MANEIGE - LES PORCHES

nie tylko metalem człowiek żyje :)

Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Kurt
rasowy masterfulowicz
Posty: 3179
Rejestracja: 24-12-2010, 15:54
Lokalizacja: Łódź

MANEIGE - LES PORCHES

11-11-2013, 22:48

Wątku nie znalazłem, tylko pojedyncze opinie, dlatego postanowiłem takowy założyć. Ale po kolei.

Maneige - Les Porches [1975 - Harvest]

Obrazek


Maneige - kanadyjski zespół grający progresywnego rocka z bardzo wyraźnymi jazzowymi i symfonicznymi koligacjami; założony przez Alain Bergeron i Jérôme Langlois. W sumie wydali pięć dużych płyt i kilka koncertówek. Jednak ten wątek chciałem poświęcić ich drugiej płycie - Les Porches.

I w tym momencie zaczynają się schody, bo nie bardzo wiem od czego zacząć jakiś opis tej płyty. Jej zawartość jest po prostu przytłaczająca. Dosłownie. Doskonałe proporcje symfonicznych elementów z bardziej klasycznym (rockowym znaczy) instrumentarium i tony doskonałych pomysłów, podane z przerażającym wręcz luzem. Także i klimat, od bardziej natchnionego, kontemplacyjnego przechodzi w bardzo frywolną opowieść saksofonu i klarofonu.

Zresztą, podeprę się tutaj opinią kolegi Tricepsa, który już zrecenzował tę płytę - a szkoda, żeby takie opinie przepadły w odmętach forum, ponieważ pomijając odrobinę kabotyński charakter tychże, to niewątpliwie doskonale opisują zawartość płyty.
Triceratops pisze: Les porches to tez 75 rok, pierwsze pol utworu to mini suita a od drugiej zaczyna sie cos innego. Bardzo polecam.
Najwspanialsza płyta z Quebeku, przy której blednie nawet blask gwiazdy „Piątej pory roku” Harmonium. Tytułowa suita to przykład niewiarygodnej erudycji, olśniewającej wirtuozerii, wytwornej (niemal salonowej) elegancji i kunsztu kompozytorskiego porównywalnego z największymi dziełami muzyki klasycznej. To kompozycja, która w sposób idealny sposób przenosi w obszar prog-rocka trzy klasyczne „patenty” z trzech różnych epok: technikę barokowego kontrapunktu , dziewiętnastowieczną, symfoniczną formę sonatową i impresjonistyczną wrażliwość kolorystyczną Claude’a Debussy. Wszystko jest tu doskonałe: wypieszczone jak jedynak w domu milionera i skonstruowane niczym gotycka katedra: od delikatnej uwertury na klarnet, flet i ksylofon (mającej oddawać nastrój tytułowych „krucht Notre Dame”) , poprzez prześliczny, pastoralny temat główny poddawany najróżniejszym wariacjom , porywające solo fortepianu utrzymane w romantycznej manierze Liszta (bajeczna lewa ręka pianisty), jedyny w historii Maneige fragment wokalny (po francusku)-niezwykle podniosła ballada w typowo francuskim stylu , aż po strzelisty, drapieżny finał z pogranicza jazz-rocka i hard-rocka( solo trąbki i ostrej gitary elektrycznej, pędzący, rockowy rytm na 6/8 ). Porównania? Pastelowość i melodyka niektórych fragmentów może kojarzyć się z Camel z okresu „Mirage” , mistrzostwo wykonania z najlepszym Focus, ale wszystko to bardzo odległe asocjacje, bowiem muzycy Maneige wytworzyli własny styl . Druga 16-minutowa suita „Przygody saksofonika i klarofonu” jest równie fascynująca, aczkolwiek ma odmienny charakter i nosi bardziej wyraźne ślady inspiracji twórczością innych grup. To dość luzacka (żeby zagrać na luzie coś takiego, trzeba mieć talent w łapkach!) i pełna subtelnego dowcipu wyprawa w świat najambitniejszego jazz-rocka, niezwykle wyrafinowana rytmicznie (między innymi fragment latynoski) z ksylofonem, saxem i altowym klarnetem na piewrszym planie, tu i ówdzie kojarząca się z Zappą (Grand Wazoo), wczesnym Gentle Giant i Soft Machine. Nie wyobrażam sobie, żeby jakikolwiek fan prog-rocka mógł nie mieć tej płyty

