Moment, że pęka Ci kręgosłup i czujesz, że masz do czynienia ze sztuką
Moderatorzy: Gore_Obsessed, ultravox, Heretyk, Nasum, Sybir
-
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 8205
- Rejestracja: 26-12-2010, 12:33
Moment, że pęka Ci kręgosłup i czujesz, że masz do czynienia ze sztuką
Temat z dupy. Jak 90 % które powstają na forume. Chodzi mi o sztukę ,że coś oglądasz,słuchasz, grasz i pewien framgemt tej sztuki tak cię łapie za serce ,że wszystko w tobie pęka.
Ja dziś przed odpaleniem
Macie tak z pewnymi rzeczami?
Czy to muzyka,film gry komputerowe- takie namacalne fragmenty ,że coś odpalasz i jesteś totalenie poskładany.
Nie istotny jest rodzaj sztuki ale emocje ,które temu towarzyszą.
Pamiętam jak Take Shelter zobaczyłem pierwszy raz. Nie mogłem się przy końcówce pozbierać.
Coś co ciacha mi serce nożyczkami na pół.
NIe wiem czy ktoś Take Shelter widział ale jeśli ktoś widział to czy on miał schizofrenię? Czy ten deszcz miał symbol przemiany? Czy wyjście z bunkru pomogło mu pokonać lęki na zawsze? Czy nic nie było schizforemią a rzeczywistością ,która miała sie ziscić i scenariuszem dla świata?
Będę dziś oglądać dziesiąty raz i zadawać te same pytania. Dobrze ,że byłem w Rossmanie i kupiłem zapas chusteczek.
Ja dziś przed odpaleniem
Macie tak z pewnymi rzeczami?
Czy to muzyka,film gry komputerowe- takie namacalne fragmenty ,że coś odpalasz i jesteś totalenie poskładany.
Nie istotny jest rodzaj sztuki ale emocje ,które temu towarzyszą.
Pamiętam jak Take Shelter zobaczyłem pierwszy raz. Nie mogłem się przy końcówce pozbierać.
Coś co ciacha mi serce nożyczkami na pół.
NIe wiem czy ktoś Take Shelter widział ale jeśli ktoś widział to czy on miał schizofrenię? Czy ten deszcz miał symbol przemiany? Czy wyjście z bunkru pomogło mu pokonać lęki na zawsze? Czy nic nie było schizforemią a rzeczywistością ,która miała sie ziscić i scenariuszem dla świata?
Będę dziś oglądać dziesiąty raz i zadawać te same pytania. Dobrze ,że byłem w Rossmanie i kupiłem zapas chusteczek.
Kupię:
Vastum Hole Below
Vastum Hole Below
-
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 8205
- Rejestracja: 26-12-2010, 12:33
Re: Moment ,że peka ci kręgosłup i czujesz ,że masz doczynienia z sztuka
Ta scena jak opuszcza bunkier i walczy z demonami. Jaki tu jest ładunek emocjonalny
Najsmutniejszy film na świecie i zastanawiający dla mnie.
Ta jak ten duet aktorów zagrał. ja pierdole. Miazga. To od 4:30
Najsmutniejszy film na świecie i zastanawiający dla mnie.
Ta jak ten duet aktorów zagrał. ja pierdole. Miazga. To od 4:30
Kupię:
Vastum Hole Below
Vastum Hole Below
- Sgt. Barnes
- zahartowany metalizator
- Posty: 5389
- Rejestracja: 13-07-2012, 07:37
Re: Moment ,że peka ci kręgosłup i czujesz ,że masz doczynienia z sztuka
Będzie oglądane. Znalazłem na dysku.
Prawdziwy mężczyzna powinien być...ogolony i ciut, ciut pijany.
Bolesław Wieniawa-Długoszowski.
Bolesław Wieniawa-Długoszowski.
-
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 8205
- Rejestracja: 26-12-2010, 12:33
Re: Moment ,że peka ci kręgosłup i czujesz ,że masz doczynienia z sztuka
O super. Warto. To nie jest film z fajewerkami. To mozolny film, o chorobie psychicznej. I o relacjach z najbliższą rodziną jak przebieg choroby wpływa na zycie.
