Po prostu JAZZ!
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
-
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1683
- Rejestracja: 01-04-2011, 11:14
Re: Po prostu JAZZ!
Kuba wskrzesił do życia Contemporary noise sextet z Michałem Janem i Walickim. Dobre to będzie!!!
- DST
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2249
- Rejestracja: 23-12-2010, 23:02
Re: Po prostu JAZZ!
Skończyłem czytać książkę o jazzie "Święta tradycja, własny głos" i wziąłem na tapetę kilka krążków i kilku artystów z dziesiątek gości, którzy się tam przewinęli. To jest piękna rzecz

Jakaś taka ładna, nieokrzesana, folkowo-ludowa płyta.

Jakaś taka ładna, nieokrzesana, folkowo-ludowa płyta.
- Harlequin
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 8949
- Rejestracja: 12-03-2010, 13:38
- Lokalizacja: Koko City
Re: Po prostu JAZZ!
Generalnie Ayler to czyste złoto choć masa jego nagran jest dość kiepskiej jakości. Jednak co by nie mówic to "spiritual unity" i "greenwich village" to jego top i czyste zloto. I jednak wrażliwość Aylera tragia do mnie bardziej niż np. Coltrane'a.
- DST
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2249
- Rejestracja: 23-12-2010, 23:02
Re: Po prostu JAZZ!
Ja lubię obu i często wracam do Coltrane'a, mam "Giant Steps" i "A Love Supreme".
Wiedziałeś, że Ayler i Ornette Coleman grali na jego pogrzebie?
- Harlequin
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 8949
- Rejestracja: 12-03-2010, 13:38
- Lokalizacja: Koko City
Re: Po prostu JAZZ!
Tak, akurat to wiedzialemDST pisze: ↑06-03-2025, 07:13Ja lubię obu i często wracam do Coltrane'a, mam "Giant Steps" i "A Love Supreme".
Wiedziałeś, że Ayler i Ornette Coleman grali na jego pogrzebie?
- WaszJudasz
- zahartowany metalizator
- Posty: 3522
- Rejestracja: 16-11-2010, 13:18
Re: Po prostu JAZZ!
Ja dla odmiany jestem raczej team Coltrane,

a najbardziej u niego cenię ciągłe poszukiwanie. O ile w wypadku Aylera czy Colemana niewiele istnieje nagrań dokumentujących, że potrafili też grać "normalnie", to względem JC pomimo, że jego kariera muzyczna trwała tak krótko, można prześledzić rozwój od konwencjonalnego dla epoki hard bopu, przez jazz modalny i spiritual, aż po radykalne free - i w każdej z tych stylistyk Coltrane był fenomenalny. Choć niedoskonałym, z tym, że ta jego niedoskonałość - do której zresztą sam się chętnie przyznawał, bo jak na człowieka tak utalentowanego uduchowionego, był w sferze oceny własnej muzyki człowiekiem niezwykle twardo stąpającym po ziemi - jest dla mnie atutem, nie wadą, ponieważ okazuje właśnie poszukiwanie, dążenie do przywołania czegoś potężnego, osiągnięcie jakiegoś maksimum ekspresji z jednoczesną próbą uczynienia tego jak najbardziej komunikatywnym. Materiały takie jak “Interstellar Space” czy późne koncertówki, w szczególności nagrania z Japonii, dokumentują według mnie jedną z najbardziej intrygujących i bezkompromisowych wypraw w nieznane w historii muzyki. Tam, gdzie pojawia się to, co niektórzy mundrzy krytycy nazwali “prymitywnym jazzowym serializmem”, ja mam wrażenie, że facet swoją grą pyta “Boże/Duchu/Wielka Tajemnico, jak mam Cię nazwać? Może tak? A może tak? Tak? A tak? A gdyby tak?...” Emocjonalny rozpierdol, a to:
to jest w ogóle dla mnie jedno z najwspanialszych muzycznych wykonań czegokolwiek kiedykolwiek przez kogokolwiek zarejestrowanych.
