Wire

nie tylko metalem człowiek żyje :)

Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
longinus696
zahartowany metalizator
Posty: 3644
Rejestracja: 20-02-2005, 01:19
Lokalizacja: Łódź

Wire

29-08-2009, 21:31

WIRE

Obrazek

WIRE - Pink Flag [1977]

Utworzony w 1976 r. Wire można postawić obok Swell Maps i Fall, jako najznakomitszych przedstawicieli eksperymentalnego Punku. Od pierwszych taktów debiutanckiego krążka "Pink Flag" wiadomo, że obcujemy z czymś absolutnie fenomenalnym, nie tylko na owe czasy, ale i do dzisiaj. Krótkie utwory, trwające w większości ledwie ponad minutę, pełne charyzmy i siły, nieokrzesane, dekadenckie, rzucające wyzwanie, choć jednocześnie tak doskonałe, by zaspokoić nawet "mainstreamowe" ucho (chyba, że jest się już kompletnym głuszcem). Tak, Wire potrafią grać popowe fragmenty (chociażby "Ex Lion Tamer", "It’s So Obvious", "Mr. Suit"), ale zawsze pozostawiają w swych dźwiękach jakiś drobny, psujący miłe wrażenie akcent. Na kolejnych płytach taki kontrapunkt stanie się bardziej wyraźny. Zresztą nie należy się dziwić – tematy, które porusza Wire, to nie jakieś śniadanie na trawie. Otwierający płytę "Reuters" to codzienne wiadomości o wojnie, wypadkach, kryzysie gospodarczym i psującym się klimacie. Z kolei najwolniejszy na płycie "Lowdown" to ponura opowieść o kolejnym szarym dniu nudnego życia, itd. A teraz pytanie konkursowe: ile dobrych motywów jest w stanie zmieścić współczesny zespół rockowy na płytę? Ha! Starcza zazwyczaj na 4 rozwlekłe numery, gdzie to, co dobre przeciągane jest do wyrzygania. Na "Pink Flag" mamy 22 kawałki będące 22 pomysłami na dobry utwór, porzuconymi w połowie swojego rozwoju, zupełnie jakby twórcy, kapryśni, bądź chorzy na ADHD, zmuszeni byli przeskoczyć do innego rytmu, innej melodii. 22 krótkie formy - wszystkie doskonałe w swym rzekomym niespełnieniu ("rzekomym" – bo przy 2-3 przesłuchaniu dojdziecie do wniosku, że tak naprawdę niczego tym utworom nie brakuje. Żadnego pieprzonego wypełniacza!). Są niepokojące, momentami konwulsyjne, pełne buńczucznego, punkowego attitude, rozwrzeszczane, hałaśliwe. Repetytywne motywy gitarowe wzbogacane są silną ekspresją wokalną Colina Newmana. Każdy, kto ma słabość do wyraziście brytolskiego akcentu będzie zachwycony. Pozostali mogą nie zbliżać się do płyty, albo dać się przekonać. Ten wydany w '77 r. krążek można by nawet potraktować jako zapowiedź nowej fali. Był pomysłowy, intelektualny, zdecydowanie wyprzedzał swój czas. Już na tym etapie zespół stworzył dzieło doskonałe formalnie, profesjonalne w każdym calu. Na kolejnych albumach było jeszcze lepiej.

Obrazek

WIRE - Chairs Missing [1978]

Wydany rok później "Chairs Missing" był już bardziej klaustrofobiczny, odrobinę przyćpany, choć wciąż pełen chwytliwych melodii, może nawet w większym stopniu niż "Pink Flag". Formuła brzmieniowa jest nam już znana, więc płyta wchodzi w mózg równie gładko, jak rozgrzany nóż w masło. Pojawia się syntezator, który nadaje tym pop-punkowym kawałkom jakiegoś złowieszczego, zimnego tła. Służy nie tylko podkolorowaniu gitar, ale jest też w pełni autonomicznym instrumentem. Dźwięki na "Chairs Missing" płyną według swojej własnej logiki, nakładają się na siebie, to znów mijają się w spektakularny sposób, dając wrażenie jakiejś nerwicy. Przede wszystkim utwory są nieco dłuższe niż te z jedynki, więc starcza czasu na budowanie klimatu w obrębie jednego kawałka. Nie mogę pozbyć się wrażenia, że niektóre melodyjki w swojej pokrzywionej naiwności mają wiele wspólnego z porażającym debiutem Floydów. Tylko, że tym razem nie wkraczamy w kolorowy świat baśni po drugiej stronie lustra, a w smutną rzeczywistość odbijającą się w pękniętej szybie. Oczywiście w syntezatorowych plamach dźwiękowych wyczuwalny jest też duch Briana Eno. Do tej mieszanki chyba można z czystym sumieniem dorzucić The Velvet Underground, których wpływ słychać w tych najzwyklejszych, piosenkowych fragmentach. Pięknie to wszystko płynie, każda nuta ma swoje miejsce, w które wpasowuje się bezbłędnie. O jakich albumach można tak napisać? Tylko o tych najlepszych.

