Świat Bez Końca

Chcesz zaprezentowac zespół, strone... to właśnie tutaj

Moderatorzy: Gore_Obsessed, ultravox, Heretyk, Nasum, Sybir

ODPOWIEDZ
Karkasonne

Re: Świat Bez Końca

11-07-2016, 10:37

Dzięki chłopaki, za ok. godzinę wychodzę, wpisy na bieżąco będą pewnie na moim fejsie (fb.com/karkasonne), hails!
Awatar użytkownika
Żułek
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 14506
Rejestracja: 10-07-2013, 15:43
Lokalizacja: from hell

Re: Świat Bez Końca

11-07-2016, 14:56

mam nadzieje że buty kupiłeś ;)
Mocarne knury w butach biegają po lesie z połówkami melona na głowach wykrzykując pod adresem maciory jestem chomikiem z azbestu.

memberlist.php?mode=&sk=d&sd=d#memberlist
Awatar użytkownika
manieczki
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 12171
Rejestracja: 25-07-2010, 03:07

Re: Świat Bez Końca

11-07-2016, 16:44

po co, w kubotach bedzie smigal
http://krucjatarozancowazaojczyzne.pl" onclick="window.open(this.href);return false;
Awatar użytkownika
Żułek
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 14506
Rejestracja: 10-07-2013, 15:43
Lokalizacja: from hell

Re: Świat Bez Końca

11-07-2016, 19:18

chyba się zużyły bo w ostatnim wpisie na fejsie były sandałki ;)
Mocarne knury w butach biegają po lesie z połówkami melona na głowach wykrzykując pod adresem maciory jestem chomikiem z azbestu.

memberlist.php?mode=&sk=d&sd=d#memberlist
Karkasonne

Re: Świat Bez Końca

12-07-2016, 16:36

Pierwszy wpis wrzucę na zachętę też tutaj:

Dziennik Pokładowy Kapitana Kosmicznego Patrolu

12.07.2016, Okolice Budapesztu.

Kochany pamiętniczku,

Dziś jest pierwszy dzień podróży, i spędziłem go bardzo dobrze. Udało mi się dostać z Krakowa aż pod Budapeszt. Przez cały dzień stałem wszystkiego może ze 30 minut. Przeskakiwałem prawie z auta do auta, a CB Radio działało świetnie. Słodkie, nieprawdaż? Aha, zdążyłem już odkryć, że nie wziąłem drugich butów (zostały w domu), oraz mapy Europy (została w jakimś samochodzie). Tak więc oczekuję około 45 słonecznych dni i ogarniętych kierowców, bo w sandałach i bez mapy mam w przeciwnym razie marne szanse na komfort. Na szczęście mam jeszcze kilka innych map, których jeszcze nie zgubiłem, ale jak tylko wyciągnę, to na pewno zgubię.

Śmiesznie zaczęło się robić dopiero na stacji, z której właśnie pisze, siedząc w namiocie. Duża pompa, wielu Polaków, ale dotarłem o 22.30, więc wszyscy albo śpią, albo się kładli. Tym samym nie miałem wielkiego pola do popisu.

Wziąłem się więc za rozkładanie namiotu, a tutaj psikus.

Namiot okazał się innym, niż tamten, który miałem w zeszłym roku. Nie wdawajmy się w szczegóły, to skomplikowane. Główną różnicą było to, że model "Festival Fun", w którym właśnie siedzę, nie ma tropiku. Zdzierżyłbym to – jest cieplutko – gdyby nie to, że linka w jednym ze stelaży pękła, gdy stawiałem domek. Coś tam pokombinowałem, ale nie uniknąłem nawiązań do Pijanego Domu gdzieśtam w Polsce. Tak więc śpię w namiocie, który jest Maćkiem z Klanu wśród namiotów.

Rozłożyłem go ok. 50 metrów za stacją, na zielonym terenie rozpoczynającym się wielkim napisem "NIE WCHODZIĆ!" po węgiersku i szlabanem. Oczywiście, jako Koleś Git poszedłem i tak.

Jeden z polskich kierowców podarował mi butelkę wody, gdy powiedziałem, że idę na stację napełnić swoją. Nie wiedziałem, jak mu powiedzieć, że to tylko do mycia, więc wziąłem. Tym samym po raz pierwszy w życiu umyłem intymne części Nałęczowianką gazowaną. Pragnę nadmienić, że to bardzo niecodzienne uczucie.