Co nie znaczy, że Aylera czy Colemana cenią nisko, wręcz przeciwnie. Fascynuje mnie, że można grać muzykę, która teoretycznie jest “bez reguł” i polega w większości na czystej ekspresji i fantazji, a jednocześnie, przecząc pierdoleniu profanów, że jest to randomowy hałas, ma ona zawsze tak indywidualny sznyt, bo przecież jeśli słuchamy Aylera, Coltrane’a, Colemana, Sandersa Tylera, Roscoe Mitchella i tak dalej - nie sposób któregokolwiek z nich pomylić z innym.
BTW, od Aylera bardzo ciekawa jest płyta Something Different!!!!! w sumie mało rewelacyjna, bo bardzo wczesna, ale za to dokumentująca jego nagrania w Szwecji - słychać na niej szalejącego już nielicho Alberta oraz zespół, który jest pełen dobrych chęci, ale gra jednak dość tradycyjnie, bo nikt wtedy jeszcze nie kumał, co powinna robić reszta w kontekście takiego odjazdu lidera. Na symbiozę z Peacockiem i Murrayem trzeba było jeszcze poczekać

a najbardziej u niego cenię ciągłe poszukiwanie. O ile w wypadku Aylera czy Colemana niewiele istnieje nagrań dokumentujących, że potrafili też grać "normalnie", to względem JC pomimo, że jego kariera muzyczna trwała tak krótko, można prześledzić rozwój od konwencjonalnego dla epoki hard bopu, przez jazz modalny i spiritual, aż po radykalne free - i w każdej z tych stylistyk Coltrane był fenomenalny. Choć niedoskonałym, z tym, że ta jego niedoskonałość - do której zresztą sam się chętnie przyznawał, bo jak na człowieka tak utalentowanego uduchowionego, był w sferze oceny własnej muzyki człowiekiem niezwykle twardo stąpającym po ziemi - jest dla mnie atutem, nie wadą, ponieważ okazuje właśnie poszukiwanie, dążenie do przywołania czegoś potężnego, osiągnięcie jakiegoś maksimum ekspresji z jednoczesną próbą uczynienia tego jak najbardziej komunikatywnym. Materiały takie jak “Interstellar Space” czy późne koncertówki, w szczególności nagrania z Japonii, dokumentują według mnie jedną z najbardziej intrygujących i bezkompromisowych wypraw w nieznane w historii muzyki. Tam, gdzie pojawia się to, co niektórzy mundrzy krytycy nazwali “prymitywnym jazzowym serializmem”, ja mam wrażenie, że facet swoją grą pyta “Boże/Duchu/Wielka Tajemnico, jak mam Cię nazwać? Może tak? A może tak? Tak? A tak? A gdyby tak?...” Emocjonalny rozpierdol, a to:
to jest w ogóle dla mnie jedno z najwspanialszych muzycznych wykonań czegokolwiek kiedykolwiek przez kogokolwiek zarejestrowanych.
Co nie znaczy, że Aylera czy Colemana cenią nisko, wręcz przeciwnie. Fascynuje mnie, że można grać muzykę, która teoretycznie jest “bez reguł” i polega w większości na czystej ekspresji i fantazji, a jednocześnie, przecząc pierdoleniu profanów, że jest to randomowy hałas, ma ona zawsze tak indywidualny sznyt, bo przecież jeśli słuchamy Aylera, Coltrane’a, Colemana, Sandersa Tylera, Roscoe Mitchella i tak dalej - nie sposób któregokolwiek z nich pomylić z innym.
BTW, od Aylera bardzo ciekawa jest płyta Something Different!!!!! w sumie mało rewelacyjna, bo bardzo wczesna, ale za to dokumentująca jego nagrania w Szwecji - słychać na niej szalejącego już nielicho Alberta oraz zespół, który jest pełen dobrych chęci, ale gra jednak dość tradycyjnie, bo nikt wtedy jeszcze nie kumał, co powinna robić reszta w kontekście takiego odjazdu lidera. Na symbiozę z Peacockiem i Murrayem trzeba było jeszcze poczekać

Mózg powiększa się w czaszce, kiedy wody w rzece wzbierają. Wtenczas błony czerepu się wznoszą, przybliżając do czaszki.
- Harlequin
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 8949
- Rejestracja: 12-03-2010, 13:38
- Lokalizacja: Koko City
Re: Po prostu JAZZ!
^^ Piekny zestaw.
