Świat Bez Końca

Chcesz zaprezentowac zespół, strone... to właśnie tutaj

Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
ŚWIAT BEZ KOŃCA
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 12152
Rejestracja: 27-08-2018, 10:24

Re: Świat Bez Końca

25-11-2018, 16:46

Medard pisze:Po raz kolejny oczekujesz przyklaskiwania, a nie opinii. Ale Twoje pisanie, Twoja sprawa.

Dla mnie kamper tak, autostop nie.
Co prawda zakup kampera tak odkładam,
że pewnie już go nie kupię. W sumie taniej lub to samo wychodzą noclegi w niedrogich miejscówkach. Ale najważniejsze to brak czasu, na trzy tygodnie do miesiąca w roku szkoda kasy.
Więcej czasu nie wygospodaruję.

Zresztą sporo Europy zjeździłem pociągami, trochę autobusami samochodem. I tak też jest dobrze.
Nic z tych rzeczy, ale przecież nie mogę do każdej opinii pisać, że na pewno się do tego ustosunkuję i zrobię tak jak napisano. Jeśli post wywołuje jakąkolwiek dyskusję, to świetnie - znaczy to, że trafiono w jakąś kwestię sporną, w której więcej niż jedna osoba może wyrazić swoje zdanie. Dla mnie to też jakieś źródło wiedzy o ludziach. Ale przecież nie mogę próbować zadowolić każdego, bo przestanę być sobą. Wyraziłeś swoją opinię, a post jest moją opinią, niczym mniej, niczym więcej, to nie jest żadna uniwersalna prawda; zależy od człowieka i jego temperamentu, dla jednych jak Hatefire ideałem jest dom starców, w którym mógłby czytać książki;) a inni potrafią jeździć non-stop całymi latami - nie należę do żadnej z grup, każdy jest gdzieś pomiędzy ekstremami.

Kamper też jest spoko, i tak na dobrą sprawę myślę że leży bardzo blisko autostopu, nawet jeśli nie zdajesz sobie z tego sprawy. Daje podobne wibracje, pociąg również, ale w obu przypadkach odpada czynnik ludzki, poznawanie mieszkańców danego miejsca czy kraju w sposób najbardziej bezpośredni i możliwość rozmowy z nimi, a to dla mnie też ważne. Urlop zawsze będzie problemem; mam to ,,szczęście" że mój zawód pozwala na zniknięcie na dwa miesiące bez problemu, jeśli nie przeszkadza mi potem żarcie gruzu.
If you do everything right, there will be no struggle.
If you struggle, you're not doing something right.
Awatar użytkownika
Medard
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 10403
Rejestracja: 22-04-2017, 19:15
Lokalizacja: Prag

Re: Świat Bez Końca

25-11-2018, 19:05

Kamper ma coś z łazikowania, pociągiem bez noclegu w stacjonarnym miejscu dawałem radę do 4 dni. Może 5 to już max. Oczywiście wtedy jest spanie w pociągu. Na takiej trasie poznaje się wiele różnych osób, z różnych krajów.
Ze dwa razy jechałem we Włoszech nocą ze złodziejami w przedziale. Wtedy oczywiście nie ma spania, dwóch kolesi miało nas cały czas na uwadze, chodzili
też na rekonesanse. Bywało tak tłoczno, że ludzie rozkładali na korytarzu gazety,
a na nich kurtki, żeby chwilę poleżeć. To też Włochy, gdzie są długie trasy z północy na południe.

Całkiem inaczej wyglądała trasa ze Lwowa do Symferopola na Krymie. Ukraińcy jeździli z całym majdanem i żarciem, na korytarzu był samowar z gorącą wodą, który był na stanie każdego wagonu i napełniała go drużyna konduktorska.
Duchota, bo nieotwierane okna.

Aktualnie taką trasę jest trudno ogarnąć logistyczne, ze względu na niesprzyjające rozkłady jazdy. Mało osób podróżuje dalej niż w obrębie swojego kraju, bo mają wygodniej samolotami i trudniej jest dobrać przejazdy.

