płyty chociaż raz a skoro swoje tematy mają Ramona Rey albo pierdolony Muse, to oddzielny wątek o debiucie Agent Fresco tym bardziej się należy bo na forum o nich ani słowa.

Agent Fresco to grupa bardzo sprawnych i zdolnych instrumentalistów z Reykjaviku. W Polsce nie są chyba zbyt popularni
(chociaż z tego co się orientuję grali jakiś czas temu koncert we Wrocławiu), w sumie nie orientuję się jak trudno i czy w
ogóle możne u nas kupić ich płytę, sam poznałem ten zespół dzięki koledze na co dzień pracującemu na Islandii a
przebywającemu akurat w Polsce na urlopie. Ale do rzeczy.
To jest muzyka, którą (jeśli już muszę) porównałbym z jednej strony do Mars Volta, A Perfect Circle, może nawet do Foo
Fighters (ale tylko przez niezwykłą, momentami popową nośność ich numerów). Z drugiej strony chłopce lubią sobie
przypierdolić jak Dillinger Escape Plan za najlepszych czasów a konstrukcje rytmiczne ocierają sie momentami o to co robi
np. Meshuggah, tutaj odnośnie rytmu elementy polirytmii, progresji i matematyki (ale nie tej mathrockowej) są bardzo
istotne. Od razu napiszę że wszystkie te moje skojarzenia są bardzo luźne i raczej niezobowiązujące, to są goście o bardzo
szerokich inspiracjach a ich twórczość ma własny, indywidualny sznyt.
Tytuł tego wydawnictwa mówi wiele, bo po kilku przesłuchaniach trochę ciężko od ich muzyki się uwolnić i faktycznie można
spędzić przy niej długie godziny. Płyta pełna kontrastów; bardzo dynamiczna i agresywna a zarazem emocjonalna i eteryczna
przez częste zastosowanie pianina i niekiedy wręcz operowe zapędy wokalisty. Wspomniałem o dużym ładunku emocjonalnym tej muzyki, ale nie jest to, kurwa, popularna ostatnimi czasy emo-grzywkowa masturbacja za pomocą kredki do oczu. Więcej tutaj zimnych kolorów, skandynawskiego chłodu i smutnych wibracji, które jakoś cały czas kojarzą mi się z Sigur Rós.
Dodam jeszcze, że zespół ma wydaną EPkę na której znajdują się głównie utwory z płyty w bardziej surowych wersjach.
Teraz będzie kilka linków na zachętę żebyście mogli sobie posłuchać. ;D
Czy w tym kawałku wokalista nie przypomina Wam trochę Adriana Belew?
Tutaj Agent Fresco w trochę bardziej "tanecznej" odsłonie.
Tytułowy numer z płyty, nieco dłuższy niż inne.
Jeszcze dwie "piosenki" z debiutu.
Dobra rzecz na spotkania ze znajomymi którzy nie pałują się przy trzecioligowym black metalem albo harsh noisem a panie Waszych serc na 100% nie będą Wam kazały wyłączyć tej płyty.