł. lat 70.) i tam dosyć odważnie i prawdziwie piszą o pewnych zagadnieniach z zakresu polityki wewnętrznej i zagranicznej St. Zjednoczonych, o których dziś bezpieczniej jest nawet nie myśleć. No ale jednak tematykę NWO przemilczano. Nie posuwano się aż tak daleko, być może dlatego, by przypadkiem nie zasugerować, że z projektem nowego światowego ładu był powiązany także ZSRR.

Prawda czy fałsz - tego nie chce mi się rozstrzygać, ale faktem jest, że u Urbana o tym kiedyś pisano.

skąd ten zaciąg?. kolejnego z seminarium wyrzucili? jak nie b-cult to kolejny i kolejny. ktoś coś z tego rozumie?

[Hatefire]

skąd ten zaciąg?. kolejnego z seminarium wyrzucili? jak nie b-cult to kolejny i kolejny. ktoś coś z tego rozumie?

Na pewno trzeba zrobić odwyk z forume, bo lada chwila zrobi się za późno i sam zacznę chodzić w czapeczce z folii aluminiowej ;-)

[Ascetic]

skąd ten zaciąg?. kolejnego z seminarium wyrzucili? jak nie b-cult to kolejny i kolejny. ktoś coś z tego rozumie?

Na pewno trzeba zrobić odwyk z forume, bo lada chwila zrobi się za późno i sam zacznę chodzić w czapeczce z folii aluminiowej ;-)

powiem, Ci w tajemnicy, żeby głosy w głowie i ci co nas teraz podglądają, nie słyszeli, że robi się tutaj coraz dziwniej. przez chwilę wręcz myślałem, że sam to czytam i mi się roi. ale, że Ty piszesz to co piszesz, to widzę, że nie jest ze mną tak źle. a właśnie. z jakiej sali jesteś? jaki numer? pytam, bo Ciebie jeszcze nie widziałem. a i dostałeś dzisiaj leki, bo u mnie dzisiaj jeszcze nie było pielęgniarza.

[Hatefire]

powiem, Ci w tajemnicy, żeby głosy w głowie i ci co nas teraz podglądają, nie słyszeli, że robi się tutaj coraz dziwniej. przez chwilę wręcz myślałem, że sam to czytam i mi się roi. ale, że Ty piszesz to co piszesz, to widzę, że nie jest ze mną tak źle. a właśnie. z jakiej sali jesteś? jaki numer? pytam, bo Ciebie jeszcze nie widziałem. a i dostałeś dzisiaj leki, bo u mnie dzisiaj jeszcze nie było pielęgniarza.

Nie śpij, o 1:23 zacznę pukać morsem w kaloryfer. Nasłuchuj ;-)

[535]

Spokojnie panowie. Na sali, prócz pacjentów, mamy także praktykujących lekarzy.

[Ascetic]

powiem, Ci w tajemnicy, żeby głosy w głowie i ci co nas teraz podglądają, nie słyszeli, że robi się tutaj coraz dziwniej. przez chwilę wręcz myślałem, że sam to czytam i mi się roi. ale, że Ty piszesz to co piszesz, to widzę, że nie jest ze mną tak źle. a właśnie. z jakiej sali jesteś? jaki numer? pytam, bo Ciebie jeszcze nie widziałem. a i dostałeś dzisiaj leki, bo u mnie dzisiaj jeszcze nie było pielęgniarza.

Nie śpij, o 1:23 zacznę pukać morsem w kaloryfer. Nasłuchuj ;-)

szczęściarz. mi widelec i łyżkę zabrali... zresztą na nic by się zdały. za momencik < o 21.37> zaczynam wybijać głową "barkę". o oparcie pryczy. bo mnie hujki pasami zapięły.

[Ascetic]

Spokojnie panowie. Na sali, prócz pacjentów, mamy także praktykujących lekarzy.

taaa. jest jeden. fakt. ciągle nafukany, ale jest. tyle, że to jakiś chirurg chyba jest.

[Triceratops]

^
Szkoda, że nie możesz wrzucić artykułu Agnieszki Wołk-Łaniewskiej, bo chętnie poczytałbym, co na temat istnienia/nieistnienia Boga mają do powiedzenia ludzie nieoświeceni.
.

No dobra przekonales mnie, jutro wrzuce.

^

Prawda czy fałsz - tego nie chce mi się rozstrzygać, ale faktem jest, że u Urbana o tym kiedyś pisano.

Tam ciagle sa ciekawe rzeczy ale coraz mniej. Takiego Rozenka to szkoda czytac, ale AWL z Daniszewska trzymaja poziom caly czas. No i sam Urban zawsze ciekawie.

[Sybir]

Panowie, wiedzcie, że wszystko skrzętnie notuję.