Z 6 lat temu miałem ostatniego tripa, akurat do Grecji. Klęliśmy na opóźnienia, które skomplikowały przesiadki. Po noclegu w okolicach Thessalonik, dotarliśmy do Aten. Tam zwiedzanie i powrót na północ na tygodniowy plażing w ośrodku. Powrót przez Serbię, ze względu na opóźnienia był katorgą, w tym przejazdy lokalnymi pociągami. Bieg z plecakami z jednej stacji Budapesztu na drugą, na pociąg do Wwy. Ufff.
Die Welt ist meine Vorstellung.
Awatar użytkownika
Hatefire
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 11176
Rejestracja: 21-12-2010, 12:19
Lokalizacja: Katowice - miasto wielkich wydarzeń ;)

Re: Świat Bez Końca

26-11-2018, 10:08

ŚWIAT BEZ KOŃCA pisze:
Hatefire pisze:Pomijająć treść, moim zdaniem powinieneś popracować nad stylem. Ja odbieram go jako nabzdyczony, ogranicz stosowanie środków stylistycznych. Na dzień dzisiejszy nie kupiłbym twojej książki, czytanie tego byłoby po prostu męczące dla mnie.
To z grupy autostopowej o tym samym tekście:
Doskonale napisane! ciekawe odniesienia, porównania, dobry balans między przemyśleniami i własnymi doświadczeniami, nienaganna rytmika zdań. Gościu, zacznij myśleć poważnie o pisaniu! :D Chciałem tylko zauważyć, że dobrze piszesz i warto coś z tym zrobić. Ja bym czytał
I kogo mam słuchać? Chyba ni mniej ni więcej tylko samego siebie i pisać to, co wydaje mi się najbardziej naturalne. Jeśli nie podejdzie każdemu, to trudno; gdybym napisał tekst który dobrze się czyta każdemu innemu niż ja, to chyba jednak nie byłoby dobrze. A ten napisałem, przeczytałem i czułem, że jest mi po nim po prostu dobrze. Dla racjonalistów będzie zbyt marzycielski; dla marzycieli będzie w porządku. Nie pogodzisz różnych światów, to chyba lepiej trzymać się własnego. A człowiek też ma różne strony, i raz napisze tak a raz inaczej.
Od braci dla braci
Od dobrych dla dobrych
Kacapskiej kurwie
Zawsze chuj do mordy
Awatar użytkownika
Hatefire
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 11176
Rejestracja: 21-12-2010, 12:19
Lokalizacja: Katowice - miasto wielkich wydarzeń ;)

Re: Świat Bez Końca

26-11-2018, 10:09

ŚWIAT BEZ KOŃCA pisze:I kogo mam słuchać?
Niestety jestem nędznym robakiem spętanym okowami schematów. Nigdy w życiu też nie doświadczyłem samorozwoju polegającego na otwieraniu kufrów, co stawia mnie w pozycji intelektualnej ameby. Niemniej pozwolę sobie na udzielenie rady. Rady praktycznej, bo polegającej na poleceniu dwóch książek, które moim zdaniem powinienieś przeczytać i wyciągnąć wnioski.

Obrazek

Z jednej strony mamy twarde non-fiction. Takie z przypisami, źródłami, danymi i statystykami. Do tego na poważny i trudny temat. Niemniej autor nie unika własnych ocen, pokazuje emocje. Napisane jest to bardzo plastycznym, poetyckim wręcz językiem. Dużo jest tu osobistej refleksji, co sytuuje książkę jako miks reportażu i eseju. Zarazem ani przez moment nie odczuwa się charakterystycznego dla Ciebie zadęcia. Przeczytać i przemyśleć.

Obrazek

Druga pozycja jest chyba tym co sam chcesz pisać. rzecz nie dla każdego strawna, bo autor to wojujący lewak i się z tym nie kryje, niemniej Cthulhu obdarzył go łaską lekkiego pióra. Niby książka podróżnicza, a tak naprawdę zbiór felietonów na różne tematy. Przelot Route 66 , to punkt wyjścia tylko. Myślę, że tez nie zależy ci na stworzeniu przewodnika turystycznego?

Wpadło mi coś takiego do głowy. Skoro i tak siedzisz na forum, To może jakiś mały eksperyment przeprowadzisz. Napisz jakiś tekst i daj go zainteresowanym użyszkodnikom, żeby zredagowali, pokreślili, pozmieniali. Będziesz miał ciekawy materiał do analizy. Tylko jak już dostaniesz tego literackiego Nobla,to wspomnij w laudacji przed Akademią ;-)

edit: Sorry za podwójny post coś się pomerdało :-)
Od braci dla braci
Od dobrych dla dobrych
Kacapskiej kurwie
Zawsze chuj do mordy
Awatar użytkownika
ŚWIAT BEZ KOŃCA
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 12152
Rejestracja: 27-08-2018, 10:24

Re: Świat Bez Końca

26-11-2018, 12:42

Hatefire pisze:
Druga pozycja jest chyba tym co sam chcesz pisać. rzecz nie dla każdego strawna, bo autor to wojujący lewak i się z tym nie kryje, niemniej Cthulhu obdarzył go łaską lekkiego pióra. Niby książka podróżnicza, a tak naprawdę zbiór felietonów na różne tematy. Przelot Route 66 , to punkt wyjścia tylko. Myślę, że tez nie zależy ci na stworzeniu przewodnika turystycznego?

