

I choć debiut "If the Sky Falls We Shall Catch Larks" wydaje się być nieśmiałym krokiem w tym właśnie kierunku, tak na następnym "An Interlude To The Outermost" Heeren rozwija skrzydła, wzbogacając apokalipytczną atmosferę czasem o rockowy pazur, często o folkową nutę, innym razem pojawią się skojarzenia z jakże świetnym swego czasu WOVEN HAND. Wyczuć można także inspiracje muzyką celtycką, szamańską, ale to jeszcze do końca nie jest to (choć oczywiście też warto zbadać).

Apogeum Heeren osiąga na doskonałym "The Nebulous Dreams". To już inna liga. Choć nadal fundamentem jest neofolkowa atmosfera, to bardziej gatunkowo przypomina to jakieś profetyczno-doomowe odjazdy w stylu... no właśnie za chuja nie przychodzi mi żadne skojarzenie. Może na silę upchnąlbym tutaj SILVESTER ANFANG przez wzgląd na "pogrzebowy" charakter muzyki (oprócz ostatniego kawałka). To niby tylko ponad 30 minut muzyki, ale zdecydowanie chce się do tego wracać.

W tym roku pojawiło się nowe wydawnictwo - "Hewers Of Wood And Drawers Of Water" - które, może wydawać się rozczarowaniem, po tym co Heeren nagrał na "The Nebulous Dreams". Z tym krążkiem powrócił do swoich pierwotnych melodii, ale zagranych o piekło lepiej. Mocno mi się ta płyta kojarzy z lepszymi dokonaniami Woven Hand (wystarczy wymienić chociażby "Harrow" czy "Feathers Of The Wings Of The Angel Gabriel"), aczkolwiek nie jest to zwykła kopia dokonań Edwardsa, bardziej widzę to jako dojrzale rozwinięcie drugiej płyty.
Resztę zostawiam wam.
Znacie? Lubicie?