Trafiłem na ten duet trochę z przypadku, ot, wertując recenzje na poczytnym serwisie jazzowym. Recenzent rozpływał się nad najnowszą propozycją pochodzącego z Seattle BAD LUCK, sugerując nawet "nową jakość", że tylko sobię pozwolę zacytować:
I trudno mi się z tym nie zgodzić, gdyż "Four", czwarty album duetu Neil Welch/Chris Icasiano to istne saksofonowo-perkusyjne tornado. 6 kawałków totalnej, pełnej wyobraźni i kolorów muzyki, osadzonej w jazzowych korzeniach. Czasami jest bardzo intensywnie, czasami subtelnie, wręcz minimalistycznie, ambientowo, ale zawsze jakoś "gęsto" jeśli chodzi o dźwięki. Słuchając "Four" czuję się jakby przemierzał kanadyjskie pustkowie podczas ostrych mrozów i zamieci i podziwiał otaczające mnie krajobrazy. Oj piękny pejzaż naszkicowali Ci panowie.Bad Luck treads its own path. If last century, Coltrane and Ali’s Interstellar Space (recorded in1967) set the table for the sax/drums duo, Bad Luck leaves behind the question of handing off the torch, and draws instead on so many other traditions all at once. This music is not jazz, it is not rock or metal, it is not ambient, it is not techno. Its admixture of electronics and acoustic elements, its cinematic, creative use of time and song form amounts to a neo-expressionism for the new century

https://store.badluckband.net/track/four
Wcześniejszych dokonań nie znam, ale pewnie sięgne jak oswoję się z "Four", które bez wątpienia jest jednym z najlepszych ,tegorocznych krążków.