kurwa wlasnie sie zaczyna 2 polowa kawalka i nie moge pisac bo mi sztywnieje kark
Triceratops pisze: Zawsze kiedy spogladam na te strzeliste wieze wbijajace sie w niebieskie pochmurne niebo wiem, ze czuje sie wyjatkowo i musze zalozyc jedwabny wyszywany barokowymi nicmi zabot oraz przygotowac specjalnie haftowane chusteczki. Czuje sie wzruszony i porazony niczym czlowiek porazony piorunem jednoczesnie chlonac kazda komorka ciala te dzwieki bedace dla mojej duszy niczym atp dla mojego mozgu. Czuje ze soma i psyche jednocza sie ze soba niczym yin i yang albo flip i flap. Piekne rzeczy tu sie dzieja, na tej najwspanialszej plycie z Quebec. Maestria splatanych dzwiekow pulsuje niczym pulsujaca plecionka sprawia, ze kocham te muzyke, ze jej moc, szybkosc, kolorystyke i eleganckie poczucie wielowymiarowosci. Tu nie ma miejsca na bezsilne lzy radosci ani destukcyjna moc stworzenia, na silna slabosc i gorycz slodkosci, jest jedynie przepiekne piekno, doskonale struktury faktur oraz wirtuozerska maestria podkreslajaca tylko mistrzostwska woltyzerke wykonawcza, Jezeli sa cuda na swiecie to jest wlasnie przecudnej urody cudowny cud.
Triceratops pisze: Tyle lat i ciagle bez zmian, jak slysze final tytulowej suity to zadne chusteczki nie pomoga, tylko wiadro na lzy. Czuje sie jak czlowiek z plasteliny, zmiekcza mnie jedyny fragment wokalny po francusku, ugniata pierwsze przepelnione zarem solo na trabce, solo saksofonu walcuje a na kawalki sieka uduchowione solo gitary, a caly czas ubijanie fortepianem w tle.
Kiedys nie moglem wysluchac pierwszej klasycznej polowy, dzisiaj jest niczym wino, ktore pil Petroniusz zanim podcial sobie zyly. Ach za takie utwory warto umierac.....
Także to bardziej wątek Tricepsa jak mój, ja jedynie chciałem przypomnieć, że istnieje tak doskonała płyta, a jest paru fanów progresywnego rocka czy jazz rocka na forum. Szkoda by było jej nie poznać, gdy całość można za darmo odsłuchać tutaj (Link).
The madness and the damage done.
Hollowman
w mackach Zła
Posty: 815
Rejestracja: 28-12-2010, 13:53
Lokalizacja: Warszawa

Re: MANEIGE - LES PORCHES

11-11-2013, 22:52

Doskonała jest ta płyta, jedna z lepszych jakie poznałem dzięki temu forum. Chwała niech będzie Tricepsowi i chwała Tobie, bo przypomniałeś mi a z kilka miesięcy nie słuchałem!!
Awatar użytkownika
Kurt
rasowy masterfulowicz
Posty: 3179
Rejestracja: 24-12-2010, 15:54
Lokalizacja: Łódź

Re: MANEIGE - LES PORCHES

11-11-2013, 22:53

To straszny grzech. Tej płyty trzeba słuchać często, bo cholera, to naprawdę jest perełka i można ją spokojnie stawiać obok gigantów prog-rocka.
Ostatnio zmieniony 12-11-2013, 11:19 przez Kurt, łącznie zmieniany 1 raz.
The madness and the damage done.
Awatar użytkownika
megawat
weteran forumowych bitew
Posty: 1354
Rejestracja: 24-08-2010, 12:12
Lokalizacja: mathplanet

Re: MANEIGE - LES PORCHES

11-11-2013, 23:08

Skupiliscie moją uwagę.
"Funkcjonariusze po wstępnych oględzinach poćwiartowanych i nagich zwłok stwierdzili, że morderca musiał być szczególnym zboczeńcem".
Hollowman
w mackach Zła
Posty: 815
Rejestracja: 28-12-2010, 13:53
Lokalizacja: Warszawa

Re: MANEIGE - LES PORCHES

12-11-2013, 19:07

Kurt pisze:To straszny grzech. Tej płyty trzeba słuchać często, bo cholera, to naprawdę jest perełka i można ją spokojnie stawiać obok gigantów prog-rocka.
Racja racja, tak więc odpalam!
Awatar użytkownika
morbid
rasowy masterfulowicz
Posty: 2181
Rejestracja: 21-08-2009, 00:07
Lokalizacja: R-G-Z

Re: MANEIGE - LES PORCHES

12-11-2013, 20:40

cholera nie znam....
Awatar użytkownika
Kurt
rasowy masterfulowicz
Posty: 3179
Rejestracja: 24-12-2010, 15:54
Lokalizacja: Łódź

Re: MANEIGE - LES PORCHES

14-11-2013, 12:31

^^^ To czas najwyższy, żeby zmienić ten stan rzeczy :)
The madness and the damage done.
Awatar użytkownika
megawat
weteran forumowych bitew
Posty: 1354
Rejestracja: 24-08-2010, 12:12
Lokalizacja: mathplanet

Re: MANEIGE - LES PORCHES

29-11-2013, 07:18

Kurwa, mimo szczerych chęci i pięknych, zachęcających opisów ja wysiadam. Oczywiście widzę ten warsztat, kulturę, muzykalność i erudycję, ale te harmonie mnie zwyczajnie odrzucają. Spróbuję może za parę lat. Na odtrutkę wrzucam Yugen - "Iridule". Hadzia.
"Funkcjonariusze po wstępnych oględzinach poćwiartowanych i nagich zwłok stwierdzili, że morderca musiał być szczególnym zboczeńcem".
Awatar użytkownika
Kurt
rasowy masterfulowicz
Posty: 3179
Rejestracja: 24-12-2010, 15:54
Lokalizacja: Łódź

Re: MANEIGE - LES PORCHES

29-11-2013, 14:21

A tam, robić takie rzeczy 40 lat po fakcie to nie sztuka ;) Dlatego Maneige warto trochę pokatować. No ale co kto lubi.
The madness and the damage done.
ODPOWIEDZ