Curve po angielskiemu, Kurve po niemieckiemu, Kurwa po polskiemu. z tym, że ja nie tutaj o lingwistycznych ciekawostkach, ja tutaj o podróży w czasy minione mówię. tak powiedzmy ćwierć wieku wstecz. plus minus.
był taki zespół swego czasu (już dziś nie jest ten zespół), nazywał się LUSH. LUSH nagrał singla 'Nothing Natural' i nakręcił piękny wideoklip doń - i jeśli spośród mężczyzn znalazł się taki, któremu gust nie wył z ekstazy, a przyrodzenie nie pęczniało od krwi na widok dwóch pięknych wokalistek, ten wiadomo, że był pedał. Lush charakteryzował się przestrzennym brzmieniem, eterycznym wręcz, zaczerpniętym prosto z Cocteatu Twins (wtedy zaczęli na to mówić gapieniesięwbuty albo shoegaze u angoli).
był też inny zespół (dziś ten zespół nie również jest), nazywał sie Machines Of Loving Grace. ci z kolei grali mieszankę elektroniki, grunge'u, a wołano na to wówczas industrial metal/rock. nie wiem czy ta szufladka pasowała, ale co na pewno było wiadome - ich muzyka kipiała seksem. pulsująca rytmika ich utworów, ich klimat, ten groove, te przeciągające się gitarowe akordy i rzężenia sprawiały, że facet chciał od razu panienkę do wyra zaprosić (Lilith/Eve z dwójeczki, o jasnychuj). to były czasy...
był też taki zespół Garbage... ale tutaj się zagalopowałem trochę, bo Garbage to w sumie bardziej popowa, kolorwa inkarnacja bohaterów tematu. no właśnie, co z tym CURVE w końcu?
ano to z tym, że CURVE to taka wypadkowa Lush i Machines Of Loving Grace. z jednej strony przestrzenne, eteryczne brzmienie doprowadzające do odurzających stanów umysłu, z drugiej bity, przy w rytm których można było śmiało się oddać najweselszej rozrywce znanej człowiekowi (nie, nie czytanie). gęsto tutaj od wszystkiego - począwszy od nałożonych na siebie ścieżek, przez multum efektów, skończywszy na przytłaczającej przestrzeni i przygniatającym ciężarze. każdy album uskuteczniał tę obraną ścieżkę i dlatego też każdy ich album miał coś zajebistego do zaoferowania (osobisty faworyt - kipiąca groovy elektroniką w stylu Fluke trójka).
i dodatkowo wisienka na torcie - TE WOKALE. wspomniałem tutaj o grunge'u i tak sobie teraz myślę, że Toni Halliday ze swoim głosem kasowała każdego wystękanego wokalistę z tego gatunku swoją klasą i brakiem spizdowaciałości. była wrażliwa, była w pełni kobieca w tych swoich zaśpiewach, ale robiła to bez jakiegoś użalania się i stękania, tak charakterystycznego dla podludzi. po prostu wiedziała JAK to robić. jej aksamitny, niemal oschły głos miał w swoje więcej jaj i intensywności emocjonalnej niż flanele byłyby w stanie zdzierżyć.
słowem - klasa zespół, esencja i zapomniany symbol muzyki lat '90. nie trzeba było fikuśnych strojów, bo wystarczyły proste uliczne szmaty - charyzma sprawiała, że miały one więcej wartości niż te dzisiejsze, groteskowo-głupie stroje z drugiego końca galaktyki. było organiczne, ciepłe brzmienie, był ciężar i ryzyko, zero kalkulacji, zamiast tego autentyzm i spontan. szukam wśród dzisiejszych wokalistek takich jak ONA i nie ma. mimo mojego uwielbienia dla Zola Jesus przykładowo, to jednak z całym szacunkiem - to nie to jeszcze.
[youtube][/youtube]
nie? kręcicie pod nosem? tak myślałem, że to nie temat na to forum.
PS, uwielbiam Garbage, żeby nie było. oddaję jeno cesarzowi co cesarkie.
PS2, żeby nie było, że psioczę na grunge - bardzo lubię ten gatunek i mam do niego ogromny sentyment, nie krzyczeć.
PS3, Toni Halliday również użyczyła swojego głosu dla świetnego numeru Leftfield 'Original'.
PS4, mam nadzieję na reaktywację, chcę ich na żywo.
PS5 jeszcze nie wyszło.
tu wszycho do posłuchania jak ktoś jest na wojennej ścieżce z jewtube i spotify https://curve.bandcamp.com/" onclick="window.open(this.href);return false;
CURVE
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
- HSVV
- w mackach Zła
- Posty: 987
- Rejestracja: 27-12-2014, 04:52
Re: CURVE
[youtube][/youtube]
czujecie pierwotną magię Future Sound Of London?
czujecie groovy beaty Orbital?
uber-zmysłowy głos Kate Bush?
tak się zastanawiałem z czym mi sie kojarzy ten mój ulubiony numer Curve i jasny chuj strzeliło mnie:
[youtube][/youtube]
w obu przypadkach mówimy o 10/10 rzecz jasna.
czujecie pierwotną magię Future Sound Of London?
czujecie groovy beaty Orbital?
uber-zmysłowy głos Kate Bush?
tak się zastanawiałem z czym mi sie kojarzy ten mój ulubiony numer Curve i jasny chuj strzeliło mnie:
[youtube][/youtube]
w obu przypadkach mówimy o 10/10 rzecz jasna.
Maschinengewehr
Aus jeder Galaxie
Heilen wir
Allgemeine Agonie
Aus jeder Galaxie
Heilen wir
Allgemeine Agonie
- Wódz 10
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2041
- Rejestracja: 15-12-2006, 20:44
Re: CURVE
Trafilem na nich kilka tygodni temu przegladajac listy z mniej znanymi shoegazerami. Wokalnie od razu mi naszlo skojarzenie z Shirley, ale muzycznie wydaja sie byc bardziej jednorodni. Plyty Garbage sa jednak mniej transowe (takich odjazdow jak na Doppelganger, jedynej plycie Curve jaka mam, na debiucie Garbage jest raptem garsc). Dopiero sie wgryzam w temat, ale jest tu wszystko co trzeba - rozerotyzowane wokale, kult poglosu. Bede zglebial.
I dream of colour music,
And the intricacies of the machines that make it possible
And the intricacies of the machines that make it possible
- HSVV
- w mackach Zła
- Posty: 987
- Rejestracja: 27-12-2014, 04:52
Re: CURVE
przy okazji możesz obczaić równie magiczny zespół, który Dean Garcia założył ze swoją śliczną córką, o której wspominałem w innym temacie, SPC ECO:
shoegaze'owo-postrockowe oblicze:
[youtube][/youtube]
elektroniczne oblicze:
[youtube][/youtube]
shoegaze'owo-postrockowe oblicze:
[youtube][/youtube]
elektroniczne oblicze:
[youtube][/youtube]
Maschinengewehr
Aus jeder Galaxie
Heilen wir
Allgemeine Agonie
Aus jeder Galaxie
Heilen wir
Allgemeine Agonie