A poniżej mały przegląd tego co niedawno wyszło bądź wyjdzie:
Luke Stewart (m.in. Irreversible Entanglements) w ciekawym projekcie na 3 aksofony i dwie perkusje. W składzie m.in Daniel Carter i Chad Taylor. Premiera na koniec kwietnia.
Nowe Natural Information Society, tym razem w kooperacji z chicagowskimi elektronikami z Bitchin Bajas. Na pewno warto obadać, choć nie wydaje misię, żeby była to kosa na miare poprzedniej płyty. Premiera pod koniec kwietnia.
W składzie m.in. Mats Gustafsson i Goran Kajfes. Bardzo etnicznie i plemiennie tu. Może być piękna kosa.
Duet Ken Vandermark/Tim Daisy. Zwiastun bardzo sympatczny, choć pamiętajmy, że to "tylko" duet.
https://roguart.com/product/edges/257
Francusko-amerykańki kwartecik ze Stevem Swellem (puzon) i Chadem Taylorem. Może być fajne, próbka w linku powyzej.
https://roguart.com/product/pivot/258
Ostatnio płytki z Silkheart Records mają tęgi poziom. A tutaj duet Mats Gustafsson/Ken Vandermark jest wspierany przez sekcję Tomeka Reid/Chad Taylor. "Pivot" ukaże się w czerwcu, zajawka w linku powyzej
Koncertówka Brotzmanna z Japonii z 2015. Trio z Adasiewiczem (wibrafon) i Toyozumim (gary). premiera była tydzien temu, jeszcze nie sluchałem, ale zamierzam.
Panowie Drazek i Fuscaldo (dawniej Mako Sica) z nowym materiałem. Bardzo kontemplacyjnie.
Nowy wypust od Dave'a Rempisa i jego Aerophonic Records. W składzie Terrie Ex (The Ex) i sekcja ze Skandynawii. Może być ciekawie
A poniżej mały przegląd tego co niedawno wyszło bądź wyjdzie:
Luke Stewart (m.in. Irreversible Entanglements) w ciekawym projekcie na 3 aksofony i dwie perkusje. W składzie m.in Daniel Carter i Chad Taylor. Premiera na koniec kwietnia.
Nowe Natural Information Society, tym razem w kooperacji z chicagowskimi elektronikami z Bitchin Bajas. Na pewno warto obadać, choć nie wydaje misię, żeby była to kosa na miare poprzedniej płyty. Premiera pod koniec kwietnia.
W składzie m.in. Mats Gustafsson i Goran Kajfes. Bardzo etnicznie i plemiennie tu. Może być piękna kosa.
Duet Ken Vandermark/Tim Daisy. Zwiastun bardzo sympatczny, choć pamiętajmy, że to "tylko" duet.
https://roguart.com/product/edges/257
Francusko-amerykańki kwartecik ze Stevem Swellem (puzon) i Chadem Taylorem. Może być fajne, próbka w linku powyzej.
https://roguart.com/product/pivot/258
Ostatnio płytki z Silkheart Records mają tęgi poziom. A tutaj duet Mats Gustafsson/Ken Vandermark jest wspierany przez sekcję Tomeka Reid/Chad Taylor. "Pivot" ukaże się w czerwcu, zajawka w linku powyzej
Koncertówka Brotzmanna z Japonii z 2015. Trio z Adasiewiczem (wibrafon) i Toyozumim (gary). premiera była tydzien temu, jeszcze nie sluchałem, ale zamierzam.
Panowie Drazek i Fuscaldo (dawniej Mako Sica) z nowym materiałem. Bardzo kontemplacyjnie.
Nowy wypust od Dave'a Rempisa i jego Aerophonic Records. W składzie Terrie Ex (The Ex) i sekcja ze Skandynawii. Może być ciekawie
Ostatnio zmieniony 02-04-2025, 11:01 przez Harlequin, łącznie zmieniany 2 razy.
- Harlequin
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 8949
- Rejestracja: 12-03-2010, 13:38
- Lokalizacja: Koko City
Re: Po prostu JAZZ!
