Temat o tym zespole kiedyś był, jednak w związku z małym zainteresowaniem, padł ofiarą okresowych ''czystek''. Kiedyś nie byliśmy tak otwarci muzycznie, ale teraz, gdy jesteśmy już koneserami rocka, może zainteresowanie będzie większe? Niesamowite, ale w połowie lat 90. komercyjna rozgłośnia RMF wyemitowała długą audycję o Jethro Tull i wywiad z liderem - Ianem Andersonem. Wtedy właśnie rozbudziło się moje - trwające do dzisiaj - zainteresowanie muzyką tego zespołu. Postanowiłem przedstawić swoje opinie nt. klasycznych płyt Jethro Tull, tzn. tych sprzed 1980. roku. Dziś płyty z lat 1968-72, opinie o płytach z lat 1973-79 przedstawię wkrótce. Miłej lektury!
''This Was'' (1968)
Debiutancka płyta zespołu, a zarazem jedyna utrzymana w konwencji blues rocka (przez większość czasu trwania). Być może to z powodu róznic stylistycznych między debiutem a resztą dyskografii, sam Anderson wypowiadał się o ''This Was'' niepochlebnie. To jescze nie jest w pełni dojrzały stylistycznie i kompozytorsko Jethro Tull. Oprócz blues rockowych partii, znajdują sie tu także bardzo dobre utwory stylistycznie bliższe folk rockowi, jak ''Beggar's Farm'' czy ''Dharma For One''. Ze względu na nie, album wart jest posiadania.
''Stand Up'' (1969)
Album zawierający dziesięć krótkich, ale bardzo treściwych i bogatych muzycznie kompozycji, już w stylistyce progresywnego folk rocka. W dwóch utworach zamiast Andersona na flecie zagrał basista M. Lancelot, co jest od razu słyszalne. Na tej płycie, tak jak na dwóch następnych, pojawiają się okazjonalnie gitary o cieżarze przywołujacym na myśl Black Sabbath. Ale nie zapominajmy, ze Tony Iommi występował swego czasu z Jethro Tull. Kto od kogo uczył sie tak grać - Jethro Tull od Iommiego czy odwrotnie? Nie zamierzam spekulowac na ten temat. "Stand Up'' to jedna z najlepszych płyt w dorobku Jethro Tull.
''Benefit'' (1970)
Chyba najbardziej gitarowy album zespołu. Sporo bardzo wyrazistych riffów, ale tez dużo łagodniejszego, melodyjnego, folkowego grania. Róznorodny, ale mimo wszystko spójny materiał, o dość mrocznej, podniosłej melodyce. Płyta trochę prostsza od poprzedniczki, więcej tu powoli rozwijających sie motywów, jak choćby w efektownej introdukcji do albumu. "Benefit'' to znakomita płyta, tylko nieznacznie ustępująca wcześniejszej.
''Aqualung'' (1971)
Ten album jest znakomitą kontynuacją swojego poprzednika, jednak w jeszcze bardziej ambitnym wydaniu. Każdy ze zgromadzonych tu utworów to małe arcydzieło. A są wsród nich kompozycje bardzo ponure, tak muzycznie jak i tekstowo. Przy tym rozbudowane i bogato zaaranżowane, zawierające m. in. najcięższe w twórczosci grupy partie gitar. Jak chocby w ''My God'' - chyba najbardziej ambitnym dziele tego zespołu. Jakby dla rozładowania napiecia, przedstawiono tu takze bliższe typowemu folkowi, muzyczne minatury, w wiekszosci o nieco bardziej pogodnych liniach melodycznych. "Aqualung'' słusznie uznawany jest za największe osiągnięcie Jethro Tull.
''Thick As A Brick'' (1972)
Album jest lekkim odejściem od tego najbardziej klasycznego stylu Jethro Tull, jaki moim zdaniem reprezentują płyty z lat 1969-71. Zespół zrezygnował z wyrazistych, ciężkich partii gitar, a miejsce dość mrocznych melodii zastąpiły te bardziej pogodne. Płytę wypełnia jedna, czterdziestominutowa suita (z przyczyn technicznych na winylowym wydaniu podzielona na dwie części – i ten podział zachowano na CD). Trzeba przyznać, znakomicie zbudowaną i ciekawie się rozwijającą. Kapitalny album, ustępujący co prawda poprzednikowi, ale wciąż należący do ścisłego kanonu dokonań grupy.
cdn.
