Na pewno za dużo i za często wydają.
CURRENT 93
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, ŚWIAT BEZ KOŃCA
- Medard
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10339
- Rejestracja: 22-04-2017, 19:15
- Lokalizacja: Prag
Re: CURRENT 93
Tak, za często wydają niestety.
Rome może nie jest tak dobre jak pieśni oazowe, ale do sraki im daleko

Die Welt ist meine Vorstellung.
- Wódz 10
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2041
- Rejestracja: 15-12-2006, 20:44
Re: CURRENT 93
ROME raz lepiej, raz gorzej, ale trylogie mozna sluchac bez konca, tylko CD trzeba zmieniac co chwile. Ladne plyty.
I dream of colour music,
And the intricacies of the machines that make it possible
And the intricacies of the machines that make it possible
- Harlequin
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 8949
- Rejestracja: 12-03-2010, 13:38
- Lokalizacja: Koko City
Re: CURRENT 93
"If A City Is Set Up On The Hill" już w wypożyczalniach. Moich zdaniem jest bardzo dobre. Monolitycznie, klimatycznie, i mniej mroczne niż na osttaniej. Niby Tibet nie odkrywa Ameryki a jednak i tak brzmi to cholernie świeżo. Opowiada jak nikt inny.
- Wódz 10
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2041
- Rejestracja: 15-12-2006, 20:44
Re: CURRENT 93
Póki co raz słuchałem ale chyba szykuje się najlepsza płyta od lat. Dużo medytacji, mało histerii.
I dream of colour music,
And the intricacies of the machines that make it possible
And the intricacies of the machines that make it possible
-
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1414
- Rejestracja: 19-10-2011, 16:55
Re: CURRENT 93
Świetna płyta. Jeden odsłuch i już wiem że będę do niej wracał.
- Wódz 10
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2041
- Rejestracja: 15-12-2006, 20:44
Re: CURRENT 93
No właśnie tez mialem takie wrażenie. Echa Statków, Thunder Perfect Mind, drone'y, tajemnicze skrzypki.Wódka i Piwo pisze: ↑05-04-2022, 21:27Świetna płyta. Jeden odsłuch i już wiem że będę do niej wracał.
Poprzednia przesłuchałem kilka razy, ale wydala mi się poza jednym lub dwoma momentami strasznie przewidywalna.
I dream of colour music,
And the intricacies of the machines that make it possible
And the intricacies of the machines that make it possible
-
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1489
- Rejestracja: 06-09-2010, 23:25
Re: CURRENT 93
mocne tytulu tu padaja - black ships i thunder perfect mind! te echa to dalekie (natyle, ze mozna sobie kolejne tibetowe smety podarowac) czy w koncu czuc spowrotem ten specyficzny zlowieszczy apokaliptyczny klimat? bo szczerze to ostatnie co mam tibeta to ten potworek, ktory nagral z sasha grey i po tym wypaleniu juz mi sie dawida sprawdzac nie chialo. z 10 lat bedzie.Wódz 10 pisze: ↑05-04-2022, 21:33No właśnie tez mialem takie wrażenie. Echa Statków, Thunder Perfect Mind, drone'y, tajemnicze skrzypki.Wódka i Piwo pisze: ↑05-04-2022, 21:27Świetna płyta. Jeden odsłuch i już wiem że będę do niej wracał.
Poprzednia przesłuchałem kilka razy, ale wydala mi się poza jednym lub dwoma momentami strasznie przewidywalna.
