
Jak sie zegnac to tylko pozegnalna poezja. Nastrojowa, minorowa, klimatyczna, ascetyczna, ponura i tajemnicza.
To debiut francusko-angielskiego kolektywu a wlasciwie paryskich muzykow z brytyjska poetka i rezyserka Jayne Amary Ross, ktora tez robi rozne obrazy i wizualizacje na potrzeby swojej poezji. Amary Ross wlasciwie nie spiewa a recytuje swoja poezje, a w tle leniwie zaczynaja sie saczyc dzwieki, to takie mozna powiedziec spoken word. Na poczatku muzyka zaczyna sie cichutko saczyc niesmialymi odglosami pojedynczych dzwiekow instrumentow niczym na ostatnich plytach Talk Talk, delitkatnych szumow i buczen , zeby na koniec rozkwitnac w pelne brzmienie gitar i doslownie eksplodowac z wyjaca charakterystycznie nieco taka Godspeedowa gitara i kakofonia sekcji. Muzycznie nasuwa sie czasami A Silver Mt. Zion, Mogwai, moze troche wczesny Godspeeed You Black Emperor, moze troche wczesnego Mono. Sporo w tym wszystkim ciszy, nastrojowego klimatu i podnioslego nastroju podkrecanego brzmieniem skrzypiec, fortepianu, czasami niemal sie nic nie dzieje oprocz samego glosu....duzo tutaj roznych dziwnych dzwiekow, bo pani oprocz deklamowanie poezji obsluguje tape recorder a pan gitarzysta dodatkowo dokleja rozne field recordings, a i samo instrumentarium nietypowe: autoharp, music box, baritone
Zdaje sobie sprawe, ze utwory dlugie tutaj odpadaja a takie user unfriendly z niewpadajacymi w ucho melodyjkami w ogole maja przejebane patrzac po reakcjach na boska Squadre ale choc ma 19 minut to proponuje sobie wlaczyc ten utwor i po prostu sie wsluchac, i odplynac gaszac wczesniej swiatlo i zamykajac oczy.
Naprawde warto
teaser