
Nigdy nie byłem w Detroit,wiem o nim tyle co wysypie sie z gazet,z sieci ,jakieś strzepy informacji z Tv.Ot,niegdys potężny ośrodek przemysłu samochodowego,stopniowo chylący sie ku upadkowi,pogrążony w głębokim kryzysie,co spowodowało przemieszczanie sie mas ludności w inne rejony kraju poszukiwaniu środków do życia.Dość przygnebiająca perspektywa,ale jak sie okazuje miasto które straszy ilością opustoszałych fabryk,zdemolowanych miejsc pracy i zardzewiałej maszynerii ma bardzo interesujący kulturowy background.
Od wielu lat ,to właśnie z tego zakątka świata dociera do nas wysokooktanowa rozrywka ,elektronika najwyższej próby: Detroit Techno. Ten termin ukuto lata temu ,jak wieść gminna niesie, najzabawniejszą definicję stylu podał kiedyś pewien brytyjski magazyn: "...Ludzie z Detroit, jak Juan Atkins, Derrick May, itd. stworzyli specjalną odmianę house'u, która brzmiała bardziej "technoidalnie" i stanowiła typową "post-krafwerkową" muzykę taneczną". A jeden z pionierów stylu z Motor City określił techno jako "Kraftwerk i George Clinton uwięzieni razem w windzie".
Po raz kolejny widać,ze dziedzictwo niemieckiej energetyki jest wciąż żywe,inne anonimowe źródło opisuje ten fenomen jeszcze trafniej: Historia techno nie zaczęła się, jak twierdzi wiele osób, na początku lat osiemdziesiątych w Detroit, lecz raczej we wczesnych latach siedemdziesiątych w Duesseldorfie. Tam właśnie zespół Kraftwerk nagrał swoje pionierskie utwory „Autobahn”, „Trans-Europe Express” i „The Man-Machine”, używając syntezatorów i automatów perkusyjnych . To jakby prehistoria techno, ale bez tej muzyki (zwanej electro-pop) młodzi ludzie z Detroit mogliby zająć się tworzeniem hip-hopu, soulu, funku lub innej muzyki będącej wtedy na topie, a nie zwrócić swoją uwagę na możliwości oferowane przez technologię. Pod wpływem europejskiej muzyki elektronicznej, producenci amerykańscy zaczęli od połowy lat 70-tych wypuszczać na rynek utwory, których forma była kształtowana przez komputery.
Artystą (wpisującym sie w nurt eksplozji muzyki z Detroit na początku lat 90tych) którego twórczość chciałbym wam w tym temacie gorąco zarekomendować jest Richie Hawtin aka Plastikman.Śledzę jego twórczość od kilku lat i jestem pod olbrzymim wrażeniem jego podejścia do dźwiękowej materii.
Wląściwie każdy album Plastikmana jest warty polecenia,minimalistyczne ,oszczędne techno pasaże,z mocno podkreślonym pulsujacym rytmem i pojawiącymi sie tu i ówdzie ambientowymi plamami kreują naprawdę fantastyczną atmosferę. Interesującym jest fakt,że pomimo tanecznej/ludowej funkcji jaką spełniała kiedyś TA muzyka w twórczości Plastikmana więcej jest mroku i eksperymentalnego zacięcia,entertainment zepchnięty jest na dalszy plan,niekiedy zupełnie zanika i doświadczamy obcowania z piekna,wymagajacą muzyką o której trudno zapomieć.
- Dobre produkcje techno mogą być słuchane na wszystkich tych poziomach. Możesz do tego tańczyć, zagrać to w nocy, albo być totalnie wessanym przez to. Techno nie powinno być tym, czym jesteśmy dziś – powinno być tym, co będzie jutro
Poniżej link do jednego utworu,nie jest on AŻ TAK reprezentatywny ale i tak jest zajebisty a video zamienia mózg w lepką,bezkształtną masę;)Gorąco zachęcam do zapoznania sie w miare możliwości z całą dyskografią Plastikamana.WARTO.
i try in vain, to disconnect my brain
i don't know if i can handle it, handle so much pain
i don't know what's left to gain, all the guilt and now the blame
i don't want to stop this game, i'm starting to enjoy the pain
i don't care what you claim, i still hear your voice replaying
the only thing that remains, is to disconnect my brain
i try to disinfect, and sanitize my brain
perhaps i won't be satisfied, until i go insane