Gdy wszystko było już załatwione i ułożone, byłem przebrany i najedzony, i siedziałem w wejściu w samych gaciach i koszulce, do szlabanu zajechało auto. Nosiło wszelkie znamiona auta ochrony lub policji.

Domyśliłem się, że chodzi o mnie, ale zawsze istniało prawdopodobieństwo, że po prostu tu zajechali. I mnie nie widzą. I to w ogóle nie policja, tylko jakieś taxi, czy inne dziadostwo. Nie widziałem dokładnie. Jeden z nich, ten od mojej strony, palił papierosa.

Jednego. A potem drugiego.

Siedziałem bez ruchu przez te 10 minut, jak przepiórka przyczajona w trawie, która dobrze wie, że drapieżnik ją widzi, ale nie ma już żywcem gdzie uciec.

Cały czas mieli włączone światła. Kuźwa – chcą mnie wykończyć nerwowo, bym sam do nich podszedł, czy jak? W końcu ruszyli. Odetchnąłem.

Przejechali pół metra i tak zostali. Pozostałem na bezdechu. To już chyba jakieś jaja.

W końcu latarka patrolowa zaświeciła mi prosto w twarz. Gdy zgasła, zacząłem ubierać spodnie. Chyba jednak nie obejdzie się bez rozmowy, i będzie ona trudna. W okolicy nie ma innego miejsca na rozbicie namiotu, bo albo beton, albo kamienie.

Nikt nie wyszedł. Zaświeciła drugi raz. Wówczas to skierowałem małe, czerwone światełko które wziąłem z tyłu swojego rowera, włączyłem pulsowanie i również wycelowałem w nich. Było to tak idiotyczne, że sam nie ogarniam, co w ogóle miałem w głowie, robiąc to. Chyba postawiiłem na humor i chęć przekazania "Takie z was cwaniaki? Nie tylko wy macie latareczkę!".

A wówczas, wbrew wszelkiemu rachunkowi normalności, zgasili latarkę i odjechali. Gdy tylko wyjechali na autostradę, zacząłem się skręcać ze śmiechu.

Jutro czeka mnie kolejny dzień pełen swawoli.
Karkasonne

Re: Świat Bez Końca

26-07-2016, 17:02

Nie spodziewałem się, że przywiozę takie story...

Pomyślałem, że zanim to wrzucę na bloga, podzielę się z wami...

Otóż dwa dni temu przekraczałem w nocy granicę turecko-grecką, gdzieś tam na dole, od Ipsala. Gdy spróbowałem przejść na piechotę, żołnierze tureccy mnie cofnęli, pokazując grzecznie, że jak spróbuję jeszcze raz, to mogą strzelać. I że mam sobie znaleźć auto.

Ciemna noc, głucha noc, kto teraz weźmie takiego ciula jak ja? Popytałem Turków, generalnie kazali mi spadać gdzie Allah rośnie, ale jeden się zgodził. W każdym razie zgodził się, dopóki nie zobaczył, jaki mam wielki plecak. A wtedy kazał spadać... Wiadomo.

W końcu jednak się zlitował i mnie zgarnął. Staliśmy długo na moście, przed nami budki wojskowe. Zaczął gadać coś o seksie, że kobiety w Kosowie piękne, że w Bułgarii piękne, i że seks "ne ma problemu", no a że nie mówiliśmy w żadnym wspólnym języku, to powtórzyłem, że ne ma problemu.

Gdzieś w 1/3 mostu (tiry poruszały się baaardzo powoli) spytałem, czy mogę wyskoczyć na papierosa. Powiedział że spoko. Nie mogłem znaleźć jednak zapalniczki. On wówczas wskoczył z mojej strony i zaczął się pochylać, szukając swojej. Znalazł ją, podał mi, po czym jak gdyby nigdy nic - złapał mnie za torbę.

Zabrałem mu rękę będąc w ciężkim szoku, a on pokazał mi na migi że co, przecież zabrał mnie do auta, to coś mu się należy. Najwyraźniej tym czymś miało być moje analne dziewictwo.

Wyszedłem, palę, myślę - wszyscy święci ratujcie, gdzie tu spierdzielać? Wyjść i pójść dalej nie mogę, z lewej wojsko tureckie, z prawej greckie, a w środku ja uwięziony ze starym pedaliskiem.