Kupię:
Vastum Hole Below
Vastum Hole Below
- Sgt. Barnes
- zahartowany metalizator
- Posty: 5389
- Rejestracja: 13-07-2012, 07:37
Re: Moment ,że peka ci kręgosłup i czujesz ,że masz doczynienia z sztuka
Ja akurat bardzo lubię takie kino. Może w weekend przerobię i dodam cos od siebie na jego temat, bo dużo dobrego słyszałem.
Prawdziwy mężczyzna powinien być...ogolony i ciut, ciut pijany.
Bolesław Wieniawa-Długoszowski.
Bolesław Wieniawa-Długoszowski.
-
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 8205
- Rejestracja: 26-12-2010, 12:33
Re: Moment ,że peka ci kręgosłup i czujesz ,że masz doczynienia z sztuka
Dla mnie jeden z filmów życia. Kapitalne kino. Ciężkie ale jakie prawdziwe.
Kupię:
Vastum Hole Below
Vastum Hole Below
-
- postuje jak opętany!
- Posty: 409
- Rejestracja: 21-05-2023, 14:02
-
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 8205
- Rejestracja: 26-12-2010, 12:33
Re: Moment ,że peka ci kręgosłup i czujesz ,że masz doczynienia z sztuka
Klękłem jak grałem. Metafizyczny stan.
I ten soundtrack.
Ja pierdole.
Co ja przy tym przeżyłem
Ostatnio zmieniony 24-01-2024, 20:55 przez tomaszm, łącznie zmieniany 1 raz.
Kupię:
Vastum Hole Below
Vastum Hole Below
- Sgt. Barnes
- zahartowany metalizator
- Posty: 5389
- Rejestracja: 13-07-2012, 07:37
Re: Moment ,że peka ci kręgosłup i czujesz ,że masz doczynienia z sztuka
A pamiętacie to?
Prawdziwy mężczyzna powinien być...ogolony i ciut, ciut pijany.
Bolesław Wieniawa-Długoszowski.
Bolesław Wieniawa-Długoszowski.
-
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 8205
- Rejestracja: 26-12-2010, 12:33
Re: Moment ,że peka ci kręgosłup i czujesz ,że masz doczynienia z sztuka
Wątek Chrisa to jest coś co też mnie rozwala i ładzie na łopatki
Val Kilmer miał tu swoje 5 minut totalnego popisu aktorskiego
TO od 1:45 ta scena wyrywa z trzewi
Val Kilmer miał tu swoje 5 minut totalnego popisu aktorskiego
TO od 1:45 ta scena wyrywa z trzewi
Kupię:
Vastum Hole Below
Vastum Hole Below
-
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 8205
- Rejestracja: 26-12-2010, 12:33
- Żułek
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 14499
- Rejestracja: 10-07-2013, 15:43
- Lokalizacja: from hell
Re: Moment ,że peka ci kręgosłup i czujesz ,że masz doczynienia z sztuka
a ja wole na wesoło
Mocarne knury w butach biegają po lesie z połówkami melona na głowach wykrzykując pod adresem maciory jestem chomikiem z azbestu.
memberlist.php?mode=&sk=d&sd=d#memberlist
memberlist.php?mode=&sk=d&sd=d#memberlist
- Blackult
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2412
- Rejestracja: 01-12-2004, 23:00
Re: Moment ,że peka ci kręgosłup i czujesz ,że masz doczynienia z sztuka
zajebista była, nie skończyłem bo mi się pirat w jednym miejscu zaciął i chuj, teraz mam cyfrowego orginala ale jestem za stary nie mam czasu
-
- zaczyna szaleć
- Posty: 167
- Rejestracja: 14-01-2024, 14:45
Re: Moment ,że peka ci kręgosłup i czujesz ,że masz doczynienia z sztuka
U mnie taką reakcję wywołuje "Sideshow" Kickback z kulminacją po minucie 2:00.
Wgląd jak przy tym mam raczej nie wskazuje na to, że mam styczność ze sztuką. Możliwe, że wręcz przeciwnie. Ale to mrożące poczucie w kręgosłupie występuje nieprzerwanie od 2009 mimo, że z czasem jestem coraz mnie wrażliwy na muzykę.
Wgląd jak przy tym mam raczej nie wskazuje na to, że mam styczność ze sztuką. Możliwe, że wręcz przeciwnie. Ale to mrożące poczucie w kręgosłupie występuje nieprzerwanie od 2009 mimo, że z czasem jestem coraz mnie wrażliwy na muzykę.