Wpadło mi coś takiego do głowy. Skoro i tak siedzisz na forum, To może jakiś mały eksperyment przeprowadzisz. Napisz jakiś tekst i daj go zainteresowanym użyszkodnikom, żeby zredagowali, pokreślili, pozmieniali. Będziesz miał ciekawy materiał do analizy. Tylko jak już dostaniesz tego literackiego Nobla,to wspomnij w laudacji przed Akademią ;-)

edit: Sorry za podwójny post coś się pomerdało :-)
Chyba nie do końca się zrozumieliśmy, bo ta książka którą mam zamiar napisać w nadchodzącym roku po pierwsze nie ma nic wspólnego z podróżowaniem (chociaż z osobistymi doświadczeniami tak), więc z całą pewnością nie będzie przewodnikiem turystycznym, a po drugie nie wiem nawet czy spróbuję ją publikować (na razie zakładam zupełnie inaczej: napiszę, dopracuję tak jak tylko potrafię, wyciągnę z niej tyle przyjemności ile będę w stanie, oprawię - i jeśli będzie się podobać więcej niż kilku osobom, to super, jak nie - to zostanie ciekawostką mojego świata).

Co do dawania do analizy to powiem tak. Piszę, głównie dla siebie, od tych 3 lat prawie. Pierwsze teksty były moim zdaniem, patrząc z perspektywy czasu, takie sobie. Potem przez długi czas trzymałem się pewnej formuły jednego wpisu - jednej historii. Czytała to mała garstka ludzi raczej. Teksty takie jak powyżej, bardziej ogólne, z którymi inni autostopowicze mogą się utożsamić i odnieść się do nich, sprzedają się nieporównywalnie lepiej. Dla porównania, ten ostatni wpis jest co do popularności drugi w ciągu całej historii bloga. Daje mi to do myślenia. A nawet tutaj, w miejscu zupełnie nieautostopowym, odzew okazał się większy niż zazwyczaj (a to że niektórzy napsiali że im się nie podoba, no to też jest jakaś reakcja). A jeśli chodzi o wysyłanie tekstów forumowiczom - próbowałem już tego. Tylko nie forumowiczom, a znajomym, innym blogerom itd. Miałem kiedyś dość długą internetową znajomość z dziewczyną, z którą codziennie wymienialiśmy się po jednym tekście i zjeżdżaliśmy go z góry do dołu, ale to było czasem trudne, bo ona znosiła krytykę gorzej niż ja. Osobiście mówiłem każdemu ze znajomych, którzy dostawali tekst przed publikacją: masz to zniszczyć, wysrać się na to i oszczać wszystko co ci się nie spodoba. Czasem tak było, czasem nie. Czasem próbowałem na przykład eksperymentować, pisać cały tekst w jednym rytmie, co wymagało niecodziennego słownictwa czy konstrukcji zdania. Znajomi zupełnie nie rozumieli, o co mi chodzi i mówili że to do dupy. Ale opublikowałem to, co to szkodzi ostatecznie, nie buduję na blogu finansowego imperium, wręcz przeciwnie. Podsumowując, to po pierwsze nie wiem czy znaleźliby się tutaj chętni do takiej korekty (wątpię), a po drugie to widzę wyraźnie który tekst chwyta lepiej po ilości reakcji, a po trzecie to ludzie często obrażają się, jeśli nie zastosować się do ich uwag. Ciężka sprawa generalnie.
If you do everything right, there will be no struggle.
If you struggle, you're not doing something right.
Awatar użytkownika
ŚWIAT BEZ KOŃCA
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 12152
Rejestracja: 27-08-2018, 10:24

Re: Świat Bez Końca

26-11-2018, 12:49

BTW napisałem to tego samego dnia, kiedy przeczytałem potem posty Fanatyka, który z grubsza napisał coś bardzo podobnego:D aż mnie zatrwożyło.
If you do everything right, there will be no struggle.
If you struggle, you're not doing something right.
Awatar użytkownika
Hatefire
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 11176
Rejestracja: 21-12-2010, 12:19
Lokalizacja: Katowice - miasto wielkich wydarzeń ;)

Re: Świat Bez Końca

26-11-2018, 12:55

W sumie myślałem, że traktujesz to trochę inaczej, w sensie masz jakiś literackie ambicje. Skoro to tylko hobby to ok.