Seein' me is def not repeated or done twice
I laugh as I cast the first stones at Christ
I laugh as I cast the first stones at Christ
-
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1414
- Rejestracja: 19-10-2011, 16:55
Re: CURRENT 93
Nieeee.... Na pewno nie jest to płyta złowieszcza. Ale w tych porównaniach Wodza też jest sporo prawdy.olgims pisze: ↑05-04-2022, 23:11mocne tytulu tu padaja - black ships i thunder perfect mind! te echa to dalekie (natyle, ze mozna sobie kolejne tibetowe smety podarowac) czy w koncu czuc spowrotem ten specyficzny zlowieszczy apokaliptyczny klimat? bo szczerze to ostatnie co mam tibeta to ten potworek, ktory nagral z sasha grey i po tym wypaleniu juz mi sie dawida sprawdzac nie chialo. z 10 lat bedzie.Wódz 10 pisze: ↑05-04-2022, 21:33No właśnie tez mialem takie wrażenie. Echa Statków, Thunder Perfect Mind, drone'y, tajemnicze skrzypki.Wódka i Piwo pisze: ↑05-04-2022, 21:27Świetna płyta. Jeden odsłuch i już wiem że będę do niej wracał.
Poprzednia przesłuchałem kilka razy, ale wydala mi się poza jednym lub dwoma momentami strasznie przewidywalna.
-
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1489
- Rejestracja: 06-09-2010, 23:25
Re: CURRENT 93
pewnie w swoim czasie sprawdze, chociaz od jakis 3 lat calkiem mi zeszlo cisnienie na obczajanie nowosci, ostatni lp funeral mist na polce od daty premiery a jeszcze sie nie zakrecil. za to dzisiaj sobie zarzuce w ramach odswiezenia stare dobre dogs blood rising.
Seein' me is def not repeated or done twice
I laugh as I cast the first stones at Christ
I laugh as I cast the first stones at Christ
- Anzhelmoo
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1337
- Rejestracja: 19-03-2017, 08:51
Re: CURRENT 93
Miałem wrzucić w Now Playing, ale tam szybko zniknie, a tutaj temat mało aktywny, więc jakiś ślad pozostanie. Może nawet jakaś dyskusja się rozkręci.

Dzisiaj sesja ze "Sleep Has His House". Nie jest to mój ulubiony album Current 93, ale zdecydowanie jeden z najbardziej wyjątkowych w dyskografii. Ma bardzo specyficzną magiczną aurę, a ja zazwyczaj podczas wieczornych odsłuchów w dziwny sposób w nim się zanurzam. Banalnie z pewnością zabrzmi, że "przenosi do innego świata", ale w nim rzeczywiście jest taka oniryczna cząstka, na którą rzadko natrafiam w muzyce. Myślę, że to też kwestia fenomenalnego brzmienia, które zwłaszcza na słuchawkach robi wrażenie. Dobór instrumentarium, wzorowe zarejestrowanie, no i też miks (wliczając odpowiednie efekty i bardzo dobrą panoramę stereo). C93 zawsze umiało w klimat, ale jednak niektóre wydawnictwa w trochę innym brzmieniu mogłyby zyskać. Tutaj w ogóle nie mam takiego poczucia, że cokolwiek dało się zrobić lepiej, jest to jeden z najlepiej zarejestrowanych albumów jakie kojarzę.
Od początku słychać, że to będzie trochę inne Current niż zazwyczaj, co w sumie nie jest nowością. Ale jednak śmiem twierdzić, że zaczyna się dosyć przystępnie. A wraz z czasem to wszystko trochę zaczyna się rozjeżdżać, motywy zaczynają nawracać, oczywiście kaznodziejskie wokale Davida Tibeta, ale przede wszystkim dużo umiejętnego drone'u. I to właśnie ten drone gra pierwsze skrzypce (a raczej pierwsze fisharmonie, które dominują). Jak poznawałem ten album, to wręcz miałem wrażenie, że w połowie zmieniła mi się płyta.
Cóż, czasem włączam ten materiał przed snem. Zrelaksowany, w ciemności, a wtedy odbiera go się zupełnie inaczej. Sample wiatru z jednego utworu zawsze mnie intrygują, bo dałbym sobie rękę uciąć, że to rzeczywiste podmuchy dobiegające zza okna. Sam przecież czuję ich chłód... Prosty zabieg stosowany przez milion zespołów, a jednak nie zawsze jest umiejscowiony w tak dobrym kontekście. Czasem to po prostu atrakcja dla atrakcji, ale niewiele za nią idzie. Kolejną kwestią jest to jak album zakłóca postrzeganie czasu. Czy ktoś zanurzony w odsłuch odnotował, że tytułowy numer ma 25 minut? Bo gdy słucham całości mam wrażenie, że jest dużo krótszy.