Dobra, o trzeciej (kto wie, czy nie najważniejszej) płycie kiedy indziej, żeby była szansa na wskrzeszenie tematu. A może ktoś inny opowie tę historyjkę?
The imagination is a muscle. It has to be exercised. Luis Bunuel

http://musicamok.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
nan
postuje jak opętany!
Posty: 475
Rejestracja: 29-06-2002, 15:04

Re: Wire

29-08-2009, 22:51

longinus696 pisze: Na "Pink Flag" mamy 22 kawałki
Właściwie to 21. Świetny album, ale trzeba słuchać w całości :D
Awatar użytkownika
longinus696
zahartowany metalizator
Posty: 3644
Rejestracja: 20-02-2005, 01:19
Lokalizacja: Łódź

29-08-2009, 23:05

nan pisze:Właściwie to 21.

A co, instrumentalny "The Commercial" się nie liczy?

edit: Aaaa... kumam już. Faktycznie, na reedycji dorzucili bonusy.
The imagination is a muscle. It has to be exercised. Luis Bunuel

http://musicamok.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
Awatar użytkownika
twoja_stara_trotzky
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 9857
Rejestracja: 14-03-2006, 20:37
Lokalizacja: 3city

Re: Wire

21-12-2009, 21:14

a ja najbardziej lubię trójkę, czyli 154. poniekąd jest ona rozwinięciem tej mniej punkowej, a bardziej falowej strony Chairs Missing, z jednej strony jest spokojniej, z drugiej jednak też i ciemniej. oczywiście jest na płycie kilka tzw. przebojów z do wyrzygania aż melodyjnym The 15th na czele, ale są też prawdziwe perły. takiego A Toutching Display słuchać można w nieskończoność. (wyjątkowo) warto zaopatrzyć się w wydanie z bonusami (z 1994 roku na przykład), bo "wartość dodana" jest tu wyjątkowo interesująca. bonusy pokazują bardziej eksperymentalne i, nie da się ukryć, ciekawsze oblicze zespołu.
Awatar użytkownika
longinus696
zahartowany metalizator
Posty: 3644
Rejestracja: 20-02-2005, 01:19
Lokalizacja: Łódź

21-12-2009, 23:02

twoja_stara_trotzky pisze:a ja najbardziej lubię trójkę, czyli 154. poniekąd jest ona rozwinięciem tej mniej punkowej, a bardziej falowej strony Chairs Missing, z jednej strony jest spokojniej, z drugiej jednak też i ciemniej.
Dokładnie. Taka trochę pogłębiająca się depresja.
A w ogóle GODFLESH zrobił cover "40 Versions". Kolejny powód żeby co poniektórzy wzięli ten zespół na ruszt.
The imagination is a muscle. It has to be exercised. Luis Bunuel

http://musicamok.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
Awatar użytkownika
twoja_stara_trotzky
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 9857
Rejestracja: 14-03-2006, 20:37
Lokalizacja: 3city

Re:

22-12-2009, 00:54

longinus696 pisze: A w ogóle GODFLESH zrobił cover "40 Versions". Kolejny powód żeby co poniektórzy wzięli ten zespół na ruszt.
a Henry Rollins przez całe życie robi cover Lowdown :lol: :lol: :lol:
Sineater
postuje jak opętany!
Posty: 621
Rejestracja: 10-05-2008, 00:40

Re: Wire

23-10-2010, 15:19

A ja tak bardziej z praktycznego punktu widzenia zapytam: czy ciężko dostać i z jakimi kosztami trzeba się liczyć, żeby dorwać pierwsze trzy płyty na CD w wydaniach 1994 lub 1989?
Awatar użytkownika
twoja_stara_trotzky
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 9857
Rejestracja: 14-03-2006, 20:37
Lokalizacja: 3city

Re: Wire

23-10-2010, 15:52

na allegro czasem za grosze bywają.
Awatar użytkownika
Lykantrop
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 8015
Rejestracja: 23-12-2009, 17:51