Z drugiej strony doskonalenie jest potrzebne w każdej dziedzinie. Każdy artysta jest w pierwszej kolejności rzemieślnikiem. Gdy Michał Anioł wiedziony boskim natchnieniem rzeźbił lico Dawida, to jednak musiał wiedzieć, którą stroną trzymać dłuto. Z pisarstwem jest jak z kolarstwem. Możesz mieć talent, czyli niski wskaźnik BMI, dużą pojemność płuc i wysokie stężenie hemoglobiny we krwi, ale żeby coś z tego było musisz przejechać tysiące kilometrów w pirenejskich przełęczach.
Od braci dla braci
Od dobrych dla dobrych
Kacapskiej kurwie
Zawsze chuj do mordy
Awatar użytkownika
ŚWIAT BEZ KOŃCA
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 12152
Rejestracja: 27-08-2018, 10:24

Re: Świat Bez Końca

26-11-2018, 13:00

Hatefire pisze:W sumie myślałem, że traktujesz to trochę inaczej, w sensie masz jakiś literackie ambicje. Skoro to tylko hobby to ok.

Z drugiej strony doskonalenie jest potrzebne w każdej dziedzinie. Każdy artysta jest w pierwszej kolejności rzemieślnikiem. Gdy Michał Anioł wiedziony boskim natchnieniem rzeźbił lico Dawida, to jednak musiał wiedzieć, którą stroną trzymać dłuto. Z pisarstwem jest jak z kolarstwem. Możesz mieć talent, czyli niski wskaźnik BMI, dużą pojemność płuc i wysokie stężenie hemoglobiny we krwi, ale żeby coś z tego było musisz przejechać tysiące kilometrów w pirenejskich przełęczach.
Chętnie zawsze przyjmę wszelkie uwagi techniczne, czy jakieś zdanie jest źle skonstruowane, czy obrazowanie nienaturalne, czy fragment nie jest jasny, bo to oznacza że popełniłem jakiś ewidentny błąd i nie poprowadziłem czytelnika za rękę przez historię, tylko pobiegłem na przód a on się zgubił. Z drugiej strony myślę, że jak chcesz zostać kowalem, to idziesz terminować do kowala, a nie do tego, kto interesuje się mieczami i posiada katalogi Zbrojmistrza Polskiego (chociaż jego uwaga też może być cenna), ale nigdy nie był w kuźni. Nie wiem czy się zgodzisz.
If you do everything right, there will be no struggle.
If you struggle, you're not doing something right.
Awatar użytkownika
Hatefire
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 11176
Rejestracja: 21-12-2010, 12:19
Lokalizacja: Katowice - miasto wielkich wydarzeń ;)

Re: Świat Bez Końca

26-11-2018, 13:09

ŚWIAT BEZ KOŃCA pisze:Nie wiem czy się zgodzisz.
To nie do końca tak działa. Wyobraźmy sobie krytyka sztuki posiadającego dużą wiedzę na temat malarstwa, technik, historii itp. Może nie być wstanie sam namalować prostej kreski, ale jednocześnie potrafić wskazać dlaczego konkretny obraz jest zajebisty/chujowy.
Od braci dla braci
Od dobrych dla dobrych
Kacapskiej kurwie
Zawsze chuj do mordy
Awatar użytkownika
ŚWIAT BEZ KOŃCA
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 12152
Rejestracja: 27-08-2018, 10:24

Re: Świat Bez Końca

26-11-2018, 13:20

Tak, tylko pytanie co w sytuacji kiedy Salvador Dali idzie do krytyka sztuki akademickiej.
Z drugiej strony teraz myślę, że bardzo chętnie poznałbym krytykę tego, co będę pisać w zamkniętej formie książkowej... Jeszcze nie teraz, bo nie ma co krytykować póki co, ale gdy będzie materiał... No, warte przemyślenia na pewno jakbyś chciał.
If you do everything right, there will be no struggle.
If you struggle, you're not doing something right.
Awatar użytkownika
Hatefire
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 11176
Rejestracja: 21-12-2010, 12:19
Lokalizacja: Katowice - miasto wielkich wydarzeń ;)