Warto dodać, że to chyba ostatni album zrobiony w legendarnym składzie Tibet / Cashmore / Stapleton.

Dzisiaj sesja ze "Sleep Has His House". Nie jest to mój ulubiony album Current 93, ale zdecydowanie jeden z najbardziej wyjątkowych w dyskografii. Ma bardzo specyficzną magiczną aurę, a ja zazwyczaj podczas wieczornych odsłuchów w dziwny sposób w nim się zanurzam. Banalnie z pewnością zabrzmi, że "przenosi do innego świata", ale w nim rzeczywiście jest taka oniryczna cząstka, na którą rzadko natrafiam w muzyce. Myślę, że to też kwestia fenomenalnego brzmienia, które zwłaszcza na słuchawkach robi wrażenie. Dobór instrumentarium, wzorowe zarejestrowanie, no i też miks (wliczając odpowiednie efekty i bardzo dobrą panoramę stereo). C93 zawsze umiało w klimat, ale jednak niektóre wydawnictwa w trochę innym brzmieniu mogłyby zyskać. Tutaj w ogóle nie mam takiego poczucia, że cokolwiek dało się zrobić lepiej, jest to jeden z najlepiej zarejestrowanych albumów jakie kojarzę.
Od początku słychać, że to będzie trochę inne Current niż zazwyczaj, co w sumie nie jest nowością. Ale jednak śmiem twierdzić, że zaczyna się dosyć przystępnie. A wraz z czasem to wszystko trochę zaczyna się rozjeżdżać, motywy zaczynają nawracać, oczywiście kaznodziejskie wokale Davida Tibeta, ale przede wszystkim dużo umiejętnego drone'u. I to właśnie ten drone gra pierwsze skrzypce (a raczej pierwsze fisharmonie, które dominują). Jak poznawałem ten album, to wręcz miałem wrażenie, że w połowie zmieniła mi się płyta.
Cóż, czasem włączam ten materiał przed snem. Zrelaksowany, w ciemności, a wtedy odbiera go się zupełnie inaczej. Sample wiatru z jednego utworu zawsze mnie intrygują, bo dałbym sobie rękę uciąć, że to rzeczywiste podmuchy dobiegające zza okna. Sam przecież czuję ich chłód... Prosty zabieg stosowany przez milion zespołów, a jednak nie zawsze jest umiejscowiony w tak dobrym kontekście. Czasem to po prostu atrakcja dla atrakcji, ale niewiele za nią idzie. Kolejną kwestią jest to jak album zakłóca postrzeganie czasu. Czy ktoś zanurzony w odsłuch odnotował, że tytułowy numer ma 25 minut? Bo gdy słucham całości mam wrażenie, że jest dużo krótszy.
Warto dodać, że to chyba ostatni album zrobiony w legendarnym składzie Tibet / Cashmore / Stapleton.
Często jest tak...że nie, a potem coraz częściej jest tak...że nie, a potem zwykle jest tak...że nie. I potem zostaje już samo nie.
- ŚWIAT BEZ KOŃCA
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 11566
- Rejestracja: 27-08-2018, 10:24
Re: CURRENT 93
Kiedyś przez 50 nocy z rzędu włączałem ten album do spania, zdecydowanie najlepiej się sprawdzał w tej roli. No i ulubiona wówczas płyta żony.
If you do everything right, there will be no struggle.
If you struggle, you're not doing something right.
If you struggle, you're not doing something right.
- KKK
- postuje jak opętany!
- Posty: 488
- Rejestracja: 29-07-2010, 19:01
Re: CURRENT 93
Końcówka złotej ery.Anzhelmoo pisze: ↑22-09-2023, 00:27Miałem wrzucić w Now Playing, ale tam szybko zniknie, a tutaj temat mało aktywny, więc jakiś ślad pozostanie. Może nawet jakaś dyskusja się rozkręci.
