Najbardziej specyficznym punktem zespołu jest dominujący, niecodzienny instrument - tradycyjne fińskie kantele, którego dźwięki są bardzo delikatne i... brzmiące (nie wiem, jak inaczej to ująć).
W Polsce przez jakiś czas promowane przez Bad Taste (nie wiem jak teraz).
Myślę, że powyższy wstęp i tak nie jest potrzebny, bo większość zna.
Split z Agalloch to zaledwie jeden utwór, jednak sprawia dużo przyjemności.
Pierwsze dwie duże płyty to czysta muzyczna magia, mało dźwięków, ale każdy wibruje głęboko, a przestrzeń między nimi wypełnia... W moim przypadku atmosfera lasu o zmroku, ale wiadomo, to taki bełkot człowieka z wybujałą wyobraźnią ; )
Temat zakładam z okazji wydania trzeciej płyty, która po pierwszym kontakcie jest dla mnie przedziwna. Dawne środki raczej porzucone, ale to, co przyszło w ich miejsce, jest niepokojące... Mam na myśli nie rozczarowanie, ale sam klimat. Znowu jakieś dziwne instrumenty, ale tym razem inne. Wizje chyba jeszcze bardziej pogłębione. W sumie myślę, że ta płyta wam się tu spodoba, bo wydaje mi się mieć kilka poziomów, pomimo pewnego nestowego minimalizmu.
Próbki:
http://www.youtube.com/watch?v=dzX5omzzGX4
http://www.youtube.com/watch?v=A-2UzIJ6rOY