Re: Świat Bez Końca

26-11-2018, 13:30

ŚWIAT BEZ KOŃCA pisze:Tak, tylko pytanie co w sytuacji kiedy Salvador Dali idzie do krytyka sztuki akademickiej.
Sugerujesz że Dali jest niedoceniany przez krytykę? No, ok czasem zajmuje to trochę czasu.
ŚWIAT BEZ KOŃCA pisze:Z drugiej strony teraz myślę, że bardzo chętnie poznałbym krytykę tego, co będę pisać w zamkniętej formie książkowej... Jeszcze nie teraz, bo nie ma co krytykować póki co, ale gdy będzie materiał... No, warte przemyślenia na pewno jakbyś chciał.
Chętnie napiszę, że twoja książka jest chujowa ;-) Z drugiej strony nie można na mnie liczyć. Do dziś nie oddałem obiecanego tekstu, o tym dlaczego backpackerstwo, to zło ;-)
Od braci dla braci
Od dobrych dla dobrych
Kacapskiej kurwie
Zawsze chuj do mordy
Awatar użytkownika
ŚWIAT BEZ KOŃCA
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 12152
Rejestracja: 27-08-2018, 10:24

Re: Świat Bez Końca

26-11-2018, 13:32

Hatefire pisze:
ŚWIAT BEZ KOŃCA pisze:Tak, tylko pytanie co w sytuacji kiedy Salvador Dali idzie do krytyka sztuki akademickiej.
Sugerujesz że Dali jest niedoceniany przez krytykę? No, ok czasem zajmuje to trochę czasu.

[qutoe="ŚWIAT BEZ KOŃCA"]Z drugiej strony teraz myślę, że bardzo chętnie poznałbym krytykę tego, co będę pisać w zamkniętej formie książkowej... Jeszcze nie teraz, bo nie ma co krytykować póki co, ale gdy będzie materiał... No, warte przemyślenia na pewno jakbyś chciał.
Chętnie napiszę, że twoja książka jest chujowa ;-) Z drugiej strony nie można na mnie liczyć. Do dziś nie oddałem obiecanego tekstu, o tym dlaczego backpackerstwo, to zło ;-)[/quote]

Sugeruję, że jeśli ocenić konia po jego zdolności latania, to prędko dojdziemy do wniosku, że jest do niczego.
A prawda, tekst o backpackerach miałeś napisać, no wydaje mi się że ze 12 lat temu, co jest dziwne bo nie było mnie tu jeszcze, ale może to tylko wrażenie.
If you do everything right, there will be no struggle.
If you struggle, you're not doing something right.
Awatar użytkownika
ŚWIAT BEZ KOŃCA
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 12152
Rejestracja: 27-08-2018, 10:24

Re: Świat Bez Końca

24-12-2018, 13:49

Korzystając z magii chwili i widząc że duch świąt na forum nie umiera, chciałbym życzyć wszystkich tępym ch*jom wesołych świąt. To jedyna tradycja jaką naprawdę celebruję, dzielenie się tym odcinkiem i oglądanie go. Być może nie piszę zbyt wiele, ale wiele z tego co wyrzucanie ze swoich trzewi czytam i tracę resztki sensu życia. Najlepszego, ho ho ho!

[youtube][/youtube]
If you do everything right, there will be no struggle.
If you struggle, you're not doing something right.
Awatar użytkownika
ŚWIAT BEZ KOŃCA
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 12152
Rejestracja: 27-08-2018, 10:24

Re: Świat Bez Końca

20-01-2019, 11:09

Pustynna Autostrada, Jordania: Karabiny na Pustyni.

Nie szukaliśmy kłopotów, ale kłopoty z całą pewnością szukały nas.

Jordania okazała się kolorowa nawet zimą, mieniąc się od ognistej czerwieni po słoneczną żółć. Wszystko było zachwycające na swój czasem skrzywiony sposób, ale szczęśliwie skrzywiony pod moim kątem. Płonące piaski pustyni Wadi Rum pokryte kośćmi kóz. Kolce jeżozwierza, które znaleźliśmy w zaroślach. Miejsce chrztu Chrystusa w Bethany odległe od Izraela na szerokość rzeki Jordan, która wtedy nie miała więcej niż 10 metrów. Diabelnie monumentalna Petra. Mógłbym wyciągnąć nogi przed kominkiem i opowiadać, ale dzisiaj nie o tym.

Pośród cmentarnej nocy, na samotnej autostradzie wiodącej przed mroźną pustynię przy granicy z Izraelem, bez żadnych wyraźnych przeszkód (poza setką progów zwalniających w dziwnych miejscach), karmazynową Mazdą Rx-8 z wypożyczalni wypełnioną muzyką z lokalnego radia grającego coś na kształt muzułmańskiego disco, jechaliśmy my – czwórka znajomych. Kilka godzin pustki męczyło nasze dusze równie mocno jak nasze pęcherze, postanowiliśmy więc zjechać na pobocze w celu ulżenia obojgu.