Gość rozwiązał mój problem sam, widząc, że nie piszę się na bara-bara. Zaczął wypakowywać mój plecak i powiedział, żebym szedł do jakiegoś kolejnego tira. No super, most między państwami, ziemia niczyja, na piechotę nie wolno, a ty idź sobie człowieku gdzie chcesz, choćby do rzeki wskocz.

Modliłem się, żeby parę tirów dalej był kierowca z Danii, którego widziałem wcześniej i który mówił po angielsku w tym zapomnianym przez Boga kraju. Modlitwa została wysłuchana. Przez 30 minut wspólnego stania wypaliłem jeden od drugiego 6 papierosów, nie używałem nawet zapalniczki.

Przejechaliśmy dosłownie 100 m mostów za budki wojskowe i mnie wysadził. A kawałek dalej - powitanie policji greckiej, która zgarnęła mnie na dłuugie interview o tym, jak przeszedłem, dokąd jadę, i co ze mnie za typ. Wypuścili mnie po ok. pół godziny.
Awatar użytkownika
pr0metheus
zahartowany metalizator
Posty: 6527
Rejestracja: 08-04-2005, 16:54
Lokalizacja: pisze neonem

Re: Świat Bez Końca

26-07-2016, 21:37

Karkasonne pisze:z lewej wojsko tureckie, z prawej greckie, a w środku ja uwięziony ze starym pedaliskiem.
Ten fragment mnie ubawil :D
niech to miejsce niebawem zniknie
Karkasonne

Re: Świat Bez Końca

26-07-2016, 22:21

pr0metheus pisze:
Karkasonne pisze:z lewej wojsko tureckie, z prawej greckie, a w środku ja uwięziony ze starym pedaliskiem.
Ten fragment mnie ubawil :D
Najgorsze było to że nijak mu tu ani gazem ani kastetem, bo jak mu dojebie to co, powie że zabrał mnie po dobroci a ja go okraść chciałem i pobiłem. Nawet nie wiem jakiemu prawu bym podlegał.
Awatar użytkownika
Żułek
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 14506
Rejestracja: 10-07-2013, 15:43
Lokalizacja: from hell

Re: Świat Bez Końca

26-07-2016, 22:50

teoretycznie mógłbyś trafić na sjeste ;)
Mocarne knury w butach biegają po lesie z połówkami melona na głowach wykrzykując pod adresem maciory jestem chomikiem z azbestu.

