
http://www.myspace.com/tkde
Bardzo relaksująca muza. Słuchacie czasami?
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
No, wiadomo, że 5,893 m to więcej niż 3,776 mMorph pisze:Kilimandżaro > Fudżi
Slayer to kał i ogólnie rzecz biorąc beznadziejna kapela.
Nie wartościuję w ten sposób, bo nawet jeśli uprzeć się, że to ta sama dyscyplina sportu, to bez wątpienia jest to inna kategoria wagowa. Poza tym nie znam na tyle dobrze, żeby móc ocenić całość dokonań. Płytkę MOUNT FUJI DOOMJAZZ CORPORATION będę miał pewnie pod koniec tygodnia i zabiorę ze sobą na weekend, Kilimandżaro znam tyle co z myspace.Morph pisze:Kilimandżaro > Fudżi
wchuj niesłusznieRiven pisze:zawsze olewalem oba te zespoly bo mnie wkurwialy ich tandetne nazwy
pewnie wchuj nieslusznie ale co tam
zapomniałeś dodać, że wiercenie > góry w obu wydaniachMorph pisze:Kilimandżaro > Fudżi
Nawet bardzo dobrze, choć wydaje mi się, że to była jednorazowa akcjagrot pisze:zapomniałeś dodać, że wiercenie > góry w obu wydaniachMorph pisze:Kilimandżaro > Fudżi
Swoją drogą ciekawe czy wydają płytę z improwizacjami do "Człowieka słonia", na żywo dobrze to brzmiało.
Pelson pisze:
Nie znam, 2/10.
Niee, to koniecznie trza obadać. Szczególnie Fuji, które wg. mnie jest zdecydowanie lepsze (czyt. mroczniejsze) od rewelacyjnego KilimanjaroWódz Dziesięć Niedźwiedzi pisze:Nazwy sobie gdzieś zanotowałem we łbie przy okazji wyjścia tych płyt w zeszłym (?) roku, ale jakoś mi nie było po drodze żeby to sprawdzić. A mam dziwne wrażenie, że mi to podejdzie.
A nazwy świetne. Zresztą długie, wieloczłonowe nazwy są dobre, jak na przykład Acid Mothers Temple & The Melting Paraiso U.F.O. albo Miasma And The Carousel Of Headless Horses