- Ale pustka. Ciekawi mnie jedna rzecz. Jakby coś się wydarzyło na drodze, mielibyśmy stłuczkę czy coś podobnego, to ile by zajęło zanim przyjechałaby tu policja? - moje pytanie pozostało bez odpowiedzi.

Zostaliśmy na poboczu kilka chwil dłużej, nie więcej niż pięć minut. Wszyscy prócz mnie po raz pierwszy widzieli pustynię i byli tym faktem wyraźnie zaaferowani. Zaglądali za kolczaste krzaki, pod płaskie kamienie i za walające się śmieci szukając skarbu, który nie chciał wyjść spod ziemi. Marysia uległa gryzącemu pod kurtką Dziadkowi Mrozowi jako pierwsza i wróciła do Mazdy, a ja poszedłem wkrótce za nią. Nasi przyjaciele jeszcze zostali.

Wtedy to z przeciwnej strony zobaczyliśmy światła. Ktoś zjechał z przeciwnego pasa na nasze pobocze i powoli, na długich światłach bijących nas prosto w twarz, wolno jak nóż sadysty, ciągnął pod prąd z wyraźnym zamiarem zbadania nas. Zatrzymał się ledwie kilka metrów przed naszą maską.
Co ten idiota robi? - oburzyła się Marysia.
Co to, kurwa, jest? - zawtórowałem i wyszedłem z samochodu, bo czułem w kościach, że potrzebna będzie rozmowa.

Wtedy dopiero zauważyłem, że za nami stał już inny wóz: zakamuflowany jeep z siatką maskującą, którą znałem aż za dobrze z własnych leśnych wycieczek, kiedy to nie miałem ochoty na randez-vous z leśniczym, innymi słowy: nie chciałem być widziany przez nikogo. Byliśmy zastawieni z obu stron bez możliwości ucieczki.

Z Suzuki Samuraia wyszedł wąsaty żołnierz w pustynnym kamuflażu koloru piasku. Nie potrafiłem jednak w tej chwili docenić jego ubioru, bo lufa jego karabinu M4 była wycelowana w mój brzuch. Zrobił w moją stronę kilka na pozór bezwiednych kroków, i patrząc w oczy powiedział bezbarwnie:
- Good night.

Ugh.

Poczujcie ten klimat! Środek pustyni, środek nocy, samotni turyści otoczeni przez dwie zgraje ludzi uzbrojonych w M4. Niebo gwiaździste nad głowami, miękki piach pod stopami. Łatwo w nim zakopać rzeczy.

Właściwie to zdarzyło mi się już być na celowniku. Ale to były inne historie, inne konteksty, inne sytuacje, które dawały mimo wszystko więcej nadziei niż bezdenna samotność tej nocy. I o ile wtedy wcześniej udawało mi się zachować zimną krew, tak to sakramentalne "good night" zabrzmiało niedobrze, bardzo niedobrze.
- Łoł, łoł, łoł! - na pół powiedziałem, na pół krzyknąłem, co miało znaczyć ,,nie podejmujmy pochopnych decyzji, być może da się to załatwić jakoś inaczej".
- Gdzie są pozostali?
- Już biegną, tam są.
- Kim jesteście?
- Turystami. Jedziemy z Ammanu do Akaby.
- Wasze paszporty i dokumenty auta – wszyscy mieliśmy paszporty pod ręką.
- Co to takiego? - spytał patrząc mi do paszportu.
- Kwiat – poprzedniego dnia schowałem w paszporcie kwiat podobny do różowego irysa zerwany w Bethany, miejscu chrztu Chrystusa.
Roześmiali się. Więc jednak żołnierze, a nie żadni najemnicy. Atmosfera trochę się rozluźniła.
- Przepraszamy za to. Skąd jesteście?
- Z Polski.
- Witajcie w Jordanii – rzadko słyszę coś równie ironicznego.
- Wolno wam się zatrzymywać, ale nie po tej stronie drogi. Z tej strony jest granica izraelska – teraz dopiero mi zaświtało, że granica jordańsko-izraelska jest zaminowana. Bawiliśmy się więc w najlepsze w szukanie skarbu na polu minowym.

Wniosek: kapitan powinien nauczyć się różnicy między "good night" a "good evening".

