
Mike Patton - Mondo Cane
Ilu z forumowiczów ceni sobie dokonania Mike Pattona mogę tylko zgadywać...Przyjdzie mi też zgadywać ilu z was, jak widzę obecnych na forum, miłośników muzyki niemetalowej będzie w stanie zaakceptować Pattona śpiewającego standardy włoskiego popu lat 50-ych, 60-ych poprzedniego stulecia w wyśmienitych aranżacjach. Mimo, że Pattonowi akompaniuje orkiestra i chór nagrane jest to wszystko z takim trochę nowoczesnym sznytem, produkcyjny majstersztyk, o wiele lepiej to brzmi niż na cicho nagranym bootlegu Mondo Cane z występu w Amsterdamie. Sam Patton czaruje swoim głosem, nie eksperymentując z nim zbytnio. Oddaje hołd włoskiej muzyce tamtego okresu, nie rozbijając jej składowych atomów aby uzyskać kontrolowany chaos chociażby tak jak w interpretacjach słynnych motywów
muzyki filmowej z Fantomasem czyli Director's Cut.
Słyszał to już ktoś? ;] Co sądzicie?