A tu mi umknęło, ale brdzo godne obadania drugie nagranie HUNGRY GHOSTS z Paalem Nilssenem-Love na garach:
opróćz tego tegoroczny wypust od PNL, którego jeszcze nie słuchałem:
opróćz tego tegoroczny wypust od PNL, którego jeszcze nie słuchałem:
-
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2224
- Rejestracja: 11-04-2006, 09:36
Re: Po prostu JAZZ!
A w Warszawie na koniec maja ŚWIĘTO PAAL NILSSENA
Polecam!
Po 10 latach ponownie na naszej scenie, wystąpi na dwóch wyjątkowych koncertach 14-osobowy skandynawski zespół, który kiedyś został określony jako (...) "piekielny, monolityczny kolos, który sprawił, że w historii jazzowych big bandów otworzył się nowy rozdział”. Przez dwa wieczory usłyszymy nowe kompozycje, ale także nowe aranżacje niektórych starszych utworów, wystąpią również mniejsze składy, oraz pojawi się polski i belgijski akcent w postaci kontrabasistki Kamili Drabik, skrzypaczki Aleksandry Kryńskiej i saksofonistki Hanne De Backer. Jakby tego było mało, to w sobotni wieczór, po koncertach, lider tego big bandu stanie za konsoletą abyśmy mogli tańczyć do świtu.
Nie mamy wątpliwości, że te dwa wieczory zachwycą, zaczarują oraz zaskoczą oryginalnością nie tylko wielbicieli improwizowanej muzyki! Zapraszamy z ogromną radością na jedyne w Polsce koncerty zespołu Large Unit z legendarnym perkusistą Paal Nilssen-Love na czele! Czeka na nas potężna dawka energii!
Informacje:
▪ Data: Sobota & Niedziela, 31.05./01.06.2025
▪ Wejście na koncert: 19:00
▪ Rozpoczęcie koncertu: 20:30
▪ Adres: Aleja Armii Ludowej 14; 00-637 Warszawa
Bilety:
▪ 1-Dniowe: 119 zł (przedsprzedaż) / 139 zł (w dniu koncertu)
▪ 2-Dniowy Karnet: 219 zł*
▪ Nasza strona internetowa: https://pardontotu.pl/programme
▪ Stacjonarnie u nas przy barze (bilety kolekcjonerskie)
▪ Bilety można także nabyć w dniu koncertu (od godziny 19:00) 'na bramce', o ile nie zostaną wcześniej wyprzedane
▪ Bilety są też dostępne przez aplikacje GOING
* Osoby, które zakupiły dwudniowy karnet otrzymają przed wejściem na koncert na bramce za okazaniem biletu limitowaną opaskę, która upoważnia do wstępu na pierwszy i na drugi wieczór koncertowy
Miejsca Siedzące:
▪ Liczba miejsc siedzących jest ograniczona. Prosimy osoby, które są zainteresowane miejscem siedzącym o odpowiednio wcześniejsze dotarcie na koncert (od 19:00).
Skład:
▪ Signe Emmeluth - saksofon altowy, flet
▪ Hanne De Backer - saksofon barytonowy
▪ Kristoffer Alberts - saksofon tenorowy
▪ Niklas Barnö - trąbka
▪ Mats Äleklint - puzon
▪ Per Åke Holmlander - tuba
▪ Ketil Gutvik - gitara
▪ Kalle Moberg - akordeon
▪ Tommi Keränen - elektronika
▪ Aleksandra Kryńska - skrzypce
▪ Kamila Drabek - kontrabas
▪ Jon Rune Strøm - kontrabas, bas
▪ Andreas Wildhagen - perkusja
▪ Paal Nilssen-Love - perkusja
Fotografia:
▪ Inge Schreuder-Lindløv
Paal Nilssen-Love
perkusista, kompozytor i improwizator. Bez wątpienia najważniejszy perkusista szeroko pojętej europejskiej sceny free-jazzowej ostatnich lat i jeden z najbardziej kreatywnych norweskich muzyków. Występował i nagrywał wraz z Kenem Vandermarkiem, Davem Rempisem, Fredem Lonberg-Holmem, Sabirem Mateenem, Bobby Bradfordem, Jimem O’Rourke, Terrym Ex, Thurstonem Moorem, Peterem Brötzmannem, Evanem Parkerem, Matsem Gustafssonem, Johnem Butcherem, Jebem Bishopem, Stenem Sandellem, Joe McPhee, Toshinori Kondo czy Akira Sakata. Koncertuje i nagrywa także solo. Właściciel oficyny wydawniczej PNL Records.