Obrazek
Zdjęcie z planu filmu ,,Mordercza Opona" na chwilę zanim zaczęła rozwalać ludzi z psychicznego laserka.
If you do everything right, there will be no struggle.
If you struggle, you're not doing something right.
Awatar użytkownika
ŚWIAT BEZ KOŃCA
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 12152
Rejestracja: 27-08-2018, 10:24

Re: Świat Bez Końca

26-01-2019, 14:07

Nigdzie i Wszędzie: Włożyć Całą Duszę i Serce.

Nie jestem pewien, jakimi korytarzami poruszały się moje myśli, gdy dotarły do stareńkiego już utworu "Spring Delight" Godblood, zespołu, o którym nie pamiętają już chyba nawet sami twórcy. Towarzyszył mi codziennie tego pamiętnego lata, kiedy życie powykręcało się jak świński ogon we wszystkie strony. Z pewnym trudem, ale udało mi się go wykopać z czeluści Internetu. Gdy tylko usłyszałem pierwsze, kojące dźwięki, usiadłem na miękkim, ciepłym fotelu i popatrzyłem za okno na pędzący donikąd śnieg.

Tak przypomniałem sobie dyskusję z moim wówczas kolegą (dzisiaj już chyba kimś, kogo niegdyś znałem), który nie potrafił zrozumieć mojego zachwytu nad tym utworem. Jako gitarzysta stwierdził, że to strasznie prosty motyw i mógłby z miejsca nagrać takich kilka. Ja z kolei nie rozumiałem, jak można nie poczuć jego niuansów i delikatności. Tego, jak samotny akustyk i szepty malują obraz trawy ciepłej i miękkiej jak stóg siana, i szelestu syczącego wiatru w liściach dębów, który zaprasza, by tam zasnąć i zostać już na wieczność. Głębokiego poczucia, że niezrozumiały szept w tle chce zdradzić tajemnicę większego szczęścia niż to, które znałem w betonowym bloku, obok którego stał Lewiatan i KFC. Dużo by o tym gadać, ale jestem świadomy, że każdy odbierze to inaczej, zresztą pewnie każdy z nas ma takie utwory, które przeżywamy na zupełnie innym poziomie świadomości.

I tak myślę, że różnica między czasem bliźniaczo podobnymi utworami polega na tym, że z jakiegoś powodu słyszymy, że jeden został nagrany w celu maksymalizacji zysku, a drugi powstał w piwnicy młodzieńca, wygłuszonej wytłoczkami na jajka, przy zerowym budżecie, na gitarze w najlepszym razie sięgającej średniej półki cenowej, jeśli tylko udało się latem znaleźć jakąś dorywczą pracę która doprowadziłaby do spełniania snu, jakim było zakupienie tych 6 strun. I chociaż młodzieniec nie znał skal, miał słabe rozeznanie w klasyce, a starsi koledzy jechali go jak chcieli w temacie znajomości dyskografii Milesa Davisa, to olał sprawę całkowicie i włożył w te 6 strun całą swoją duszę i serce, nagrał to, i dzisiaj – szmat czasu od 1998 roku – o jego kolegach nie wie nikt poza najbliższą rodziną i znajomymi, podczas gdy jego dzieło żyje sobie dalej, słuchane przez przypadkowego człowieka w innej strefie klimatycznej, daleko w czasie, daleko w przestrzeni. I twórca też pewnie lubi wciąż czasem posłuchać utworu, w którym uwięził promienie słońca i ciepło maja, gdy pierwsze trzmiele niezręcznie, kołysząc się w powietrzu, wylatują z ula w poszukiwaniu słodkiego nektaru bielunia dziędzierzawy, którym naćpają sięjak dzikie.

I ja również patrzę z coraz większym rozrzewieniem na moje przeszłe podróże, które powoli stają się osobistą historią. Zaczynam rozumieć ich wartość i to, że mogą już w tak pokręconej formie nie powrócić. Mówi się, że wszystko jest możliwe, wystarczy chcieć. Nie, niestety, to nie jest takie proste. Czasem trzeba zatrzymać się i powiedzieć sobie, że nie wszystko jest możliwe, ale to nie szkodzi – bo możliwe jest wciąż wiele, nawet jeśli niektóre możliwości zostają zamknięte za spiżowymi wrotami wieku. Dorosły, pracujący człowiek wciąż jeżdżący autostopem zaczyna powoli wyglądać coraz bardziej niepoważnie, a każda zmarszczka na czole dodaje mu w tej sytuacji śmieszności. Uśmiecha się tak samo jak kiedyś, ale jego uśmiech wygląda inaczej dla przejeżdżających kierowców. Okazuje się, że niektóre rzeczy już nie działają tak, jak dawniej, i robi mu się smutno, bo wie, że niektóre sprawy mijają jednak bezpowrotnie. Trupy w końcu zawsze wypadną z szafy, nie można ich ukrywać bez końca.