Re: Wire

01-06-2014, 12:04

Sineater pisze:A ja tak bardziej z praktycznego punktu widzenia zapytam: czy ciężko dostać i z jakimi kosztami trzeba się liczyć, żeby dorwać pierwsze trzy płyty na CD w wydaniach 1994 lub 1989?
Sorry, że tak odświeżę temat sprzed lat, ale te wspominane wydania na amazon walają się za 1, 2, w najgorszym wypadku 5 funtów. W ramach autoprania na post punka uzupełniłem sobie całą dyskografię Wire, bo wcześniej znałem jedynie "Pink Flag" i miałem wyrzuty sumienia, że dalej nie zgłębiałem tematu.
Fakt, dosyć zapomniany przez mainstream band, który wyprzedzał ciut epokę, w której przyszło im działać. Niepojęte jest wręcz dla mnie, że brytole zachwycali się bardziej takim The Clash niż prawdziwą perłą o nazwie Wire.
Only pierwsze bicia are real!
manieczki pisze:Proszę tutaj pana lykantropa nie denerwować dzisiaj już, bo wypił 5(pięć) piwek, d.o.k.u.r.w.i.l wor metalem i cisnienie jego wynosi tera 150/95
Awatar użytkownika
Harlequin
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 8965
Rejestracja: 12-03-2010, 13:38
Lokalizacja: Koko City

Re: Wire

01-06-2014, 14:18

Generalnie wszystkie pierwsze 3 płyty Wire wyborne z naciskiem na "154". W sumie to dość długo się do nich przekonywałem, robiłem kilka podejść, ale cieszę sie, że w końcu zaskoczyło.
Awatar użytkownika
Skaut
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 7410
Rejestracja: 27-03-2004, 13:19

01-06-2014, 14:30

Harlequin pisze:Generalnie wszystkie pierwsze 3 płyty Wire wyborne z naciskiem na "154". W sumie to dość długo się do nich przekonywałem, robiłem kilka podejść, ale cieszę sie, że w końcu zaskoczyło.
a ja właściwie z "154" miałem najdłuższą przeprawę. Wiedziałem, że jest dobrze, ale kompletnie nie potrafiła mnie porwać. Chyba oczekiwałem punkowej "prostoty". Przestrzeń na "154" nie do końca mi odpowiadała. Aż któregoś dnia, słuchając na repeat "A Touching Display" wszystko zaskoczyło. Do dziś uważam tę płytę za najlepszą.

Warto wspomnieć o płycie z zeszłego roku "Change Become Us". Mimo, że Ameryki na niej nie odkryli, to jednak nadal jest to świetnie skomponowany materiał. Zupełnie oderwany od aktualnych trendów, zahaczający o ich najlepsze nagrania, z tym właśnie przestrzennym klimatem.
Coś tam było! Człowiek!
Awatar użytkownika
longinus696
zahartowany metalizator
Posty: 3644
Rejestracja: 20-02-2005, 01:19
Lokalizacja: Łódź

Re: Wire

01-06-2014, 15:31

Jak komuś jest najbliżej do "154", to nie powinien pominąć solowego debiutu Colina Newmana "A-Z".
The imagination is a muscle. It has to be exercised. Luis Bunuel

http://musicamok.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
Awatar użytkownika
Harlequin
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 8965
Rejestracja: 12-03-2010, 13:38
Lokalizacja: Koko City

Re: Wire

01-06-2014, 17:11

longinus696 pisze:Jak komuś jest najbliżej do "154", to nie powinien pominąć solowego debiutu Colina Newmana "A-Z".
Znamy i lubimy, ale jednak '154' troszke lepsza.
Awatar użytkownika
lumpskaut
zaczyna szaleć
Posty: 129
Rejestracja: 23-09-2009, 12:07

Re: Wire

04-06-2014, 11:14

Widziałem na żywo na Wrocław Industrial Festival, ale nie wiem, co zagrali (raczej nic z pierwszych trzech płyt, które miałem świeżo osłuchane). Zagrali bardzo gitarowo i kurewsko głośno, nawet miałem wrażenie, że chcą przytłoczyć, żeby pokazać, że jednak nie są dziadkami.
Chciałbym zalać Twój polder.
nightspiryt

Re: Wire

28-05-2017, 19:48

40 lat minęło. Ostatnio co roku nowy album i każdy jest co najmniej dobry. Znakomitości.
Obrazek
[youtube][/youtube]
Awatar użytkownika
Harlequin
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 8965
Rejestracja: 12-03-2010, 13:38
Lokalizacja: Koko City

Re: Wire

28-05-2017, 21:00

Mnie nie zachwycił ten nowy album. Lepszy niz słaby "Wire", podobny poziomem do "Koreanców" i wyraźnie słabszy od naprawdę wartego uwagi "Changes Becomes Us".
Awatar użytkownika
Harlequin
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 8965
Rejestracja: 12-03-2010, 13:38
Lokalizacja: Koko City

Re: Wire

24-01-2020, 10:31

Nowy album od wczoraj w wypożyczalniach. O dziwo nie wynudziłem się. Słychac w tym sporo wczesnego Wire, ale podrasowane to jest tą transową monotonią znana z ostatnich płyt. Newman wokalnie już trochę chyba nie daje rady, ale swoje lata ma. Generalnie najlepsza rzecz od czasu "Change becomes us"
ODPOWIEDZ