- Olo
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2059
- Rejestracja: 27-11-2001, 11:41
- Lokalizacja: Lublin
- Kontakt:
Re: Moment, że pęka Ci kręgosłup i czujesz, że masz do czynienia ze sztuką
Generalnie nie znam się na tańcu nowoczesnym, ale w tej kombinacji na tym video z muzyką Hani Rani i islandzkim pejzażem miałem łzy wzruszenia w oczach, gdy pierwszy raz to zobaczyłem
Życie światów jest ryczącą rzeką, ale Ziemia jest sadzawką i stawem.
Znak zagłady jest wypisany na waszych czołach – jak długo będziecie się opierać ukłuciom szpilek?
Znak zagłady jest wypisany na waszych czołach – jak długo będziecie się opierać ukłuciom szpilek?
- DST
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2001
- Rejestracja: 23-12-2010, 23:02
Re: Moment ,że peka ci kręgosłup i czujesz ,że masz doczynienia z sztuka
O tak. Mam dokładnie tak samo, najlepszy ich numer i fenomenalny album.C//A pisze: ↑26-01-2024, 13:57U mnie taką reakcję wywołuje "Sideshow" Kickback z kulminacją po minucie 2:00.
Wgląd jak przy tym mam raczej nie wskazuje na to, że mam styczność ze sztuką. Możliwe, że wręcz przeciwnie. Ale to mrożące poczucie w kręgosłupie występuje nieprzerwanie od 2009 mimo, że z czasem jestem coraz mnie wrażliwy na muzykę.
- Lord Gorloj
- w mackach Zła
- Posty: 729
- Rejestracja: 20-12-2018, 15:54
Re: Moment, że pęka Ci kręgosłup i czujesz, że masz do czynienia ze sztuką
Raz miałem taką akcję, że mnie poskładało jak krzesełko.
Z dziesięć lat temu byłem w Poznaniu i odbywał się tam Festiwal Mozartowski. W sumie gówno mnie to obchodziło, ale dowiedziałem się, że ma być koncert w archikatedrze, na którym będą grali "Requiem", ale tak, jak ono zostało pomyślane, czyli jako mszę. Precyzyjniej, w archikatedrze miała się odbyć msza trydencka za duszę Mozarta w czasie której miało być odegrane całe Requiem - jako muzyka do obrzędu. To był jakiś pojebany, niewygodny termin, bodajże środa o 23. Ale za darmo, więc poszedłem z ciekawości.
Poskładało mnie tak jak nigdy kurwa w życiu, a jestem pierdolonym ateuszem i kościół mam w dupie. Ja jebie. Powiedzieć, że pękł mi kręgosłup, to nic nie powiedzieć. Wyszedłem z tej katedry na czworakach. Potem słuchałem Requiem w domu jeszcze, ale to w ogóle nie było porównania: żaden koncert, żadna płyta, film, książka, mnie tak nie porobiła jak to Requiem wtedy w środku nocy, w gotyckim kościele, z tymi śpiewami po łacinie, Mozartem i księżmi w czarnych ornatach z wyhaftowanymi czaszkami. Zbroja obsrana. To było jak trip na grzybach albo DMT: oczy się na chwilę otworzyły na wieczność i mnie całkowicie oślepiło.
W ogóle jak myśle o tym temacie, no to jest trochę płyt czy książek czy czego tam, od których mi pęka kręgosłup, ale te estetycznie najpotężniejsze przeżycia zawsze były w czasie wydarzeń live albo przynajmniej na dworze, w określonym kontekście. Koncerty, spektakle, słuchanie Burzum z walkmana i zdartej kasety w środku lasu - takie rzeczy. Nigdy w domu i nigdy nie dało się już potem tego odtworzyć, zawsze mnie jednorazowo rozpierdalało. O, np. jak pierwszy raz usłyszałem solo w Key To The Gate - na skrzyżowaniu dróg, w lesie obok jeziora na pomorskiej wsi, wczesnym wieczorem, tuż po zachodzie słońca. To jest takie trochę uczucie jakby przebić głową sufit. Myślisz na co dzień, że o kurwa, ale coś jest zajebiste, no bardziej się już nie da... a potem w jakimś jednorazowym i często przypadkowym wydarzeniu okazuje się, że owszem, da się. Istnieje coś wyżej, dalej, głębiej - i da się tam wejść na chwilkę, na krótki moment, po którym zostaje żal, że nie da się tego osiągnąć świadomie, celowo, że to było - i już nie jest. Muzyka czy cokolwiek zostaje, ale tamto - nie. Tylko wspomnienie.