Może czas przeredagować pojęcie przygody. Zrozumieć, że teraz nie jestem sam, że nie jestem odpowiedzialny tylko za samego siebie. Może przygoda niejedno ma imię, może tę samą radość da się odnaleźć gdzieś indziej. Mimo tego z zimnym smutkiem przywołuję przed oczy obrazy jak wizje, obrazy młodszego mnie, który nie znając zupełnie mechanizmów świata, gnał byle przed siebie poznając każdego roku w długiej podróży uśmiechy innych krajów, pomocne dłonie zamorskich lądów, piaski pustyni i wilcze lasy Północy. Mam nadzieję, że tak jak w muzykę, włożyłem w to całą duszę i serce i zrobiłem co mogłem, by osiągnąć wówczas pełnię życia. Mam jeszcze wiele lat, by miękki fotel przyjął wszystkie moje myśli krążące po pokoju jak zjawy czasów minionych w kamiennym zamku, po którego korytarzach duje, duje, duje wiatr.

Zimno mi samemu w pokoju, gdy za oknem pada śnieg. Tylko ja i moje myśli.

PS. Zdjęcie z 2014 roku, Kuldiga, Estonia, fot. Artis Gustovskis.

Obrazek
If you do everything right, there will be no struggle.
If you struggle, you're not doing something right.
Awatar użytkownika
Hatefire
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 11176
Rejestracja: 21-12-2010, 12:19
Lokalizacja: Katowice - miasto wielkich wydarzeń ;)

Re: Świat Bez Końca

26-01-2019, 15:23

ŚWIAT BEZ KOŃCA pisze: Zimno mi samemu w pokoju, gdy za oknem pada śnieg. Tylko ja i moje myśli.
Podkręć kaloryfer, pomoże. Przynajmniej na zimno w pokoju, bo na skłonność do wypisywania pretensjonalnych smutów niczym egzaltowana nastolatka chyba nie ma lekarstwa ;-)
Od braci dla braci
Od dobrych dla dobrych
Kacapskiej kurwie
Zawsze chuj do mordy
Awatar użytkownika
ŚWIAT BEZ KOŃCA
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 12152
Rejestracja: 27-08-2018, 10:24

Re: Świat Bez Końca

26-01-2019, 15:35

Hatefire pisze:
Podkręć kaloryfer, pomoże. Przynajmniej na zimno w pokoju, bo na skłonność do wypisywania pretensjonalnych smutów niczym egzaltowana nastolatka chyba nie ma lekarstwa ;-)
Trzydziestka na karku, powoli czas myśleć o miejscu na cmentarzu. Boję się tylko że ktoś mi będzie potem czaszkę lizał, ale może chociaż wypucowana dzięki temu będzie;)
If you do everything right, there will be no struggle.
If you struggle, you're not doing something right.
Heretyk
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 9055
Rejestracja: 03-12-2007, 14:06
Lokalizacja: beskidy

Re: Świat Bez Końca

26-01-2019, 15:36

też mi się ten ostatni wpis nie podoba
Awatar użytkownika
Medard
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 10403
Rejestracja: 22-04-2017, 19:15
Lokalizacja: Prag

Re: Świat Bez Końca

26-01-2019, 15:41

Heretyk pisze:też mi się ten ostatni wpis nie podoba
Mi też się nie podoba, a potrafiłeś przecież Karkasonne zająć na chwilę czytelnika.
Die Welt ist meine Vorstellung.
Awatar użytkownika
ŚWIAT BEZ KOŃCA
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 12152
Rejestracja: 27-08-2018, 10:24

Re: Świat Bez Końca

26-01-2019, 15:45

Szczerze mówiąc to spodziewałem się raczej negatywnych reakcji, no ale trudno, to nie jest pisane pod publikę, tylko jakoś tam wyrażam siebie jak tam się czuję w danej chwili:) Kolejne w zasadzie mam gotowe, czyli Janusze Spania na Dziko i Dyskomfort. Takich historii stricte podróżniczych będzie pewnie więcej w czerwcu, jak wrócę po 3 tygodniach w Japonii, jakie tam są cuda do oglądania to głowa mała.
If you do everything right, there will be no struggle.
If you struggle, you're not doing something right.
ODPOWIEDZ