JETHRO TULL
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
-
- postuje jak opętany!
- Posty: 591
- Rejestracja: 07-03-2002, 15:34
- Lokalizacja: ZSRE
JETHRO TULL
In God We Trust
- Bezdech
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1470
- Rejestracja: 21-12-2010, 10:43
Re: JETHRO TULL
\m/ WĄS MAFIA KVLT ETERNAL \m/
Brawa za słuszne streszczenia. Benefit jest chyba moją ulubioną płytą JT, nigdzie wcześniej ani później nie ma już u nich tak sabbatowych riffów. Wszystkie wyżej wymienione płyty są absolutnie zajebiste, ociekają klimatem i żywiołem. Muzykanci z Wąs Mafii nie pojawiają się nigdy w żadnych zestawieniach, a choćby taki Clive Bunker to przemistrz większy. Sam pan Anderson, którego większość kojarzy pewnie ze względu na fujarkę też nabrzdąkał na pudle masę nieoczywistych i zakręconych melodii.
This Was jest moim zdaniem niedoceniane, bardzo mi pasuje to bardziej tradycyjne oblicze Tull. Wolę ten materiał niż wiele ich późniejszych, bardziej rozbuchanych wytworów.
I jeszcze ode mnie, kameralność i żywioł w jednym
http://www.youtube.com/watch?v=ATzxvPB4qE8
Uwielbiam
Brawa za słuszne streszczenia. Benefit jest chyba moją ulubioną płytą JT, nigdzie wcześniej ani później nie ma już u nich tak sabbatowych riffów. Wszystkie wyżej wymienione płyty są absolutnie zajebiste, ociekają klimatem i żywiołem. Muzykanci z Wąs Mafii nie pojawiają się nigdy w żadnych zestawieniach, a choćby taki Clive Bunker to przemistrz większy. Sam pan Anderson, którego większość kojarzy pewnie ze względu na fujarkę też nabrzdąkał na pudle masę nieoczywistych i zakręconych melodii.
This Was jest moim zdaniem niedoceniane, bardzo mi pasuje to bardziej tradycyjne oblicze Tull. Wolę ten materiał niż wiele ich późniejszych, bardziej rozbuchanych wytworów.
I jeszcze ode mnie, kameralność i żywioł w jednym
http://www.youtube.com/watch?v=ATzxvPB4qE8
Uwielbiam
They told them not to fear, they couldn't be prepared
Then came the day that not a single soul was spared
Then came the day that not a single soul was spared
-
- postuje jak opętany!
- Posty: 591
- Rejestracja: 07-03-2002, 15:34
- Lokalizacja: ZSRE
Re: JETHRO TULL
^^^ Dzięki za ciekawy wpis! Ja również uwielbiam ''This Was'', ale kolejne albumy uważam za lepsze.
Muszę przyznać, że temat spotkał się z jeszcze mniejszym zainteresowaniem, niż przypuszczałem. Szkoda, gdyż twórczość Jethro Tull należy do ścisłego kanonu progresywnego rocka. Swego czasu dość mocno przepłaciłem za ich albumy, ale w tej chwili można je dostać za grosze, w dodatku z naprawdę dobrymi bonusami z singli. Nic, tylko brać! A oto zapowiadane opisy płyt z lat 1973-79.
''A Passion Play'' (1973)
Po sukcesie artystycznym suity "Thick As A Brick'', panowie postanowili przedstawić kolejny album z jednym, podzielonym na dwie części utworem. Nie jest on aż tak zgrabnie poskładany, jak poprzednik, trudno jednak odmówić zespołowi inwencji melodycznej i instrumentalnej. Album trudniejszy w odbiorze, i przez to nie doceniany aż tak, jak wcześniejszy. To jednak świetny, folk-progresywny materiał, tylko minimalnie słabszy od poprzednika.
''Warchild'' (1974)
Stylistycznie jest to płyta dość podobna do ''A Passion Play''. Tym razem zrezygnowano z długich form muzycznych na korzyść krótszych kompozycji. Ma się czasem wrażenie, że kawałki aż kipią od nagromadzonego w nich bogactwa dźwięków. To dość dynamiczny album, m. in. z ciekawymi partiami akordeonu i … odgłosami zwierząt na początku ''Bungle In The Jungle''. Materiał niewątpliwie progresywny, chociaż dzięki ciekawej melodyce jest dosyć prosty w odbiorze. Kolejny, znakomity album.