Dzisiaj sesja ze "Sleep Has His House". Nie jest to mój ulubiony album Current 93, ale zdecydowanie jeden z najbardziej wyjątkowych w dyskografii. Ma bardzo specyficzną magiczną aurę, a ja zazwyczaj podczas wieczornych odsłuchów w dziwny sposób w nim się zanurzam. Banalnie z pewnością zabrzmi, że "przenosi do innego świata", ale w nim rzeczywiście jest taka oniryczna cząstka, na którą rzadko natrafiam w muzyce. Myślę, że to też kwestia fenomenalnego brzmienia, które zwłaszcza na słuchawkach robi wrażenie. Dobór instrumentarium, wzorowe zarejestrowanie, no i też miks (wliczając odpowiednie efekty i bardzo dobrą panoramę stereo). C93 zawsze umiało w klimat, ale jednak niektóre wydawnictwa w trochę innym brzmieniu mogłyby zyskać. Tutaj w ogóle nie mam takiego poczucia, że cokolwiek dało się zrobić lepiej, jest to jeden z najlepiej zarejestrowanych albumów jakie kojarzę.
Od początku słychać, że to będzie trochę inne Current niż zazwyczaj, co w sumie nie jest nowością. Ale jednak śmiem twierdzić, że zaczyna się dosyć przystępnie. A wraz z czasem to wszystko trochę zaczyna się rozjeżdżać, motywy zaczynają nawracać, oczywiście kaznodziejskie wokale Davida Tibeta, ale przede wszystkim dużo umiejętnego drone'u. I to właśnie ten drone gra pierwsze skrzypce (a raczej pierwsze fisharmonie, które dominują). Jak poznawałem ten album, to wręcz miałem wrażenie, że w połowie zmieniła mi się płyta.
Cóż, czasem włączam ten materiał przed snem. Zrelaksowany, w ciemności, a wtedy odbiera go się zupełnie inaczej. Sample wiatru z jednego utworu zawsze mnie intrygują, bo dałbym sobie rękę uciąć, że to rzeczywiste podmuchy dobiegające zza okna. Sam przecież czuję ich chłód... Prosty zabieg stosowany przez milion zespołów, a jednak nie zawsze jest umiejscowiony w tak dobrym kontekście. Czasem to po prostu atrakcja dla atrakcji, ale niewiele za nią idzie. Kolejną kwestią jest to jak album zakłóca postrzeganie czasu. Czy ktoś zanurzony w odsłuch odnotował, że tytułowy numer ma 25 minut? Bo gdy słucham całości mam wrażenie, że jest dużo krótszy.
Warto dodać, że to chyba ostatni album zrobiony w legendarnym składzie Tibet / Cashmore / Stapleton.
- ŚWIAT BEZ KOŃCA
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 11566
- Rejestracja: 27-08-2018, 10:24
Re: CURRENT 93
Jedyne, czego nie mogę Currentom wybaczyć, to to, że sprzedają płyty w tych gównianych ecopackach w cenie 80-90 złotych, to już serio jest złodziejstwo.
If you do everything right, there will be no struggle.
If you struggle, you're not doing something right.
If you struggle, you're not doing something right.
- DST
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2249
- Rejestracja: 23-12-2010, 23:02
Re: CURRENT 93
Jeden z zespołów, które teoretycznie powinienem uwielbiać, ale kompletnie nie jestem w stanie. Może poza "Nature Unveiled", które było przerażające.
-
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1489
- Rejestracja: 06-09-2010, 23:25
Re: CURRENT 93
Kolaboracje z ligottim to wspaniały horror
Seein' me is def not repeated or done twice
I laugh as I cast the first stones at Christ
I laugh as I cast the first stones at Christ
- KKK
- postuje jak opętany!
- Posty: 488
- Rejestracja: 29-07-2010, 19:01
- Anzhelmoo
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1337
- Rejestracja: 19-03-2017, 08:51
Re: CURRENT 93
Maratonu z Davidem Tibetem ciąg dalszy. Nie będę ukrywał, że albumu od 2009 włącznie traktowałem nieco po macoszemu. Tzn. lubiłem je, ale nigdy nie zostały ze mną na dłużej. Bardziej z kronikarskiego obowiązku sprawdzałem, a nie że wyczekiwałem. Zresztą szczerze powiedziawszy już i do Black Ships rzadko wracam, ale rozumiem za co jest lubiany, nie neguję jego jakości.
