
I tak sobie słucham od wczoraj epki (The Love Club) i debiutanckiego albumu (Pure Heroine) tej nowozelandzkiej nastolatki (panna ma 17 lat) i nie potrafię się od tych wydawnictw oderwać. Od czasu debiutu LDR żadna popowa wokalistka nie zrobiła na mnie takiego wrażenia. Z tą różnicą że, nie oszukujmy się, Lana to przy Lorde zwykła wieśniara raczej...
Doskonała produkcja, przebojowość, melancholia, świeżość, niezłe teksty raczej bez rażących uszu banałów, a do tego niebanalna uroda i coś sensownego do powiedzenia w wywiadach... No jestem mocno zauroczony :-)
A co sądzą masterfulowe metalowce? Poniżej dwa teledyski promujące album: