Problem polega chyba w tym, że różnice stanowią inne preferencje i oczekiwania od muzyki. Dla jednych późniejszy LAIBACH (ten od "Kapital" do obecnego okresu) lub późniejszy CABARET VOLTAIRE lub tenże sam EN będą uosobieniem wyżyn artystycznych oraz symbolem doskonałego, wyważonego i wartościowego kierunku rozwoju. Inni z kolei będą widzieć w tych grupach przykład skurwienia się, przykład zaprzedania się namiętności zdobycia większej popularności. No i jest problem. Jeśli są ludzie, których nie zadowala muzyka, która wprawdzie nie ma szans na pierwsze listy przebojów, ale jest ewidentnie tworzona z myślą o zdobyciu szerszej popularności, należy to uszanować. Jedni mają oczekiwania nieco bardziej ambitniejsze i są bardziej wymagający, inni starają się w muzyce doszukiwać elementów harmonii, pewnego rodzaju tradycji i komunikatywności, i tych też należy rozumieć oraz zaakceptować. Wartościowanie tych grup w tym momencie może się jedynie rozbić o kwestię tzw. czynnika wpływu i relacji z panującymi warunkami w kulturze. Myślę, ze CABS zasłynęli i przede wszystkim zdobyli uznanie jednak takim "Mix-up", a nie taką np "Code". EN zawsze będą kojarzeni z "Collaps", a nie z "Silence is Sexy", natomiast LAIBACH będzie ceniony i wyróżniany za ich "Slovenska Akropole", a nie za "NATO". W przypadku tych wykonawców akurat ich wczesna działalność okazała się najbardziej znacząca i przełomowa dla historii muzyki. Ich późniejszy etap można docenić za warsztat i pewna wartość artystyczną w kontekście przystępniejszych rejonów muzycznych, ale w kontekście znaczenia globalnego na rozwój tzw. kultury lub antykultury (muzyki), to jednak ich wczesna muzyka określiła ich znaczenie i nikt nigdy im tego nie odbierze. Podobnie sprawa się ma z SONIC YOUTH. Ja swego czasu ceniłem ich "Confusuion Is Sex" oraz "Bad Moon Rising". Z biegiem czasu muzyka ta zupełnie straciła na swojej wartości, nie mówiąc już o ich późniejszych płytach. Oczywiście jest to zespół dość ważny w historii rocka, ale zawsze będzie w cieniu takiego The VELVET UNDERGROUND, PERE UBU czy nawet SWANS. Owszem, gitarzyści SY starali się udziwniać muzykę, ale chyba parcie zespołu do większych mas potencjalnych odbiorców powodował, ze próby te okazywały się na tyle bezproduktywne i sztampowe, że chyba nigdy nie zostały w pełni zauważone lub docenione (i słusznie) przez większość ich fanów. Ten zespół jest typowym przedstawicielem stojącego okrakiem pijaka nad jakąś przeszkodą, który nie jest w stanie zdecydować, w którą stronę ma się ruszyć, przez to balansuje tak, jak mu akurat podpasują warunki wokół (czytaj: modne trendy w muzyce niezależnego rocka). Zdecydowanie preferuje tych artystów, którzy wiedzą, czego chcą, i mają w nosie dominujące wokół warunki, tylko poruszają się własna ścieżką.longinus696 pisze:Ale ja to doskonale rozumiem. Mimo wszystko niższość SY od Fausta nie czyni z SY byle jakiego, czy przeciętnego zespołu. Gwarantuję ci, że członkowie SY bywali zaangażowani w masę ambitnych projektów, dalekich od "szeroko pojętej muzyki popularnej", jak to ładnie powiedziałeś (chociażby grając u boku Glenna Branki, co przecież słychać w ich muzyce). To, że w ramach swojej twórczości obierali sobie często piosenkową konwencję jeszcze nie świadczy o ich płyciźnie artystycznej. Ich raczej interesowało jak popsuć ładne melodie niż jak je doprowadzić do satysfakcjonującego końca. Ta kapela to w pewnym sensie zwieńczenie brzmieniowych eksperymentów nowej fali.
PIXIES vs SONIC YOUTH
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
-
- rozkręca się
- Posty: 47
- Rejestracja: 30-06-2010, 21:43
Re:
- twoja_stara_trotzky
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9857
- Rejestracja: 14-03-2006, 20:37
- Lokalizacja: 3city
Re: PIXIES vs SONIC YOUTH
a ci produkują te brednie z zapałem godnym lepszej sprawy...
- twoja_stara_trotzky
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9857
- Rejestracja: 14-03-2006, 20:37
- Lokalizacja: 3city
Re: Re:
nie no, komercyjny Kapital i awangardowe Let it Be oraz Opus Deitonpal pisze:Problem polega chyba w tym, że różnice stanowią inne preferencje i oczekiwania od muzyki. Dla jednych późniejszy LAIBACH (ten od "Kapital" do obecnego okresu) lub późniejszy CABARET VOLTAIRE lub tenże sam EN będą uosobieniem wyżyn artystycznych oraz symbolem doskonałego, wyważonego i wartościowego kierunku rozwoju. Inni z kolei będą widzieć w tych grupach przykład skurwienia się, przykład zaprzedania się namiętności zdobycia większej popularności.
JAKIE LEKI BIERZESZ I DLACZEGO JE TAK MIESZASZ?
- Triceratops
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 17615
- Rejestracja: 25-05-2006, 20:33
- Lokalizacja: Impossible Debility
Re: PIXIES vs SONIC YOUTH
Koesie pisza z sensem i argumentuja dlaczego to ma dla nich sens, a ty masz leb zakuty w garnku aksjomatyzmu i nie potrafisz napisac zadnego kontrargumentu. Moze czas zaczac brac te leki?
woodpecker from space
- twoja_stara_trotzky
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9857
- Rejestracja: 14-03-2006, 20:37
- Lokalizacja: 3city
Re: PIXIES vs SONIC YOUTH
jacy KOLESIE? ilu ich jest?Triceratops pisze:Koesie pisza z sensem i argumentuja dlaczego to ma dla nich sens, a ty masz leb zakuty w garnku aksjomatyzmu i nie potrafisz napisac zadnego kontrargumentu. Moze czas zaczac brac te leki?



- Triceratops
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 17615
- Rejestracja: 25-05-2006, 20:33
- Lokalizacja: Impossible Debility
- longinus696
- zahartowany metalizator
- Posty: 3644
- Rejestracja: 20-02-2005, 01:19
- Lokalizacja: Łódź
Nie bardzo wiem dlaczego niby miałaby stracić na wartości. Właśnie te płyty, o których mówisz są moim zdaniem stale aktualne i właściwie mogłyby stanowić źródło inspiracji dla współczesnych rockmenów, którzy myślą, że muzyka polega jedynie na ładnych melodyjkach.tonpal pisze: Podobnie sprawa się ma z SONIC YOUTH. Ja swego czasu ceniłem ich "Confusuion Is Sex" oraz "Bad Moon Rising". Z biegiem czasu muzyka ta zupełnie straciła na swojej wartości, nie mówiąc już o ich późniejszych płytach.
Skąd Ty bierzesz takie informacje? W kwestii popularności (masowej) idę o zakład, że jednak Sonic Youth przebijają wymienione zespoły. Jeśli chodzi o uznanie profesjonalnych krytyków, to chyba zdania są podzielone i zależy kogo zapytasz, taką otrzymasz odpowiedź. Oczywiście nie świadczy to o doniosłości ich dokonań, ale te myślę, że Sonic Youth można postawić jedynie ciut poniżej takich tuzów.tonpal pisze:Oczywiście jest to zespół dość ważny w historii rocka, ale zawsze będzie w cieniu takiego The VELVET UNDERGROUND, PERE UBU czy nawet SWANS.
Co? Hahaha... kurde, no jakoś zawsze miałem wrażenie, że przynajmniej do "Daydream Nation" (włącznie) ich płyty były przyjmowane jedynie z uznaniem. Zresztą później było niewiele gorzej.tonpal pisze:Owszem, gitarzyści SY starali się udziwniać muzykę, ale chyba parcie zespołu do większych mas potencjalnych odbiorców powodował, ze próby te okazywały się na tyle bezproduktywne i sztampowe, że chyba nigdy nie zostały w pełni zauważone lub docenione (i słusznie) przez większość ich fanów.
LOL. To co miałby powiedzieć David Bowie? Pewnie, jak ktoś go nie lubi, to wytknie mu podobną praktykę. Dobrze, że bardziej liczą się efekty takiego działania.tonpal pisze: Ten zespół jest typowym przedstawicielem stojącego okrakiem pijaka nad jakąś przeszkodą, który nie jest w stanie zdecydować, w którą stronę ma się ruszyć, przez to balansuje tak, jak mu akurat podpasują warunki wokół (czytaj: modne trendy w muzyce niezależnego rocka). Zdecydowanie preferuje tych artystów, którzy wiedzą, czego chcą, i mają w nosie dominujące wokół warunki, tylko poruszają się własna ścieżką.
The imagination is a muscle. It has to be exercised. Luis Bunuel
http://musicamok.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
http://musicamok.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
- longinus696
- zahartowany metalizator
- Posty: 3644
- Rejestracja: 20-02-2005, 01:19
- Lokalizacja: Łódź
Obiektywnie? Spokojnie, pracujemy nad tymTriceratops pisze: A niby w jaki sposob chcesz zmierzyc te zjawiskowosc?

NoMeansNo - OK, co do reszty się nie zgadzam. Nie ten poziom. W ogóle z tym Jesus Lizard to już przesada moim zdaniem. Bardzo lubię, ale to zespół jednej, góra dwóch płyt.Triceratops pisze: Alez skad, moge dalej The Melvins, Fugazi, Scratch Acid/Jesus Lizard, NoMeansNo ale co z tego?
The imagination is a muscle. It has to be exercised. Luis Bunuel
http://musicamok.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
http://musicamok.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
- Triceratops
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 17615
- Rejestracja: 25-05-2006, 20:33
- Lokalizacja: Impossible Debility
Re:
Chetnie przeczyztam o ile napiszesz sporo od siebie i mniej uczonym jezykiemlonginus696 pisze:Obiektywnie? Spokojnie, pracujemy nad tymTriceratops pisze: A niby w jaki sposob chcesz zmierzyc te zjawiskowosc?

No nie zartujlonginus696 pisze:NoMeansNo - OK, co do reszty się nie zgadzam. Nie ten poziom.Triceratops pisze: Alez skad, moge dalej The Melvins, Fugazi, Scratch Acid/Jesus Lizard, NoMeansNo ale co z tego?

No mozna cos w ten desen napisac tez o Sonic youth , kazdy wyrecytuje Cofusion Is Sex , plus moze Goo, moze Bad Moon Rising ale po roku 90 zero, jakas papkowata kalka pooprzednich plyt.longinus696 pisze:[W ogóle z tym Jesus Lizard to już przesada moim zdaniem. Bardzo lubię, ale to zespół jednej, góra dwóch płyt.
woodpecker from space
- twoja_stara_trotzky
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9857
- Rejestracja: 14-03-2006, 20:37
- Lokalizacja: 3city
Re: PIXIES vs SONIC YOUTH
ta, szczególnie NYC Ghosts & Flowers to papkowa kalka lat poprzednich...
(co nie zmienia faktu, że w wypadku Melvins czy Fugazi masz akurat sporo racji, chociaż akurat ci pierwsi od kilku płyt niestety spuszczają z tonu).
(co nie zmienia faktu, że w wypadku Melvins czy Fugazi masz akurat sporo racji, chociaż akurat ci pierwsi od kilku płyt niestety spuszczają z tonu).
-
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1325
- Rejestracja: 27-08-2011, 20:35
Re: PIXIES vs SONIC YOUTH
18 marca:

