ultravox pisze:Właśnie o to chodzi, że ten zespół nie jest "punkowy" w dzisiejszym rozumieniu tego słowa, nie stara się być częścią żadnej sceny ani odwoływać do polityki czy w sposób bezpośredni do dzisiejszych problemów. Oni chcą grać swoje i mówić o rzeczach uniwersalnych - i szukają do tego własnego języka. To, na ile im to wychodzi, można oceniać różnie, ale nie rozumiem dlaczego wymagać od nich, aby stosowali te same (bądź zbliżone) środki co kiedyś i wpasowywali się w popularne dzisiaj schematy.
Oki, dobry argument. Pewnie, gdyby mnie przekonały środki formalne wykorzystane na tej płycie, to byłoby mi wszystko jedno czy grają punk, grind, sludge, a nawet atmospheric doom. Więc pewnie nie w tym rzecz, kim byli i kim są. Ponieważ jednak muzyka mnie nie przekonuje do końca, to szukam punktu oparcia w tym, co kiedyś robili dobrze. Mechanizm prosty, ale i usprawiedliwiony.
ultravox pisze:O tej fotografii już tu kiedyś pisałeś. Nie uważam, że wykorzystanie gotowego dzieła, nie stworzonego na potrzeby albumu świadczy o wielkiej kreatywności. Co najwyżej o dobrym guście muzyków, ale jest też pójściem na łatwiznę.
Wiesz, kreatywność muzyków w wypadku okładki polega właśnie na umiejętności dokonania wyboru - no, chyba, że sami mogą ją zrobić, albo dać dokładne wytyczne grafikowi. Chodzi mi o to, że tamta fotografia doskonale oddawała klimat płyty, przesłanie płynące z tekstów i w ogóle pasowała charakterem do muzyki.
ultravox pisze:Tytuł albumu mówi moi zdaniem o tym, że muzyka może być czymś więcej niż tylko miałką rozrywką, czy buczeniem w tle, kiedy stukamy w klawiaturę - to takie nawiązanie do czasów, kiedy muzyka znaczyła dla ludzi o wiele więcej (zaznaczam jednak, że to tylko moja interpretacja).
No fajnie, fajnie - tylko, że taka informacja może płynąć z samej muzyki. Słuchacz sam się domyśli, że muzyka jest czymś więcej niż miałką rozrywką, jeśli usłyszy, że jest czymś więcej. Nie potrzeba takiej łopatologii.
Generalnie nie mam nic przeciwko podobnym zabiegom i w ogóle cenię sobie gierki z odbiorcą (np. takie jakie uskuteczniają goście z Darkthrone), ale tym razem brzmi to trochę nachalnie. Wiesz, coś w stylu sloganu reklamującego płytę: "wróciliśmy i mamy dla was prawdziwą duchową ucztę". Nie kupuję tego.
ultravox pisze:Ja myślę, że dzisiaj są nie mniej (może nawet bardziej?) radykalni niż kiedykolwiek wcześniej. Po prostu ten przekaz jest pozytywny, co raczej nie idzie w parze z oczekiwaniami fanów ekstremalnego metalu, czy nawet punka. "Komercyjnym" (śmieszne słowo) byłoby, gdyby na siłę nagrali coś w stylu "Arise" i próbowali udawać nastoletnich punków.
To, że ta płyta jest "pozytywna" zupełnie mi nie przeszkadza. Właściwie to jest w niej fajne. Przeszkadza mi, że jest trochę przepitolona i posiada kilka miałkich momentów - zupełnie niewspółmiernych do klasy tego zespołu. I w sumie to tyle, bo źle nie jest, ale cieszyć się nie mam z czego. Za miesiąc będę pamiętał o tym albumie tylko dlatego, że nagrał go Amebix, a nie jacyś bezimienni leszcze, bo tak naprawdę nic mnie do kolejnych odsłuchów nie ciągnie.