Z dziesięć lat temu byłem w Poznaniu i odbywał się tam Festiwal Mozartowski. W sumie gówno mnie to obchodziło, ale dowiedziałem się, że ma być koncert w archikatedrze, na którym będą grali "Requiem", ale tak, jak ono zostało pomyślane, czyli jako mszę. Precyzyjniej, w archikatedrze miała się odbyć msza trydencka za duszę Mozarta w czasie której miało być odegrane całe Requiem - jako muzyka do obrzędu. To był jakiś pojebany, niewygodny termin, bodajże środa o 23. Ale za darmo, więc poszedłem z ciekawości.
Poskładało mnie tak jak nigdy kurwa w życiu, a jestem pierdolonym ateuszem i kościół mam w dupie. Ja jebie. Powiedzieć, że pękł mi kręgosłup, to nic nie powiedzieć. Wyszedłem z tej katedry na czworakach. Potem słuchałem Requiem w domu jeszcze, ale to w ogóle nie było porównania: żaden koncert, żadna płyta, film, książka, mnie tak nie porobiła jak to Requiem wtedy w środku nocy, w gotyckim kościele, z tymi śpiewami po łacinie, Mozartem i księżmi w czarnych ornatach z wyhaftowanymi czaszkami. Zbroja obsrana. To było jak trip na grzybach albo DMT: oczy się na chwilę otworzyły na wieczność i mnie całkowicie oślepiło.
W ogóle jak myśle o tym temacie, no to jest trochę płyt czy książek czy czego tam, od których mi pęka kręgosłup, ale te estetycznie najpotężniejsze przeżycia zawsze były w czasie wydarzeń live albo przynajmniej na dworze, w określonym kontekście. Koncerty, spektakle, słuchanie Burzum z walkmana i zdartej kasety w środku lasu - takie rzeczy. Nigdy w domu i nigdy nie dało się już potem tego odtworzyć, zawsze mnie jednorazowo rozpierdalało. O, np. jak pierwszy raz usłyszałem solo w Key To The Gate - na skrzyżowaniu dróg, w lesie obok jeziora na pomorskiej wsi, wczesnym wieczorem, tuż po zachodzie słońca. To jest takie trochę uczucie jakby przebić głową sufit. Myślisz na co dzień, że o kurwa, ale coś jest zajebiste, no bardziej się już nie da... a potem w jakimś jednorazowym i często przypadkowym wydarzeniu okazuje się, że owszem, da się. Istnieje coś wyżej, dalej, głębiej - i da się tam wejść na chwilkę, na krótki moment, po którym zostaje żal, że nie da się tego osiągnąć świadomie, celowo, że to było - i już nie jest. Muzyka czy cokolwiek zostaje, ale tamto - nie. Tylko wspomnienie.
I fell into the pit of language
and couldn't put myself
out
and couldn't put myself
out
- Believer
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1844
- Rejestracja: 08-06-2013, 11:27
- Lokalizacja: cipsko twojego starego
Re: Moment, że pęka Ci kręgosłup i czujesz, że masz do czynienia ze sztuką
Kurwa też mnie rozjebało to solo emocjonalnie. Początek utworu wydał mi się skrajnym nieskładnym koślawo zagranym gównem, a potem wszedł ten motyw. Nawet sie potem nauczyłem tej solówki i sobie grałem.Lord Gorloj pisze: ↑26-01-2024, 14:54Raz miałem taką akcję, że mnie poskładało jak krzesełko.
[...]O, np. jak pierwszy raz usłyszałem solo w Key To The Gate - na skrzyżowaniu dróg, w lesie obok jeziora na pomorskiej wsi, wczesnym wieczorem, tuż po zachodzie słońca. To jest takie trochę uczucie jakby przebić głową sufit. Myślisz na co dzień, że o kurwa, ale coś jest zajebiste, no bardziej się już nie da... a potem w jakimś jednorazowym i często przypadkowym wydarzeniu okazuje się, że owszem, da się. Istnieje coś wyżej, dalej, głębiej - i da się tam wejść na chwilkę, na krótki moment, po którym zostaje żal, że nie da się tego osiągnąć świadomie, celowo, że to było - i już nie jest. Muzyka czy cokolwiek zostaje, ale tamto - nie. Tylko wspomnienie.