''Minstrel In The Gallery'' (1975)
Okazjonalnie pojawiają się tu naprawdę dynamiczne partie gitar, jednak ten album jest przede wszystkim folkowy, a przy tym mocno klasycyzujący. Zawarte tu są jedne z najbardziej ambitnych artystycznie utworów Jethro Tull, przede wszystkim szesnastominutowa suita “Baker St. Muse''. Moim zdaniem, to jest najlepsza płyta zespołu od czasu ''Aqualung''.
''Too Old to Rock 'n' Roll: Too Young to Die!'' (1976)
Album koncepcyjny, z bardzo przemyślaną stroną tekstową, a nawet graficzną . Strona muzyczna jest bez zarzutu, chociaż wielu słuchaczy uważa ten album za nieudany. Ja uważam, że to znakomity, progresywny materiał, z wieloma bardzo ciekawymi rozwiązaniami. Pełno tu intrygujących melodii, które na długo pozostają w głowie. Przy tym jest to jedna z najbardziej dynamicznych płyt w dorobku zespołu. Świetny materiał, choć dość oszczędnie wyprodukowany.
''Songs From The Wood'' (1977)
To już dziesiesiąty studyjny album zespołu, mającego wciąż ma świerze pomysły. Na tej płycie ciężko grające gitary zostały ostatecznie odsunięte w cień. Zespół swoje bogate brzmienie osiąga przy pomocy bardziej subtelnych dźwięków, co oznacza, że płyta brzmi nieco bardziej miękko, niż wcześniejsze. Jest przy tym niezwykle melodyjna. Niektóre melodie i zagrywki uważam wręcz za przesłodzone, ale ogólnie to wyśmienity album, bardzo plastycznie oddziałujący na wyobraźnię słuchacza.
''Heavy Horses'' (1978)
Kolejny, bardzo melodyjny, mocno folkowy i momentami klasycyzujący materiał. Bardzo podoba mi się wykorzystana tu, bogata ornamentyka akustycznych gitar. Mimo raczej delikatnych brzmień, nie jest to muzyka do zasypiania, zespół nadal kładzie spory nacisk na aspekt dynamiczny. Nie tak udany, jak poprzednik, ale mimo wszystko bardzo dobry album.
"Stormwatch'' (1979)
Nie słyszałem od siedmiu lat i aktualnie nie mam na CD. Bez opisu.
Muszę przyznać, że temat spotkał się z jeszcze mniejszym zainteresowaniem, niż przypuszczałem. Szkoda, gdyż twórczość Jethro Tull należy do ścisłego kanonu progresywnego rocka. Swego czasu dość mocno przepłaciłem za ich albumy, ale w tej chwili można je dostać za grosze, w dodatku z naprawdę dobrymi bonusami z singli. Nic, tylko brać! A oto zapowiadane opisy płyt z lat 1973-79.
''A Passion Play'' (1973)
Po sukcesie artystycznym suity "Thick As A Brick'', panowie postanowili przedstawić kolejny album z jednym, podzielonym na dwie części utworem. Nie jest on aż tak zgrabnie poskładany, jak poprzednik, trudno jednak odmówić zespołowi inwencji melodycznej i instrumentalnej. Album trudniejszy w odbiorze, i przez to nie doceniany aż tak, jak wcześniejszy. To jednak świetny, folk-progresywny materiał, tylko minimalnie słabszy od poprzednika.
''Warchild'' (1974)
Stylistycznie jest to płyta dość podobna do ''A Passion Play''. Tym razem zrezygnowano z długich form muzycznych na korzyść krótszych kompozycji. Ma się czasem wrażenie, że kawałki aż kipią od nagromadzonego w nich bogactwa dźwięków. To dość dynamiczny album, m. in. z ciekawymi partiami akordeonu i … odgłosami zwierząt na początku ''Bungle In The Jungle''. Materiał niewątpliwie progresywny, chociaż dzięki ciekawej melodyce jest dosyć prosty w odbiorze. Kolejny, znakomity album.