memberlist.php?mode=&sk=d&sd=d#memberlist
Karkasonne

Re: Świat Bez Końca

27-07-2016, 23:15

Ech, nie myślałem, że napiszę znowu tak szybko, ale muszę to z siebie zrzucić.
Dzisiaj machałem w okolicy Kavali (Grecja) i zatrzymał mi się elegancki pan w koszuli. Jechał niestety tylko 20 km w moją stronę, ale skusiłem się. Gdy jednak usłyszał, że jadę do monastyru na Athos, powiedział:
- Zrobię swój dobry uczynek na dziś i zawiozę cię aż do Stavros, ale w zamian musisz wysłuchać historii.
Kto by się nie zgodził?
A było to tak.
Pewnego dnia, 8 lat temu, gdy miał 40 lat, zatrzymał się z rodziną, żoną i 2,5 letnią córką oraz synem, na swoim terenie. Teren był to piękny, 800m2 na skarpie nad morzem. Obudził się o 6 rano, gdy pozostali spali, i pomyślał:
- Boże, jakie to piękne, co stworzyłeś dla nas. To morze, góry, słońce, wszystko tak cudowne.
Wówczas to usłyszał męski szept mówiący mu do prawego ucha:
- Dzisiaj umrzesz.
Rozejrzał się dookoła, ale w zasięgu wzroku nikogo nie było. Żadnego mężczyzny, a rodzina wciąż spała.
Tego dnia mieli robić wspólne urodziny dla dzieci, bo urodziły się z różnicą zaledwie tygodnia (jedno ma urodziny 4 lipca, a drugie 11). Trzy dni wcześniej czytał w gazecie o tym, że użądlenie dzikiej pszczoły zabija alergików w przeciągu 25-30 minut.
Kilka godzin później ładowali z żoną kamienie pod bruk do domu, przynajmniej tak to zrozumiałem. Gdy się zmęczył, oparł się o drzwi samochodu, a wówczas podleciała dzika pszczoła. I użądliła go.
Niedaleko stał stary człowiek, który powiedział:
- Co to było? Użądliła cię dzika pszczoła?
- Tak.
- Czy wiesz, co może się stać? Jeśli jesteś alergikiem, możesz nawet umrzeć!
- To nic, nie jestem na szczęście alergikiem.
Był. Tylko nie wiedział.
Chwilę później zaczęły się duszności. Po kilku minutach miał już problemy z oddychaniem i zrobił się bardzo słaby. Zanim zrozumiał sytuację, siedział już na schodkach przed domkiem, walcząc o dech. Czuł, że świat się kręci. Żona nie wiedziała, co robić, najbliższy lekarz był w Kavali, 50 km dalej.
Wówczas to zadzwoniła jego koleżanka, która przez 6 lat znajomości dzwoniła do niego 2 razy. Mieszkała jednak niedaleko, 2 km dalej.
- Christina, ja umieram. Przyjedź tutaj.
Na początku myślała, że on żartuje, bo często namawiał ją, by wpadli z mężem do ich domku. W końcu jednak zrozumiała sytuację.
Jak się okazało, niedaleko, w domku zaledwie 500 m dalej pomieszkiwał lekarz, do którego go zabrała. Minęło już około pół godziny. Zaaplikował mu kortyzol, który chwilowo zmniejszył objawy, ale nie mógł w żaden sposób odwrócić sytuacji. Znalazł się tam też tlen, który nie był standardowym wyposażeniem. Przypadkowo przywiózł go tam 3 dni wcześniej pewien żołnierz.
Wówczas dopiero zorganizowano karetkę. Zanim dowieziono go do szpitala, minęła już godzina, a on ledwie widział na oczy.
Znowu założono mu tlen i zbadano tętno. Zobaczył, jak twarz lekarza zmienia się w biel.
- Tętno 70/20. Pan umiera.
- Nie martw się. Jeśli to już mój czas, to odejdę.
I zemdlał.
Obudził się po około 20 sekundach - tak mu powiedziano potem. Dostał zastrzyk adrenaliny, po którym poczuł, że może przenosić góry. Sytuacja została uratowana.
Gdy wrócili wieczorem, przyjaciele już przygotowali całe przyjęcie. Gdy spytał, w czym może pomóc, zażartowali, że pozostało już tylko położyć obrusy.
I gdy kładł obrus, zebrał ze stołu telefon żony. Tutaj dodam, że ma na imię Christos, jedna litera różnicy od greckiego zapisu "Chrystus". Telefon żony zadzwonił, a on zobaczył na wyświetlaczu: "Christos dzwoni". Nie zrozumiał początkowo o co chodzi. To jego telefon zadzwonił na telefon żony, chociaż potrzeba do tego wpierw odblokowania, co nie jest tak oczywiste w kieszeni. Gdy potem popatrzył na oba telefony, nie było znaku, że wykonywał połączenie: ani na jednym, ani na drugim.
Gdy zabawa już się skończyła, córka powiedziała:
- Tatusiu, muszę ci coś powiedzieć.
- Tak, kochanie?
- Gdy wczoraj poszliśmy spać, za oknem widziałam, że coś siedzi na drzewie. Wyglądało jak małpa, ale miało bardzo długie zęby. Wiedziałam, że nie może mnie skrzywdzić, ale cały czas się śmiała. Całą noc.
Gdy to piszę, wciąż mam ciary.
Awatar użytkownika
Lukass
zahartowany metalizator
Posty: 4055
Rejestracja: 13-08-2015, 23:28
Lokalizacja: Trójmiasto

Re: Świat Bez Końca

27-07-2016, 23:34

^ Baju, baju i legendy miejskie (wiejskie?). Ale dobre.
To those who did not dare to sing out of tune
Or sing a different song
To march to the beat of a different drum and speak
The truths others fear
Karkasonne

Re: Świat Bez Końca

27-07-2016, 23:42

Nie wiem, mi i najbliższym kumplom w których słowo wierzę, jak w nic innego na świecie, też różne rzeczy się w życiu zdarzały. A to wydaje mi się za długie i skomplikowane, by ktoś to ot tak wymyślił. Chociaż wiadomo że tak naprawdę to chuj wie. Ty przynajmniej Primordial czaisz;]
Karkasonne

Re: Świat Bez Końca

24-08-2016, 13:28

Odcinek pt. "Przez świat na gejowo"

Przespałem się grzecznie na skoszonej trawie pod Budvą (Czarnogóra) i wstałem, gdy tylko słonko kazało mi spierniczać bo mnie zabije. No i poszedłem machać.

