SHEEP ON DRUGS - Greatest Hits

[HSVV]

Z cyklu: zapomniane, ale ZAJEBISTE. warstwa kurzu jaka pokryła ten album jest wysoka, tak jak wysokie jest stężenie wszystkiego co najlepsze w rozrywkowej elektronicznej muzyce. wyszli z UK. otagować ich można jako dance-punk, rave, techno, acid. jeśli dodać do tego fakt, że nagrali owy album w pierwszej połowie lat '90, kiedy elektronika z UK wchodziła w swój złoty wiek, to konkluzja może być tylko jedna, mianowicie, że ten album nie może być inny niż TOTALNY.

nie chcę brzmieć jak nostalgiczny, stary pryk, ale tęsknię za taką muzyką, bo takiej muzyki się obecnie nie robi. człowiek szuka non stop tej muzyki z charakterem, z jajem, muzyki, która ubiera swoje upierdolone ulicznym brudem buty i z tego buta wjeżdża na salony rzucając koktajlami mołotwa w stronę odpicowanych, wygładzonych pięknisiów. a taki jest ten album - chamski, arogancki, bezczelny, a być chamem i arogantem też trzeba umieć, a żeby robić to z taką klasą, żeby jeszcze ludzie za to lubili, to w ogóle sztuka.

klimat tego albumu to czysty (cyber)punk, brudne ulice, na każdym kroku patologiczne ćpuny, gotowe za działkę sprzedać kosę, opary z kanalizacji, futurystyczne dystopijne budowle w tle i nad głowami, itd itp, a wszystko to podane w sposób tak chwytliwy, że człowiekowi noga nie przestaje chodzić. zwierzęce pożądanie, tony dragów i taniec, taniec, taniec, dziki i rozwydrzony.

punk. elektroniczny punk. elektroniczny, rave'ujący , dance-punk. wsiądź w samochód, wstrzyknij działkę. rozpierdol się o ścianę. i chuj. miazga album.

[youtube][/youtube]

jak ktoś zna nowości (z którymi jestem na bakier) w tym stylu, to błagam o rekomendację.