Posłuchaj:
▪
▪
▪
▪
Polecam!
Po 10 latach ponownie na naszej scenie, wystąpi na dwóch wyjątkowych koncertach 14-osobowy skandynawski zespół, który kiedyś został określony jako (...) "piekielny, monolityczny kolos, który sprawił, że w historii jazzowych big bandów otworzył się nowy rozdział”. Przez dwa wieczory usłyszymy nowe kompozycje, ale także nowe aranżacje niektórych starszych utworów, wystąpią również mniejsze składy, oraz pojawi się polski i belgijski akcent w postaci kontrabasistki Kamili Drabik, skrzypaczki Aleksandry Kryńskiej i saksofonistki Hanne De Backer. Jakby tego było mało, to w sobotni wieczór, po koncertach, lider tego big bandu stanie za konsoletą abyśmy mogli tańczyć do świtu.
Nie mamy wątpliwości, że te dwa wieczory zachwycą, zaczarują oraz zaskoczą oryginalnością nie tylko wielbicieli improwizowanej muzyki! Zapraszamy z ogromną radością na jedyne w Polsce koncerty zespołu Large Unit z legendarnym perkusistą Paal Nilssen-Love na czele! Czeka na nas potężna dawka energii!
▪ Data: Sobota & Niedziela, 31.05./01.06.2025
▪ Wejście na koncert: 19:00
▪ Rozpoczęcie koncertu: 20:30
▪ Adres: Aleja Armii Ludowej 14; 00-637 Warszawa
▪ 1-Dniowe: 119 zł (przedsprzedaż) / 139 zł (w dniu koncertu)
▪ 2-Dniowy Karnet: 219 zł*
▪ Nasza strona internetowa: https://pardontotu.pl/programme
▪ Stacjonarnie u nas przy barze (bilety kolekcjonerskie)
▪ Bilety można także nabyć w dniu koncertu (od godziny 19:00) 'na bramce', o ile nie zostaną wcześniej wyprzedane
▪ Bilety są też dostępne przez aplikacje GOING
* Osoby, które zakupiły dwudniowy karnet otrzymają przed wejściem na koncert na bramce za okazaniem biletu limitowaną opaskę, która upoważnia do wstępu na pierwszy i na drugi wieczór koncertowy
▪ Liczba miejsc siedzących jest ograniczona. Prosimy osoby, które są zainteresowane miejscem siedzącym o odpowiednio wcześniejsze dotarcie na koncert (od 19:00).
▪ Signe Emmeluth - saksofon altowy, flet
▪ Hanne De Backer - saksofon barytonowy
▪ Kristoffer Alberts - saksofon tenorowy
▪ Niklas Barnö - trąbka
▪ Mats Äleklint - puzon
▪ Per Åke Holmlander - tuba
▪ Ketil Gutvik - gitara
▪ Kalle Moberg - akordeon
▪ Tommi Keränen - elektronika
▪ Aleksandra Kryńska - skrzypce
▪ Kamila Drabek - kontrabas
▪ Jon Rune Strøm - kontrabas, bas
▪ Andreas Wildhagen - perkusja
▪ Paal Nilssen-Love - perkusja
▪ Inge Schreuder-Lindløv
perkusista, kompozytor i improwizator. Bez wątpienia najważniejszy perkusista szeroko pojętej europejskiej sceny free-jazzowej ostatnich lat i jeden z najbardziej kreatywnych norweskich muzyków. Występował i nagrywał wraz z Kenem Vandermarkiem, Davem Rempisem, Fredem Lonberg-Holmem, Sabirem Mateenem, Bobby Bradfordem, Jimem O’Rourke, Terrym Ex, Thurstonem Moorem, Peterem Brötzmannem, Evanem Parkerem, Matsem Gustafssonem, Johnem Butcherem, Jebem Bishopem, Stenem Sandellem, Joe McPhee, Toshinori Kondo czy Akira Sakata. Koncertuje i nagrywa także solo. Właściciel oficyny wydawniczej PNL Records.
▪
▪
▪
▪