Z innych rzeczy, które przychodzą do głowy:
1:20 i dalej ten klawisz
Potem 1:49
Ten riff grany na basie, gitara w tle, a potem zamiana miejsc. Riff na gitarze, a bas wraca do swojej robi. Rozpierdala mnie ZAWSZE.
-
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2453
- Rejestracja: 25-08-2006, 22:15
Re: Moment, że pęka Ci kręgosłup i czujesz, że masz do czynienia ze sztuką
Oglądałeś "Jestem przeciw" ? Jeżeli nie to trzeba nadrobić.Believer pisze: ↑26-01-2024, 16:00Kurwa też mnie rozjebało to solo emocjonalnie. Początek utworu wydał mi się skrajnym nieskładnym koślawo zagranym gównem, a potem wszedł ten motyw. Nawet sie potem nauczyłem tej solówki i sobie grałem.Lord Gorloj pisze: ↑26-01-2024, 14:54Raz miałem taką akcję, że mnie poskładało jak krzesełko.
[...]O, np. jak pierwszy raz usłyszałem solo w Key To The Gate - na skrzyżowaniu dróg, w lesie obok jeziora na pomorskiej wsi, wczesnym wieczorem, tuż po zachodzie słońca. To jest takie trochę uczucie jakby przebić głową sufit. Myślisz na co dzień, że o kurwa, ale coś jest zajebiste, no bardziej się już nie da... a potem w jakimś jednorazowym i często przypadkowym wydarzeniu okazuje się, że owszem, da się. Istnieje coś wyżej, dalej, głębiej - i da się tam wejść na chwilkę, na krótki moment, po którym zostaje żal, że nie da się tego osiągnąć świadomie, celowo, że to było - i już nie jest. Muzyka czy cokolwiek zostaje, ale tamto - nie. Tylko wspomnienie.
Z innych rzeczy, które przychodzą do głowy:
1:20 i dalej ten klawisz
Potem 1:49
Ten riff grany na basie, gitara w tle, a potem zamiana miejsc. Riff na gitarze, a bas wraca do swojej robi. Rozpierdala mnie ZAWSZE.
- Believer
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1844
- Rejestracja: 08-06-2013, 11:27
- Lokalizacja: cipsko twojego starego
Re: Moment, że pęka Ci kręgosłup i czujesz, że masz do czynienia ze sztuką
Nie oglądałem, ale wiem, że jest tam muza Siekiery.vicotnick pisze: ↑26-01-2024, 16:14Oglądałeś "Jestem przeciw" ? Jeżeli nie to trzeba nadrobić.Believer pisze: ↑26-01-2024, 16:00Kurwa też mnie rozjebało to solo emocjonalnie. Początek utworu wydał mi się skrajnym nieskładnym koślawo zagranym gównem, a potem wszedł ten motyw. Nawet sie potem nauczyłem tej solówki i sobie grałem.Lord Gorloj pisze: ↑26-01-2024, 14:54Raz miałem taką akcję, że mnie poskładało jak krzesełko.
[...]O, np. jak pierwszy raz usłyszałem solo w Key To The Gate - na skrzyżowaniu dróg, w lesie obok jeziora na pomorskiej wsi, wczesnym wieczorem, tuż po zachodzie słońca. To jest takie trochę uczucie jakby przebić głową sufit. Myślisz na co dzień, że o kurwa, ale coś jest zajebiste, no bardziej się już nie da... a potem w jakimś jednorazowym i często przypadkowym wydarzeniu okazuje się, że owszem, da się. Istnieje coś wyżej, dalej, głębiej - i da się tam wejść na chwilkę, na krótki moment, po którym zostaje żal, że nie da się tego osiągnąć świadomie, celowo, że to było - i już nie jest. Muzyka czy cokolwiek zostaje, ale tamto - nie. Tylko wspomnienie.
Z innych rzeczy, które przychodzą do głowy:
1:20 i dalej ten klawisz
Potem 1:49
Ten riff grany na basie, gitara w tle, a potem zamiana miejsc. Riff na gitarze, a bas wraca do swojej robi. Rozpierdala mnie ZAWSZE.