No dobra, to macie story na dzień dobry z grubej rury.
Kurde jednak nie będzie bo już ją napisałem lol.

Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
pisałeś to przed fotkami ;)Karkasonne pisze: No dobra, to macie story na dzień dobry z grubej rury.
A było to tak.
Pewnego wieczoru w Lagos (Portugalia) doszedłem do wniosku, że północ to najwyższy czas na opuszczenie przytulnego McDonalda i rozbicie namiotu..................
Jestem Maciek, szukam klanu.Adrian696 pisze:nie, BURZUM jest emo
lipiny to strach jechac banom :) czy rano czy wieczorem :DNasum pisze:Proponowałbym bardziej ekstremalne oblicze tych regionów, w razie czego służę za przewodnika;-) ewentualnie sam mogę cos napisać hehe..Taka wycieczka poprzez Lipiny, Chropaczów czy mniej znane Werdon, Azyl, Ryjndorf albo Szawrcwald to niezapomniane przeżycia ;-)
Jestem Maciek, szukam klanu.Adrian696 pisze:nie, BURZUM jest emo
Karkasonne pisze:Czy to przez analogię z poprzednią historią kojarzą wam się te rejony czy chodzi o coś innego? Jest tam faktycznie coś ciekawego? Bo ostatecznie to do Śląska z Krakowa daleko nie mam.
Jestem Maciek, szukam klanu.Adrian696 pisze:nie, BURZUM jest emo
maciek z klanu pisze:lipiny to strach jechac banom :) czy rano czy wieczorem :DNasum pisze:Proponowałbym bardziej ekstremalne oblicze tych regionów, w razie czego służę za przewodnika;-) ewentualnie sam mogę cos napisać hehe..Taka wycieczka poprzez Lipiny, Chropaczów czy mniej znane Werdon, Azyl, Ryjndorf albo Szawrcwald to niezapomniane przeżycia ;-)
ponoc kaufhaus tez fajny ale tylko przejezdzalem obok
Hej, co do tego zdarzenia to widze to tak:Karkasonne pisze:No jak było! Tutaj nie wrzucałem!
Dobra, teraz się wpieniłem. Macie historię premierową, dotąd opowiedziałem ją tylko jednej osobie, bo uznałem, że jak powiem komuś innemu to uznają mnie za zjeba. Trudno, napiszę na gorąco bo wiem że lubicie takie klimaty.
Cartagena, Hiszpania. Nie miałem gdzie spać, więc szwędałem się po mieście w poszukiwaniu jakiegoś wzgórza, względnie krzaka za którym mógłbym się schować. Trwało to tak długo, aż zacząłem opadać z sił (plecak jednak swoje ważył), ale w końcu wyczaiłem pewne wzgórze w środku miasta. Okazało się, że znajdowały się tam pozostałości świątyni fenickiej bogini Atargatis. Wow, niezły klimat - pomyślałem. Niestety, naokoło były też: restauracja (wciąż czynna) oraz plac zabaw. Restauracja po drugiej stronie, więc pal licho. Ale na placu zabaw, mimo późnej godziny, wciąż siedziały jakieś przypały i paliły zioło.
Wyczaiłem dobre miejsce do którego trudno było dojść i znajdowało się poniżej głównej ścieżki. Do rana raczej nikt nie powinien mi przeszkadzać. Jedyne co mi przeszkadzało to tamte chłopaczki, które robiły konkurs darcia mordy, nie zdziwiłbym się jakbyście ich słyszeli w Polsce. Ale i im się wkrótce znudziło, może pękły struny głosowe i umarli (mam nadzieję).
Położyłem się spać i wszystko byłoby ok. W takiej sytuacji (namiotu nie rozbiłem by nie być bardziej widocznym) gdy śpię na samej macie i śpiworze, jestem bardzo czujny. I prawie już zasnąłem, gdy...!
WTEM! Poczułem silny i niezaprzeczalny zapach. Jebało gównem! Zerwałem się z nożem w jednej ręce i z gazem w drugiej (bo miałem je zawsze pod poduszką, a z nożem w ręce często zasypiałem), i myślę sobie: Kurwa! Pewnie te chłopaczki postanowiły zrobić zajebisty żart i któryś podszedł cichaczem do mnie i się ordynarnie zesrał! Ale nikogo nie było obok. I chodzę tak w samych majtach naokoło uzbrojony jak psychopata. Nic, cisza, ale gówno czuć. Najgorsza obawa: obsrali plecak. Ale nie, plecak czysty. Chodzę tak i węszę gdzie ten kloc, ale nic nie mogę znaleźć. Po czym myślę: nie no kurwa, niemożliwe. Jestem czujny jak ptak, śpię bardzo lekko, a tutaj podszedłby starego trapera jakiś zjarany koleś, przeszedł po trudnym terenie (nierówne kamienie, zbocze), zesrał się i nie zauważyłem nawet. Nie mieści mi się to w głowie!
I wtedy... Nagle... Przestałem czuć to gówno. I więcej go nie poczułem. Obczaiłem dokładnie najbliższy teren i go nie znalazłem. Poszedłem więc spać. Rano też nic nie zobaczyłem.
I obawiam się, że to pozostanie jedną z tajemnic mojego życia. Może to bogini Atargatis tak kontaktuje się z wyrocznią? Kto wie!
Kurtyna, oklaski
Holy Mary, mother of God. To musi być fake. Mam nadzieję, że to jest fake.manieczki pisze:
Tak mi sie skojarzylo :)
No niestety raczej nie, ale nie smuć się :) Polacy też mają swój wkład w zjawisko burdello-ogromnno. Jak nerwy mocne lub wypite to załącz sobie ten reportaż: http://uwaga.tvn.pl/reportaze,2671,n/mi ... 59100.html" onclick="window.open(this.href);return false;Lukass pisze:Holy Mary, mother of God. To musi być fake. Mam nadzieję, że to jest fake.manieczki pisze:
Tak mi sie skojarzylo :)