Na pewnym etapie tych albumów zaczęło się pojawiać bardzo dużo, praktycznie co roku. Co zaskakuje, to to, że każdy z nich był totalnie inny. Rockujące pozostałości po splicie z Om na Aleph, wyciszony i jazzujący I Am The Last i tak dalej. Ze zdziwieniem dostrzegłem, że jeden album mi uciekł - HoneySuckle Æons. No i szczerze powiedziawszy jak go dziś odpaliłem, to mnie zmiótł. Instrumentarium, które bardzo lubię robi robotę. Tylko tyle i aż tyle. Ogólnie moim zdaniem chyba najlepszy z tych "nowych", ale generalnie wszystkie trzymają poziom i maja cząstkę wyjątkowości, wiec typy mogą być różne. Na Honey me serce skradły organy oraz theramin. Oczywiście nie jest to najlepszy album, ale solidny i lepszy niż się spodziewałem.
Trochę o nim poczytalem i ma opinię najgorszego w dyskografii. Hmm, zdecydowanie sie nie zgadzam!

---
Tak nawiasem mówiąc - co sądzicie o najnowszym "If a City Is Set Upon a Hill"? Ten to w ogóle przeszedł bez echa, mało kto chyba wie o jego istnieniu. Interesujący, ale mało apokaliptyczne. Taki dosyć jasny się wydaje.

Na pewnym etapie tych albumów zaczęło się pojawiać bardzo dużo, praktycznie co roku. Co zaskakuje, to to, że każdy z nich był totalnie inny. Rockujące pozostałości po splicie z Om na Aleph, wyciszony i jazzujący I Am The Last i tak dalej. Ze zdziwieniem dostrzegłem, że jeden album mi uciekł - HoneySuckle Æons. No i szczerze powiedziawszy jak go dziś odpaliłem, to mnie zmiótł. Instrumentarium, które bardzo lubię robi robotę. Tylko tyle i aż tyle. Ogólnie moim zdaniem chyba najlepszy z tych "nowych", ale generalnie wszystkie trzymają poziom i maja cząstkę wyjątkowości, wiec typy mogą być różne. Na Honey me serce skradły organy oraz theramin. Oczywiście nie jest to najlepszy album, ale solidny i lepszy niż się spodziewałem.
Trochę o nim poczytalem i ma opinię najgorszego w dyskografii. Hmm, zdecydowanie sie nie zgadzam!

---
Tak nawiasem mówiąc - co sądzicie o najnowszym "If a City Is Set Upon a Hill"? Ten to w ogóle przeszedł bez echa, mało kto chyba wie o jego istnieniu. Interesujący, ale mało apokaliptyczne. Taki dosyć jasny się wydaje.

Często jest tak...że nie, a potem coraz częściej jest tak...że nie, a potem zwykle jest tak...że nie. I potem zostaje już samo nie.
-
- postuje jak opętany!
- Posty: 345
- Rejestracja: 21-05-2023, 14:02
Re: CURRENT 93
Jedna z najbardziej niepokojących rzeczy (i pobudzających wyobraźnie tekstów) jakie słyszałem.
- Anzhelmoo
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1337
- Rejestracja: 19-03-2017, 08:51
Re: CURRENT 93
Ale fajny ktoś guidebook zrobił. Niejedna osoba zraziła się do C93, bo sięgnęła po nieodpowiednie wydawnictwo. W nowej karcie musicie otworzyć, bo to bardzo wielka grafika.
Musze wrzucić tak, bo inaczej link nie działa.
Kod: Zaznacz cały
https://i.imgur.com/V7PjNiS.jpeg
Często jest tak...że nie, a potem coraz częściej jest tak...że nie, a potem zwykle jest tak...że nie. I potem zostaje już samo nie.