''Minstrel In The Gallery'' (1975)
Okazjonalnie pojawiają się tu naprawdę dynamiczne partie gitar, jednak ten album jest przede wszystkim folkowy, a przy tym mocno klasycyzujący. Zawarte tu są jedne z najbardziej ambitnych artystycznie utworów Jethro Tull, przede wszystkim szesnastominutowa suita “Baker St. Muse''. Moim zdaniem, to jest najlepsza płyta zespołu od czasu ''Aqualung''.
''Too Old to Rock 'n' Roll: Too Young to Die!'' (1976)
Album koncepcyjny, z bardzo przemyślaną stroną tekstową, a nawet graficzną . Strona muzyczna jest bez zarzutu, chociaż wielu słuchaczy uważa ten album za nieudany. Ja uważam, że to znakomity, progresywny materiał, z wieloma bardzo ciekawymi rozwiązaniami. Pełno tu intrygujących melodii, które na długo pozostają w głowie. Przy tym jest to jedna z najbardziej dynamicznych płyt w dorobku zespołu. Świetny materiał, choć dość oszczędnie wyprodukowany.
''Songs From The Wood'' (1977)
To już dziesiesiąty studyjny album zespołu, mającego wciąż ma świerze pomysły. Na tej płycie ciężko grające gitary zostały ostatecznie odsunięte w cień. Zespół swoje bogate brzmienie osiąga przy pomocy bardziej subtelnych dźwięków, co oznacza, że płyta brzmi nieco bardziej miękko, niż wcześniejsze. Jest przy tym niezwykle melodyjna. Niektóre melodie i zagrywki uważam wręcz za przesłodzone, ale ogólnie to wyśmienity album, bardzo plastycznie oddziałujący na wyobraźnię słuchacza.
''Heavy Horses'' (1978)
Kolejny, bardzo melodyjny, mocno folkowy i momentami klasycyzujący materiał. Bardzo podoba mi się wykorzystana tu, bogata ornamentyka akustycznych gitar. Mimo raczej delikatnych brzmień, nie jest to muzyka do zasypiania, zespół nadal kładzie spory nacisk na aspekt dynamiczny. Nie tak udany, jak poprzednik, ale mimo wszystko bardzo dobry album.
"Stormwatch'' (1979)
Nie słyszałem od siedmiu lat i aktualnie nie mam na CD. Bez opisu.
In God We Trust
-
- postuje jak opętany!
- Posty: 591
- Rejestracja: 07-03-2002, 15:34
- Lokalizacja: ZSRE
Re: JETHRO TULL
Rzadko który zespół może poszczycić się tak dużą ilością znakomitych, klasycznych albumów, jak Jethro Tull. W czasach świetności formacja Iana Andersona wypuszczała swoje dzieła niemal taśmowo. Niestety, po bardzo udanym okresie 1968-79 nastąpił czas posuchy, w którym zespół tworzył zdecydowanie mniej przekonujące dzieła. Nawet płyta ''Crest Of A Knave'' (1987), przez wielu fanów bardzo wysoko oceniana, w moim odczuciu jest płytą o wiele mniej udaną, niż którakolwiek z klasycznej dwunastki. Dopiero płyta ''Roots To Branches'' z 1995. roku jest dziełem, które śmiało można postawić obok najlepszych dokonań formacji. To od tego albumu swoją znajomość z Jethro Tull powinni zaczynać ci słuchacze, którzy niekoniecznie gustują w klasycznych brzmieniach lat 60. i 70. Na ''Roots To Branches'' znajdziemy bogate, progresywne aranżacje i mnóstwo świetnych melodii, czasem mocno orientalizujących, czasem typowo folkowych. Album brzmi nowocześnie, ale bardzo naturalnie i zarazem dynamicznie. Możliwe, że w niektórych ostrzejszych partiach przydałoby się lepiej wyeksponować brzmienie gitary elektrycznej, ale to tylko moje subiektywne odczucie. Płyta zasługuje na wysokie 8.5/10, może nawet 9/10. Nic dziwnego, ze zespół zdecydował się kontynuować obraną tu drogę na swojej kolejnej płycie - ''J-Tull Dot Com'' z 1999. roku. Ten album nie okazał się być aż takim sukcesem artystycznym, jednak również zalicza się do bardzo udanych, godnych polecenia osiągnięć Jethro Tull.
In God We Trust