Miejsce do łapania eleganckie. Dużo miejsca do zatrzymania nawet dla ciężarówki. Przejeżdża jedno polskie auto. Drugie, trzecie, siedemnaste. Oprócz nich tysiąc innych, połowa z Belgradu. Polska flaga nie robi wrażenia, część Polaków nawet na nią nie popatrzyła, zajęta łapaniem pokemonów telefonami czy coś. Z trawy patrzyły na mnie koniki polne czy inne badziewie.

Minęła godzina, potem druga. Cień zniknął, bo słońce pozostało wierne przysiędze zabicia mnie. Uśmiecham się i w ogóle udaję, że strasznie mnie jara takie stanie jak ciul.

W końcu zatrzymuje się… Dziadek na komarze. Zapakowany na maksa jakimś żarciem. Po angielsku umie parę słów.
– Where you going?

http://swiatbezkonca.xaa.pl/?p=508
Karkasonne

Re: Świat Bez Końca

27-11-2016, 16:58

Ziomy, mam taką małą prośbę: czy ktoś czuję się na siłach być krytykiem, tak bym wrzucał tu czasem swój tekst który ma polecieć na bloga by go skrytykować? Wiecie, dobre i złe strony. Po prostu wrzuciłbym, a wy się wyżywajcie. Chciałbym mieć konkretnie skrytykowane to zanim puszczę do ludzi.

Na przykład na najbliższy piątek planuję to:

Legendy Pragi: Księżniczka-Hulk o megamocnych włosach i jej Supermaszyna do dzwonów

Za siedmiowa rzekami, za siedmioma górami, siedem godzin drogi Polskim Busem z Krakowa, znajduje się miasto Praga. Jest z nią związanych tyle legend, że gotów jestem pomyśleć, że wymyślane są na bieżąco przez profesjonalistów dbających o mistyczny PR miasta. Dzisiaj opowiem wam jedną związaną z Katedrą św. Wita. Możecie być pewni, że jeśli coś się znajduje w tej katedrze, to na bank są z tym związane co najmniej ze dwie legendy, włącznie z tamtym preclem w rogu, który upuścił jakiś niesforny ancymon.

Największy dzwon w katedrze zwie się Zygmunt, udowadniając tym samym, że nazywający dzwony mają wyjątkowo kiepską wyobraźnię. Dzwon, jak to dzwon – trudno zrobić, a czasem i trudniej zawiesić. Gdy spróbowano tego w 1549, liny pękały jedna po drugiej jak zapałki. Nie miało to zresztą większego znaczenia, bo i tak nikt nie miał dość siły, by podciągnąć go do wieży, gdzie zazwyczaj wiszą wszystkie dobrze wychowane dzwony.

To oczywiście nie wszystko, bo byłaby wówczas z tego wyjątkowo beznadziejna legenda. Gdy wszyscy porzucili już nadzieję, do sprawy zabrała się córka króla Ferdynanda I, której imienia w legendzie nie podano. W tym wieku zresztą kobiety miały rodzić dzieci i służyć w tym, co prowadzi do ich produkcji. Córka Ferdynanda jednak wpadła na ciekawy pomysł, jakim było zamknięcie się w pokoju z innymi dziewannami i wplecenie do liny ich własnych włosów. Źródła nie podają, czy musiały w tym celu ogolić się na łyso, czy jedynie zebrały włosy z dawno nieczyszczonych szczotek, ale ponoć zadziałało. Dzwon się trzymał, a wszyscy producenci szamponów twierdzili jak jeden mąż, że to właśnie ich produkty używane są w komnatach na Hradczanach.

Jak pewnie zorientowaliście się, pozostał nam jeszcze problem podciągnięcia niesfornego dzwonu. Nie, niestety, córka Ferdynanda nie najadła się szpinaku i nie wciągnęła go niczym Popeye na samą górę, a na czole i rękach nie wyszły jej żyły, nie zgadliście, gałki oczne też nie wyskoczyły, skąd wam to w ogóle przyszło do głowy? Oglądacie nie te filmy, co trzeba, tyle wam powiem.

O czym ja... A, przepraszam, trochę mnie poniosło.

Był to wiek renesansu, więc księżniczka opracowała zmyślną supermaszynę, która podciągnęła dzwon hen hen, do samiuśkich Tater... Nie, zaraz... O wieżę mi chodziło. Gdy wieść o supermaszynie silniejszej od Hulka rozeszła się po sąsiednich krainach, każdy chciał mieć taką samą. Być może rozwiązałoby to wiele zagadnień budowlano-konstrukcyjnych, dzięki którym cywilizacja poszłaby do przodu i już dziś latalibyśmy na Marsa, ale nieeeeeee, oczywiście, księżniczka swoją maszynę zniszczyła. Rozumiem, że kobiety mają gorsze dni, więc spuścmy zasłonę milczenia na to godne pożałowania zdarzenie.

Inna legenda mówi, że serce dzwonu pęknie, kiedy kraj znajdzie się w zagrożeniu. Ponoć zdarzyło się to w 2002, przed wielką powodzią. Nie jestem pewien, w czym to miało pomóc biednym Czechom, którzy nijak nie potrafili połączyć pękającego dzwonu z gwałtowną zmianą frontu atmosferycznego, i w rzeczy samej nie pomogło. Tak więc nie dość, że ich zalało, to jeszcze musieli naprawić dzwon, dziękuję bardzo za taką pomoc.

Kolejna legenda nie jest bezpośrednio związana z dzwonem, tylko z klejnotami królewskimi (nie, zboczuchy, nie tymi). Są one ponoć zamknięte w katedrze za wrotami o siedmiu zamkach. Legenda mówi, że kto tylko założy je na głowę bezprawnie, umrze. Protektor Bohemii podczas Drugiej Wojny Światowej, Reinhard Heydrich, założył koronę na głowę dwa dni przed tym, jak został skrytobójczo zabity. W ten sposób spełniła się legenda, chyba że – wybaczcie, jestem nieuleczalnie podejrzliwy – dorobiono ją po fakcie.
Karkasonne

Re: Świat Bez Końca

14-08-2017, 22:41

Zdjęcie pochodzi z Atashgah, Świątyni Ognia w Azerbejdżanie. Podpalony, wydobywający się gaz płonie od dziesiątek lat. Świątynię zbudowano wiele wieków temu. Zoroastrianie wierzyli, że ogień oczyszcza i stanowi łącznik między ludźmi i Bogiem.
I ja w to również wierzę.

Obrazek
Awatar użytkownika
Hatefire
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 10216
Rejestracja: 21-12-2010, 12:19
Lokalizacja: Katowice - miasto wielkich wydarzeń ;)

Re: Świat Bez Końca

14-08-2017, 23:18

Karkasonne pisze:Zoroastrianie wierzyli, że ogień oczyszcza i stanowi łącznik między ludźmi i Bogiem.
Obrazek

Zaratusztrianizm wielce ok, jak dla mnie ;-)
Od braci dla braci
Od dobrych dla dobrych
Kacapskiej kurwie
Zawsze chuj do mordy
Karkasonne

Re: Świat Bez Końca

14-08-2017, 23:21

Czy brakuje mi jakiegoś linka między Freddym i tym co napisałem?;)
Awatar użytkownika
Hatefire
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 10216
Rejestracja: 21-12-2010, 12:19
Lokalizacja: Katowice - miasto wielkich wydarzeń ;)

Re: Świat Bez Końca

14-08-2017, 23:23

Był wyznawcą, parsem.
Od braci dla braci
Od dobrych dla dobrych
Kacapskiej kurwie
Zawsze chuj do mordy
byrgh
zahartowany metalizator
Posty: 6122
Rejestracja: 09-09-2010, 00:01

Re: Świat Bez Końca

14-08-2017, 23:24

podejrzewam, ze w rzeczywistości wyznawał jedną jedyną religię - religię "środka". potrafisz zohydzić nawet najpozytywniejszy wątek na forum.
Karkasonne pisze:Zdjęcie pochodzi z Atashgah, Świątyni Ognia w Azerbejdżanie. Podpalony, wydobywający się gaz płonie od dziesiątek lat. Świątynię zbudowano wiele wieków temu. Zoroastrianie wierzyli, że ogień oczyszcza i stanowi łącznik między ludźmi i Bogiem.
I ja w to również wierzę.
zresztą nie tylko oni.
Karkasonne

Re: Świat Bez Końca

14-08-2017, 23:30

Ciężko o bardziej uniwersalny motyw niż ogień.
ODPOWIEDZ